W świąteczny dzień tata Łukaszka wyszedł wynieść śmieci.
- Proza życia - pomyślał filozoficznie. - Święta, Jezus, prezenty, a śmieci nie mają przerwy.
Przeszedł chodnikiem pracowicie odgarniętym przez panią Sitko i dotarł aż do śmietnika. A tam już stała jakaś postać, postać tacie Łukaszka jakby znajoma. Chuda, wysoka, w zakonnym habicie i z długim, drewnianym trzonkiem pod pachą.
- O nie... -...