Demokracja płynna

Obrazek użytkownika gps65
Idee

De­mo­kra­cja płyn­na to de­mo­kra­cja bez­po­śred­nia z moż­li­wo­ścią de­le­go­wa­nia gło­su. To de­le­go­wa­nie mo­że do­ty­czyć osób i za­gad­nień, i moż­na to w do­wol­nym mo­men­cie zmie­niać. Gło­so­wa­nie to pro­ces – z kon­sul­ta­cja­mi, pro­jek­ta­mi, wstęp­nym za­twier­dza­niem. De­mo­kra­cja płyn­na po­zwa­la na to, by pro­ces le­gi­sla­cyj­ny od­by­wał się per­ma­nent­nie, bez żad­ny­ch ka­den­cji, tak by każ­dy czło­wiek w każ­dym mo­men­cie mó­gł uczest­ni­czyć w tym pro­ce­sie al­bo bez­po­śred­nio, al­bo po­przez usta­la­nie swo­ich re­pre­zen­tan­tów, któ­ry­ch mo­że w do­wol­nym mo­men­cie wy­mie­niać na in­ny­ch.

Liczebność ludzkich grup

  W kwestii liczebności ciał decyzyjnych Cyryl Parkinson odkrył słynną liczbę 21. Gdy liczba członków ciała decyzyjnego przekroczy tę liczbę, to zaczyna tworzyć mniejsze ciała w ramach większego – jakieś podgrupy, podkomisje etc. najpierw nieformalne, a potem sformalizowane.

  By zro­zu­mieć sens de­mo­kra­cji, a w szcze­gól­no­ści de­mo­kra­cji płyn­nej, trze­ba naj­pierw po­znać pro­ble­my zwią­za­ne z li­czeb­no­ścią ludz­ki­ch grup. A wy­glą­da to tak:

Licz­ba 4 – na­tu­ral­na licz­ba dla ludz­ki­ch grup kon­wer­sa­cyj­ny­ch

  Licz­bę tę od­kry­li bio­lo­dzy ewo­lu­cyj­ni. Zna­cze­nie czwór­ki je­st ści­śle zwią­za­ne z ewo­lu­cją mó­zgu czło­wie­ka i z mo­wą. Na­sz mó­zg i in­ne uwa­run­ko­wa­nia bio­lo­gicz­ne, ty­pu zdol­no­ść do sły­sze­nia i do­no­śno­ść gło­su, po­wo­du­ją, że w spo­sób na­tu­ral­ny two­rzą się gru­py kon­wer­sa­cyj­ne, któ­ry­ch li­mi­tem są czte­ry oso­by. Wi­dać to szcze­gól­nie na przy­ję­cia­ch ty­pu „Stand par­ty”. Je­śli gru­pa kon­wer­sa­cyj­na nie je­st zor­ga­ni­zo­wa­na, nie ma pro­wa­dzą­ce­go, nie ma po­sta­wio­ne­go ce­lu dys­ku­sji, każ­dy mo­że kie­dy chce in­nym prze­ry­wać, to gru­py więk­sze niż 4 osoby się roz­pa­da­ją. Tu pi­sa­łem wię­cej o tej licz­bie: ]]>Czwór­ca]]>

Licz­ba 150 – na­tu­ral­na licz­ba ludz­kie­go sta­da

  Licz­bę tę od­krył Ro­bin Dun­bar (ur. 1947) bry­tyj­ski an­tro­po­log i bio­log. Opi­sał to w książ­ce „Ilu przy­ja­ciół po­trze­bu­je czło­wiek? Licz­ba Dun­ba­ra i in­ne wy­bry­ki ewo­lu­cji”. Wśród wszyst­ki­ch małp stad­ny­ch, nie li­cząc ho­mo sa­piens, naj­więk­sze sta­da two­rzą szym­pan­sy – li­czą one śred­nio 50 osob­ni­ków, a ludz­ki mó­zg po­zwa­la to zwięk­szyć do 150 osób, stąd na­sz suk­ces ewo­lu­cyj­ny. Im więk­sze sta­do, tym ła­twiej prze­trwać, ale więk­sze sta­da się roz­pa­da­ją, ma­ją swój gór­ny li­mit. Sta­da spa­ja­ją na­tu­ral­ne, bio­lo­gicz­ne, in­stynk­tow­ne za­cho­wa­nia wpi­sa­ne w ge­ny ssa­ków stad­ny­ch. Ludz­ki mó­zg roz­wi­nął się po to, by two­rzyć więk­sze sta­da. Po to po­wsta­ła mo­wa, by utrwa­lać wię­zy spo­łecz­ne tworzące zbiorowości ludzkie. Tu pi­sa­łem wię­cej o tej licz­bie: ]]>Sto pięć­dzie­siąt]]>

Licz­ba 1000 – gór­na li­czeb­no­ść pra­cow­ni­ków ad­mi­ni­stra­cyj­ny­ch

  Licz­bę tę od­krył Cy­ryl Par­kin­son (1909 - 1993) – bry­tyj­ski hi­sto­ryk, pi­sa­rz, do­rad­ca kon­ser­wa­tyw­ny­ch rzą­dów Wiel­kiej Bry­ta­nii. Czwar­te Pra­wo Par­kin­so­na zna­ne sze­rzej ja­ko „pra­wo ty­sią­ca” gło­si: „ja­ka­kol­wiek instytucja — rządowa, prze­my­sło­wa, naukowa — której ze­spół pra­cow­ni­ków ad­mi­ni­stra­cyj­ny­ch się­ga ty­sią­ca lu­dzi lub prze­kra­cza tę licz­bę, by ist­nieć, nie po­trze­bu­je żad­nej in­nej dzia­łal­no­ści”. Ad­mi­ni­stra­cja je­st sa­mo­wy­star­czal­na, ży­wi się wła­sną pra­cą. Je­st to ad­mi­ni­stra­cja dla ad­mi­ni­stra­cji. Jak wi­dać, biu­ro­kra­cja też ma swo­je gór­ne gra­ni­ce li­czeb­no­ści. Wię­cej o tej licz­bie tu: ]]>Ty­siąc]]>

Licz­ba 100 000 – opty­mal­na licz­ba okrę­gu jed­no­man­da­to­we­go

  Zwo­len­ni­cy JOW uwa­ża­ją, że bar­dzo istot­ną ce­chą or­dy­na­cji więk­szo­ścio­wej je­st wiel­ko­ść okrę­gu wy­bor­cze­go. Wiel­ka Bry­ta­nia je­st po­dzie­lo­na na 659 okrę­gów wy­bor­czy­ch li­czą­cy­ch śred­nio ok. 90 tys. miesz­kań­ców. W Pol­sce po­wiat ma oko­ło 100 tys. Przy ta­kiej licz­bie kan­dy­da­ci są w sta­nie do­trzeć do każ­de­go wy­bor­cy pra­wie oso­bi­ście – tak by na więk­szym czy mniej­szym wie­cu się spo­tkać, tak by każ­dy wy­słu­chał kan­dy­da­ta na ży­wo. To waż­ne, bo wszel­kie prze­ka­zy za po­mo­cą ka­me­ry prze­kła­mu­ją, bo są mon­to­wa­ne.

Licz­ba 21 – gór­na gra­ni­ca li­czeb­no­ści ciał de­cy­zyj­ny­ch

  Licz­bę tą od­krył Cy­ryl Par­kin­son i ogło­sił to w dzie­le: „Pra­wo Par­kin­so­na, czy­li w po­go­ni za po­stę­pem”. Opi­sał ją na pod­sta­wie ana­li­zy li­czeb­no­ści an­giel­ski­ch ciał de­cy­zyj­ny­ch two­rzą­cy­ch wła­dzę. Za­czę­ło się od Ra­dy Ko­ron­nej, z któ­rej w 1257 wy­ło­ni­li się lor­do­wie Ra­dy Kró­lew­skiej, po­tem z ni­ch oko­ło 1504 wy­pącz­ko­wa­ła Ra­da Przy­bocz­na, któ­ra na­stęp­nie w 1615 roz­wi­nę­ła się w ko­te­rie zwa­ną Ra­dą Ga­bi­ne­to­wą. W 1740 ra­dę tę wy­par­ła gru­pa zwa­na po pro­stu Ga­bi­ne­tem. Za każ­dym ra­zem no­wa gru­pa we­wnątrz sta­rej za­czę­ła się two­rzyć, gdy ta sta­ra za­czę­ła li­czyć wię­cej niż oko­ło 21 człon­ków. 21 to nie je­st licz­ba opty­mal­na, ale średnio-statystycznie mak­sy­mal­na. Naj­lep­sza li­czeb­no­ść spraw­ne­go cia­ła de­cy­zyj­ne­go to w na­szej kul­tu­rze oczy­wi­ście 12, bo ty­lu by­ło apo­sto­łów. Wię­cej o licz­bie Par­kin­so­na cy­to­wa­łem tu: ]]>Dwa­dzie­ścia je­den]]>

De­mo­kra­cja płyn­na a li­czeb­no­ść ludz­ki­ch grup

  Licz­by 4 i 150 są po­rząd­nie na­uko­wo wy­ka­za­ne zgodnie z poprawną i ścisłą metodologią. One po­ka­zu­ją, że li­czeb­no­ści ludz­ki­ch zbio­ro­wo­ści ma­ją bio­lo­gicz­ne uwa­run­ko­wa­nia, tkwią w na­szy­ch ge­na­ch i mó­zgu. Licz­by 1000 i 21 to tyl­ko ob­ser­wa­cje Par­kin­so­na, nie ma­ją one na­uko­wy­ch pod­staw, ale są to cen­ne spo­strze­że­nia. Ogól­nie wi­dać, że to, jak się lu­dzie or­ga­ni­zu­ją, za­le­ży od te­go, ilu nas je­st.

  Ewo­lu­cja an­giel­ski­ch ciał de­cy­zyj­ny po­ka­zu­je, że de­mo­kra­cja płyn­na je­st na­tu­ral­na, na­wet jak nie je­st uświa­do­mio­na, nie je­st za­sto­so­wa­na, to lu­dzie się i tak za­cho­wu­ją, jak­by de­mo­kra­cja płyn­na dzia­ła­ła, tylko trwa to bardzo długo – pokoleniami. Po pro­stu jak wiel­ko­ść cia­ła de­cy­zyj­ne­go ro­śnie, to wy­twa­rza we­wnętrz­ne mniej­sze cia­ło skła­da­ją­ce się z re­pre­zen­tan­tów ca­ło­ści. W de­mo­kra­cji płyn­nej je­st to na­tu­ral­ne, bo gdy wię­cej osób de­ba­tu­je, to wie­lu już te­go nie wy­trzy­mu­je, choć­by z po­wo­du bra­ku cza­su, więc wy­ła­nia ja­kichś swo­ich re­pre­zen­tan­tów. W de­mo­kra­cji płyn­nej je­st to sys­te­mo­wo wpi­sa­ne w ten me­cha­ni­zm, moż­na od ra­zu zna­leźć re­pre­zen­tan­ta i to sfor­ma­li­zo­wać na poczekaniu.

  Demokracja płynna pozwala sprawnie działać, debatować, podejmować wspólne decyzje i tworzyć prawo w dowolnie dużej grupie, nawet miliardowej, bo wytwarza naturalną hierarchię grup o odpowiedniej liczebności. Demokracja przedstawicielska jest dlatego gorsza, bo liczebności grup, głównie izb parlamentu i różnych komisji, są z góry, arbitralnie określone i robią to ludzie nieświadomi tego, jakie znaczenie ma liczebność grupy i jak jest to biologicznie uwarunkowane. Te liczebności nie zostały ustalone naukowo, nie wynikają z żadnych badań – to tylko tradycja, która wywodzi się z przypadku. Jedynie Brytyjczycy praktykują to wystarczająco długo, by zauważyć tam liczbę 21. Rzeczpospolita miała szansę też to przećwiczyć bardzo długo, ale niestety została rozebrana przez agresywnych i prymitywnych wrogów.

  W istocie we współczesnej demokracji ci, którzy rozumieją kwestie liczebności ludzkich grup, po prostu potrafią tym manipulować na własną korzyść. Przykładem takich manipulacji jest tworzenie okręgów jednomandatowych, tak, by wygrała partia tego, kto ma władzę te okręgi zmieniać. Tak się dzieje w krajach anglosaskich, gdzie są JOWy. Ale w innych państwach rządzący też potrafią tak manipulować kodeksem wyborczym, by sobie zwiększać szansę wygrania.

  Masowa praktyka demokracji przedstawicielskiej jest zbyt młoda, by liczebności izb parlamentu i różnych komisji mogły się naturalnie ukształtować – te liczby trudno zmieniać, bo są wpisane do konstytucji. W demokracji płynnej ta ewolucja odbędzie się bardzo szybko i będzie optymalnie dostosowana do percepcji i instynktów homo sapiens. No i trudniej tym będzie manipulować.

Demokracja płynna matematycznie

  Demokracja płynna może służyć nie tylko państwu, samorządom, partii politycznym, ale wszelkim formom organizowania się ludzi. To świetne narzędzie do konstruktywnych rozmów, czyli takich, które kończą się jakimś wspólnym apelem, oświadczeniem czy działaniem.

  Otóż ten sposób podejmowania decyzji to „las” w sensie matematycznym. Las to zbiór drzew, a drzewo to rodzaj grafu bez pętli. Graf składa się z wierzchołków i krawędzi. Krawędzie mogą być skierowane, lub nie. Drzewo tworzy hierarchię. Język ma strukturę drzewiastą. Demokracja płynna to graf skierowany będący lasem drzew.

  W demokracji płynnej węzłami (wierzchołkami) drzewa są ludzie, a krawędzie skierowane to są delegacje głosów, czyli połączenie węzłów od tego, kto przekazuje swój głos, do tego, komu przekazuje. Czyli takie kropki i strzałeczki.

Pętle

  Pętla nie ma sensu, bo to by znaczyło, że dwie osoby wzajemnie przekazują sobie głos. Więc system musi zadbać o to, by się pętle nie tworzyły, a zatem by graf był drzewem, czy lasem. A więc gdy ktoś chce przekazać głos, czyli utworzyć nową skierowaną krawędź w grafie, to system musi sprawdzić, czy ten, komu głos ma być przekazany, nie jest już w drzewie tego, kto głos przekazuje. A zatem należy przeszukać drzewo przekazującego. To może być operacja zaindeksowana, a więc bardzo szybka. Gdy ten, komu przekazuję głos, jest już w moim drzewie, to system zabroni takiej delegacji.

Waga węzła

  Teoretycznie ten las drzew nie musi mieć żadnej symetrii, to może być całkowicie chaotyczny graf, ale bez pętli. Liczą się w nim tylko pnie i ich wagi. Waga węzła to liczba węzłów, które są w drzewie tego węzła. A pień to taki węzeł, który nie ma od siebie prowadzącej żadnej krawędzi, a zatem nikomu nie przekazał głosu. A liść to taki węzeł, któremu nikt nie przekazał głosu, więc ma wagę 1. Głosują pnie z siłą głosu równą swojej wadze, a węzły pośrednie, niebędące pniami, a zatem mające krawędzi wychodzącą, czyli takie, które komuś delegowały swój głos, nie głosują, chyba, że wycofają swoją delegację i staną się pniem. Drzewo decyzyjne jest dynamiczne, bo przed każdym głosowaniem każdy może dodać krawędź wychodzącą od siebie (delegować głos) i nie głosować, albo usunąć krawędź wychodzącą od siebie, a więc stać się pniem i zagłosować. Pnie to posłowie, węzły pośrednie to wyborcy.

Przykłady możliwych struktur

  Gdy mamy całkowicie zdegenerowany las, a zatem graf, w którym są tylko węzły, a nie na krawędzi, to jest to demokracja bezpośrednia, czyli referendum — każdy pień jest liściem.

  Demokracja przedstawicielska to taki zdegenerowany las, w którym drzewa są tylko jednopoziomowe, każdy pień ma od razu pod sobą liście. Prawo głosu mają tylko niektóre pnie (to te, które uzyskały mandat) z siłą głosu 1 niezależnie od tego, jak duże drzewo mają pod sobą, a większość pni nie ma prawa głosu (to kandydaci, którzy nie uzyskali mandatu).

  A monarchia to taki las, w którym jest tylko jedno drzewo.

Struktury zapętlone

  Wszystkie sposoby podejmowania decyzji przez ludzi można sprowadzić do jakiegoś typu demokracji płynnej, a zatem grafu będącego lasem drzew. No prawie, bo niestety ludzie wymyślili w praktyce też zapętlone struktury — tym są wielkie korporacje, które mają zapętlona strukturę własności — czyli jedna firma ma udziały w drugiej, ta w trzeciej i tak dalej, a potem ta ostatnia ma udziały w tej pierwszej. W ten sposób można utworzyć firmy, które nie mają żadnego właściciela będącego fizycznie człowiekiem. W ten sposób tworzy się kapitalizm państwowy, w którym teoretycznie wszystkie firmy mogą być prywatne, ale w praktyce żadna może nie mieć właściciela, czyli wychodzi na to samo, co firmy państwowe. To zaczęło być możliwe wtedy, gdy powstała osobowość prawna. Tu o tym pisałem: ]]>Czy firma może mieć samą siebie?]]>

Komputery

  Demokracja płynna mysi być realizowana przez jakąś komputerową aplikację. A w niej jest bardzo łatwo zabronić tworzenia krawędzi grafu, która spowodowałaby, że przestanie być drzewem. W ogóle łatwo jest zaimplementować wszelkie warunki, które graf musi spełnić. To liczy komputer, więc robi to bardzo szybko. A gdy graf ma miliardy wierzchołków, to dla przyspieszenia działania algorytmów liczących można tworzyć różne indeksy. To jest już dość dobrze rozpracowane — jeśli wyszukiwarka Google potrafi w ułamku sekundy wyszukać wszystkie strony w Internecie zawierających dane słowo, to równie szybko da się przeszukać kilkumiliardowy graf, czy jakiś węzeł jest w moim drzewie, czy nie.

Historia i praktyka demokracji płynnej

  Demokracja płynna łączy demokrację bezpośrednią z przedstawicielską – nad każdą ustawą głosuje ogół ludności, ale każdy może sobie w dowolnym momencie wybrać reprezentanta, który za niego wykona legislacyjną pracę. I w dowolnym momencie można wymienić reprezentanta na innego. W ten sposób odpada kadencyjność, a pośredniość wytworzy się naturalnie sama.

  Odpowiednikiem posła będzie ten, kto nikomu nie oddał swojego głosu, a będzie reprezentantem tylu osób, ile jest pod wszystkimi, którzy jemu oddali głos. Być może takich posłów będzie dziesięciu, a może setki – żadna liczba, w tym 460, nie będzie preferowana. Na dodatek każdy poseł będzie miał taką siłę głosów, ile realnie za nim stoi ludzi. Będzie więc bardziej demokratycznie.

  Tech­nicz­nie już je­st moż­li­wa re­ali­za­cja de­mo­kra­cji płyn­nej – od kie­dy ma­my kom­pu­te­ry po­łą­czo­ne w sieć i je­st to po­wszech­ne – każ­dy czło­wiek ma ła­twy i ta­ni do­stęp do kom­pu­te­ra, smart­fo­na czy ta­ble­ta dzia­ła­ją­cy­ch w In­ter­na­cie. Po­trze­ba do te­go tyl­ko stos­ow­nej apli­ka­cji. Już ta­kie są.

  De­mo­kra­cję płyn­ną moż­na za­sto­so­wać nie tyl­ko w pań­stwie, ale w każ­dej or­ga­ni­za­cji. To mo­że za­stą­pić wszel­kie sta­tu­to­we cia­ła de­cy­zyj­ne w do­wol­nej firmie, klubie, partii czy stowarzyszeniu.

  Dalej jest skrót z Wikipedii (]]>https://en.wikipedia.org/wiki/Liquid_democracy]]>). By dokładnie temat przestudiować należy przeczytać wszystko – oraz odnośniki do stron, w których jest więcej na poruszane tematy.

Historia demokracji płynnej

  W 1884 r. Charles Dodgson (znany jako Lewis Carroll – autor powieści „Alicja w Krainie Czarów”), po raz pierwszy przewidział pojęcie głosowania przechodniego lub „płynnego” w swojej broszurze: „Zasady reprezentacji parlamentarnej”. Dodgson przedstawił system oparty na okręgach wieloczłonowych, w którym każdy wyborca oddaje jeden głos lub posiada zdolność przekazywania głosów, podobnie jak współczesna koncepcja płynnej demokracji. Bryan Ford w swoim artykule „Delegative Democracy” mówi, że można to postrzegać jako pierwszy krok w kierunku płynnej demokracji.

  Pierwsze zinstytucjonalizowane próby płynnej demokracji wywodzą się z pracy reformatora Oregonu, Williama S. U'Rena. W 1912 lobbował za interaktywną reprezentacją (Proxy Plan of Representation), gdzie wpływy wybranych polityków byłyby ważone liczbą głosów, które każdy z nich otrzymał.

  Kilkadziesiąt lat później, około 1967 roku, Gordon Tullock zasugerował, że wyborcy mogą wybierać swoich przedstawicieli lub głosować sami w parlamencie zdalnie, podczas gdy debaty będą transmitowane w telewizji. James C. Miller opowiadał się za ideą, że każdy powinien mieć możliwość samodzielnego głosowania nad dowolnym zagadnieniem lub wyznaczenia przedstawiciela, który mógłby przekazywać swoje wymagania. Wkrótce po tym, jak Miller opowiedział się za płynną demokracją, w 1970 roku Martin Shubik nazwał ten proces „natychmiastowym referendum”. Niemniej jednak Shubik niepokoił się szybkością podejmowania decyzji i tym, jak może to wpłynąć na czas dostępny na debaty publiczne.

  W XXI wieku, opierając się na pracach Jabbuscha i Jamesa Green-Armytage, innowacje technologiczne sprawiły, że płynna demokracja stała się łatwiejsza do wdrożenia. Pierwsze aplikacje płynnej demokracji online powstały w Berlinie w Niemczech po politycznym rozczarowaniu pojawieniem się kultury hackerskiej. Odkąd płynna demokracja zyskała popularność w Niemczech, na całym świecie rozwinęły się odmiany płynnych form demokratycznych w sferze politycznej i ekonomicznej.

Przykłady realizacji demokracji płynnej

Głosy Google

  Google eksperymentował z płynną demokracją za pośrednictwem wewnętrznego systemu społecznościowego znanego jako Google Votes. Użytkownicy platformy Google+ byli wyborcami, a wbudowane funkcje dyskusyjne zapewniały mechanizmy do debatowania.

Partie Piratów

  To partie skupiające się na zmniejszeniu cenzury w Internecie. Po raz pierwszy pojawiła się w Szwecji w 2006 roku. Partie Piratów w Niemczech, Włoszech, Austrii, Norwegii, Francji i Holandii wykorzystują płynną demokrację z oprogramowaniem o otwartym kodzie źródłowym.

Argentyna

  Ostatnio w Argentynie powstały podobne platformy wirtualne. „Democracia en Red” to grupa dążąca do rozproszenia władzy politycznej i bardziej otwartej dyskusji. Stworzyli „Democracy OS”, platformę, która pozwala internautom proponować, debatować i głosować na różne tematy. Pia Mancini twierdzi, że platforma otwiera demokratyczne rozmowy i przenosi demokratyczne decyzje do ery Internetu.

Demoex / Direktdemokraterna

  Pierwszy przykład płynnej demokracji wykorzystującej oprogramowanie w realnym otoczeniu politycznym dotyczył lokalnej partii politycznej „Demoex in Vallentuna”, na przedmieściach Sztokholmu. Nauczyciel Per Norbäck i przedsiębiorca Mikael Nordfors używali oprogramowania o nazwie NetConference Plus. To oprogramowanie nie jest już obsługiwane po bankructwie firmy Vivarto AB. Partia miała w latach 2002-2014 mandat w lokalnym parlamencie, gdzie posłowie decydują o sposobie głosowania swojego przedstawiciela za pomocą głosowania internetowego.

Civicracy

  Eksperymentalna forma płynnej demokracji zwana „Civicracy” została przetestowana na Politechnice Wiedeńskiej w 2012 roku. Utworzyła ona radę przedstawicieli opartą na ciągłym wotum zaufania ze strony uczestników, podobną do współczesnych parlamentów. Względną płynność głosów obniżył algorytm „tłumienia”, mający zapewnić stabilność reprezentacji. Pomimo szeroko zakrojonego planowania eksperyment w świecie rzeczywistym nie został przeprowadzony z powodu braku przychylności.

LiquidFriesland

  Okręg Friesland w Niemczech wprowadził pewne wykorzystanie platformy o nazwie LiquidFriesland, ale nie udało mu się radykalnie zmienić tam sposobu zarządzania. Platforma, zaprojektowana jako forma Płynnej Demokracji, osiągnęła ambiwalentne wyniki.

  Nie więcej niż 500 obywateli zarejestrowanych w LiquidFriesland i aktywowało swoje konta. Tylko 20% aktywowanych użytkowników zalogowało się na platformę i tylko 10% wykazało aktywność w LiquidFriesland.

Demokracja płynna w partii politycznej

  Są na świe­cie par­tie po­li­tycz­ne, któ­re po­pie­ra­ją i po­stu­lu­ją de­mo­kra­cję bez­po­śred­nią. W Pol­sce je­st na­wet par­tia, któ­ra się na­zy­wa: „De­mo­kra­cja bez­po­śred­nia”. Dla ni­ch ide­ałem je­st ustrój Szwaj­ca­rii z czę­sty­mi re­fe­ren­da­mi na szcze­blu kan­to­nów i z rzad­szy­mi re­fe­ren­da­mi na szcze­blu ca­łej kon­fe­de­ra­cji szwaj­car­skiej. De­mo­kra­cja bez­po­śred­nia je­st uzna­wa­na przez wie­lu or­to­dok­syj­ny­ch de­mo­kra­tów za naj­do­sko­nal­szą for­mę ustro­jo­wą. Ale w prak­ty­ce rzad­ko je­st to sto­so­wa­ne.

  We wszyst­ki­ch de­mo­kra­tycz­ny­ch pań­stwa­ch świa­ta ma­my de­mo­kra­cję przed­sta­wi­ciel­ską – czy­li naj­pierw ogół lud­no­ści wy­bie­ra raz na ja­kiś czas re­pre­zen­tan­tów two­rzą­cy­ch le­gi­sla­tu­rę, a po­tem oni gło­su­ją nad wszyst­ki­mi usta­wa­mi w par­la­men­ta­ch. A za­tem ma­my cia­ła po­śred­nie i ma­my ich ka­den­cyj­no­ść. Re­fe­ren­da są bar­dzo rzad­kie. Ma­my wie­le ro­dza­jów de­mo­kra­cji – róż­nią się one or­dy­na­cją czy ko­dek­sem wy­bor­czym, czy­li me­cha­ni­zmem wy­bie­ra­nia przed­sta­wi­cie­li. Są sto­so­wa­ne or­dy­na­cje więk­szo­ścio­we, pro­por­cjo­nal­ne i mie­sza­ne.

  Ma­my te or­dy­na­cje i cia­ła po­śred­nie z po­wo­dów tech­nicz­ny­ch, a nie me­ry­to­rycz­ny­ch. Po pro­stu nie da się tak zor­ga­ni­zo­wać le­gi­sla­tu­ry, by nad każ­dą usta­wą gło­so­wał ogół ludności — z dwó­ch naj­waż­niej­szy­ch po­wo­dów:

  1. Ta­kie re­fe­ren­dum dla mi­lio­nów lu­dzi je­st dro­gie w zor­ga­ni­zo­wa­niu, a gdy ich mia­ło­by być kil­ka dzien­nie, to bę­dzie to kosz­to­wać wie­lo­kroć wię­cej niż ca­ły bu­dżet pań­stwa.

  2. Re­fe­ren­dum to też kosz­ty dla gło­su­ją­cy­ch – mu­szą się za­po­znać z pro­jek­tem pod­da­nym pod gło­so­wa­nie i wziąć udział w de­ba­cie te­go do­ty­czą­cej, a to zaj­mu­je czas. Na to nie ma­ją cza­su na­wet obec­ni po­sło­wie i dla­te­go mu­szą ist­nieć ko­mi­sje sej­mo­we.

  Kwestie techniczne spowodowały to, że w USA nawet wybory prezydenckie nie są bezpośrednie, ale odbywają się poprzez elektorów. Dziś już to nie jest potrzebne, ostało się na mocy tradycji, ale dwieście lat temu było konieczne z powodów trudności zorganizowania powszechnych wyborów.

  Te pro­ble­my roz­wią­zu­je de­mo­kra­cja płyn­na, któ­ra łą­czy oba spo­so­by two­rze­nia pra­wa – nad każ­dą usta­wą gło­su­je ogół lud­no­ści, ale każ­dy mo­że so­bie w do­wol­nym mo­men­cie wy­brać re­pre­zen­tan­ta, któ­ry za nie­go wy­ko­na le­gi­sla­cyj­ną pra­cę. I w do­wol­nym mo­men­cie moż­na wy­mie­nić re­pre­zen­tan­ta na in­ne­go. W ten spo­sób od­pa­da ka­den­cyj­no­ść, a po­śred­nio­ść wy­two­rzy się na­tu­ral­nie naj­lep­sza. Od­po­wied­ni­kiem po­sła bę­dzie ten, kto ni­ko­mu nie od­dał swo­je­go gło­su, a bę­dzie re­pre­zen­tan­tem ty­lu osób, ile je­st pod wszyst­ki­mi, któ­rzy je­mu od­da­li głos. Być mo­że ta­ki­ch po­słów bę­dzie dzie­się­ciu, a mo­że setki — żadna licz­ba, w tym 460, nie bę­dzie pre­fe­ro­wa­na. Na do­da­tek każ­dy po­seł bę­dzie miał ta­ką si­łę gło­sów, ile re­al­nie za nim stoi lu­dzi. Bę­dzie więc bar­dziej de­mo­kra­tycz­nie.

  Tech­nicz­nie już je­st moż­li­wa re­ali­za­cja de­mo­kra­cji płyn­nej – od kie­dy ma­my kom­pu­te­ry po­łą­czo­ne w sieć i je­st to po­wszech­ne – każ­dy czło­wiek ma ła­twy i ta­ni do­stęp do kom­pu­te­ra, smart­fo­na czy ta­ble­ta dzia­ła­ją­cy­ch w In­ter­na­cie. Po­trze­ba do te­go tyl­ko sto­sow­nej apli­ka­cji. Już ta­kie są.

  De­mo­kra­cję płyn­ną moż­na za­sto­so­wać nie tyl­ko w pań­stwie, ale w każ­dej or­ga­ni­za­cji. To mo­że za­stą­pić wszel­kie sta­tu­to­we cia­ła de­cy­zyj­ne w do­wol­nej or­ga­ni­za­cji. Pro­po­nu­ję to za­sto­so­wać w par­tii po­li­tycz­nej.

  Bę­dzie to po­le­gać na tym, że każ­dy czło­nek par­tii, któ­ry­ch mo­że być ty­sią­ce, mo­że zgło­sić do­wol­ną spra­wę, któ­ra bę­dzie dys­ku­to­wa­na i gło­so­wa­na i każ­dy mo­że za­gło­so­wać nad każ­dą spra­wą. To mo­że być ja­kaś uchwa­ła, oświad­cze­nie, punkt pro­gra­mu, wy­bór kan­dy­da­ta na li­sta­ch wy­bor­czy­ch, de­cy­zja o ko­ali­cji czy jej ze­rwa­niu, od­de­le­go­wa­nie mi­ni­stra czy pre­mie­ra i w ogó­le wszystko, o czym de­cy­du­je par­tia.

  Ale co naj­waż­niej­sze: każ­dy czło­nek mo­że sce­do­wać swój głos w do­wol­nej spra­wie, te­ma­cie, czy gru­pie spraw, cza­so­wo na ko­goś in­ne­go. To po­wo­du­je, że w pew­ny­ch spra­wa­ch bę­dzie de­mo­kra­cja bez­po­śred­nia (na przy­kład przy de­cy­do­wa­niu o ko­lej­no­ści na li­sta­ch wy­bor­czy­ch), bo wszy­scy bę­dą gło­so­wać, w pew­ny­ch bę­dzie przed­sta­wi­ciel­ska (na przy­kład tak po­wsta­nie sztab wy­bor­czy), bo wszy­scy sce­du­ją swe gło­sy na ja­kąś ma­łą, kil­ku­set, czy kil­ku­dzie­się­cio­oso­bo­wą gru­pę, a w jesz­cze in­ny­ch bę­dzie mo­nar­chia (na przy­kład rzecz­nik pra­so­wy), bo wszy­scy od­da­dzą swój głos jed­nej oso­bie. No i oczy­wi­ście w każ­dym mo­men­cie tak usta­lo­ne struk­tu­ry bę­dą mo­gły się prze­kształ­cić w coś in­ne­go. Z punk­tu wi­dze­nia użyt­kow­ni­ka sys­te­mu ma on ta­kie ro­dza­je de­cy­zji: al­bo zgło­sić coś pod gło­so­wa­nie, al­bo od­dać na coś głos na tak lub nie, w imie­niu wszyst­ki­ch, któ­rzy na nie­go sce­do­wa­li głos, al­bo wy­co­fać swo­je sce­do­wa­nie swo­jej gru­py na ko­goś, al­bo sce­do­wać swo­ją gru­pę ko­muś.

  Na do­da­tek to wszyst­ko bę­dzie trans­pa­rent­ne, bo da się ła­two ro­bić ze­sta­wie­nia te­go, jak się roz­kła­da­ją gło­sy w każ­dym gło­so­wa­niu i kto, ja­ką ma po­pu­lar­no­ść. Bę­dą to do­kład­ne da­ne, a nie son­da­żo­we.

  To spo­wo­du­je zwięk­sze­nia za­an­ga­żo­wa­nia człon­ków w to, co się dzie­je w par­tii, ale po­zwo­li też, by w par­tii uczest­ni­czy­ły oso­by sła­bo an­ga­żu­ją­ce się, bo nie chcą lub nie mo­gą i się to na do­da­tek zmie­nia w cza­sie – cza­sem bar­dziej mo­gą, a cza­sem mniej. Ta­kie oso­by się za­zwy­czaj do par­tii po pro­stu nie za­pi­su­ją, choć ją po­pie­ra­ją.

  Mo­im zda­niem me­cha­ni­zm de­mo­kra­cji płyn­nej był­by świet­ny do bu­do­wa­nia struk­tur partii — w spo­sób na­tu­ral­ny wy­kry­wał­by li­de­rów na do­wol­nym szcze­blu oraz po­zwa­lał­by każ­de­mu się za­an­ga­żo­wać nie­za­leż­nie od te­go, jak bar­dzo mo­że czy chce.

  Tu je­st w du­żym skró­cie po pol­sku wy­tłu­ma­cze­nie, czym je­st de­mo­kra­cja bez­po­śred­nia: ]]>Demokracja płynna]]>. A tu bar­dziej pre­cy­zyj­ne wy­tłu­ma­cze­nie po an­giel­sku: ]]>Liquid democracy]]>

Demokracja płynna zamiast klubów

  W Kon­fe­de­ra­cji dzia­ła­ją Klu­by Kon­fe­de­ra­cji. Ga­ze­ta Pol­ska też ma swo­je Klu­by Ga­ze­ty Pol­skie bę­dą­ce przy­bu­dów­ką PiS. Cho­dzi o to, by gru­po­wać człon­ków i sym­pa­ty­ków ja­kiejś par­tii, czy na­wet kil­ku koalicyjnych par­tii. To są pro­ste struk­tu­ry – je­st li­der i są klu­bo­wi­cze. Zaj­mu­ją się in­te­gra­cją lo­kal­ne­go śro­do­wi­ska wo­kół struk­tur par­tyj­ny­ch.

  To je­st do­bra i sku­tecz­na kon­cep­cja. Ale je­st tak sa­mo skost­nia­ła, jak par­tia po­li­tycz­na, w któ­rej ma­my cia­ła sta­tu­to­we i ka­den­cyj­no­ść. Wa­dą ta­ki­ch struk­tur je­st to, że są sta­tycz­ne, zmia­ny są powolne — gdy li­der po­pad­nie w ma­ra­zm, to za­nim się go wy­mie­ni, ca­ło­ść ule­ga dez­in­te­gra­cji.

  Dla­te­go pro­po­nu­ję mniej wię­cej to sa­mo, ale w du­żo lep­szej for­mie or­ga­ni­za­cyj­nej – mia­no­wi­cie w po­sta­ci de­mo­kra­cji płyn­nej. To spo­wo­du­je więk­sze za­an­ga­żo­wa­nie człon­ków par­tii, szcze­gól­nie no­wo po­wsta­ją­cej. 

  Każ­dy czło­nek par­tii ma pew­nie wie­lu zna­jo­my­ch, któ­ry­ch prze­ko­nał do ide­olo­gii czy pro­gra­mu swo­jej par­tii. Al­bo ta­ki­ch, któ­rzy je­go prze­ko­na­li. Ten czło­nek chce się za­an­ga­żo­wać w par­tię, ale ci zna­jo­mi nie – bo nie ma­ją chę­ci lub cza­su. Moż­na więc ty­ch zna­jo­my­ch wcią­gnąć do par­tii, oni bę­dą pła­cić skład­ki, a swo­je gło­sy sce­du­ją swo­je­mu przed­sta­wi­cie­lo­wi w ra­ma­ch apli­ka­cji re­ali­zu­ją­cej de­mo­kra­cję płyn­ną. A jak tyl­ko ze­chcą się za­an­ga­żo­wać w ja­kiś te­mat, bo się na tym zna­ją, al­bo to lu­bią, al­bo to ich za­wód, to od­bio­rą głos w tej kwe­stii i się bez­po­śred­nio za­an­ga­żu­ją w po­my­sły i gło­so­wa­nia w da­nym te­ma­cie. W ten spo­sób po­wo­li się wcią­ga­ją w dzia­łal­no­ść par­tyj­ną. Nie mu­szą cho­dzić na spo­tka­nia, nie mu­szą wszyst­kie­go śle­dzić, nie mu­szą uczest­ni­czyć we wszyst­ki­ch gru­pa­ch – w każ­dym te­ma­cie ma­ją ko­goś, kto ich re­pre­zen­tu­je.

  W każ­dym mo­men­cie mo­gą te­go re­pre­zen­tan­ta zmie­nić al­bo sa­me­mu ro­bić to, co on. A do­bry re­pre­zen­tant ma wie­lu zwo­len­ni­ków i ma ich si­łę gło­su, ale mu­si o ni­ch cią­gle dbać i da­wać im ta­ką in­for­ma­cję, ja­kiej po­trze­bu­ją. Ale jak stra­ci wia­ry­god­no­ść, to tę si­łę tra­ci mo­men­tal­nie bez ko­niecz­no­ści cze­ka­nia kil­ka lat na kon­went i bez an­ga­żo­wa­nia wła­dz zwierzch­ni­ch.

  To ta­kie sa­me klu­by par­tyj­ne, ja­kie ist­nie­ją, ale płyn­ne, dy­na­micz­ne, hie­rar­chicz­ne, du­żo szyb­ciej ewo­lu­ują­ce i po­dzie­lo­ne te­ma­tycz­nie czy w do­wol­ny in­ny spo­sób. Po­dział wy­two­rzy się od­dol­nie. De­mo­kra­cja płyn­na mo­że być al­bo czymś po­za sta­tu­to­wy­mi cia­ła­mi par­tii, w for­mie klu­bów czy fo­rów dys­ku­syj­ny­ch, a mo­że na­wet je za­stą­pić i stać się jed­nym wiel­kim sta­tu­to­wym cia­łem i wte­dy żad­ne in­ne nie je­st po­trzeb­ne.

  Dzia­ła­nie sta­tu­to­wy­ch ciał par­tii to naj­czę­ściej po­li­tycz­ne prze­py­chan­ki i róż­ne par­tyj­ne gier­ki. To czę­sto to­tal­ne ba­gno, któ­re pa­ra­li­żu­je wie­le dzia­łań i pro­wa­dzi do głu­pi­ch i zbęd­ny­ch spo­rów. Ale to nie­ste­ty je­st nie do unik­nię­cia, gdy się dzia­ła tra­dy­cyj­ny­mi me­to­da­mi ciał de­cy­zyj­ny­ch ze stan­dar­do­wy­ch sta­tu­tów wszel­ki­ch or­ga­ni­za­cji. A to, ja­ki po­wi­nien być sta­tut, za­le­ży od li­czeb­no­ści ciał de­cy­zyj­ny­ch, co wpły­wa na ich struk­tu­rę.

  De­mo­kra­cja płyn­na po­zwo­li­ła­by zli­kwi­do­wać wszyst­kie te pro­ble­my i wpro­wa­dzi­ła­by peł­ną trans­pa­rent­no­ść dla wszyst­ki­ch uczest­ni­ków gry. Wszel­kie roz­gryw­ki by­ły­by jaw­ne – to, kto ko­go po­pie­ra i w ja­kim mo­men­cie by­ło­by do­sko­na­le wi­docz­ne. To je­st świet­ny spo­sób, bo po­zwa­la spraw­nie dzia­łać cia­łom de­cy­zyj­nym o do­wol­nej li­czeb­no­ści, na­wet w ca­łym wie­lo­mi­lio­no­wym pań­stwie.

  Oczy­wi­ście ni­gdy nie ma pew­no­ści, że do­bre na­rzę­dzie przy­nie­sie do­bre skut­ki. Są przy­pad­ki w hi­sto­rii za­rzą­dza­nia, że fir­ma przy­no­si­ła zy­sk, gdy w za­rzą­dzie się ca­ły czas kłó­ci­li i by­ły nie­usta­ją­ce in­try­gi, aż ktoś przy­sze­dł, zro­bił po­rzą­dek, in­try­gi i kłót­nie usta­ły, a fir­ma upa­dła, bo zy­sk się za­mie­nił w stra­ty. Wiec war­to to naj­pierw prze­te­sto­wać, wpro­wa­dzić ja­kiś pro­gram pi­lo­ta­żo­wy.

  W ]]>Par­tii Li­ber­ta­riań­skiej]]>, gdy jesz­cze ist­nia­ła, pa­rę lat te­mu, mie­li­śmy epi­zod w za­sto­so­wa­niu open­so­ur­co­we­go na­rzę­dzia w sty­lu Di­scor­da re­ali­zu­ją­ce­go płyn­ną de­mo­kra­cję na we­wnętrz­ne po­trze­by par­tii. Na­zy­wa się to Li­qu­id Fe­ed­back. To się nie przy­ję­ło z po­wo­du ogól­ne­go ma­ra­zmu, któ­ry do­pro­wa­dził w koń­cu do upad­ku par­tii. Po pro­stu więk­szo­ść wo­la­ła się za­jąć wła­snym biz­ne­sem czy dzia­łal­no­ścią spo­łecz­ną, niż an­ga­żo­wać się w ni­szo­wą par­tię. Nie­mniej uwa­żam, że war­to ten eks­pe­ry­ment po­wtó­rzyć w in­ny­ch par­tia­ch.

  Wte­dy by­ły wdro­żo­ne ta­kie za­sa­dy gło­so­wań (ale to moż­na do­wol­nie spa­ra­me­try­zo­wać):

  Są czte­ry eta­py, na każ­dy prze­wi­dzia­ne są 24 go­dzi­ny:

  1. każ­dy mo­że zgło­sić swo­ją ini­cja­ty­wę; że­by by­ła głosowana — musi zdo­być 10% po­par­cia;

  2. po uzy­ska­niu po­par­cia na­stę­pu­je dys­ku­sja, w wyniku której ini­cja­tor mo­że wpro­wa­dzać po­praw­ki;

  3. pro­jekt je­st "za­mra­ża­ny" - brak moż­li­wo­ści po­pra­wek;

  4. pro­jekt je­st gło­so­wa­ny.

  96 go­dzin i ma­my decyzję — pozytywną lub ne­ga­tyw­ną. Oczy­wi­ście każ­dy gło­su­ją­cy ma swój głos, plus gło­sy wszyst­ki­ch, któ­rzy są w drze­wie ty­ch, któ­rzy sce­do­wa­li swój głos na nie­go.

  Tak to wte­dy re­kla­mo­wa­li­śmy:

  • NIE MA ELITY — Głosujący i pro­szą­cy o gło­sy sta­je się jed­nym i tym sa­mym czło­wie­kiem. To Ty je­steś gó­rą i do­łem. Po­li­ty­kiem i wy­bor­cą.

  • DZIA­ŁA­SZ SPRAWNIE — Demokracja, któ­ra dzia­ła szyb­ko, śmia­ło i bez prze­rwy. 24 go­dzi­ny na do­bę. 7 dni w ty­go­dniu. Dys­ku­sja za­wsze z roz­strzy­gnię­ciem. Two­je po­my­sły za­wsze oce­nio­ne.

  • DZIA­ŁA­JĄ ZA CIEBIE — Nie ma­sz cza­su. Wy­bie­rz ko­goś, ko­mu ufa­sz. Klik­nij. Za­gło­su­je za Cie­bie. Cof­nij de­le­ga­cję w do­wol­nym mo­men­cie.

  • Li­qu­id Fe­ed­back — in­no­wa­cyj­na apli­ka­cja w Par­tii Li­ber­ta­riań­skiej. Oszczę­dza­my Twój czas. Sza­nu­je­my Two­je za­an­ga­żo­wa­nie.

(In­for­ma­cje po­wyż­sze po­cho­dzą z tej stro­ny: ]]>Te­raz De­mo­kra­cja Płyn­na]]>)

  Apli­ka­cja re­ali­zu­ją­ca de­mo­kra­cja płyn­ną to nie tyl­ko spo­sób na po­dej­mo­wa­nie de­cy­zji, ale też świet­ne fo­rum dys­ku­syj­ne, któ­re po­zwa­la dzia­łać kon­struk­tyw­nie, nie ogra­ni­czy się do ja­ło­wej ga­da­ni­ny. Jak ktoś po­dej­mu­je ja­kiś te­mat, to mo­że to zro­bić w for­mie po­sta­wie­nia ja­kiejś te­zy pod gło­so­wa­nie. Po­tem od­by­wa się de­ba­ta, lu­dzie ar­gu­men­tu­ją, a po­tem na­stę­pu­je szyb­kie i pro­ste gło­so­wa­nie. W ten spo­sób szyb­ko sta­je się wia­do­me, jak bardzo te­mat je­st po­pu­lar­ny, kto co po­pie­ra i jak za­dzia­ła­ła ar­gu­men­ta­cja. Tak moż­na też i de­ba­ty oks­fordz­kie pro­wa­dzić bez ko­niecz­no­ści zbie­ra­nia się w jed­nym miej­scu, wy­naj­mo­wa­nia sa­li i za­pew­nie­nia mo­de­ra­to­rów dys­ku­sji.

Demokracja płynna a media

  Wpływ me­diów na po­li­ty­kę w de­mo­kra­cji je­st ewi­dent­nie ne­ga­tyw­ny. Me­dia, a głów­nie te­le­wi­zja, to są na­rzę­dzia par­tii po­li­tycz­ny­ch w oszu­ki­wa­niu, otu­ma­nia­niu czy ma­ni­pu­lo­wa­niu lu­dem. Me­dia słu­żą pro­pa­gan­dzie, pro­wa­dzą nar­ra­cję, re­ali­zu­ją czar­ny pi­jar. Efek­tem te­go je­st to, że lu­dzie gło­su­ją na par­tie po­pu­li­stycz­ne, so­cjal­de­mo­kra­tycz­ne, któ­re psu­ją pra­wo, nisz­czą biz­nes, ogra­ni­cza­ją wol­no­ść.

  De­mo­kra­cja płyn­na pod wzglę­dem du­ra­cze­nia przez me­dia by­ła­by lep­sza od przed­sta­wi­ciel­skiej i ka­den­cyj­nej czy re­fe­ren­dów. Otóż me­dia po­tra­fią ma­ni­pu­lo­wać pro­pa­gan­dą więk­szo­ść lu­dzi – ale to je­st pra­wi­dło­wo­ść sta­ty­stycz­na. Nie­mniej za­wsze bę­dzie ist­nieć mniej­szo­ść świa­do­ma ty­ch oszu­stw i znająca prawdę.

  Tak się dzie­je nie tyl­ko dla­te­go, że ta więk­szo­ść je­st głu­pia, a ta mniej­szo­ść mą­dra, ale głów­nie dla­te­go, że więk­szo­ść nie ma cza­su spraw­dzać wszyst­kie­go szcze­gó­ło­wo, co mó­wią me­dia, więc im ufa. A ci, któ­rzy ma­ją wię­cej cza­su, in­te­re­su­ją się, czy­ta­ją, ro­zu­mie­ją, mo­gą kwe­stie zba­dać do­kład­nie, więc spraw­dzą, w czym me­dia kła­mią czy ma­ni­pu­lu­ją.

  De­mo­kra­cja płyn­na po­zwa­la na to, by ci świa­do­mi i spraw­dza­ją­cy za­stę­po­wa­li ty­ch głu­pi­ch, by by­li ich re­pre­zen­tan­ta­mi na do­wol­nym po­zio­mie. Garst­ka głu­pi­ch znaj­dzie so­bie men­to­ra, któ­ry ich prze­ko­na, że­by sce­do­wa­li na nie­go głos, bo im wy­ja­śni, że się od ni­ch le­piej zna, wię­cej wie i ma czas wszyst­ko prze­ana­li­zo­wać.

  To bę­dzie się dzia­ło na wie­lu szcze­bla­ch hie­rar­chii – bar­dzo głu­pi i za­pra­co­wa­ni znaj­dą so­bie śred­ni­ch, ci lep­szy­ch od sie­bie, ci jesz­cze lep­szy­ch i tak da­lej – po­wsta­nie skom­pli­ko­wa­ne drze­wo gło­su­ją­cy­ch.

  W ten spo­sób, ten na po­zio­mie wy­so­kie­go wę­zła w drze­wie nie bę­dzie prze­ko­ny­wał li­ści (a li­ści w drze­wie więk­szym niż bi­nar­ne je­st wie­lo­kroć wię­cej niż wszyst­ki­ch wę­złów), ale ty­ch tro­chę ni­żej od sie­bie. Tyl­ko ty­ch tro­chę mniej wie­dzą­cy­ch, tro­chę mniej my­ślą­cy­ch. A to kom­plet­nie zmie­nia sens i spo­sób prze­ko­ny­wa­nia – to po­wo­du­je, że wszel­ka agi­ta­cja bę­dzie mu­sia­ła być bar­dziej me­ry­to­rycz­na.

  Te­raz też tak tro­chę się dzie­je, ale pod­le­ga du­żo więk­szej in­er­cji spo­łecz­nej, bo zmia­ny drze­wa od­by­wa­ją się co 4 la­ta, a w de­mo­kra­cji płyn­nej re­ak­cja na oszu­stwa, czy stra­ta za­ufa­nia, by­ła­by na­tych­mia­sto­wa i ła­two wi­docz­na. To dra­stycz­nie zmie­ni­ło­by ja­ko­ść de­ba­ty pu­blicz­nej i ja­ko­ść do­ko­ny­wa­ny­ch wy­bo­rów.

Grze­go­rz GPS Świ­der­ski
]]>t.me/KanalBlogeraGPS]]>

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 3 (8 głosów)

Komentarze

Mam wrażenie, że od płynnej demokracji już tylko krok do socjokracji.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1649198

Ciekawe porównanie i spostrzeżenie. Myślę, że demokracja płynna jest bardziej ogólna i może być użyta w każdej metodyce zarządzania, nie tylko w socjokracji. Do demokracji płynnej można dodawać różne dodatkowe warunki, tak by je przystosowywać do różnych metodologii, w tym nawet naukowych. 

Vote up!
0
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1649213