Demokracja płynna
Demokracja płynna to demokracja bezpośrednia z możliwością delegowania głosu. To delegowanie może dotyczyć osób i zagadnień, i można to w dowolnym momencie zmieniać. Głosowanie to proces – z konsultacjami, projektami, wstępnym zatwierdzaniem. Demokracja płynna pozwala na to, by proces legislacyjny odbywał się permanentnie, bez żadnych kadencji, tak by każdy człowiek w każdym momencie mógł uczestniczyć w tym procesie albo bezpośrednio, albo poprzez ustalanie swoich reprezentantów, których może w dowolnym momencie wymieniać na innych.
Liczebność ludzkich grup
W kwestii liczebności ciał decyzyjnych Cyryl Parkinson odkrył słynną liczbę 21. Gdy liczba członków ciała decyzyjnego przekroczy tę liczbę, to zaczyna tworzyć mniejsze ciała w ramach większego – jakieś podgrupy, podkomisje etc. najpierw nieformalne, a potem sformalizowane.
By zrozumieć sens demokracji, a w szczególności demokracji płynnej, trzeba najpierw poznać problemy związane z liczebnością ludzkich grup. A wygląda to tak:
Liczba 4 – naturalna liczba dla ludzkich grup konwersacyjnych
Liczbę tę odkryli biolodzy ewolucyjni. Znaczenie czwórki jest ściśle związane z ewolucją mózgu człowieka i z mową. Nasz mózg i inne uwarunkowania biologiczne, typu zdolność do słyszenia i donośność głosu, powodują, że w sposób naturalny tworzą się grupy konwersacyjne, których limitem są cztery osoby. Widać to szczególnie na przyjęciach typu „Stand party”. Jeśli grupa konwersacyjna nie jest zorganizowana, nie ma prowadzącego, nie ma postawionego celu dyskusji, każdy może kiedy chce innym przerywać, to grupy większe niż 4 osoby się rozpadają. Tu pisałem więcej o tej liczbie: Czwórca
Liczba 150 – naturalna liczba ludzkiego stada
Liczbę tę odkrył Robin Dunbar (ur. 1947) brytyjski antropolog i biolog. Opisał to w książce „Ilu przyjaciół potrzebuje człowiek? Liczba Dunbara i inne wybryki ewolucji”. Wśród wszystkich małp stadnych, nie licząc homo sapiens, największe stada tworzą szympansy – liczą one średnio 50 osobników, a ludzki mózg pozwala to zwiększyć do 150 osób, stąd nasz sukces ewolucyjny. Im większe stado, tym łatwiej przetrwać, ale większe stada się rozpadają, mają swój górny limit. Stada spajają naturalne, biologiczne, instynktowne zachowania wpisane w geny ssaków stadnych. Ludzki mózg rozwinął się po to, by tworzyć większe stada. Po to powstała mowa, by utrwalać więzy społeczne tworzące zbiorowości ludzkie. Tu pisałem więcej o tej liczbie: Sto pięćdziesiąt
Liczba 1000 – górna liczebność pracowników administracyjnych
Liczbę tę odkrył Cyryl Parkinson (1909 - 1993) – brytyjski historyk, pisarz, doradca konserwatywnych rządów Wielkiej Brytanii. Czwarte Prawo Parkinsona znane szerzej jako „prawo tysiąca” głosi: „jakakolwiek instytucja — rządowa, przemysłowa, naukowa — której zespół pracowników administracyjnych sięga tysiąca ludzi lub przekracza tę liczbę, by istnieć, nie potrzebuje żadnej innej działalności”. Administracja jest samowystarczalna, żywi się własną pracą. Jest to administracja dla administracji. Jak widać, biurokracja też ma swoje górne granice liczebności. Więcej o tej liczbie tu: Tysiąc
Liczba 100 000 – optymalna liczba okręgu jednomandatowego
Zwolennicy JOW uważają, że bardzo istotną cechą ordynacji większościowej jest wielkość okręgu wyborczego. Wielka Brytania jest podzielona na 659 okręgów wyborczych liczących średnio ok. 90 tys. mieszkańców. W Polsce powiat ma około 100 tys. Przy takiej liczbie kandydaci są w stanie dotrzeć do każdego wyborcy prawie osobiście – tak by na większym czy mniejszym wiecu się spotkać, tak by każdy wysłuchał kandydata na żywo. To ważne, bo wszelkie przekazy za pomocą kamery przekłamują, bo są montowane.
Liczba 21 – górna granica liczebności ciał decyzyjnych
Liczbę tą odkrył Cyryl Parkinson i ogłosił to w dziele: „Prawo Parkinsona, czyli w pogoni za postępem”. Opisał ją na podstawie analizy liczebności angielskich ciał decyzyjnych tworzących władzę. Zaczęło się od Rady Koronnej, z której w 1257 wyłonili się lordowie Rady Królewskiej, potem z nich około 1504 wypączkowała Rada Przyboczna, która następnie w 1615 rozwinęła się w koterie zwaną Radą Gabinetową. W 1740 radę tę wyparła grupa zwana po prostu Gabinetem. Za każdym razem nowa grupa wewnątrz starej zaczęła się tworzyć, gdy ta stara zaczęła liczyć więcej niż około 21 członków. 21 to nie jest liczba optymalna, ale średnio-statystycznie maksymalna. Najlepsza liczebność sprawnego ciała decyzyjnego to w naszej kulturze oczywiście 12, bo tylu było apostołów. Więcej o liczbie Parkinsona cytowałem tu: Dwadzieścia jeden
Demokracja płynna a liczebność ludzkich grup
Liczby 4 i 150 są porządnie naukowo wykazane zgodnie z poprawną i ścisłą metodologią. One pokazują, że liczebności ludzkich zbiorowości mają biologiczne uwarunkowania, tkwią w naszych genach i mózgu. Liczby 1000 i 21 to tylko obserwacje Parkinsona, nie mają one naukowych podstaw, ale są to cenne spostrzeżenia. Ogólnie widać, że to, jak się ludzie organizują, zależy od tego, ilu nas jest.
Ewolucja angielskich ciał decyzyjny pokazuje, że demokracja płynna jest naturalna, nawet jak nie jest uświadomiona, nie jest zastosowana, to ludzie się i tak zachowują, jakby demokracja płynna działała, tylko trwa to bardzo długo – pokoleniami. Po prostu jak wielkość ciała decyzyjnego rośnie, to wytwarza wewnętrzne mniejsze ciało składające się z reprezentantów całości. W demokracji płynnej jest to naturalne, bo gdy więcej osób debatuje, to wielu już tego nie wytrzymuje, choćby z powodu braku czasu, więc wyłania jakichś swoich reprezentantów. W demokracji płynnej jest to systemowo wpisane w ten mechanizm, można od razu znaleźć reprezentanta i to sformalizować na poczekaniu.
Demokracja płynna pozwala sprawnie działać, debatować, podejmować wspólne decyzje i tworzyć prawo w dowolnie dużej grupie, nawet miliardowej, bo wytwarza naturalną hierarchię grup o odpowiedniej liczebności. Demokracja przedstawicielska jest dlatego gorsza, bo liczebności grup, głównie izb parlamentu i różnych komisji, są z góry, arbitralnie określone i robią to ludzie nieświadomi tego, jakie znaczenie ma liczebność grupy i jak jest to biologicznie uwarunkowane. Te liczebności nie zostały ustalone naukowo, nie wynikają z żadnych badań – to tylko tradycja, która wywodzi się z przypadku. Jedynie Brytyjczycy praktykują to wystarczająco długo, by zauważyć tam liczbę 21. Rzeczpospolita miała szansę też to przećwiczyć bardzo długo, ale niestety została rozebrana przez agresywnych i prymitywnych wrogów.
W istocie we współczesnej demokracji ci, którzy rozumieją kwestie liczebności ludzkich grup, po prostu potrafią tym manipulować na własną korzyść. Przykładem takich manipulacji jest tworzenie okręgów jednomandatowych, tak, by wygrała partia tego, kto ma władzę te okręgi zmieniać. Tak się dzieje w krajach anglosaskich, gdzie są JOWy. Ale w innych państwach rządzący też potrafią tak manipulować kodeksem wyborczym, by sobie zwiększać szansę wygrania.
Masowa praktyka demokracji przedstawicielskiej jest zbyt młoda, by liczebności izb parlamentu i różnych komisji mogły się naturalnie ukształtować – te liczby trudno zmieniać, bo są wpisane do konstytucji. W demokracji płynnej ta ewolucja odbędzie się bardzo szybko i będzie optymalnie dostosowana do percepcji i instynktów homo sapiens. No i trudniej tym będzie manipulować.
Demokracja płynna matematycznie
Demokracja płynna może służyć nie tylko państwu, samorządom, partii politycznym, ale wszelkim formom organizowania się ludzi. To świetne narzędzie do konstruktywnych rozmów, czyli takich, które kończą się jakimś wspólnym apelem, oświadczeniem czy działaniem.
Otóż ten sposób podejmowania decyzji to „las” w sensie matematycznym. Las to zbiór drzew, a drzewo to rodzaj grafu bez pętli. Graf składa się z wierzchołków i krawędzi. Krawędzie mogą być skierowane, lub nie. Drzewo tworzy hierarchię. Język ma strukturę drzewiastą. Demokracja płynna to graf skierowany będący lasem drzew.
W demokracji płynnej węzłami (wierzchołkami) drzewa są ludzie, a krawędzie skierowane to są delegacje głosów, czyli połączenie węzłów od tego, kto przekazuje swój głos, do tego, komu przekazuje. Czyli takie kropki i strzałeczki.
Pętle
Pętla nie ma sensu, bo to by znaczyło, że dwie osoby wzajemnie przekazują sobie głos. Więc system musi zadbać o to, by się pętle nie tworzyły, a zatem by graf był drzewem, czy lasem. A więc gdy ktoś chce przekazać głos, czyli utworzyć nową skierowaną krawędź w grafie, to system musi sprawdzić, czy ten, komu głos ma być przekazany, nie jest już w drzewie tego, kto głos przekazuje. A zatem należy przeszukać drzewo przekazującego. To może być operacja zaindeksowana, a więc bardzo szybka. Gdy ten, komu przekazuję głos, jest już w moim drzewie, to system zabroni takiej delegacji.
Waga węzła
Teoretycznie ten las drzew nie musi mieć żadnej symetrii, to może być całkowicie chaotyczny graf, ale bez pętli. Liczą się w nim tylko pnie i ich wagi. Waga węzła to liczba węzłów, które są w drzewie tego węzła. A pień to taki węzeł, który nie ma od siebie prowadzącej żadnej krawędzi, a zatem nikomu nie przekazał głosu. A liść to taki węzeł, któremu nikt nie przekazał głosu, więc ma wagę 1. Głosują pnie z siłą głosu równą swojej wadze, a węzły pośrednie, niebędące pniami, a zatem mające krawędzi wychodzącą, czyli takie, które komuś delegowały swój głos, nie głosują, chyba, że wycofają swoją delegację i staną się pniem. Drzewo decyzyjne jest dynamiczne, bo przed każdym głosowaniem każdy może dodać krawędź wychodzącą od siebie (delegować głos) i nie głosować, albo usunąć krawędź wychodzącą od siebie, a więc stać się pniem i zagłosować. Pnie to posłowie, węzły pośrednie to wyborcy.
Przykłady możliwych struktur
Gdy mamy całkowicie zdegenerowany las, a zatem graf, w którym są tylko węzły, a nie na krawędzi, to jest to demokracja bezpośrednia, czyli referendum — każdy pień jest liściem.
Demokracja przedstawicielska to taki zdegenerowany las, w którym drzewa są tylko jednopoziomowe, każdy pień ma od razu pod sobą liście. Prawo głosu mają tylko niektóre pnie (to te, które uzyskały mandat) z siłą głosu 1 niezależnie od tego, jak duże drzewo mają pod sobą, a większość pni nie ma prawa głosu (to kandydaci, którzy nie uzyskali mandatu).
A monarchia to taki las, w którym jest tylko jedno drzewo.
Struktury zapętlone
Wszystkie sposoby podejmowania decyzji przez ludzi można sprowadzić do jakiegoś typu demokracji płynnej, a zatem grafu będącego lasem drzew. No prawie, bo niestety ludzie wymyślili w praktyce też zapętlone struktury — tym są wielkie korporacje, które mają zapętlona strukturę własności — czyli jedna firma ma udziały w drugiej, ta w trzeciej i tak dalej, a potem ta ostatnia ma udziały w tej pierwszej. W ten sposób można utworzyć firmy, które nie mają żadnego właściciela będącego fizycznie człowiekiem. W ten sposób tworzy się kapitalizm państwowy, w którym teoretycznie wszystkie firmy mogą być prywatne, ale w praktyce żadna może nie mieć właściciela, czyli wychodzi na to samo, co firmy państwowe. To zaczęło być możliwe wtedy, gdy powstała osobowość prawna. Tu o tym pisałem: Czy firma może mieć samą siebie?
Komputery
Demokracja płynna mysi być realizowana przez jakąś komputerową aplikację. A w niej jest bardzo łatwo zabronić tworzenia krawędzi grafu, która spowodowałaby, że przestanie być drzewem. W ogóle łatwo jest zaimplementować wszelkie warunki, które graf musi spełnić. To liczy komputer, więc robi to bardzo szybko. A gdy graf ma miliardy wierzchołków, to dla przyspieszenia działania algorytmów liczących można tworzyć różne indeksy. To jest już dość dobrze rozpracowane — jeśli wyszukiwarka Google potrafi w ułamku sekundy wyszukać wszystkie strony w Internecie zawierających dane słowo, to równie szybko da się przeszukać kilkumiliardowy graf, czy jakiś węzeł jest w moim drzewie, czy nie.
Historia i praktyka demokracji płynnej
Demokracja płynna łączy demokrację bezpośrednią z przedstawicielską – nad każdą ustawą głosuje ogół ludności, ale każdy może sobie w dowolnym momencie wybrać reprezentanta, który za niego wykona legislacyjną pracę. I w dowolnym momencie można wymienić reprezentanta na innego. W ten sposób odpada kadencyjność, a pośredniość wytworzy się naturalnie sama.
Odpowiednikiem posła będzie ten, kto nikomu nie oddał swojego głosu, a będzie reprezentantem tylu osób, ile jest pod wszystkimi, którzy jemu oddali głos. Być może takich posłów będzie dziesięciu, a może setki – żadna liczba, w tym 460, nie będzie preferowana. Na dodatek każdy poseł będzie miał taką siłę głosów, ile realnie za nim stoi ludzi. Będzie więc bardziej demokratycznie.
Technicznie już jest możliwa realizacja demokracji płynnej – od kiedy mamy komputery połączone w sieć i jest to powszechne – każdy człowiek ma łatwy i tani dostęp do komputera, smartfona czy tableta działających w Internacie. Potrzeba do tego tylko stosownej aplikacji. Już takie są.
Demokrację płynną można zastosować nie tylko w państwie, ale w każdej organizacji. To może zastąpić wszelkie statutowe ciała decyzyjne w dowolnej firmie, klubie, partii czy stowarzyszeniu.
Dalej jest skrót z Wikipedii (https://en.wikipedia.org/wiki/Liquid_democracy ). By dokładnie temat przestudiować należy przeczytać wszystko – oraz odnośniki do stron, w których jest więcej na poruszane tematy.
Historia demokracji płynnej
W 1884 r. Charles Dodgson (znany jako Lewis Carroll – autor powieści „Alicja w Krainie Czarów”), po raz pierwszy przewidział pojęcie głosowania przechodniego lub „płynnego” w swojej broszurze: „Zasady reprezentacji parlamentarnej”. Dodgson przedstawił system oparty na okręgach wieloczłonowych, w którym każdy wyborca oddaje jeden głos lub posiada zdolność przekazywania głosów, podobnie jak współczesna koncepcja płynnej demokracji. Bryan Ford w swoim artykule „Delegative Democracy” mówi, że można to postrzegać jako pierwszy krok w kierunku płynnej demokracji.
Pierwsze zinstytucjonalizowane próby płynnej demokracji wywodzą się z pracy reformatora Oregonu, Williama S. U'Rena. W 1912 lobbował za interaktywną reprezentacją (Proxy Plan of Representation), gdzie wpływy wybranych polityków byłyby ważone liczbą głosów, które każdy z nich otrzymał.
Kilkadziesiąt lat później, około 1967 roku, Gordon Tullock zasugerował, że wyborcy mogą wybierać swoich przedstawicieli lub głosować sami w parlamencie zdalnie, podczas gdy debaty będą transmitowane w telewizji. James C. Miller opowiadał się za ideą, że każdy powinien mieć możliwość samodzielnego głosowania nad dowolnym zagadnieniem lub wyznaczenia przedstawiciela, który mógłby przekazywać swoje wymagania. Wkrótce po tym, jak Miller opowiedział się za płynną demokracją, w 1970 roku Martin Shubik nazwał ten proces „natychmiastowym referendum”. Niemniej jednak Shubik niepokoił się szybkością podejmowania decyzji i tym, jak może to wpłynąć na czas dostępny na debaty publiczne.
W XXI wieku, opierając się na pracach Jabbuscha i Jamesa Green-Armytage, innowacje technologiczne sprawiły, że płynna demokracja stała się łatwiejsza do wdrożenia. Pierwsze aplikacje płynnej demokracji online powstały w Berlinie w Niemczech po politycznym rozczarowaniu pojawieniem się kultury hackerskiej. Odkąd płynna demokracja zyskała popularność w Niemczech, na całym świecie rozwinęły się odmiany płynnych form demokratycznych w sferze politycznej i ekonomicznej.
Przykłady realizacji demokracji płynnej
Głosy Google
Google eksperymentował z płynną demokracją za pośrednictwem wewnętrznego systemu społecznościowego znanego jako Google Votes. Użytkownicy platformy Google+ byli wyborcami, a wbudowane funkcje dyskusyjne zapewniały mechanizmy do debatowania.
Partie Piratów
To partie skupiające się na zmniejszeniu cenzury w Internecie. Po raz pierwszy pojawiła się w Szwecji w 2006 roku. Partie Piratów w Niemczech, Włoszech, Austrii, Norwegii, Francji i Holandii wykorzystują płynną demokrację z oprogramowaniem o otwartym kodzie źródłowym.
Argentyna
Ostatnio w Argentynie powstały podobne platformy wirtualne. „Democracia en Red” to grupa dążąca do rozproszenia władzy politycznej i bardziej otwartej dyskusji. Stworzyli „Democracy OS”, platformę, która pozwala internautom proponować, debatować i głosować na różne tematy. Pia Mancini twierdzi, że platforma otwiera demokratyczne rozmowy i przenosi demokratyczne decyzje do ery Internetu.
Demoex / Direktdemokraterna
Pierwszy przykład płynnej demokracji wykorzystującej oprogramowanie w realnym otoczeniu politycznym dotyczył lokalnej partii politycznej „Demoex in Vallentuna”, na przedmieściach Sztokholmu. Nauczyciel Per Norbäck i przedsiębiorca Mikael Nordfors używali oprogramowania o nazwie NetConference Plus. To oprogramowanie nie jest już obsługiwane po bankructwie firmy Vivarto AB. Partia miała w latach 2002-2014 mandat w lokalnym parlamencie, gdzie posłowie decydują o sposobie głosowania swojego przedstawiciela za pomocą głosowania internetowego.
Civicracy
Eksperymentalna forma płynnej demokracji zwana „Civicracy” została przetestowana na Politechnice Wiedeńskiej w 2012 roku. Utworzyła ona radę przedstawicieli opartą na ciągłym wotum zaufania ze strony uczestników, podobną do współczesnych parlamentów. Względną płynność głosów obniżył algorytm „tłumienia”, mający zapewnić stabilność reprezentacji. Pomimo szeroko zakrojonego planowania eksperyment w świecie rzeczywistym nie został przeprowadzony z powodu braku przychylności.
LiquidFriesland
Okręg Friesland w Niemczech wprowadził pewne wykorzystanie platformy o nazwie LiquidFriesland, ale nie udało mu się radykalnie zmienić tam sposobu zarządzania. Platforma, zaprojektowana jako forma Płynnej Demokracji, osiągnęła ambiwalentne wyniki.
Nie więcej niż 500 obywateli zarejestrowanych w LiquidFriesland i aktywowało swoje konta. Tylko 20% aktywowanych użytkowników zalogowało się na platformę i tylko 10% wykazało aktywność w LiquidFriesland.
Demokracja płynna w partii politycznej
Są na świecie partie polityczne, które popierają i postulują demokrację bezpośrednią. W Polsce jest nawet partia, która się nazywa: „Demokracja bezpośrednia”. Dla nich ideałem jest ustrój Szwajcarii z częstymi referendami na szczeblu kantonów i z rzadszymi referendami na szczeblu całej konfederacji szwajcarskiej. Demokracja bezpośrednia jest uznawana przez wielu ortodoksyjnych demokratów za najdoskonalszą formę ustrojową. Ale w praktyce rzadko jest to stosowane.
We wszystkich demokratycznych państwach świata mamy demokrację przedstawicielską – czyli najpierw ogół ludności wybiera raz na jakiś czas reprezentantów tworzących legislaturę, a potem oni głosują nad wszystkimi ustawami w parlamentach. A zatem mamy ciała pośrednie i mamy ich kadencyjność. Referenda są bardzo rzadkie. Mamy wiele rodzajów demokracji – różnią się one ordynacją czy kodeksem wyborczym, czyli mechanizmem wybierania przedstawicieli. Są stosowane ordynacje większościowe, proporcjonalne i mieszane.
Mamy te ordynacje i ciała pośrednie z powodów technicznych, a nie merytorycznych. Po prostu nie da się tak zorganizować legislatury, by nad każdą ustawą głosował ogół ludności — z dwóch najważniejszych powodów:
-
Takie referendum dla milionów ludzi jest drogie w zorganizowaniu, a gdy ich miałoby być kilka dziennie, to będzie to kosztować wielokroć więcej niż cały budżet państwa.
-
Referendum to też koszty dla głosujących – muszą się zapoznać z projektem poddanym pod głosowanie i wziąć udział w debacie tego dotyczącej, a to zajmuje czas. Na to nie mają czasu nawet obecni posłowie i dlatego muszą istnieć komisje sejmowe.
Kwestie techniczne spowodowały to, że w USA nawet wybory prezydenckie nie są bezpośrednie, ale odbywają się poprzez elektorów. Dziś już to nie jest potrzebne, ostało się na mocy tradycji, ale dwieście lat temu było konieczne z powodów trudności zorganizowania powszechnych wyborów.
Te problemy rozwiązuje demokracja płynna, która łączy oba sposoby tworzenia prawa – nad każdą ustawą głosuje ogół ludności, ale każdy może sobie w dowolnym momencie wybrać reprezentanta, który za niego wykona legislacyjną pracę. I w dowolnym momencie można wymienić reprezentanta na innego. W ten sposób odpada kadencyjność, a pośredniość wytworzy się naturalnie najlepsza. Odpowiednikiem posła będzie ten, kto nikomu nie oddał swojego głosu, a będzie reprezentantem tylu osób, ile jest pod wszystkimi, którzy jemu oddali głos. Być może takich posłów będzie dziesięciu, a może setki — żadna liczba, w tym 460, nie będzie preferowana. Na dodatek każdy poseł będzie miał taką siłę głosów, ile realnie za nim stoi ludzi. Będzie więc bardziej demokratycznie.
Technicznie już jest możliwa realizacja demokracji płynnej – od kiedy mamy komputery połączone w sieć i jest to powszechne – każdy człowiek ma łatwy i tani dostęp do komputera, smartfona czy tableta działających w Internacie. Potrzeba do tego tylko stosownej aplikacji. Już takie są.
Demokrację płynną można zastosować nie tylko w państwie, ale w każdej organizacji. To może zastąpić wszelkie statutowe ciała decyzyjne w dowolnej organizacji. Proponuję to zastosować w partii politycznej.
Będzie to polegać na tym, że każdy członek partii, których może być tysiące, może zgłosić dowolną sprawę, która będzie dyskutowana i głosowana i każdy może zagłosować nad każdą sprawą. To może być jakaś uchwała, oświadczenie, punkt programu, wybór kandydata na listach wyborczych, decyzja o koalicji czy jej zerwaniu, oddelegowanie ministra czy premiera i w ogóle wszystko, o czym decyduje partia.
Ale co najważniejsze: każdy członek może scedować swój głos w dowolnej sprawie, temacie, czy grupie spraw, czasowo na kogoś innego. To powoduje, że w pewnych sprawach będzie demokracja bezpośrednia (na przykład przy decydowaniu o kolejności na listach wyborczych), bo wszyscy będą głosować, w pewnych będzie przedstawicielska (na przykład tak powstanie sztab wyborczy), bo wszyscy scedują swe głosy na jakąś małą, kilkuset, czy kilkudziesięcioosobową grupę, a w jeszcze innych będzie monarchia (na przykład rzecznik prasowy), bo wszyscy oddadzą swój głos jednej osobie. No i oczywiście w każdym momencie tak ustalone struktury będą mogły się przekształcić w coś innego. Z punktu widzenia użytkownika systemu ma on takie rodzaje decyzji: albo zgłosić coś pod głosowanie, albo oddać na coś głos na tak lub nie, w imieniu wszystkich, którzy na niego scedowali głos, albo wycofać swoje scedowanie swojej grupy na kogoś, albo scedować swoją grupę komuś.
Na dodatek to wszystko będzie transparentne, bo da się łatwo robić zestawienia tego, jak się rozkładają głosy w każdym głosowaniu i kto, jaką ma popularność. Będą to dokładne dane, a nie sondażowe.
To spowoduje zwiększenia zaangażowania członków w to, co się dzieje w partii, ale pozwoli też, by w partii uczestniczyły osoby słabo angażujące się, bo nie chcą lub nie mogą i się to na dodatek zmienia w czasie – czasem bardziej mogą, a czasem mniej. Takie osoby się zazwyczaj do partii po prostu nie zapisują, choć ją popierają.
Moim zdaniem mechanizm demokracji płynnej byłby świetny do budowania struktur partii — w sposób naturalny wykrywałby liderów na dowolnym szczeblu oraz pozwalałby każdemu się zaangażować niezależnie od tego, jak bardzo może czy chce.
Tu jest w dużym skrócie po polsku wytłumaczenie, czym jest demokracja bezpośrednia: Demokracja płynna . A tu bardziej precyzyjne wytłumaczenie po angielsku: Liquid democracy
Demokracja płynna zamiast klubów
W Konfederacji działają Kluby Konfederacji. Gazeta Polska też ma swoje Kluby Gazety Polskie będące przybudówką PiS. Chodzi o to, by grupować członków i sympatyków jakiejś partii, czy nawet kilku koalicyjnych partii. To są proste struktury – jest lider i są klubowicze. Zajmują się integracją lokalnego środowiska wokół struktur partyjnych.
To jest dobra i skuteczna koncepcja. Ale jest tak samo skostniała, jak partia polityczna, w której mamy ciała statutowe i kadencyjność. Wadą takich struktur jest to, że są statyczne, zmiany są powolne — gdy lider popadnie w marazm, to zanim się go wymieni, całość ulega dezintegracji.
Dlatego proponuję mniej więcej to samo, ale w dużo lepszej formie organizacyjnej – mianowicie w postaci demokracji płynnej. To spowoduje większe zaangażowanie członków partii, szczególnie nowo powstającej.
Każdy członek partii ma pewnie wielu znajomych, których przekonał do ideologii czy programu swojej partii. Albo takich, którzy jego przekonali. Ten członek chce się zaangażować w partię, ale ci znajomi nie – bo nie mają chęci lub czasu. Można więc tych znajomych wciągnąć do partii, oni będą płacić składki, a swoje głosy scedują swojemu przedstawicielowi w ramach aplikacji realizującej demokrację płynną. A jak tylko zechcą się zaangażować w jakiś temat, bo się na tym znają, albo to lubią, albo to ich zawód, to odbiorą głos w tej kwestii i się bezpośrednio zaangażują w pomysły i głosowania w danym temacie. W ten sposób powoli się wciągają w działalność partyjną. Nie muszą chodzić na spotkania, nie muszą wszystkiego śledzić, nie muszą uczestniczyć we wszystkich grupach – w każdym temacie mają kogoś, kto ich reprezentuje.
W każdym momencie mogą tego reprezentanta zmienić albo samemu robić to, co on. A dobry reprezentant ma wielu zwolenników i ma ich siłę głosu, ale musi o nich ciągle dbać i dawać im taką informację, jakiej potrzebują. Ale jak straci wiarygodność, to tę siłę traci momentalnie bez konieczności czekania kilka lat na konwent i bez angażowania władz zwierzchnich.
To takie same kluby partyjne, jakie istnieją, ale płynne, dynamiczne, hierarchiczne, dużo szybciej ewoluujące i podzielone tematycznie czy w dowolny inny sposób. Podział wytworzy się oddolnie. Demokracja płynna może być albo czymś poza statutowymi ciałami partii, w formie klubów czy forów dyskusyjnych, a może nawet je zastąpić i stać się jednym wielkim statutowym ciałem i wtedy żadne inne nie jest potrzebne.
Działanie statutowych ciał partii to najczęściej polityczne przepychanki i różne partyjne gierki. To często totalne bagno, które paraliżuje wiele działań i prowadzi do głupich i zbędnych sporów. Ale to niestety jest nie do uniknięcia, gdy się działa tradycyjnymi metodami ciał decyzyjnych ze standardowych statutów wszelkich organizacji. A to, jaki powinien być statut, zależy od liczebności ciał decyzyjnych, co wpływa na ich strukturę.
Demokracja płynna pozwoliłaby zlikwidować wszystkie te problemy i wprowadziłaby pełną transparentność dla wszystkich uczestników gry. Wszelkie rozgrywki byłyby jawne – to, kto kogo popiera i w jakim momencie byłoby doskonale widoczne. To jest świetny sposób, bo pozwala sprawnie działać ciałom decyzyjnym o dowolnej liczebności, nawet w całym wielomilionowym państwie.
Oczywiście nigdy nie ma pewności, że dobre narzędzie przyniesie dobre skutki. Są przypadki w historii zarządzania, że firma przynosiła zysk, gdy w zarządzie się cały czas kłócili i były nieustające intrygi, aż ktoś przyszedł, zrobił porządek, intrygi i kłótnie ustały, a firma upadła, bo zysk się zamienił w straty. Wiec warto to najpierw przetestować, wprowadzić jakiś program pilotażowy.
W Partii Libertariańskiej , gdy jeszcze istniała, parę lat temu, mieliśmy epizod w zastosowaniu opensourcowego narzędzia w stylu Discorda realizującego płynną demokrację na wewnętrzne potrzeby partii. Nazywa się to Liquid Feedback. To się nie przyjęło z powodu ogólnego marazmu, który doprowadził w końcu do upadku partii. Po prostu większość wolała się zająć własnym biznesem czy działalnością społeczną, niż angażować się w niszową partię. Niemniej uważam, że warto ten eksperyment powtórzyć w innych partiach.
Wtedy były wdrożone takie zasady głosowań (ale to można dowolnie sparametryzować):
Są cztery etapy, na każdy przewidziane są 24 godziny:
-
każdy może zgłosić swoją inicjatywę; żeby była głosowana — musi zdobyć 10% poparcia;
-
po uzyskaniu poparcia następuje dyskusja, w wyniku której inicjator może wprowadzać poprawki;
-
projekt jest "zamrażany" - brak możliwości poprawek;
-
projekt jest głosowany.
96 godzin i mamy decyzję — pozytywną lub negatywną. Oczywiście każdy głosujący ma swój głos, plus głosy wszystkich, którzy są w drzewie tych, którzy scedowali swój głos na niego.
Tak to wtedy reklamowaliśmy:
-
NIE MA ELITY — Głosujący i proszący o głosy staje się jednym i tym samym człowiekiem. To Ty jesteś górą i dołem. Politykiem i wyborcą.
-
DZIAŁASZ SPRAWNIE — Demokracja, która działa szybko, śmiało i bez przerwy. 24 godziny na dobę. 7 dni w tygodniu. Dyskusja zawsze z rozstrzygnięciem. Twoje pomysły zawsze ocenione.
-
DZIAŁAJĄ ZA CIEBIE — Nie masz czasu. Wybierz kogoś, komu ufasz. Kliknij. Zagłosuje za Ciebie. Cofnij delegację w dowolnym momencie.
-
Liquid Feedback — innowacyjna aplikacja w Partii Libertariańskiej. Oszczędzamy Twój czas. Szanujemy Twoje zaangażowanie.
(Informacje powyższe pochodzą z tej strony: Teraz Demokracja Płynna )
Aplikacja realizująca demokracja płynną to nie tylko sposób na podejmowanie decyzji, ale też świetne forum dyskusyjne, które pozwala działać konstruktywnie, nie ograniczy się do jałowej gadaniny. Jak ktoś podejmuje jakiś temat, to może to zrobić w formie postawienia jakiejś tezy pod głosowanie. Potem odbywa się debata, ludzie argumentują, a potem następuje szybkie i proste głosowanie. W ten sposób szybko staje się wiadome, jak bardzo temat jest popularny, kto co popiera i jak zadziałała argumentacja. Tak można też i debaty oksfordzkie prowadzić bez konieczności zbierania się w jednym miejscu, wynajmowania sali i zapewnienia moderatorów dyskusji.
Demokracja płynna a media
Wpływ mediów na politykę w demokracji jest ewidentnie negatywny. Media, a głównie telewizja, to są narzędzia partii politycznych w oszukiwaniu, otumanianiu czy manipulowaniu ludem. Media służą propagandzie, prowadzą narrację, realizują czarny pijar. Efektem tego jest to, że ludzie głosują na partie populistyczne, socjaldemokratyczne, które psują prawo, niszczą biznes, ograniczają wolność.
Demokracja płynna pod względem duraczenia przez media byłaby lepsza od przedstawicielskiej i kadencyjnej czy referendów. Otóż media potrafią manipulować propagandą większość ludzi – ale to jest prawidłowość statystyczna. Niemniej zawsze będzie istnieć mniejszość świadoma tych oszustw i znająca prawdę.
Tak się dzieje nie tylko dlatego, że ta większość jest głupia, a ta mniejszość mądra, ale głównie dlatego, że większość nie ma czasu sprawdzać wszystkiego szczegółowo, co mówią media, więc im ufa. A ci, którzy mają więcej czasu, interesują się, czytają, rozumieją, mogą kwestie zbadać dokładnie, więc sprawdzą, w czym media kłamią czy manipulują.
Demokracja płynna pozwala na to, by ci świadomi i sprawdzający zastępowali tych głupich, by byli ich reprezentantami na dowolnym poziomie. Garstka głupich znajdzie sobie mentora, który ich przekona, żeby scedowali na niego głos, bo im wyjaśni, że się od nich lepiej zna, więcej wie i ma czas wszystko przeanalizować.
To będzie się działo na wielu szczeblach hierarchii – bardzo głupi i zapracowani znajdą sobie średnich, ci lepszych od siebie, ci jeszcze lepszych i tak dalej – powstanie skomplikowane drzewo głosujących.
W ten sposób, ten na poziomie wysokiego węzła w drzewie nie będzie przekonywał liści (a liści w drzewie większym niż binarne jest wielokroć więcej niż wszystkich węzłów), ale tych trochę niżej od siebie. Tylko tych trochę mniej wiedzących, trochę mniej myślących. A to kompletnie zmienia sens i sposób przekonywania – to powoduje, że wszelka agitacja będzie musiała być bardziej merytoryczna.
Teraz też tak trochę się dzieje, ale podlega dużo większej inercji społecznej, bo zmiany drzewa odbywają się co 4 lata, a w demokracji płynnej reakcja na oszustwa, czy strata zaufania, byłaby natychmiastowa i łatwo widoczna. To drastycznie zmieniłoby jakość debaty publicznej i jakość dokonywanych wyborów.
Grzegorz GPS Świderski
t.me/KanalBlogeraGPS
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 189 odsłon
Komentarze
Demokracja płynna a socjokracja
29 Grudnia, 2022 - 12:17
Mam wrażenie, że od płynnej demokracji już tylko krok do socjokracji.
Metodyki zarządzania
30 Grudnia, 2022 - 01:46
Ciekawe porównanie i spostrzeżenie. Myślę, że demokracja płynna jest bardziej ogólna i może być użyta w każdej metodyce zarządzania, nie tylko w socjokracji. Do demokracji płynnej można dodawać różne dodatkowe warunki, tak by je przystosowywać do różnych metodologii, w tym nawet naukowych.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski