Rezerwa strategiczna w kryptowalutach
W Bełchatowie Konfederacja zorganizowała konwencję wyborczą, na której kandydat na prezydenta Sławomir Mentzen wspomniał o chęci utworzeniu strategicznej rezerwy kryptowalut. Niektórzy popierają go we wszystkim, ale są sceptyczni wobec jego podejścia do tej technologii. Dlatego specjalnie dla tych malkontentów napisałem tekst uzasadniający to, dlaczego kryptowaluty mają sens i dlaczego są ratunkiem dla świata finansów.
Kreacja państwowej waluty fiducjarnej rodzi zobowiązanie jej emitenta – banku centralnego, który działa w ramach systemu finansowego regulowanego przez państwo. Współczesny system opiera się na modelu rezerwy cząstkowej i kontroli podaży pieniądza. W przeciwieństwie do tego kreacja kryptowalut nie rodzi żadnych zobowiązań – nie wymaga ani państwa, ani prawa, ani instytucji finansowych, by funkcjonować. Ich istnienie zależy wyłącznie od zaufania ludzi oraz zasad matematycznych, które zapewniają ich działanie.
Niektórzy uważają, że instytucjonalne wsparcie to zaleta walut państwowych, a jego brak to wada kryptowalut. W rzeczywistości jest odwrotnie. Waluty państwowe mają wartość, dopóki istnieje państwo, które je emituje i gwarantuje ich akceptację poprzez system podatkowy i przepisy prawne. Gdy państwo upada, jego waluta staje się bezwartościowa. Kryptowaluty natomiast, choć mogą korzystać z giełd i regulacji, nie są od nich uzależnione – zachowują wartość tak długo, jak długo ludzie im ufają. To fundamentalna różnica.
Za walutą państwową stoi przymus prawny – jej użycie jest wymuszane poprzez system fiskalny i mechanizmy kontroli gospodarki. Za kryptowalutą stoi matematyka, kryptografia i rozproszona sieć użytkowników, którzy dobrowolnie uznają jej wartość. To czyni z niej pieniądz bardziej odporny na arbitralne decyzje rządów i manipulacje polityczne.
Wielu zwolenników złota podkreśla jego wartość jako uniwersalnego środka wymiany. Jednak złoto ma wartość głównie dlatego, że ludzie mu ufają – jego zastosowania przemysłowe są drugorzędne. Kryptowaluty działają na tej samej zasadzie: ich wartość wynika z zaufania, a dodatkowo blockchain dostarcza im pewnej wtórnej wartości użytkowej. Jeśli w przyszłości upadną państwa, ludzie wciąż będą potrzebować pieniądza – ale nie wrócą do złota czy barteru. Naturalnym następcą walut państwowych staną się kryptowaluty, ponieważ łączą w sobie niezależność, cyfrową trwałość i możliwość natychmiastowego transferu wartości bez pośredników.
Historia pokazuje, że różne cywilizacje różnie postrzegały wartość pieniądza – dla Inków złoto miało mniejsze znaczenie niż dla Hiszpanów, a współcześnie jego użyteczność jako waluty jest minimalna. Kryptowaluty wciąż zyskują na znaczeniu i ich wartość będzie rosła tak długo, jak długo ludzie będą poszukiwać niezależnych, odpornych na inflację i manipulacje form pieniądza.
To, że obecnie kryptowaluty służą głównie do spekulacji i są traktowane przez wielu jako forma hazardu, nie umniejsza ich fundamentalnych zalet. Obecnie ich zastosowanie jako środków płatniczych jest ograniczone – obsługują stosunkowo niewielką liczbę transakcji handlowych. Jednak wraz z rosnącą utratą zaufania do walut państwowych, co jest procesem nieuniknionym, ponieważ rządy systematycznie wykorzystują inflację na swojej walucie jako formy ukrytego opodatkowania, wzrośnie także zaufanie do kryptowalut. W efekcie będą one coraz częściej stosowane w realnym handlu. A im więcej użytkowników będzie ich używać do codziennych transakcji, tym mniejszy będzie udział spekulacji, co doprowadzi do większej stabilności kursów. Zaniknie mechanizm pompowania i pękania baniek spekulacyjnych, a kryptowaluty stopniowo opanują świat i staną się powszechnie używanym pieniądzem.
Kryptowaluty są jak złoto — tak długo będą mieć sens, jak długo ludzie będą w ten sens wierzyć. No i tak długo, jak będzie istnieć Internet. A państwowe waluty fiducjarne od żadnej wiary i zaufania nie zależą, politycy i urzędnicy mogą z nimi zrobić, co chcą, mogą na nich wywoływać inflację, albo je zlikwidować. Niedługo zlikwidują gotówkę, więc tak samo będą zależne od Internetu, jak kryptowaluty. Państwa nieuchronnie zbankrutują i przestaną istnieć, więc wszystkie ich waluty też znikną i wtedy kryptowaluty staną się pieniądzem, a nie złoto czy paciorki.
Właśnie Donald Trump ogłosił, że razem z Elonem Muskiem zrobią audyt w Fort Knox, by sprawdzić, czy tam naprawdę jest złoto. To jest świetna lekcja dotycząca podstaw ekonomii dotycząca pieniędzy.
Póki wszyscy myślą, że tam jest złoto, to wszystko jest OK. W rzeczywistości w ogóle tam złota być nie musi. Jednak jak się okaże, że tam złota nie ma, to będzie cholerny krach finansowy. Więc w istocie się tego nie dowiemy, bo i Trump i Musk to doskonale rozumieją, więc jak tam nie znajdą złota, to tego nie powiedzą, ogłoszą, że jest i nawet zdjęcia opublikują.
To pokazuje, że pieniądz to czyste zaufanie, to wartość wirtualna, niemająca w istocie związku z materią. Waluta to miara transakcji handlowych i jak każda miara jest niematerialna. Kilometrów i kilogramów nie ma, to są byty fikcyjne.
Kryptowaluty nie są kwestią niszową. Gdy Mentzen wspomniał na X o rezerwie strategicznej w kryptowalutach, to odbiło się to bardzo szerokim echem w USA i miało rekordową liczbę wyświetleń — tak, że musiał nawet Musk na niego zwrócić uwagę. Jeśli Musk cokolwiek wspomni o Mentzenie to może to być gamechanger, a już na pewno będzie, gdy napisze tyle, ile pisał o AfD.
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 22 odsłony