mógłbym jednym zdaniem skwitować te twoje wywody a nawet jednym słowem.
Poświęcę ciut więcej czasu i wiecej słów.
bez przyjemności.
Podobnie jak czytałem te "naukowe" dywagacje o iskaniu.
Konkluzja będzie na końcu.
Sprawiasz na mnie wrażenie człowieka, któremu się wydaje, że wszystko wie lepiej,....
GPS,
chodźcie za mną, nie zbłądzicie....
a ci co myślą inaczej to są głupcy.
No, uważaj tak sobie.
- wolnoć Tomku w mózgownicy
Zszedłeś z drzewa jak te szympansy i inne naczelne to twoje dobre prawo.
Ale niby dlaczego mam o sobie myśleć, że podobnie jak ty po drzewach chodzili moi przodkowie i iskali się tam z pcheł ?
A uważaj sobie na zdrowie !
ja czuję się
STWORZONY NA WZÓR I PODOBIEŃSTWO TEGO, KTÓRY STWORZYŁ
to:
I
TAM,
W EDENIE CZŁOWIEKA
Z PROCHU ZIEMI,
RĘKĄ SWĄ,
RĘKĄ, NAJWYŻSZEGO :
TEGO,
KTÓRY POWODUJE, ŻE SIĘ STAJE.....
A od czapy, choć pojęcia nie mam z czym to się je, to określenie,
i wiedzieć nie chcę,
od czapy to jest cały ten twój wywód mądry inaczej, w którym co i rusz podpierasz się argumentami "uczonych " co to rozprawę jeden z nich o pchłach napisał i.....
a drugi krajan pewnie tego pierwszego, niejaki Darwin, gdzieś na dalekich Galapagos, zmutowane dziwolągi oglądał, i wyszło mądremu inaczej, że to wyewoluowało.
że
BOGA NIE MA !
i głupców wciąż kręci darwinowa teoria.
na zdrowie !
a dziś widzę
150 !
Eureka !
GPS.
Chodźcie za mną.
Ja wiem !
lepiej,
gdzie idziemy. I skąd....
się wzięliśmy.............................
W książce doskonałej, którą zawsze z przyjemnością czytam i do niej wracam, "Znaczy Kapitan", autorstwa
K.ż.w. Karola Olgierda Borhardta, wspominany jest często jeden z jego bliskich przyjaciół, ksywka Starzec, Włodzimierz chyba Cybulski.
Ten otóż Starzec, miał ulubione powiedzonko, którego używał często, komentując takie czy inne sprawy, zachowania innych, wypowiedzi innych.
Posłużę się tym jego powiedzonkiem do skomentowania nie tylko tego powyższego "150" o pchłach, iskaniu i schodzeniu z drzewa i ewoluowaniu mózgu na drzewach,
ale i wcześniejszych GPSów,
tutaj na Niepoprawnych, wywodów i wpisów. Bo zadałem sobie trud, niestety zarywając nocne godziny i zamiast się relaksować i śnić, torturowałem się,
poczytując też wcześniejsze "dzieła" GPSa.
Przy uważnej lekturze tego i tamtych, cały czas "chodziło" za mną tamto powiedzonko "Starca" z doskonałej książki "Znaczy Kapitan".
Skwituję więc tym powiedzonkiem cały dotychczasowy" dorobek" widoczny na Wspaniałej Stronie Niepoprawni.pl
... składnie napisane, ale w sumie wszystkie te wywody z bardzo wątłych przesłanek. (Nawet jako potomek MacLeodów, Szkocję traktujący z sentymentem) nie potrafię b. poważnie potraktować tych obliczeń pana Dunbara.
Bardziej już, skoro przy tego typu oszacowaniach jesteśmy, pasuje mi to, co pisze ten gość w "Corporation Man". Anthonyh Jay się nazywa.
Gdzie to się rozpoczyna od grup po 7 - 10+ osobników, a potem takie grupy się łączą, aż po imperia. Weź drużyny sportowe.
Piechota z czasów saskich to trochę naciągany przykład, przyznasz. Mogę Ci w historii poszukać przykładów na dowolną liczbę ludzi w grupie. (Zresztą liczba 7 wydaje się być dziwnie ważna dla naszej psychiki, jako najwyższa liczba osobnych elementów, które można ew. jakoś jednocześnie śledzić, itd. Może to mieć jakiś związek, choć tutaj akurat to jest jakby liczba najmniejsza, a nie największa.)
Ardreya Autor czytał, że spytam? Poza tym przeze mnie przetłumaczonym fragmentem na moim blogu, znaczy? Na ten temat chętnie bym podyskutował (omijając taktownie kwestie "wolnego rynku" i "libertarianizmu" oczywiście, bom człek poważny i wyrosły z krótkich spodenek).
Ta liczebność ludzkich stad z czasów przedcywilizacyjnych to oczywiście spekulacja, ale bardzo solidnie naukowo uzasadniona. W każdym razie lepiej uzasadniona niż tezy biologiczne Ardreya. Przez ostatnie 30 lat nauka odkryła bardzo dużo istotnych faktów, których Ardrey nie znał. Oczywiście to, że stada ludzkie liczyły akurat 150 osobników, to fakt mało znaczący z punktu widzenia cywilizacji i kultury, ale istotne jest to, że wiele aspektów życia społecznego jest zależnych od uwarunkowań biologicznych. A najważniejsze jest to, że cała kultura to w istocie wyrywanie się z tych biologicznych uwarunkowań.
Ta liczba 150 w naszym mózgu jest skorelowana z liczbą 4. Tu ciekawe spostrzeżenia naukowe Dunbara o liczbie 4: http://gps65.salon24.pl/356203,czworca - z tym się już chyba zgodzisz, co?
... interesujące, i może w tym być ziarno prawdy, ale jakoś mi się nie chce wierzyć, by akurat siła obliczeniowa kory mózgowej miała decydować - a nie stosunki społeczna "na poziomie rdzeniowym", środowisko (żarcie, zagrożenia itd.), obyczaje.
To trochę tak, jak z ekonomią. Każdy się na jej temat wymądrza, a przeważnie dlatego, że to się wydaje takie proste, a w każdym razie racjonalne... Każdy ma sobie jakiś mentalny model i jazda! A przecież ani same stosunki gospodarcze proste w realu nie są, i ekonomiści, nawet ci wybitni, nie zgadzają się niemal na żaden temat... A tym bardziej nie wyjaśnia ekonomia całości istotnych spraw w społeczeństwe. No, ale skoro tam jest arytmetyka i tyle, panie dzieju, logiki, więc każdy się za to bierze i uważa za mędrca.
I tutaj także - nasz kochany Dunbar wziął sobie jeden czynnik, wielkość kory, skorelował go z liczebnością grup... Na pewno musiał masę ponaciągać, ale czego się nie robi dla nauki? No i mamy wytłumaczenie. Typowe - jeden czynnik determinuje sprawy o wiele bardziej złożone. Tak się np. niemal zawsze, niestety, pisze historię: dla liberała jest to "stały postęp wolności" (jakby liberalizm naprawde miał wiele wspólnego z wolnością ludzi, a nie tylko kapitałów); dla nacjonalisty jakaś Francja czy inna Anglia, dla komucha wiadomo... A to chyba tak nie działa i tego typu przyczynowo-skutkowe metody tutaj raczej wprowadzają w błąd, niż są pożyteczne.
Co do Ardreya, to mnie zaintrygowałeś, choć przecież nie pierwszy raz słyszę - i to od autentycznych naukowców czytających mój blogas - że niezły, ale głównie dlatego że na mnie wpłynął, ale nie jest dość naukowy i są lepsi, a także nowe odkrycia, ach! Jednak po mnie to dotychczas jak woda po kaczce. Chętnie bym się od Ciebie dowiedział, co z Ardreyem nie tak.
No bo że on nie był biologiem, to ani nie mam wątpliwości, ani też mi to nie przeszkadza. Napisał eseje, i to jest dokładnie to, co powinien był napisać. I eseje po prostu, z natury, interesują mnie bez porównania bardziej, niż "nauka". Tak mam i wcale się tego nie wstydzę.
Paru niegłupich uczunych, z tego co wiem, jednak mu dostarczało informacji, wiec coż, że spytam, w tym ostatnim półwieczu aż tak się zmieniło? No bo chyba nie chcesz mnie rozbawić, mówiąc że Korwin i "von" Mises? ;-)
Ale mniejsza z tym co napisał, ważne na kogo się Ardrey powoływał. Powoływał się na Arostytelesa? A powoływał się na św. Tomasza? Strzelam w ciemno, że tak.
A na Koneczniego się powoływał? Strzelam w ciemno, że nie.
No i co z tego? A na Petrażyckiego-Piętkę się powoływał? Jeśli nie, toś zacofany obciachowiec.
Operowanie nazwiskami jest poniżające. Skup się na problemie. Jaki masz problem beznazwiskowy?
... zrozumiałem o co Ci chodzi. Serio. Albo zacząłeś z nerwów gonić w piętkę, albo coś wypiłeś, albo po prostu jesteś niewyspany.
Na jakie nazwiska ja się powołuję? Co ma do tego Arystoteles? Powiedziałem, w sumie żartem, że kocham Szkotów, co akurat jest prawdą, bo mam MacLeodów wśród przodków i zawsze byłem z tego dumny. I co więcej?
Dunbar mi po prostu nie zaimponował, choć teoretycznie może mieć nawet nieco racji. Ty sam, daruj, masz chyba jakieś platońsko-pitagorejskie skłonności, w stylu "liczba jest esencją bytu, ach!" Ale oczywiście nie jest to koniecznie jakaś wada, choć ja takiego podejścia nie rozumiem.
Powiedziałem skromnie, że nauka "jako taka" po prostu mnie (już teraz, w młodości było inaczej) nie rusza. Inteligentny esej, gdzie gość zastanawia się nad ludzką naturą i innym ważnymi sprawami, kręci mnie bez porównania bardziej. Nauka to dla mnie "zbiór użytecznych hipotez" (nie ja to wymyśliłem oczywiście) i jak się do czegoś sensownego nie przydaje, to na co mi ona? Choć oczywiście innych wielbicieli nauki nie potępiam, bo niby za co?
Naprawdę nie wiem o co Ci chodzi. Chciałem się dowiedzieć co KONKRETNIE masz do Ardreya i co się zdezaktualizowało, a Ty zachowujesz się niemal jak Twój Guru, który lubi dyskutować, ale tylko ze ślepymi wielbicielami swej osoby, albo, alternatywnie, z idiotami. Mi jakoś nigdy nie dał szansy, a miał możliwość wielokrotnie.
Chcesz mi powiedzieć co nie tak z tym Ardreyem, czy nie chcesz? O Arystotelesie też mogę porozmawiać, skoro Ci to sprawi przyjemność. Coś tam o nim wiem.
... giełdowe też tłumaczono plamami na słońcu, zgoda? I wiele innych spraw też dało się cudnie ze sobą skorelować w najdziwniejszych konfiguracjach. Więc, jak się postarać, to można.
Co nie zmienia faktu, że to nie jest nieinteresujące i może w tym być coś z prawdy. Albo nawet "cała".
... super, ja też lubię takie zagwozdki! Tyle że traktuję je jako zagwozdki właśnie, nie wierząc aż tak łatwo, że znalazłem wyjaśnienie. Oczywiście że takie zależności są cholernie fascynujące i intrygujące! I należy je zgłębać, jak najbardziej.
Tylko albo się to robi na serio, albo się ludziom wciska gazetowe mądrości niemal w stylu horoskopu. (To naprawdę nie o Tobie! Mówię o plamach na słońcu, konkretnie.) No i ja najczęściej widzę właśnie to. Albo prostą konstatację faktu, bez próby wyjaśnienia. Co jest zachowaniem w sumie przyzwoitym, ale budzi niedosyt.
Więc jak to jest z tymi plamami na słońcu i giełdą? Wykresy ładnie się pokrywają. Masz na to jakieś wytłumaczenie? A pamiętaj, że to by musiało działać silniej, od wielu "oczywistych" czynników wpływających na kursy giełdowe. Wot zagwozdka!
Albo coś o wiele, prawdopodobnie, łatwiejszego: długość spódnic w zależności od koniunktury. Wiesz - krótsze jak jest bogato. Sam wierzę, że w tym naprawdę może być jakiś realny związek, tylko nie potrafię go znaleźć. Przynajmniej takiego, który by mnie przekonywał.
A poza tym, czemuś taki defensywny? Przecież ja Cię wcale z tymi czwórkami i stupiędziesiątkami nie atakuję, bo sam uważam, że to są dość interesujące sprawy. Po prostu nie sądzę, by to było jakoś specjalnie gruntownie udowodnione, albo przekonujaco wyjaśnione. Tym niemniej to może być prawda, mówię serio.
Swoją drogą, choć to już ad personam, a nie chciałbym Cię wprost urazić, ale nie dostrzegasz u siebie nieco sekciarskich skłonności? Jak i u swojego Guru? Ja mam swój Tygrysizm, ale ze mną możesz sobie spokojnie podyskutować, ja się każdą wątpliwością urażony nie czuję. Oczywiście przepytywanie mnie z "von" Misesa wiele nie da, bo jak kogoś uważam za durnia i szarlatana, to uważam i tyle. Jednak bona fide i z zachowaniem poziomu możesz ze mną zawsze gadać. A u Ciebie jakoś z tym...
Komentarze
wielkie NIC
24 Października, 2014 - 03:55
Czyli człowiek wziął się i wyewoluował z niczego i ta jego mózgownica,
pewnie przez te 150,
co wzięło się i zakodowało. Jak jeszcze nie miało gdzie.
ciekawe.....
A co było przed tym wyewoluowaniem ?
Na początku ?
później wiedzą naukowcy...."pantofelek" i wielki "bulion" .....i miliony lat i....
naczelne zeszły z drzewa....
zaczęły się iskać i.....
150,
ta nasza mózgownica....
i jesteśmy w XXI wieku.
I ciągle 150.
Urraaa !
Dzięki, Darwinowi Karolowi, Robinowi Dunbarowi i Miczurinowi.
wiemy "wszystko".
"chwała" im !
"chwała".....
strach pomyśleć coby było gdyby ich nie było.
Ktoby znalazł 150 ?
a co było przed, przed wszystkim ?
Wielkie NIC ?
pchły tylko i plotki ?
Przypuszczam, że wątpię iż tak to się odbyło.
myślę, że raczej
TAK:
Komentarz od czapy
24 Października, 2014 - 11:04
Ten komentarz jest od czapy, nawet się nie rymuje. Nic sensownego do tematu nie wnosi. Po co takie pisać?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
to przesądy ŚWIATŁO ĆMIĄCE !
27 Października, 2014 - 08:05
Wiesz GPS,
mógłbym jednym zdaniem skwitować te twoje wywody a nawet jednym słowem.
Poświęcę ciut więcej czasu i wiecej słów.
bez przyjemności.
Podobnie jak czytałem te "naukowe" dywagacje o iskaniu.
Konkluzja będzie na końcu.
Sprawiasz na mnie wrażenie człowieka, któremu się wydaje, że wszystko wie lepiej,....
GPS,
chodźcie za mną, nie zbłądzicie....
a ci co myślą inaczej to są głupcy.
No, uważaj tak sobie.
- wolnoć Tomku w mózgownicy
Zszedłeś z drzewa jak te szympansy i inne naczelne to twoje dobre prawo.
Ale niby dlaczego mam o sobie myśleć, że podobnie jak ty po drzewach chodzili moi przodkowie i iskali się tam z pcheł ?
A uważaj sobie na zdrowie !
ja czuję się
STWORZONY NA WZÓR I PODOBIEŃSTWO TEGO, KTÓRY STWORZYŁ
to:
I
TAM,
W EDENIE CZŁOWIEKA
Z PROCHU ZIEMI,
RĘKĄ SWĄ,
RĘKĄ, NAJWYŻSZEGO :
TEGO,
KTÓRY POWODUJE, ŻE SIĘ STAJE.....
A od czapy, choć pojęcia nie mam z czym to się je, to określenie,
i wiedzieć nie chcę,
od czapy to jest cały ten twój wywód mądry inaczej, w którym co i rusz podpierasz się argumentami "uczonych " co to rozprawę jeden z nich o pchłach napisał i.....
a drugi krajan pewnie tego pierwszego, niejaki Darwin, gdzieś na dalekich Galapagos, zmutowane dziwolągi oglądał, i wyszło mądremu inaczej, że to wyewoluowało.
że
BOGA NIE MA !
i głupców wciąż kręci darwinowa teoria.
na zdrowie !
a dziś widzę
150 !
Eureka !
GPS.
Chodźcie za mną.
Ja wiem !
lepiej,
gdzie idziemy. I skąd....
się wzięliśmy.............................
W książce doskonałej, którą zawsze z przyjemnością czytam i do niej wracam, "Znaczy Kapitan", autorstwa
K.ż.w. Karola Olgierda Borhardta, wspominany jest często jeden z jego bliskich przyjaciół, ksywka Starzec, Włodzimierz chyba Cybulski.
Ten otóż Starzec, miał ulubione powiedzonko, którego używał często, komentując takie czy inne sprawy, zachowania innych, wypowiedzi innych.
Posłużę się tym jego powiedzonkiem do skomentowania nie tylko tego powyższego "150" o pchłach, iskaniu i schodzeniu z drzewa i ewoluowaniu mózgu na drzewach,
ale i wcześniejszych GPSów,
tutaj na Niepoprawnych, wywodów i wpisów. Bo zadałem sobie trud, niestety zarywając nocne godziny i zamiast się relaksować i śnić, torturowałem się,
poczytując też wcześniejsze "dzieła" GPSa.
Przy uważnej lekturze tego i tamtych, cały czas "chodziło" za mną tamto powiedzonko "Starca" z doskonałej książki "Znaczy Kapitan".
Skwituję więc tym powiedzonkiem cały dotychczasowy" dorobek" widoczny na Wspaniałej Stronie Niepoprawni.pl
dorobek
blogera o ksywce GPS.
Na manowce GPS prowadzi słowem.
"Starzec" powiedziałby:
- TO PRZESĄDY ŚWIATŁO ĆMIĄCE !
over...
bez odbioru
ciekawe...
24 Października, 2014 - 16:32
... składnie napisane, ale w sumie wszystkie te wywody z bardzo wątłych przesłanek. (Nawet jako potomek MacLeodów, Szkocję traktujący z sentymentem) nie potrafię b. poważnie potraktować tych obliczeń pana Dunbara.
Bardziej już, skoro przy tego typu oszacowaniach jesteśmy, pasuje mi to, co pisze ten gość w "Corporation Man". Anthonyh Jay się nazywa.
Gdzie to się rozpoczyna od grup po 7 - 10+ osobników, a potem takie grupy się łączą, aż po imperia. Weź drużyny sportowe.
Piechota z czasów saskich to trochę naciągany przykład, przyznasz. Mogę Ci w historii poszukać przykładów na dowolną liczbę ludzi w grupie. (Zresztą liczba 7 wydaje się być dziwnie ważna dla naszej psychiki, jako najwyższa liczba osobnych elementów, które można ew. jakoś jednocześnie śledzić, itd. Może to mieć jakiś związek, choć tutaj akurat to jest jakby liczba najmniejsza, a nie największa.)
Ardreya Autor czytał, że spytam? Poza tym przeze mnie przetłumaczonym fragmentem na moim blogu, znaczy? Na ten temat chętnie bym podyskutował (omijając taktownie kwestie "wolnego rynku" i "libertarianizmu" oczywiście, bom człek poważny i wyrosły z krótkich spodenek).
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Liczebność ludzkich stad
25 Października, 2014 - 18:01
Ta liczebność ludzkich stad z czasów przedcywilizacyjnych to oczywiście spekulacja, ale bardzo solidnie naukowo uzasadniona. W każdym razie lepiej uzasadniona niż tezy biologiczne Ardreya. Przez ostatnie 30 lat nauka odkryła bardzo dużo istotnych faktów, których Ardrey nie znał. Oczywiście to, że stada ludzkie liczyły akurat 150 osobników, to fakt mało znaczący z punktu widzenia cywilizacji i kultury, ale istotne jest to, że wiele aspektów życia społecznego jest zależnych od uwarunkowań biologicznych. A najważniejsze jest to, że cała kultura to w istocie wyrywanie się z tych biologicznych uwarunkowań.
Ta liczba 150 w naszym mózgu jest skorelowana z liczbą 4. Tu ciekawe spostrzeżenia naukowe Dunbara o liczbie 4: http://gps65.salon24.pl/356203,czworca - z tym się już chyba zgodzisz, co?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
widzisz, to jest...
25 Października, 2014 - 20:06
... interesujące, i może w tym być ziarno prawdy, ale jakoś mi się nie chce wierzyć, by akurat siła obliczeniowa kory mózgowej miała decydować - a nie stosunki społeczna "na poziomie rdzeniowym", środowisko (żarcie, zagrożenia itd.), obyczaje.
To trochę tak, jak z ekonomią. Każdy się na jej temat wymądrza, a przeważnie dlatego, że to się wydaje takie proste, a w każdym razie racjonalne... Każdy ma sobie jakiś mentalny model i jazda! A przecież ani same stosunki gospodarcze proste w realu nie są, i ekonomiści, nawet ci wybitni, nie zgadzają się niemal na żaden temat... A tym bardziej nie wyjaśnia ekonomia całości istotnych spraw w społeczeństwe. No, ale skoro tam jest arytmetyka i tyle, panie dzieju, logiki, więc każdy się za to bierze i uważa za mędrca.
I tutaj także - nasz kochany Dunbar wziął sobie jeden czynnik, wielkość kory, skorelował go z liczebnością grup... Na pewno musiał masę ponaciągać, ale czego się nie robi dla nauki? No i mamy wytłumaczenie. Typowe - jeden czynnik determinuje sprawy o wiele bardziej złożone. Tak się np. niemal zawsze, niestety, pisze historię: dla liberała jest to "stały postęp wolności" (jakby liberalizm naprawde miał wiele wspólnego z wolnością ludzi, a nie tylko kapitałów); dla nacjonalisty jakaś Francja czy inna Anglia, dla komucha wiadomo... A to chyba tak nie działa i tego typu przyczynowo-skutkowe metody tutaj raczej wprowadzają w błąd, niż są pożyteczne.
Co do Ardreya, to mnie zaintrygowałeś, choć przecież nie pierwszy raz słyszę - i to od autentycznych naukowców czytających mój blogas - że niezły, ale głównie dlatego że na mnie wpłynął, ale nie jest dość naukowy i są lepsi, a także nowe odkrycia, ach! Jednak po mnie to dotychczas jak woda po kaczce. Chętnie bym się od Ciebie dowiedział, co z Ardreyem nie tak.
No bo że on nie był biologiem, to ani nie mam wątpliwości, ani też mi to nie przeszkadza. Napisał eseje, i to jest dokładnie to, co powinien był napisać. I eseje po prostu, z natury, interesują mnie bez porównania bardziej, niż "nauka". Tak mam i wcale się tego nie wstydzę.
Paru niegłupich uczunych, z tego co wiem, jednak mu dostarczało informacji, wiec coż, że spytam, w tym ostatnim półwieczu aż tak się zmieniło? No bo chyba nie chcesz mnie rozbawić, mówiąc że Korwin i "von" Mises? ;-)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Arystoteles, Korwin i von Mises
26 Października, 2014 - 05:50
Arystoteles też nic mądrego nie napisał, nie?
Ale mniejsza z tym co napisał, ważne na kogo się Ardrey powoływał. Powoływał się na Arostytelesa? A powoływał się na św. Tomasza? Strzelam w ciemno, że tak.
A na Koneczniego się powoływał? Strzelam w ciemno, że nie.
No i co z tego? A na Petrażyckiego-Piętkę się powoływał? Jeśli nie, toś zacofany obciachowiec.
Operowanie nazwiskami jest poniżające. Skup się na problemie. Jaki masz problem beznazwiskowy?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
nie...
26 Października, 2014 - 15:21
... zrozumiałem o co Ci chodzi. Serio. Albo zacząłeś z nerwów gonić w piętkę, albo coś wypiłeś, albo po prostu jesteś niewyspany.
Na jakie nazwiska ja się powołuję? Co ma do tego Arystoteles? Powiedziałem, w sumie żartem, że kocham Szkotów, co akurat jest prawdą, bo mam MacLeodów wśród przodków i zawsze byłem z tego dumny. I co więcej?
Dunbar mi po prostu nie zaimponował, choć teoretycznie może mieć nawet nieco racji. Ty sam, daruj, masz chyba jakieś platońsko-pitagorejskie skłonności, w stylu "liczba jest esencją bytu, ach!" Ale oczywiście nie jest to koniecznie jakaś wada, choć ja takiego podejścia nie rozumiem.
Powiedziałem skromnie, że nauka "jako taka" po prostu mnie (już teraz, w młodości było inaczej) nie rusza. Inteligentny esej, gdzie gość zastanawia się nad ludzką naturą i innym ważnymi sprawami, kręci mnie bez porównania bardziej. Nauka to dla mnie "zbiór użytecznych hipotez" (nie ja to wymyśliłem oczywiście) i jak się do czegoś sensownego nie przydaje, to na co mi ona? Choć oczywiście innych wielbicieli nauki nie potępiam, bo niby za co?
Naprawdę nie wiem o co Ci chodzi. Chciałem się dowiedzieć co KONKRETNIE masz do Ardreya i co się zdezaktualizowało, a Ty zachowujesz się niemal jak Twój Guru, który lubi dyskutować, ale tylko ze ślepymi wielbicielami swej osoby, albo, alternatywnie, z idiotami. Mi jakoś nigdy nie dał szansy, a miał możliwość wielokrotnie.
Chcesz mi powiedzieć co nie tak z tym Ardreyem, czy nie chcesz? O Arystotelesie też mogę porozmawiać, skoro Ci to sprawi przyjemność. Coś tam o nim wiem.
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
przypomnę, że krachy...
25 Października, 2014 - 20:09
... giełdowe też tłumaczono plamami na słońcu, zgoda? I wiele innych spraw też dało się cudnie ze sobą skorelować w najdziwniejszych konfiguracjach. Więc, jak się postarać, to można.
Co nie zmienia faktu, że to nie jest nieinteresujące i może w tym być coś z prawdy. Albo nawet "cała".
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Korelacja
26 Października, 2014 - 05:55
A zatem korelacja ma sens w nauce, czy nie ma sensu?
Zauważamy korelacje. Mówimy: niech to szlag trafi i tak nic z tego nie wywnioskujemy. To jest naukowe podejście do sprawy?
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
OK, korelacja jest...
26 Października, 2014 - 15:40
... super, ja też lubię takie zagwozdki! Tyle że traktuję je jako zagwozdki właśnie, nie wierząc aż tak łatwo, że znalazłem wyjaśnienie. Oczywiście że takie zależności są cholernie fascynujące i intrygujące! I należy je zgłębać, jak najbardziej.
Tylko albo się to robi na serio, albo się ludziom wciska gazetowe mądrości niemal w stylu horoskopu. (To naprawdę nie o Tobie! Mówię o plamach na słońcu, konkretnie.) No i ja najczęściej widzę właśnie to. Albo prostą konstatację faktu, bez próby wyjaśnienia. Co jest zachowaniem w sumie przyzwoitym, ale budzi niedosyt.
Więc jak to jest z tymi plamami na słońcu i giełdą? Wykresy ładnie się pokrywają. Masz na to jakieś wytłumaczenie? A pamiętaj, że to by musiało działać silniej, od wielu "oczywistych" czynników wpływających na kursy giełdowe. Wot zagwozdka!
Albo coś o wiele, prawdopodobnie, łatwiejszego: długość spódnic w zależności od koniunktury. Wiesz - krótsze jak jest bogato. Sam wierzę, że w tym naprawdę może być jakiś realny związek, tylko nie potrafię go znaleźć. Przynajmniej takiego, który by mnie przekonywał.
A poza tym, czemuś taki defensywny? Przecież ja Cię wcale z tymi czwórkami i stupiędziesiątkami nie atakuję, bo sam uważam, że to są dość interesujące sprawy. Po prostu nie sądzę, by to było jakoś specjalnie gruntownie udowodnione, albo przekonujaco wyjaśnione. Tym niemniej to może być prawda, mówię serio.
Swoją drogą, choć to już ad personam, a nie chciałbym Cię wprost urazić, ale nie dostrzegasz u siebie nieco sekciarskich skłonności? Jak i u swojego Guru? Ja mam swój Tygrysizm, ale ze mną możesz sobie spokojnie podyskutować, ja się każdą wątpliwością urażony nie czuję. Oczywiście przepytywanie mnie z "von" Misesa wiele nie da, bo jak kogoś uważam za durnia i szarlatana, to uważam i tyle. Jednak bona fide i z zachowaniem poziomu możesz ze mną zawsze gadać. A u Ciebie jakoś z tym...
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów