Tęczowa rozpacz
- Koniec świata! - mawiał jeden z bohaterów serialu „Dom”, dozorca Ryszard Popiołek. Okazuje się, że hasło stało się po ponad 40 latach znowu aktualne, choć tym razem mówić należy raczej o całej gromadzie POpiołków…
Najwyraźniej obecny od wieków w języku polskim zwrot „czarna rozpacz” musi być uzupełniony. To, co wyrabiają nadworni trefnisie „europejskiego” Donalda zdecydowanie zakrawa na rozpacz „tęczową”, aczkolwiek ze sporą domieszką różowego.
A wszystko dlatego, że Naród Amerykański, jak określił to znany szerzej jako Bolek, były prezydent Polski Lech Wałęsa, zhańbił cały Świat. Bolo komentując prezydenckie wybory stwierdził z właściwym dla siebie taktem i elegancją:
- Jak można wybierać pierwszego obywatela z takim życiorysem i z takim działaniem. To jest hańba dla świata! (…) Stany Zjednoczone jako naród dawały dobry przykład światu. Po raz pierwszy ten naród pokazał coś nieprawdopodobnego.
Powyższe słowa za PAP cytuje m.in. Wirtualna Polska.
Z kolei naczelny polskojęzycznego der Onet, niejaki Bartosch Wenglartschyk, straszy:
….dobry czas Europy właśnie dobiega końca. Donald Trump nie będzie naszym przyjacielem, a co najwyżej dobrym partnerem biznesowym, a gwarancje bezpieczeństwa NATO właśnie stały się trochę mniej wiarygodne. W USA wygrał dziś w nocy izolacjonizm. Trump będzie się angażować tylko tam, gdzie będzie widział możliwość zarobienia.
I dlatego, zdaniem Herr Bartoscha Europa musi zjednoczyć się w jedno Państwo.
Unia Europejska musi stać się wspólnotą sprawniej i szybciej zarządzaną. Kłótnie polityków o to, kto z nich jest ważniejszy, tracą rację bytu. W obliczu wycofanej Ameryki i coraz bardziej agresywnej Rosji Europa może liczyć tylko na siebie. Nie stać nas już na marnowanie czasu na długotrwałe debaty dyplomatyczne, decyzje muszą zapadać szybko i sprawnie. Jeśli nie podoba się premierom Fico czy Orbanowi, to Europa powinna ich zostawić w tyle. Jedyną gwarancją bezpieczeństwa dla tych krajów będzie sprzedanie się w całości Trumpowi. (…)
Europa musi mieć wreszcie wspólną politykę zagraniczną. Za chwilę znajdziemy się w oku cyklonu, wywołanego przez brutalne decyzje Trumpa. Będziemy miotani między ciosami zadawanymi z jednej strony przez USA, a z drugiej przez Chiny. Ambicje poszczególnych premierów nie mają już znaczenia — kraje Europy są tak małe w zderzeniu z dwoma światowymi mocarstwami, że będą się liczyć tylko w kupie. Pojedynczo zostaniemy zjedzeni albo przez Trumpa, albo przez Xi.
Oczywiście w tych rozważaniach nie mogło zabraknąć Ukrainy. Wenglartschyk:
Największym przegranym dzisiejszej nocy jest Ukraina. Jej los leży dziś w rękach Europy. W rękach premiera i prezydenta Polski, kanclerza Niemiec, prezydenta Francji i przywódców wszystkich krajów UE od Portugalii po Cypr spoczywa dziś odpowiedzialność za to, czy Putin zostanie powstrzymany, czy nie. Trump załatwi sobie w tym czasie działkę pod budowę Trump Tower w Moskwie.
https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/bartosz-weglarczyk-co-musi...
Jeszcze zabawniej brzmią ostrzeżenia „dziennikarza dla klimatu”, niejakiego Szymona Bujalskiego (uoyazoo, cóż to za nazwisko dla publicysty – wszak bujać to inaczej kłamać!).
Trump zdaniem tego klimatysty wygrał, bo…
Kampania Trumpa polegała na fake newsach, nienawiści i narcystycznym kłamaniu o samym sobie. (…) Fakty i prawda nie mają żadnego znaczenia. Liczy się jedynie narracja, którą kupią ludzie. Skoro w "kolebce demokracji" wygrywają kłamstwa i nienawiść, to można się niepokoić.
Tak po prawdzie słowa te jak ulał pasują do „europejskiego” Donalda i wyborów z 15 października 2023 r. Jednak z tego powodu Szymon Bujalski nie robił rabanu.
Ale wróćmy do jego tekstu.
Kilkunastu ekonomistów z nagrodą Nobla przestrzegało, że wygrana Trumpa może przemienić się w gospodarczy kryzys. Proponowane przez niego rozwiązania doprowadzą do wystrzału inflacji i większego obciążenia finansowego "zwykłych" ludzi.
Najbogatsi mogą zaś liczyć na rozmontowanie wielu przepisów, poluzowanie regulacji i potężne ulgi podatkowe. Wielu z nich hojnie finansowało kampanię kandydata Republikanów, a sam Elon Musk może zostać jego bliskim współpracownikiem.
Rozwarstwienie społeczne w USA może więc wystrzelić w kosmos. A wraz z nim – konflikty społeczne, szukanie winnych i dalsza polaryzacja społeczeństwa.
Skoro USA grozi poważny kryzys (niekoniecznie gospodarczy), to można się niepokoić.
Wenglartschyk pisał o Ukrainie, Bujalski natomiast o Rosji.
Ale na tym nie koniec. Jak już wspomniałem, sytuacji w USA nie należy oceniać w odosobnieniu.
Tymczasem Rosja ani nie przegra wojny z Ukrainą, ani nie została uznana za trędowatą.
W ostatnim czasie w Kazaniu zorganizowano szczyt państw należących do BRICS. Władimir Putin spotkał się z przywódcami Brazylii, Indii, Chin, RPA i kilku państw arabskich.
Izolacja Rosji? Raczej tworzenie nowych globalnych obozów i podziałów.
Skoro Rosja trzyma się mocno z nowymi partnerami, to można się niepokoić.
No i oczywiście klimat, choć tu akurat klimatysta Szymon nie wspomina wyłącznie o Trumpie.
Nie zapominajmy też o zmianie klimatu. Jak kończy się lekceważenie tego tematu i potęgi natury, pokazała ostatnia powódź w Hiszpanii.
I nie mam dobrych wiadomości. Od miesięcy chyba każdego tygodnia trafiam na wiadomości, które są załamujące. Używam tego słowa w pełni świadomie, nie w ramach "clickbaitu".
Rosną emisje gazów cieplarnianych, zanika przyroda, ubywa wody, wzrasta liczba głodujących, przybywa ekstremalnych zjawisk… a politycy z całego świata i wiele ludzi ma to w poważaniu.
Bujalski w końcu się zreflektował. I choć tekst wygląda niczym wyklejanka ze stron jakiegoś „zielonego katechizmu” zakończenie tekstu jest POprawne POlitycznie.
Niekontrolowany rozwój sztucznej inteligencji, przybierający w siłę populizm w Europie, pogłębiające nierówności społeczne, rosnące koszty życia… (…)
I tak oto straciliśmy najlepszy czas, by jako gatunek zboczyć ze złej ścieżki.
Przyszłość napędzą więc nienawiść, kłamstwa, fake newsy, ogłupianie ludzi, wyzysk oraz pogoń za obrzydliwą kasą i władzą.
Trump nie jest dziełem przypadku. Jest tym, co ludzkość ma do zaoferowania.
https://www.onet.pl/informacje/ziemia-na-rozdrozu/co-oznacza-wygrana-don...
To ci dopiero POpiołek…
Tymczasem Tusk jak przystało na prawdziwą żonę stanu złożył Trumpowi gratulacje.
Co zostało dość prędziutko odpowiednio skomentowane.
Przypomniano także nie tak odległe w czasie tweety najbliższych współpracowników Tuska.
Wybór Trumpa, jak widać, to policzek wymierzony w coraz bardziej wrzeszczącą gębę lewicy. Już nie tylko europejskiej, ale również tej zagnieżdżonej w Nowym Świecie.
Trump chce pozbawić kobiety ich praw, co było jednym z czołowych haseł zwolenników Kameli Harris. Tyle, że te prawa lewicowcy ograniczyli praktycznie do zabijania nienarodzonych, zwanego eufemistycznie aborcją.
Za chwilę, podobnie jak jest to już w niektórych bardziej „demokratycznych” krajach, będą walczyć o powszechną eutanazję. Potem, być może, zgodę pacjenta zastąpi wola jakiegoś administracyjnego tworu.
Bo co to za życie, skoro wypłata ledwie starczy na czynsz i byle jakie pożywienie? Zamiast wegetować w nędzy i zajmować przestrzeń, przy okazji „niszcząc” klimat wydychając dwutlenek węgla (o pierdach zawierających metan nie zapominajmy, a one wszak są konsekwencją kiepskiego jedzenia) prosta i szybka śmierć.
Nowy wspaniały świat…
Tymczasem ludzie wybrali Trumpa, a to przecież zły przykład dla Europy.
Już byli blisko, już witali się z gąską…
Lewacka propaganda zniszczyła mózgi wielu osobom, czego symbolem na długo pozostanie, przynajmniej w Polsce, wrocławskie Jagodno.
Okazało się jednak, że najbardziej zryło berety samym propagandzistom.
Coraz wyraźniej stawiają się bowiem w rolach übermenschów, nowej klasy panów, mających rządzić światem do jego końca i jeden dzień dłużej.
Nie przez przypadek na wielu profilach ludzi o wybitnie lewicowym (lewackim wręcz) światopoglądzie widnieją hasła przeciwstawiające populizmowi elitaryzm.
Oni bowiem są elitą, powołaną do zawiadywania całą resztą. Jak zresztą pisał ponad pół wieku wcześniej jeden z uznawanych za ojców Unii Europejskiej hr. Richard Coudenhove-Kalergi:
Dzisiejsze rasy i klasy będą stopniowo znikać ze względu na eliminację przestrzeni, czasu i uprzedzeń. Eurazjatycko-negroidalna rasa przyszłości, podobna z wyglądu do starożytnych Egipcjan, zastąpi różnorodność narodów i różnorodność jednostek.
Porządku zaś będzie pilnować nowa arystokracja.
Problem współczesnego świata polega na tym, że ONI już wierzą we własną nobilitację.
Na szczęście Opatrzność czuwa i zamiast „nowej hrabini” Kameli Harris wybory wygrał Trump.
6.11 2024
fot, X
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 24 odsłony