Arcykatolik czy arcygłupek
Kocopały Janusza Górzyńskiego już dawno przekroczyły dopuszczalne granice ignorancji.
Rebeliantka znów tworzy rzeczywistość. Z jej najnowszego wpisu na NP dowiadujemy się, że Deklaracja Wiary i Sumienia Nauczycieli Polskich, opracowana w 2014 roku przez blogera Janusza Górzyńskiego:
Spowodowała (…) prawdziwy wstrząs w polityce. Do opracowanej propozycji odnosiły się ze strachem i nienawiścią partie lewicowe, ZNP, ówczesna minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska oraz wszelkie inne środowiska lewackie.
Zapewne dumna z wyczynu swojego ukochanego brata zaprasza do dyskusji merytorycznej.
Może warto wrócić do Deklaracji zanim poprawność polityczna całkowicie zdominuje polskie instytucje edukacyjne i naukowe? Oczekuję merytorycznej dyskusji w tej kluczowej dla przyszłości Polski sprawie.
(op. cit.)
No to zacznę dyskusję merytorycznie jak najbardziej.
W przedstawionej wersji Deklaracji znajdujemy takie oto stwierdzenie:
Czynić będę wszystko zgodnie z powszechnymi zasadami dobra i sprawiedliwości, jakie od wieków głosi filozofia perennis i teologia perennis, których najlepszym strażnikiem jest nieomylna w sprawach Wiary i Obyczajów Stolica Apostolska Świętego Rzymskiego Kościoła Katolickiego.
(op. cit.)
Zajrzyjmy więc do Przewodnika katolickiego:
W 1870 r. sobór watykański I uchwalił konstytucję o władzy papieża nad Kościołem i jego nieomylności. Podniosły się wówczas gwałtowne protesty: najgłośniejsi byli francuscy liberałowie i kontestatorzy niemieccy, którzy utworzyli Kościół starokatolicki, przyjmując tezy ekskomunikowanego w 1871 r. teologa Johanna Ignaza von Döllingera. A kanclerz Bismarck wykorzystał ową sytuację do rozpętania walki z Kościołem.
Charyzmat nieomylności wzbudza, zresztą, do tej pory niechęć krytyków Kościoła, którzy uznają, że jest to nieuprawnione roszczenie, choć przedmiot nieomylności został ograniczony jedynie do orzekania w sprawach wiary oraz moralności i to tylko w pewnych okolicznościach. Papież jest nieomylny wyłącznie wtedy, gdy wypowiada się "ex cathedra" - dosłownie "z tronu" - czyli uroczyście, mocą swego urzędu i w określonym celu, a adresatem jego słów jest cały Kościół.
Sprawdźmy też, co to takiego jest Stolica Apostolska?
Zajrzyjmy do mądrej książki, czyli do:
Jacek Barcik, Tomasz Srogosz: Prawo międzynarodowe publiczne. Warszawa: Wydawnictwo C. H. Beck, 2007, s. 152 i n. ISBN 978-83-7483-785-9.
Czytamy tam:
Stolica Apostolska, Stolica Święta (łac. Sancta Sedes, wł. Santa Sede) – władza zwierzchnia papieża w Kościele katolickim wraz z jej instancjami wykonawczymi, stanowiąca suwerenny podmiot prawa międzynarodowego mieszcząca się w państwie Watykan, który jest z nią połączony unią personalną i funkcjonalną i nad którym sprawuje ona wyłączne zwierzchnictwo oraz suwerenną władzę i jurysdykcję.
Zatem twierdzenie Janusza Górzyńskiego, iż nieomylna w sprawach Wiary i Obyczajów Stolica Apostolska stanowi kocopał pierwszy.
W zasadzie resztę można by już sobie darować. Ktoś, kto sadzi tam elementarne byki w żaden sposób nie jest w stanie wyprowadzić całego wywodu.
Ale ja jestem upierdliwy, jak pewnie zauważyliście. ;)
Czytamy więc dalej:
DEKLARACJA WIARY
nauczycieli katolickich i studentów PEDAGOGIKI w przedmiocie nauczania i wychowania młodego pokolenia.
Nam – nauczycielom – powierzono czuwać nad wychowaniem i nauczaniem młodego pokolenia współczesnych Polaków, spośród których przeważająca część jest ochrzczona w Świętym Rzymskim Kościele Katolickim i przynależy do historycznego ponad tysiącletniego katolickiego Narodu Polskiego.
(op. cit.)
Zatem autor swoje przesłanie kieruje tylko do nauczycieli katolickich oraz wszystkich studentów pedagogiki bez względu na to, jaką wiarę oni wyznają lub też są bezwyznaniowi. Czyli student-żyd, student – muzułmanin (a są tacy w Polsce, i to wcale nie przyjezdni), student-unita, student-wyznawca bogini Isztar, student-ateista – wszyscy muszą się podporządkować wierze katolickiej oczywiście w teologii Janusza Górzyńskiego.
A już szczytem s..stwa autora jest określenie katolicki Naród Polski.
Naprawdę chciałbym, by kiedyś Górzyńskiego zaniosło do Kruszynian albo Bohoników i tam powtarzał swoje brednie o katolickim Narodzie.
Oj, pogoniliby go po okolicznych polach, pogonili… A złapawszy wytarzali w świńskim gnoju i kazali zapamiętać, iże Jan III Sobieski w dowód zasług dla Rzeczpospolitej najdzielniejszym Tatarom wioski owe nadał, gdzie do dziś żyją i wiarę swą muzułmańską kultywują.
I jako żywo każdy z nich Polakiem się czuje i w potrzebie w obronie Ojczyzny staje.
Najwyraźniej Janusz Górzyński jest wyjątkowo mocno niedouczony i nie wie po prostu, co to Naród.
Tymczasem w Polsce pojęcie to jest dość stare. Już w tzw. Artykułach Henrykowskich z 1573 r. jest ono zawarte. Wtedy jednak zastrzeżone było jeno dla szlachetnie urodzonych. Obojętna była przynależność etniczna. Narodem więc był szlachcic Rusin, szlachcic Litwin, szlachcic Inflantczyk, szlachcic Polak… Ba, naturalizowany szlachcic Niemiec czy inszy szlachcic Szkot.
Po I wojnie światowej koncepcja Narodu była już ukształtowana. Otóż jest to byt polityczny, a nie etniczny.
Dlatego Naród Polski tworzyli przed wojną Polacy, Rusini, Białorusini, Litwini, Niemcy, Romowie, Ormianie, Żydzi i kto tam jeszcze Rzeczpospolitej był obywatelem.
Górzyński tymczasem ciach! Tylko katolicy. Tzn. jak Polak z dziada i pradziada przejdzie z katolicyzmu np. na rastafrianizm przestaje być członkiem Narodu Polskiego? Choć nadal ma polskie obywatelstwo i jest np. zastępcą burmistrza w Pyzdrach Średnich koło Cielca?
Hop, hop, Houston! Mamy problem!
Górzyński coraz widoczniej popada w herezję.
Oto jego swoiste wyznanie wiary:
WIERZĘ w jednego Boga, który jest Stworzycielem i Panem Wszechświata, Syna , który jest Najlepszym Nauczycielem, Mistrzem i Mędrcem oraz Ducha Świętego, który oświeca serca i umysły ludzkie oraz inspiruje i motywuje do każdego dobra.
(op. cit.)
Górzyński tworzy kolejne byty, zupełnie obce teologii katolickiej.
Otóż jego zdaniem jest jeden Bóg, który jest Stworzycielem i Panem Wszechświata. Ma on co prawda Syna, również znaczącego, bowiem to Najlepszy Nauczyciel, Mistrz i Mędrzec, ale jak widać po towarzyszących epitetach nie jest mu równy. Do tego nie za bardzo wiadomo w jakim układzie z pozostałymi jest Duch Święty.
To prawie jak u Świadków Jehowy. Bogiem przez wielkie B jest tylko Jehowa, Jezus natomiast to bóg. Jedynie Duch Święty uznają za coś w rodzaju prądu elektrycznego i tutaj widać pewną rozbieżność z teologią Janusza Górzyńskiego.
Tymczasem my, katolicy, jesteśmy chrzczeni w Imię Ojca, i Syna i Ducha Świętego. Fides omnium christianorum in Trinitate consistit – wiara wszystkich chrześcijan opiera się na Trójcy Świętej. Bogiem jest Ojciec, Syn i Duch Święty.
A tu przychodzi taki jeden i jakby nigdy nic zmienia podstawowy kanon naszej wiary i każe to nazywać katolickim!
Dobry wojak Szwejk powiedział kiedyś w podobnej sytuacji będąc: ogromnie lubię, gdy ludzie bałwanieją do kwadratu!
Szkoda, że nie dożył naszych czasów. Gdyby zetknął się z „arcykatolikiem” Górzyńskim turlałby się ze śmiechu.
4.02 2020
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 637 odsłon