Wspólnotowość
Co jest lepsze: działać samemu czy razem z innymi? Ze spółkami to bywa różnie – wysiłki wszystkich wspólników mogą się dodawać, ale mogą się też odejmować. No to lepiej działać samemu. Ale żeby nie wiem jak się starać, to samemu się wiele nie zrobi.
Ważny jest podział pracy – każdy robi dobrze część, która składa się na większą całość. Więc jeśli mamy więcej zdziałać, to jesteśmy skazani na współpracę. Współpracować możemy na wiele sposobów – w postaci spółki, wzajemnej pomocy, czy poprzez handel. Spółki mogą być prywatne lub państwowe – wspólnoty mogą być naturalne lub polityczne. Istotną kwestią jest organizacja całości.
Wysiłek chaotycznej wspólnoty się odejmuje, a zorganizowanej dodaje. Przywódca i hierarchia są potrzebni do tego, by wysiłek się sumował. Ale to mało, bo są wielokroć ważniejsze sprawy w kwestii współpracy. Spontaniczna współpraca może zdziałać więcej niż zhierarchizowana.
Wspólny wysiłek sumujący się może czasem prowadzić pogorszenia sytuacji. Gdy wojsko maszeruje przez most, to gdy to robią rytmicznie, to on się może zawalić, więc w takiej sytuacji lepiej iść chaotycznie, tak by wszelkie ruchy się odejmowały, neutralizowały. Do tego wystarczy wiedza – żaden przywódca nie jest potrzebny.
Niemniej wielokroć ważniejsze jest to, że odpowiednia współpraca wywołuje efekt synergiczny, czyli daje dużo więcej niż suma wszystkich wysiłków. A to już nie jest kwestia przywódcy i hierarchii – to kwestia wolności.
Dlatego państwa są zawsze destrukcyjne, bo próbują sumować wysiłki ludzi na siłę, stosują przemoc i terror, a to niweluje synergię, a nawet i sumowania nie daje, bo tworzy buntowników. Tylko dobrowolna współpraca da maksimum synergii.
Więc nie wystarczy uznać, że współpraca ma sens, bo taki sens ma też współpraca niewolników i kierującego nimi pana. Gdy się hoduje bydło, to porządek stanowiony przez hodowcę ma sens. Niemniej ludzie potrafią ze współpracy wyciągnąć wiele więcej sensu i efektu, gdy są wolni, gdy współpraca jest dobrowolna. A państwo to terrorysta i to wszystko niweluje.
Ludzie nauczeni tylko i wyłącznie tego, że wspólne działania powinny się sumować, nic więcej we wspólnocie nie zrobią niż oni sami działający osobno i handlujący ze sobą. Bo uznają, że lepiej działać wspólnie niż osobno i w ten sposób odrzucą wolny rynek i uznają, że jedynie socjalistyczne państwo pozwala sensownie sumować pracę całego społeczeństwa. A to nieprawda.
Państwo zawsze opiera się na terrorze – pod groźbą użycia przemocy zmusza swoich obywateli do płacenia haraczy i postępowania tak, jak sobie tego życzy władza. Ludzie, którzy nie przemyślą dokładnie kwestii wspólnotowości, uznają, że tylko racjonalnie i naturalnie zbudowany terror pozwala społeczności na wykorzystywanie potencjałów w każdym tkwiących, tylko racjonalne i naturalne hodowanie ludzi jak bydło pozwala społeczności na wykorzystywanie ich pracy i wysiłku, tylko racjonalnie i naturalnie zmuszanie ludzi przemocą do współpracy pozwala społeczności na wykorzystywanie ich zdolności. Bo jakoby trzeba ludzi wziąć za mordę, by współpracowali. Bez tego będą działać chaotycznie i ich wysiłki będą się odejmować.
Wielu traktuje to jak dogmaty, bo nie potrafią wyjaśnić, dlaczego nie da się lepiej wykorzystywać potencjałów społeczności niż przez terror, dlaczego nie da się tego zrobić poprzez dobrowolną, wolną, pokojową, swobodną współpracę. Uważają, że tak zawsze było, więc tak zawsze musi być. Terror jest nie tylko dobry, ale i nieusuwalny. Terror tworzy wspólnotę, a wspólnota zawsze pokona ludzi wolnych. Te dogmaty są fałszywe.
Do działań wspólnotowych niezbędna jest hierarchia, a ta wymaga tworzenia elity. Muszą być przywódcy i wykonawcy, musi być nadzorca i pracownik. Elita może zachęcać, proponować, wyjaśniać, organizować, zatrudniać, kierować. Może zebrać grupę chętnych i realizować dowolnie szczytne cele. Ale wielu to nie wystarczy, oni jeszcze żądają, by ta elita budowała aparat terroru, by ona swoje propozycje realizowała siłą, zmuszając ludzi do swoich pomysłów – czy chcą, czy nie. Uważają, że elita może racjonalnie i naturalnie wykorzystać ludzki potencjał tylko wtedy, gdy uczyni z ludzi niewolników, gdy przemocą zbierze od nich haracz, odbierze im owoce ich pracy i przeznaczy to na realizacje szczytnych celów. Inaczej się jakoby nie da.
Jeśli ta elita taka mądra, a te cele takie szczytne, to dlaczego nie da się tego zrealizować po dobroci i tylko terror jest możliwy? Jeśli terror jest jedynym racjonalnym i naturalnym środkiem realizacji celów, to jaki jest mechanizm, by tego terroru nie użyły jakieś antyelity? Jak odróżnimy elity od antyelit? No bo wspólnie można robić coś dobrego, ale i złego. Można budować i można kraść, można tworzyć i niszczyć.
Czy nie jest najlepszym sposobem odróżnienia tego tak, że elity umieją działać pokojowo, po dobroci, są w stanie przekonać bez użycia siły, a więc nie muszą się utrzymywać z haraczy, a antyelity mogą działać tylko poprzez terror i zbieranie podatków?
Współpraca, wspólnota, zbiorowość, społeczność, to jest podstawa ludzkiej egzystencji, bo jesteśmy ssakami stadnymi. Ale jeśli to nasza natura, to po co to wzmacniać terrorem? Ludzie w sposób naturalny tworzą kolektywy, życie we wspólnocie to nasz najbardziej pierwotny instynkt. Nie ma żadnych powodów, by stosować terror, by nas do tego zmuszać. Państwo, czyli organizacja terrorystyczna, niszczy wspólnotowość, bo stosując przemoc, tworzy grupy przymusowe, niszczy wspólnoty naturalne, które by powstały dobrowolnie.
Państwo, gdy przewidzi niewolnikami, gdy tworzy wspólnoty przymusowe, gdy stosuje terror, by wymuszać swoje koncepcje, to niczego nie buduje, ale niszczy. Mafia ma swoje elity, ale one służą destrukcji, zbrodni i grabieży – a państwo to rodzaj mafii. Elita polityczna służy złu. To antyelita.
Dobra elita, elita twórcza, konstruktywna, budująca, wydobywająca ze współpracy synergię, to tylko elita biznesowa, która swoją pozycję zawdzięcza temu, że wielu chce z nią dobrowolnie współpracować i ją sobie wybiera do przewodzenia. Dobry kapitan to nie ten, który zebrał załogę siłą, zmusił ją terrorem lub podstępem, ale ten, u kogo wielu chce służyć i z kim wszyscy dobrowolnie współpracują. Elita to przedsiębiorcy – politycy to antyelita. Państwo tworzy antywspólnotę, a wolny rynek wytwarza wszelkie sposoby współpracowania, w tym takie, które wycisną najwięcej synergii z ludzkich wspólnot.
Największym błędem, w który popadają współcześni ludzie to mniemanie, że państwo to wspólnotowość, a wolny rynek, handel, współpraca dobrowolna, spółki prywatne, korporacje i kapitalizm to jakiś zły, szkodliwy indywidualizm prowadzący do alienacji. Tę państwową współpracę nazywają socjalizmem, a ten wolny rynek liberalizmem. Socjalizm to wspólnotowość, a liberalizm to indywidualizm. To jest zdradliwy, szkodliwy, destrukcyjny fałsz – bo w istocie liberalizm jest najbardziej wspólnotowy, a socjalizm antywspólnotowy. Socjalizm to terror, a liberalizm to wolność. Do współpracy terror jest zbędny, a wolność jest niezbędna. Socjalizm niweluję synergię, a liberalizm ją ułatwia.
Koncepcja państwa, a więc idea, że należy od mieszkańców jakiegoś terenu pobrać siłą, wbrew ich woli, haracz i przeznaczyć go na cele wspólnotowe wyznaczone przez jakąś antyelitę, jest największym hamulcowym rozwoju cywilizacyjnego, bo utrudnia ludziom tworzenie realnych, synergicznych, dobrowolnych wspólnot. Gdyby nie państwa, gdyby nie ich terroryzm, to ludzkość już dawno skolonizowałaby Księżyc i Marsa. Ale na szczęście żyjemy w czasach schyłku państw, bo zniszczy je postęp technologiczny, o czym pisałem w wielu notkach.
Grzegorz GPS Świderski
PS. Notki powiązane:
- Cywilizacja to kultura milionowego stada
- Wspólnota narodowa
- Albo prywata, albo wspólnotowość
- Atomizacja, kolektywizacja...
- Skrajny liberalizm jest najbardziej wspólnotowy!
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 47 odsłon