Imperium Zła

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Po­ję­cie "Im­pe­rium Zła" roz­pro­pa­go­wał ame­ry­kań­ski pre­zy­dent Ro­nald Re­agan, na­zy­wa­jąc tak Zwią­zek So­wiec­ki. Po­słu­żył się ta­kim ha­słem, bo sam był przy­wód­cą im­pe­rium, więc mu­siał ja­koś od­róż­nić jed­no im­pe­rium od dru­gie­go. Nam się to do­brze ko­ja­rzy, bo dzię­ki te­mu Pol­ska wy­rwa­ła się spod wpły­wów so­wie­tów.

  Każ­de im­pe­rium ze swo­je­go punk­tu wi­dze­nia je­st do­bre, a złe są wszyst­kie po­zo­sta­łe im­pe­ria, bo one wszyst­kie wal­czą o tę sa­mą pla­ne­tę, więc z na­tu­ry są so­bie wro­gie. Ale "Im­pe­rium Zła" to ple­ona­zm, czy­li ma­sło ma­śla­ne. Im­pe­rium już sa­mo w so­bie je­st złe. Czy ist­nia­ło kie­dy­kol­wiek w dzie­ja­ch ludz­ko­ści ja­kieś do­bre im­pe­rium? To py­ta­nie re­to­rycz­ne. Nie ist­nia­ło.

  Co do te­go, że Im­pe­rium Mon­gol­skie by­ło złe, nikt nie ma wąt­pli­wo­ści, na­wet Ro­sja­nie. Źli by­li też Az­te­ko­wie czy Ma­jo­wie, zły był Egipt, złe by­ło Im­pe­rium Ma­ce­doń­skie. Złe są Chi­ny. Ale na­wet Im­pe­rium Rzym­skie, po któ­rym dzie­dzi­czy­my, by­ło nie­mo­ral­ne, bo nie­wol­nic­two i woj­ny na­past­ni­cze by­ły je­go nie­roz­łącz­nym ele­men­tem.

  W isto­cie im­pe­rium je­st złe, bo to bar­dzo du­że pań­stwo, a już sa­mo pań­stwo je­st złe. Więc im­pe­rium to ogrom zła. Ży­je­my w świe­cie opa­no­wa­nym przez pań­stwa, a więc przez wszech­ogar­nia­ją­ce zło.

Im­pe­rium

  Isto­tą te­go zła, któ­re im­ma­nent­nie tkwi w im­pe­rium i pań­stwie, je­st to, że je­st to or­ga­ni­za­cja ini­cju­ją­ca ak­ty prze­mo­cy, by ist­nieć i się roz­wi­jać. Im­pe­rium mo­no­po­li­zu­je prze­moc te­ry­to­rial­nie - w spo­sób nie­uchron­ny dą­ży do eks­pan­sji - gdy tyl­ko ma na ko­go na­pa­dać, ko­go gra­bić i znie­wa­lać. To się skoń­czy tyl­ko wte­dy, gdy ja­kieś im­pe­rium opa­nu­je ca­ły glob. Al­bo, gdy nie bę­dzie w ogó­le żad­ny­ch im­pe­riów, czy­li więk­szy­ch pań­stw.

  Wszel­kie po­dzia­ły we­wnątrz im­pe­rium ma­ją też swe źró­dło w isto­cie im­pe­ria­li­zmu, ja­ką je­st ini­cjo­wa­nie prze­mo­cy. Stron­nic­twa we­wnętrz­ne dą­żą do te­go przy prze­jąć im­pe­rial­ny apa­rat prze­mo­cy i się nim po­słu­gi­wać. Wszel­kie po­dzia­ły sil­nie po­la­ry­zu­ją­ce spo­łecz­no­ści są za­wsze wy­ni­kiem roz­gry­wek po­li­tycz­ny­ch. To je­st za­wsze woj­na na śmierć i ży­cie.

  Ni­gdy te­go nie zli­kwi­du­je­my, je­śli nie roz­po­zna­my isto­ty zła. Znisz­czy­my ja­kieś jed­no kon­kret­ne im­pe­rium, bo uzna­my, że tyl­ko ono je­st złe, to na je­go miej­sce wej­dą in­ne im­pe­ria i bę­dą tak sa­mo bom­bar­do­wać, mor­do­wać i gra­bić. Bę­dą dą­żyć do eks­pan­sji.

  Isto­tą te­go zła je­st ist­nienie bar­dzo du­żej or­ga­ni­za­cji, ma­ją­cej te­ry­to­rial­ny mo­no­pol na ini­cjo­wa­nie prze­mo­cy. Trze­ba dą­żyć do li­kwi­da­cji wszel­ki­ch ta­ki­ch or­ga­ni­za­cji.

Prze­moc

  Prze­mo­cy nie zli­kwi­du­je­my, bo za­wsze trze­ba bę­dzie ją sto­so­wać w obro­nie przed in­ną prze­mo­cą. Or­ga­ni­za­cji sto­su­ją­cy­ch prze­moc nie zli­kwi­du­je­my, bo one za­wsze mu­szą być, by się bro­nić przed in­ny­mi or­ga­ni­za­cja­mi sto­su­ją­cy­mi prze­moc. Ale już te­ry­to­rial­ny mo­no­pol na prze­moc zli­kwi­do­wać się da. Wiel­ko­ść ta­ki­ch or­ga­ni­za­cji zli­kwi­do­wać się da. Ini­cjo­wa­nie prze­mo­cy moż­na bar­dzo ogra­ni­czyć.

Roz­bić im­pe­rium

  Te­raz naj­gor­sze im­pe­rium, któ­re nam za­gra­ża naj­bar­dziej, to Fe­de­ra­cja Ro­syj­ska. To nie je­st im­pe­rium zła - to im­pe­rium naj­więk­sze­go zła. In­ne im­pe­ria są tyl­ko re­la­tyw­nie lep­sze, ale też są złe. Zmia­na wła­dz czy ustro­ju Ro­sji nic nie da, pó­ki to je­st im­pe­rium. By to zli­kwi­do­wać, trze­ba tę or­ga­ni­za­cję roz­bić na wie­le mniej­szy­ch. A po­tem tak sa­mo trze­ba po­roz­bi­jać wszyst­kie in­ne im­pe­ria.

  Mo­że­my to za­cząć od sie­bie - nie sprzy­jać i nie bu­do­wać żad­ne­go im­pe­rium (na przy­kład Unii Eu­ro­pej­skiej). Mo­że­my dą­żyć do de­cen­tra­li­za­cji na każ­dym szcze­blu, do pra­wa do se­ce­sji na do­wol­nym po­zio­mie, do wspie­ra­nia dą­że­nia do nie­pod­le­gło­ści przez wszel­kie, na­wet naj­mniej­sze gru­py lu­dzi, któ­rzy chcą się sa­mi rzą­dzić.

  Je­śli w ja­kiejś spo­łecz­no­ści na­stą­pi sil­na po­la­ry­za­cja, to po­win­no się po­dzie­lić na dwa osob­ne pań­stwa. Al­bo na ty­le, ile je­st par­tii. Nie ma żad­ny­ch po­wo­dów, by sys­tem eme­ry­tal­ny, edu­ka­cyj­ny czy służ­ba zdro­wia to był je­den wiel­ki mo­no­pol. Każ­da par­tia po­win­na móc so­bie stwo­rzyć pry­wat­nie wszyst­kie ta­kie sys­te­my, tak by każ­dy jej wy­bor­ca miał do­kład­nie to, co pro­po­nu­ją, a nie ja­kieś kom­pro­mi­sy czy śred­nie zmie­nia­ne co czte­ry la­ta.

Uto­pia

  To mo­że i uto­pia, ale ta­ka sa­ma jak do­bro ja­ko ta­kie, któ­re też je­st uto­pią. By ta uto­pia się zre­ali­zo­wa­ła, wy­star­czy prze­stać wie­rzyć w za­bo­bo­ny gło­szą­ce, że se­ce­sja to zło, że de­cen­tra­li­za­cja osła­bia, że wol­no­ść to anar­chia, że mo­no­po­le te­ry­to­rial­ne są do­bre, że to­ta­li­zm je­st nie­zbęd­ny, że pań­stwo mo­że po­sia­dać tyl­ko i wy­łącz­nie na­ród i że na­ród mu­si mieć jed­no pań­stwo.

  W isto­cie je­st tak, że na­ród mo­że śmia­ło mieć wie­le pań­stw i bę­dzie się wie­lo­kroć le­piej roz­wi­jał. Niem­cy naj­wyż­szy po­ziom cy­wi­li­za­cyj­ny czy kul­tu­ro­wy osią­gnę­ły, gdy by­ły po­dzie­lo­ne na licz­ne księ­stew­ka. Gdy się zjed­no­czy­ły, wy­wo­ła­ły dwie naj­bar­dziej zbrod­ni­cze woj­ny w dzie­ja­ch ludz­ko­ści.

  Kie­dyś po­wszech­nie wy­stę­po­wa­ło nie­wol­nic­two w po­sta­ci han­dlu ludź­mi. Więk­szo­ść lu­dzi to ak­cep­to­wa­ła, uzna­wa­ła za do­bre, bo by­ło po­wszech­ne. Tak sa­mo jak po­wszech­no­ść by­ła fał­szy­wym uza­sad­nie­niem nie­wol­nic­twa pry­wat­ne­go, tak i fał­szy­wym uza­sad­nie­niem ko­niecz­no­ści i nie­zbęd­no­ści du­że­go apa­ra­tu prze­mo­cy, któ­ry ma te­ry­to­rial­ny mo­no­pol, je­st je­go obec­na po­wszech­no­ść. Uda­ło się zli­kwi­do­wać nie­wol­nic­two pry­wat­ne, choć by­ło po­wszech­ne, a abo­li­cjo­ni­zm był uto­pią, to i te pań­stwo­we nie­wol­nic­two zli­kwi­du­je­my.

Ro­sja­nie

  Ro­sja­nin to nie­wol­nik z na­tu­ry, to pa­ro­bek nie­zna­ją­cy wła­sno­ści pry­wat­nej, to ktoś, kto mu­si mieć swo­je­go pa­na - na wol­no­ści nie po­tra­fi żyć. Odzie­dzi­czył to po nie­wo­li mon­gol­skiej. Roz­bi­cie dziel­ni­co­we wca­le te­go Ro­sja­nom nie od­bie­ra. Jak się Ro­sja roz­pad­nie na ty­siąc pań­ste­wek, to na­dal lo­kal­ny pan bę­dzie mó­gł miesz­kań­ców po ru­sku cie­mię­żyć, za­pew­nia­jąc im ich ru­ski po­rzą­dek. Więc tym, któ­rzy te­go chcą, nic się nie zmie­ni.

  Ale gdy im się ich pan znu­dzi al­bo, gdy bę­dzie ich za bar­dzo cie­mię­żył, to, za­mia­st ro­bić krwa­wą re­wo­lu­cję na pół świa­ta, bę­dą mo­gli uciec do są­sied­niej wsi, dziel­ni­cy, mia­sta czy okrę­gu, do lep­sze­go pa­na. Le­piej bę­dzie miał ta­ki ru­sek, gdy wy­star­czy mu ucie­kać kil­ka czy kil­ka­na­ście ki­lo­me­trów do ob­sza­ru z tą sa­mą kul­tu­rą i ję­zy­kiem, niż ty­sią­ce ki­lo­me­trów do kra­ju o od­mien­nej cy­wi­li­za­cji, gdzie ta­ki­ch do­brze po ru­sku cie­mię­żą­cy­ch pa­nów jak w Ro­sji na pew­no nie ma. Dziś ta­kie mi­gra­cje są mi­lion­kroć ła­twiej­sze niż daw­niej.

De­te­ry­to­ria­li­za­cja

  Ale my, li­ber­ta­ria­nie, idzie­my da­lej. Po­stu­lu­je­my nie tyl­ko de­cen­tra­li­za­cję, tak by pań­stwa by­ły ma­łe i by­ło ich du­żo, ale też de­te­ry­to­ria­li­za­cję - tak by pań­stwa nie mu­sia­ły być spój­ne te­ry­to­rial­nie, by mo­gły skła­dać się z wie­lu eks­klaw i en­klaw - jak w daw­nej Pol­sce or­dy­na­cje ro­do­we. Wte­dy ta­ki ru­ski chłop pańsz­czyź­nia­ny nie bę­dzie na­wet kil­ka ki­lo­me­trów mu­siał ucie­kać - po pro­stu sie­dząc w do­mu na wła­snej zie­mi, wy­mie­ni so­bie pa­na, na ta­kie­go, któ­ry bę­dzie go le­piej cie­mię­żył, tak jak w wol­nym świe­cie zmie­nia­my so­bie pra­co­daw­ców, nie zmie­nia­jąc miej­sca za­miesz­ka­nia.

  Każ­da woj­na je­st te­ry­to­rial­na. Woj­na to ru­chy woj­sk po te­ry­to­rium, to usta­la­nie te­re­nów opa­no­wa­ny­ch przez da­ną stro­nę. Woj­na to głów­nie lo­gi­sty­ka te­ry­to­rial­na. Woj­na je­st moż­li­wa tyl­ko wte­dy, gdy rzą­dzą­cy jed­nym spój­nym te­re­nem na­pa­da na rzą­dzą­ce­go in­nym spój­nym te­re­nem. Gdy oni bę­dą rzą­dzić te­re­na­mi wza­jem­nie zmie­sza­ny­mi, ma­ją­cy­mi licz­ne en­kla­wy i eks­kla­wy, to wo­ja te­ry­to­rial­na stra­ci sens - wte­dy po­zo­sta­nie tyl­ko kon­ku­ren­cja go­spo­dar­cza.

  Wiel­kie kor­po­ra­cje biz­ne­so­we nie ma­ją swo­ich spój­ny­ch te­ry­to­riów - ich sie­dzi­by, fa­bry­ki i te­re­ny są roz­sia­ne po ca­łym świe­cie w drob­ny­ch ka­wał­ka­ch, dla­te­go nikt jesz­cze nie upo­wszech­nił ha­sła „Kor­po­ra­cja Zła”, tak jak zna­my po­ję­cie „Im­pe­rium Zła”. Dla­te­go jesz­cze ni­gdy wiel­kie kor­po­ra­cje nie za­czę­ły bom­bar­do­wać swo­ich sie­dzib i mor­do­wać so­bie pra­cow­ni­ków na du­żą ska­lę. Nie cho­dzi o to, że nie chcą, że nie ma­ją do te­go środ­ków, że nie są do te­go zdol­ne - po pro­stu fi­zycz­nie nie mo­gą. Jed­na kor­po­ra­cja fi­zycz­nie nie mo­że wchło­nąć dru­giej po­przez zbom­bar­do­wa­nie jej sie­dzib, te­re­nów i wy­mor­do­wa­nie jej pra­cow­ni­ków. A jed­no pań­stwo mo­że ty­mi me­to­da­mi prze­jąć in­ne w ca­ło­ści lub czę­ści.

ZSRR

  Prze­gra­na woj­na ZSRR w Afga­ni­sta­nie, sank­cje Za­cho­du, plus wy­ścig zbro­jeń z USA spo­wo­do­wa­ły roz­pad ZSRR, mi­mo że wcze­śniej żad­ne ru­chy od­środ­ko­we nie by­ły wy­raź­nie wi­docz­ne. Po­ja­wi­ły się, gdy po­czu­ły sła­bo­ść ZSRR. To sa­mo mo­że po­wtó­rzyć się te­raz.

  Ro­sja woj­nę z Ukra­iną prze­gry­wa, sank­cje są bar­dziej do­tkli­we niż te z cza­sów ZSRR, a wy­ścig zbro­jeń Ro­sję do­bi­je. Je­śli Niem­cy do­trzy­ma­ją sło­wa i prze­zna­czą 2% swo­je­go PKB na ar­mię, to Ro­sja te­go nie wy­trzy­ma. Do­dat­ko­wo wi­szą im nad gło­wą Chi­ny, któ­re, na­wet je­śli wej­dą w so­ju­sz z Ro­sją, to tyl­ko po to, by prze­jąć Sy­be­rię, czy­li roz­pad Ro­sji się i tak do­ko­na. Le­piej by się to do­ko­na­ło szyb­ciej, bo nie­pod­le­głej Sy­be­rii bez sank­cji, bę­dą­cej w NA­TO, sprze­da­ją­cej wszyst­kie bo­gac­twa na Za­chód, już tak ła­two prze­jąć się nie da. Te wszyst­kie uwa­run­ko­wa­nia mo­gą stwo­rzyć ru­chy od­środ­ko­we w Ro­sji.

Opty­mi­zm

  To, co na­pi­sa­łem to bar­dzo opty­mi­stycz­ny sce­na­riu­sz. Tak opty­mi­stycz­ny, że uto­pij­ny, jak ogól­nie po­ję­te do­bro.

  Ale ten mój opty­mi­zm idzie jesz­cze da­lej. Je­śli Ro­sja zo­sta­nie roz­bi­ta na wie­le ma­ły­ch pań­ste­wek nie­spój­ny­ch te­ry­to­rial­nie i oka­że się, że żad­ne z ni­ch nie bę­dzie ni­ko­mu za­gra­żać, a jed­no­cze­śnie ich ko­ali­cja bę­dzie tak sil­na, że i im nikt nie za­gro­zi, to skoń­czą się sank­cje go­spo­dar­cze i roz­pocz­nie się gwał­tow­ny roz­wój eko­no­micz­ny, tech­no­lo­gicz­ny i cy­wi­li­za­cyj­ny w na­szym re­gio­nie.

  Wte­dy wie­lu zro­zu­mie, że ustrój Szwaj­ca­rii je­st naj­lep­szy - czy­li sze­ro­ki so­ju­sz mi­li­tar­ny po­łą­czo­ny z du­żym roz­drob­nie­niem na nie­pod­le­głe kan­to­ny. Wte­dy im­pe­rial­ny pro­jekt Unii Eu­ro­pej­skiej też upad­nie. To mo­że Chi­ny i USA się po­dzie­lą? To już cał­ko­wi­cie skoń­czy erę wo­jen świa­to­wy­ch i ca­ła ener­gia ludz­ko­ści z wy­ści­gu zbro­jeń zo­sta­nie prze­nie­sio­na na pod­bój ko­smo­su.

Ko­la­no funk­cji wy­kład­ni­czej

  To się mu­si stać do 2045 ro­ku, bo wte­dy doj­dzie­my do ko­la­na wy­kład­ni­czej funk­cji po­stę­pu tech­nicz­ne­go (ko­la­no to miej­sce, w któ­rym stycz­na do wy­kre­su funk­cji osią­ga na­chy­le­nie 45 stop­ni - w przy­pad­ku funk­cji wy­kład­ni­czej to miej­sce, w któ­rym jej wy­kres zmie­nia się z po­zio­me­go w pio­no­wy), czy­li gwał­tow­ne­go wy­bu­chu po­stę­pu tech­no­lo­gii w każ­dej dzie­dzi­nie - w tym w sztucz­nej in­te­li­gen­cji. Ten rok wy­ni­ka z ana­li­zy wszyst­ki­ch dzie­dzin roz­wo­ju tech­no­lo­gicz­ne­go, któ­re moż­na mo­de­lo­wać licz­bo­wo. Le­piej by ten wy­bu­ch na­stą­pił w sta­nie, gdy na Zie­mi bę­dzie set­ki ty­się­cy nie­pod­le­gły­ch, po­rów­ny­wal­ny­ch si­łą mi­li­tar­ną, roz­pro­szo­ny­ch by­tów po­li­tycz­ny­ch współ­pra­cu­ją­cy­ch ze so­bą niż kil­ka wiel­ki­ch wal­czą­cy­ch o do­mi­na­cję im­pe­riów.

  Ro­sja nie mo­że do­trwać w ca­ło­ści do te­go ko­la­na, bo jak do­trwa, to za­gła­da ludz­ko­ści na­stą­pi pra­wie na pew­no. Wte­dy je­dy­na na­dzie­ja w tym, że ko­la­no wy­stą­pi szyb­ciej w wy­kład­ni­czym roz­wo­ju bro­ni de­fen­syw­nej, a nie bro­ni ofen­syw­nej – ale to bę­dzie przy­pa­dek. Więc pó­ki ma­my na to wpływ, dąż­my do de­cen­tra­li­za­cji wszel­ki­ch im­pe­riów i pań­stw, w tym ty­ch, w któ­ry­ch ży­je­my. Na broń wpły­wu nie ma­my, bo każ­dy wy­na­la­zek, każ­da in­no­wa­cja, słu­ży wszel­kim ro­dza­jom bro­ni i ofen­syw­nej, i de­fen­syw­nej - a wy­star­czy, by je­den ro­dzaj do­trwał do swo­je­go ko­la­na na­wet mie­siąc wcze­śniej, by po­ko­nał wszyst­kie in­ne.

  Te­raz ma­my bar­dzo roz­bu­do­wa­ne środ­ki prze­no­sze­nia ła­dun­ków ter­mo­ją­dro­wy­ch, ale ma­my też bar­dzo sku­tecz­ne sys­te­my tar­czy an­ty­ra­kie­to­wej roz­wi­ja­nie przez Ame­ry­ka­nów. Doj­ście do ko­la­na spo­wo­du­je, że oba sys­te­my bę­dą bar­dzo ła­two i ta­nio do­stęp­ne dla każ­de­go i bę­dą sto ra­zy sil­niej­sze niż obec­ne. Le­piej bę­dzie, gdy te tar­cze bę­dą ty­siąc­kroć bar­dziej sku­tecz­ne niż ra­kie­ty, któ­re bę­dą od­strze­la­ne. Le­piej bę­dzie, gdy nie bę­dzie wte­dy wiel­ki­ch im­pe­riów. Ale już dziś mu­si­cie to zro­zu­mieć. Już dziś mu­si­my w pierw­szej ko­lej­no­ści zli­kwi­do­wać Fe­de­ra­cję Ro­syj­ską.

Grzegorz GPS Świderski

PS. Notki powiązane:

4
Twoja ocena: Brak Średnia: 3.8 (9 głosów)

Komentarze

Piszesz:

"Ale my, li­ber­ta­ria­nie, idzie­my da­lej. Po­stu­lu­je­my nie tyl­ko de­cen­tra­li­za­cję, tak by pań­stwa by­ły ma­łe i by­ło ich du­żo, ale też de­te­ry­to­ria­li­za­cję - tak by pań­stwa nie mu­sia­ły być spój­ne te­ry­to­rial­nie, by mo­gły skła­dać się z wie­lu eks­klaw i en­klaw - jak w daw­nej Pol­sce or­dy­na­cje ro­do­we."

A w każdym minipaństewku co najmniej prezydent, parlament, ministrowie... No braffo wy! ;)

Vote up!
3
Vote down!
-2
#1644891

To jeszcze mało. W każdej firmie w tym minipaństewku prezes i wiceprezesi, w każdej gminie wójt, w każdym bloku cieć, w każdej policji komendant, a w każdym domu ojciec. Co w tym dziwnego?

Vote up!
2
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1644901

Uniwersalny system, dobry na wszystko. Nie istnieje taki system. Na przykład: Mój syn jest libertarianinem, tym od szkoły austriackiej. To są dobre rozmowy, można sporo się nauczyć, przedyskutować sporo różnych teorii. Twórcy klasycznego libertarianizmu Ludwig von Mises albo nieco późniejszy Murray Rothbard, który mocno rozwinął teoretyczną myśl Misesa. Mogę powiedzieć, że jest to najżywszy intelektualnie nurt współczesnej myśli ekonomicznej

Tak, jest to z jednej strony zaleta myśli szkoły austriackiej, ale z drugiej strony wada. Teraz akurat chciałbym powiedzieć coś o wadach libertarianizmu.

Mianowicie:
Wada pierwsza - ekonomia szkoły austriackiej stała się na tyle rozległym systemem, że zaczęło w nim działać twierdzenie Kurta Gödela o niezupełności. Jest to twierdzenie, które relacjonowane w mowie potocznej stwierdza, że "w dostatecznie rozległym systemie istnieją zdania «niedowodliwe» czyli takie, których prawdziwości nie da się stwierdzić, ponieważ jest to niemożliwe.

Cytuję za wikipedią: Zakończyło to definitywnie wieloletnie próby zaksjomatyzowania całej matematyki, gdyż z twierdzenia Gödla wynika wprost, że jest to zadanie niewykonalne. Z twierdzenia tego wynika też, że matematyka nie jest i nie może być nauką zamkniętą i zakończoną, jak niektórzy do tego czasu sądzili. W szczególności wynika z niego również, że żadnego komputera nie da się zaprogramować tak, by zdołał on rozstrzygnąć wszystkie problemy matematyczne i jest to stwierdzenie o kluczowym znaczeniu dla informatyki. Co więcej, istnieją takie konkretne problemy, których nie da się rozwiązać na żadnym komputerze.

Otóż libertariańska ekonomia stała się takim właśnie systemem, który w tym sensie przestał pasować do współczesnej rzeczywistości, czyli jest w jakimś sensie systemem niezupełnym, a więc wymaga rozszerzenia metasystemem.

Bardzo trudne jest sprawne wyjęzyczenie się w tej sprawie, ten problem w pewnym sensie przypomina próbę namalowania mapy Polski, która daje się znakomicie wykonać na płaszczyźnie, czyli narysować w dwuwymiarowej przestrzeni kartezjańskiej. Ale gdy będziemy próbowali rozszerzyć ten malunek do mapy całego świata, to wtedy okazuje się, że świat nie jest płaski.

Druga wada tej libertariańskiej nauki ekonomicznej to jest stan rzeczywistości. Chcąc pisać zwięźle, potrzebny jest jakiś skrót, jakaś paralela. Otóż libertarianizm pojawił się i okrzepł tak gdzieś w środku wieku XX, tymczasem świat się zmienił, stał się zupełnie inny, a ta zmiana stała się na tyle istotna, że rzeczywistość przestała pasować do libertarianizmu. Nie jest to zwykły anachronizm, ale fundamentalna zmiana systemowa. Otóż mniej więcej na przełomie wieku XX i XXI świat w konsekwencji zmian technologicznych przekształcił systemy funkcjonowania w ten sposób, że jesteśmy teraz w innej przestrzeni cywilizacyjnej, która stała się "rozległym systemem o rozproszonej inteligencji" czyli zupełnie innym urządzeniem mechanizmów rzeczywistości.

Jeśli ktoś oczekuje na wskazanie jakiegoś konkretu - to proszę bardzo, podaję globalny ustrój systemu informacyjnego świata: INTERNET. Proszę zauważyć, jest to absolutnie realny, konkretny i rzeczywisty, sprawnie działający rozległy system o rozproszonej inteligencji.

Użyte tu pojęcie "rozproszonej inteligencji" należy rozmieć tak, że ten system jest zdecentralizowany absolutnie, nie istnieje żaden główny albo centralny zarząd. Internet nie jest więc żadnym globalnym IMPERIUM. Jest jego przeciwieństwem. Nie jest państwem, jest środowiskiem, w którym może istnieć i działać wszystko. I GPS i NETFLIX i TNT oraz na przykład zarządzanie aktywami różnych firm, a także zasobami informacji tkwiącymi w chmurze... i wszystko działa!

UWAGA KOŃCOWA
To nie libertarianizm stał się anachroniczny, lecz wszelkie imperialne koncepcje kontynentalnego imperium Eurazji od wysp Kanaryjskich do Kurylskich, projekt federalnego państwa Unii Europejskiej ze stolicą w Moskwie lub Berlinie. Te koncepcje układane według Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka [link] na tej samej zasadzie już dawno przestały być anachroniczne, stały się niemożliwe.
A naukę ekonomiczną według Ludwiga von Misesa czeka solidny kawał roboty.

Vote up!
2
Vote down!
-1

michael

#1644892

Twierdzenia Gödla dotyczy wszystkich systemów aksjomatycznych o złożoności co najmniej arytmetyki liczb naturalnych, a więc każdego sensownego, nietrywialnego systemu. W takim systemie istnieje nieskończenie wiele twierdzeń niedowodliwych, które można włączyć do aksjomatów, a więc nie da się takiego systemu rozszerzyć tak, by nie był niezupełny. A więc taka jest rzeczywistość, a nie tylko libertarianizm. Uznawanie wady realnego świata, za wadę jakiegokolwiek systemu jest bez sensu. To tak jakby stwierdzić, że wadą libertarianizmu jest to, że nie może przekroczyć prędkości światła. 

Vote up!
2
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1644902

Internet jest akurat w pełni zgodny z postulatami libertarian, więc to też bez sensu uznawać go za wadę libertarianizmu. Internet to wzorcowy przykład ładu bezpaństwowego, bez żadnego monopolu, centrali czy nadzorcy - co właśnie postulują libertarianie.

Vote up!
2
Vote down!
0

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1644903

A dogmatyzm jest pozbawiony poczucia humoru, wyłącza samodzielne myślenie i wyklucza jakąkolwiek dyskusję zmierzającą do rozwiązania nawet rzeczywistych problemów, a co najgorsze pociąga za sobą smutne konsekwencje mocno przypominające czystą bolszewię, w której  możliwe są wszelkie absurdy ignorujące rzeczywiste problemy. Przykładem takiego absurdu jest akceptacja "nauki Trofima Łysenki" i odrzucenie wszelkiej krytyki jego postulatów...

A pierwszym skutkiem takiego dogmatyzmu jest znana z bolszewickiej praktyki stalinowska pryncypialność, która każdą samodzielną myśl uznaje za atak, który trzeba natychmiast wypalić rozżarzonym żelazem, ponieważ "kto nie jest z nami jest przeciwko nam". A przecież libertarianizm nie jest marksizmem i może się bez żadnej wojny rozwijać zgodnie z rozwojem rzeczywistości, nawet w ślad za internetem. 

A teraz ciekawostka, zawarta w takim oto pytaniu:
- Co powiedziałem o libertarianizmie w moim komentarzu?
Odpowiadam cytatem: 
"Mogę powiedzieć, że jest to najżywszy intelektualnie nurt współczesnej myśli ekonomicznej!"
Czy to jest atak na libertarianizm?
Oczywiście, że nie. To jest mocna pochwała.

Szanowny pan gps65 napisał, że "twierdzenia Gödla dotyczy wszystkich systemów aksjomatycznych o złożoności co najmniej arytmetyki liczb naturalnych, a więc każdego sensownego, nietrywialnego systemu" a ja w swoim komentarzu jako pierwszą "wadę" libertarianizmu podałem to, że właśnie takim systemem libertarianizm jest. A więc jakim systemem? No właśnie jakim?
Takim jak trzeba, czyli "sensownym i nietrywialnym". Taki jest pierwszy mój wniosek zawarty implicite w moim komentarzu. 

A co piszę o internecie? Znowu zacytuję: "Internet nie jest więc żadnym globalnym IMPERIUM. Jest jego przeciwieństwem. Nie jest państwem, jest środowiskiem, w którym może istnieć i działać wszystko. I GPS i NETFLIX i TNT oraz na przykład zarządzanie aktywami różnych firm, a także zasobami informacji tkwiącymi w chmurze... i wszystko działa!." 

Jedyny sensowny wniosek z tego co napisałem jest taki: Internet jest konkretnym, rzeczywistym i sprawnie funkcjonującym w realnej rzeczywistości systemem działającym  skutecznie właśnie dlatego, że spełnia postulaty libertarianizmu. 

I to jest uzasadnienie dla mojego końcowego wniosku, który znowu zacytuję: "To nie libertarianizm stał się anachroniczny, lecz wszelkie imperialne koncepcje kontynentalnego imperium Eurazji od wysp Kanaryjskich do Kurylskich, projekt federalnego państwa Unii Europejskiej ze stolicą w Moskwie lub Berlinie. Te koncepcje układane według Aleksandra Michajłowicza Gorczakowa i Ottona von Bismarcka [link] na tej samej zasadzie, już dawno przestały być anachroniczne, stały się niemożliwe.
A naukę ekonomiczną według Ludwiga von Misesa czeka solidny kawał roboty
."

PODSUMOWANIE

Cały mój komentarz jest w rzeczywistości mocnym wsparciem głównego artykułu pana gps65, taka była moja intencja i taki był jego cel. 

Ale nie tylko. Jest jeszcze jeden wniosek, trochę za plecami wielkiej imperialnej polityki, jest to wniosek wspierający sugestię skuteczności rozległego systemu o rozproszonej inteligencji...

Ale to co wypisuje pan gps65 świadczy także o tym, że pozbawiony poczucia humoru dogmatyzm nie służy dobrze libertarianizmowi i niebezpiecznie przybliża do praktyki Janusza Korwina-Mikke, który najprościej mówiąc kompromituje już tylko samego siebie.  

Vote up!
2
Vote down!
-1

michael

#1644906

Odniosłem się do wymienionych rzekomych wad libertarianizmu. Teraz się okazuje, że nie mam poczucia humoru, bo to wcale nie były wady, ale zalety. I dlatego jestem dogmatykiem. No bez jaj! To ma być dyskusja? Tu więcej o dogmatykach: https://www.salon24.pl/u/gps65/374881,ideologia

Vote up!
2
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1644912

Wyjaśniam, wspieram cel pańskiego felietonu. uznaję jego podstawowe przesłanie i wierzę, że intelektualna siła libertariańskiej ekonomii pozwoli na rozwiązanie najważniejszych problemów współczesności, stającej wobec drastycznej przemiany globalnej rzeczywistości. Wspieram i jestem za.

Robię to ze względu na wartość tego co czytam, zwracając uwagę czytelnika na istotę globalnego kryzysu, zwracam uwagę na to, czym ta zmiana jest, na czym polega kłopot. Sugeruję by przyjąć do wiadomości, że kłopoty współczesności polegają na tym, że globalna rzeczywistość stała się systemem. który uruchomił działanie twierdzenia Kurta Gödela.

A europejscy politycy, albo rosyjscy zbrodniarze, tkwiący w kajdanach imperialnych projektów po prostu prowadzą świat na manowce.

A zastosowałem metodę odwróconego persyflażu. Persyflaż jest tym czym jest, są tacy, którzy wiedzą, inni nie, a na czym polega odwrócenie tego literackiego zabiegu? Jedni mogą się domyślać inni nie.

Vote up!
1
Vote down!
0

michael

#1644914

"By ta uto­pia się zre­ali­zo­wa­ła, wy­star­czy prze­stać wie­rzyć w za­bo­bo­ny gło­szą­ce, ... że wol­no­ść to anar­chia..."

Pewnie zgadzamy się co do tego, że moja wolność kończy się tu, gdzie zaczyna się wolność Twoja.

By jednak to w praktyce zadziałało, i ja i Ty winniśmy być wolni od wewnętrznych, egoistycznych nacisków, które próbują granicę między tymi naszymi wolnościami przesuwać według własnego uznania.

Stać się wolnym od siebie samego na tyle, by wypasiony egoizm mną i Tobą nie rządził jest niesamowicie trudno, niezbędny jest więc nam obiektywny strażnik tej granicy. Bo tylko on może uchronić nas przed nieuchronną anarchią.

Przed wiekami, podczas sianokosów, jakiś prosty wieśniak stwierdził, że grabie zawsze grabią do siebie. I żaden filozof od tamtej pory nie był w stanie tego stwierdzenia obalić.

Jeśli założymy przy tym, że zazwyczaj grabie zagrabiają tyle, ile tylko potrafią, nie bacząc na koszty, każda nowo powstająca idea nie powinna tej prawidłowości ignorować.

Od lat brakuje mi w Twoich notkach tej właśnie prawdy, która jest w stanie zweryfikować nawet najwspanialszą ideę.

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
1
Vote down!
-1

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1644897

Libertarianie nie twierdzą, że nie są potrzebni różni strażnicy do tego, by strzec różnych wolności. Libertarianie tylko i wyłącznie podważają sens wszelkich monopoli narzuconych z góry. To pozwala na to, by każdy mógł być i egoistą, i altruistą. A to, że kradzież się opłaca, już się kończy, dlatego państwa nieuchronnie upadną. Rozwój technologii powoduje zwiększenie wydajności pracy, tak, że metoda państw, a więc zysk oparty na inicjowaniu aktów przemocy, już się po prostu nie opłaca. 

Vote up!
2
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1644904

Wolny net skończył się gdy fejs zbuka "złapano za mordę".

A nasze dane? Jakie one nasze.

Terroryzm, kradzież danych? Mają się dobrze, szczególnie korporacyjna, banksterska i instytucyjno państwowa. Nie w wykonaniu zakapturzonych geeków.

Turbaniarze wrócili częściowo do starych wypróbowanych metod kontaktu i organizacji.

Niby dowcipna wypowiedź Kargula, Cały Czas i Wszędzie ma się dobrze.

"A co to za demokracja, gdzie każdy może mieć swoje zdanie?".

I druga, też wciąż na czasie: "Nareszcie człowiek czuje się jak sołtys: wysoko, najedzony i za nic nie odpowiada.".

Czyli trzymanie mierzwy(Lenin) za pysk i brutalna kontrola by nie fikała.

Oraz stare japońskie przysłowie.

"Prawo jest jak płot.

Tygrys przeskoczy, wąż się prześlizgnie.

A bydło się nie rozlezie".

Tak. Dla nich nim jesteśmy.

 

 

 

 

Vote up!
2
Vote down!
0

brian

#1645009