Emigranci – tajna broń Putina
Konieczna jest zmiana prawa emigracyjnego do Europy – pisze Ayaan Hirsi Ali. Emigracja jest bowiem traktowana jako broń, mająca od wewnątrz rozsadzić państwa postrzegane przez Putina jako wrogie.
- Atak na Ukrainę uświadomił Europejczykom konieczność posiadania wyszkolonej i nowoczesnej armii.
- Migracja stała się dzisiaj bronią tak samo, jak czołg, samolot czy też broń atomowa.
- Konieczne jest dostosowanie przepisów emigracyjnych do wymogów współczesnego pola walki.
Rzeczywistość wymaga zmian nie tylko ustawowych, ale przede wszystkim przestawienia świadomości zachodnich społeczeństw.
W opublikowanym na początku marca tekście Ayaan Hirsi Ali, ongiś nawet niderlandzka parlamentarzystka, dzisiaj zaś pracownik naukowy w Instytucie Hoovera na Uniwersytecie Stanforda, pisze wreszcie jak jest.
Przez ostatnie trzy dekady europejscy przywódcy realizowali szlachetną strategię zapobiegania konfliktom za pomocą handlu, pomocy i dyplomacji. Jednak ich poleganie na miękkiej sile ma niezamierzone konsekwencje: oderwało ich od rzeczywistości.
Narzędzia soft-power są honorowymi i często pragmatycznymi metodami zapobiegania konfliktom, a czasami także ich rozwiązywania. Wystarczy spojrzeć na amerykański plan Marshalla, aby odbudować Europę po II wojnie światowej, czy pomoc zagraniczną, jaką bogaty Zachód dostarcza dziś mniejszym i biedniejszym narodom.
Jednak, jak teraz widzimy, błędem jest wnioskowanie, że złych ludzi można powstrzymać jedynie dzięki miękkiej sile. W dniach od inwazji Władimira Putina na Ukrainę Europejczykom przypominano o konieczności posiadania dobrze finansowanej i dobrze wyszkolonej armii.
Stało się również jasne, że musimy porzucić naszą nieracjonalną politykę energetyczną, która zakłada zaspokajanie potrzeb energetycznych Europy wyłącznie ze źródeł „odnawialnych”.
Niemniej jednak nadal pomija się kluczowe pole bitwy w konflikcie rozgrywającym się na Ukrainie – a jest nim polityka imigracyjna. Nie jest to oczywiście nic nowego: tak jak miękka siła została oddzielona od twardej siły, tak polityka imigracyjna została oddzielona od bezpieczeństwa narodowego, mimo że od co najmniej dekady jest czynnikiem destabilizującym w Europie.
Obie strony równania imigracyjnego — czynniki wypychające i przyciągające — dramatycznie wpływają na bezpieczeństwo narodowe Europy. Nieustępliwy napływ imigrantów z Afryki, Bliskiego Wschodu i Azji Południowej pozostaje źródłem niepokojów społecznych.
Spójność społeczna i tożsamość narodowa stały się palącymi kwestiami w lokalach wyborczych w całej Europie. Nietolerancja wobec imigrantów jest wysoka, a partie ekstremistyczne pozostają popularne. Jednocześnie nadal utrzymuje się radykalny ekstremizm islamski i ciągłe zagrożenie terroryzmem. Dodaj do tego obciążenie lokalnych zasobów – mieszkalnictwa, opieki zdrowotnej, edukacji i policji – i trudno się dziwić, że status quo pogłębia niechęć do imigrantów, jednocześnie podkopując zaufanie do klasy politycznej.
To nie przypadek, że Putin i inni przeciwnicy używali dezinformacji i konfabulacji, aby wspierać partie antyimigranckie i inne grupy skrajnej prawicy. Mniej znane jest jednak to, w jaki sposób imigranci stali się narzędziem wojny – narzędziem, które jest coraz częściej wykorzystywane przez okrutnych, nieludzkich autokratów, takich jak Putin.
Od początku tego konfliktu co najmniej pół miliona Ukraińców przedostało się do sąsiednich krajów; według ostatnich ostrzeżeń UE liczba ta może wzrosnąć do siedmiu milionów. Dla porównania, kiedy Rosja najechała Ukrainę w 2014 roku, wysiedlono około 1,5 miliona Ukraińców. Ale nawet wtedy nie było exodusu do UE; uchodźcy po prostu przenieśli się do innych regionów kraju. Tym razem jednak nie jest jasne, czy Putin opuści jakiekolwiek terytorium Ukrainy, aby mogli tam uciekać.
I nie popełnij błędu: to wszystko jest częścią jego planu. Rzeczywiście, Putin stał się czołowym światowym orędownikiem wojny hybrydowej. W 2016 roku amerykański generał Philip Breedlove, szef sił NATO w Europie, uznał to, ostrzegając, że „Rosja i reżim Assada celowo wywołują migrację z Syrii”.
Jednak w ostatnich latach to w Libii Putin uruchomił swoją najbardziej zaciekłą i tajną broń - migrantów. Tam Rosja wykorzystuje swoją zwiększoną obecność, współpracując z milicjami, aby wspierać i ułatwiać paraliżujące napływy migrantów do Europy. Rozmieszczając rosyjskie „prywatne” firmy wojskowe w regionie, Putin niemal kontroluje najważniejsze szlaki masowej migracji z Afryki i Bliskiego Wschodu do Europy – i dlatego może paraliżować gospodarki i siać podziały społeczne.
Weźmy Khalifa Hafara, dowódcę Libijskiej Armii Narodowej – nominalnej siły narodowej, która w rzeczywistości jest połączeniem lokalnych milicji. Obecnie Hafar próbuje zostać kolejnym prezydentem Libii, ale w rzeczywistości jest tylko rosyjskojęzycznym watażką, który korzysta ze wsparcia co najmniej 1500 rosyjskich najemników związanych z Grupą Wagnera.
Co skłoniłoby Putina do brudzenia sobie rąk w chaotycznym, plemiennym świecie północnoafrykańskiej polityki? Jak zauważył Mark Grey, adiunkt w US Army War College: „Duże plemiona kontrolują rozległe terytoria w regionie, działają poza kontrolą państw narodowych i ignorują granice. Tak jak Włochy płaci milicjom za ograniczenie migracji z zachodniej Libii, tak Rosja może płacić plemionom i milicjom za równie łatwe zachęcanie i ułatwianie migracji, jak jej kontrolowanie”.
Nie można ignorować wpływu, jaki ma to na Zachód; nie może też tego uznać niepowodzenie naszych przywódców. Europa potrzebuje imigrantów, a imigranci potrzebują Europy. Wiele lat temu, gdy ta wzajemna potrzeba stała się oczywista, przywódcy europejscy mogli opracować racjonalny system zarządzania tą kwestią. Zamiast tego nie byli w stanie uciec z impasu ideologicznego: w jednej chwili wydali deklaracje solidarności i współczucia dla imigrantów, sygnalizując cnotę; w następnym poczynili ogarnięte paniką ustępstwa na rzecz partii populistycznych.
Jak inaczej scharakteryzować dzikie przyjęcie uchodźców syryjskich przez kanclerz Angelę Merkel w 2015 r., a zaledwie rok później zawarła z prezydentem Turcji umowę o wartości 6 miliardów euro, po tym jak zagroził on otwarciem śluz?
Europa zbyt długo zachowywała sprzeczne stanowisko wobec masowej migracji z biednych krajów, przeskakując od pełnej współczucia retoryki o osobach ubiegających się o azyl do opracowania skomplikowanego i nieskutecznego systemu zarządzania migracją.
Ale jak pokazały ostatnie dni – a właściwie ostatnie lata – wraz z nadejściem wojny hybrydowej i nadużywaniem przepływów migrantów jako broni do szantażowania Europy, nadszedł czas nie tylko na przegląd drobnych cech istniejącego systemu, ale także na dokonanie przeglądu całego systemu.
To, co musi się wydarzyć, nie jest łatwe, ale jest jasne. Niektóre środki, które powinniśmy podjąć, od lat zdominowały dyskusję, ale nie zyskały jeszcze szerokiego poparcia politycznego. Na przykład, pomimo całego oburzenia, jakie wzbudzają w krajach zachodnich, mury graniczne i ogrodzenia mają swoje zastosowanie. Przy odpowiednim użyciu odstraszają nie tylko syndykaty przestępcze i handlarzy ludźmi, ale także agresywnych autokratów, takich jak Putin.
Gdyby kraje UE miały funkcjonujący system imigracyjny, stosowanie przez Kreml wojny hybrydowej byłoby nieskuteczne. Co ważniejsze, musimy uprościć międzynarodowe i europejskie traktaty regulujące przepływy migracyjne i osoby ubiegające się o azyl. A jak pokazuje obecny kryzys, wymaga to od Zachodu włączenia polityki imigracyjnej do szerszej agendy bezpieczeństwa narodowego. Powinna to być kwestia resortów obrony, a nie urzędników wewnętrznych i wymiaru sprawiedliwości.
Czy nam się to podoba, czy nie, masowa imigracja jest teraz bronią militarną. I tak powinna być traktowana.
Oczywiście nie zostanie to naprawione z dnia na dzień. Ale inwazja Putina na Ukrainę stworzyła wyjątkową okazję do zakwestionowania wszystkich świętych krów europejskiej polityki.
Cztery krótkie miesiące temu nie do pomyślenia była poważna rozmowa w Niemczech na temat utrzymania energii jądrowej. Teraz, w obliczu surowej rzeczywistości, że energia jest nierozerwalnie związana z bezpieczeństwem narodowym i głupotą polegania na Putinie, jesteśmy świadkami pożądanej zmiany nastawienia.
To samo musi się stać z polityką imigracyjną. Tak, zawsze musi być miejsce na współczucie – i to zachęcające widzieć, jak UE i Wielka Brytania przyjmują ukraińskich uchodźców tam, gdzie to możliwe.
Ale jeśli naprawdę chcemy obezwładnić Putina, to nie wystarczy. Imigracja jest teraz jedną z jego najskuteczniejszych broni.
Kiedyś zmiana traktatów międzynarodowych i europejskich w celu rozwiązania tego problemu była nie do pomyślenia. Ale nowa i surowa rzeczywistość nakazuje inaczej.
(oryginalny tekst znajdziesz tutaj: https://unherd.com/2022/03/vladimir-putins-secret-weapon/ )
Pochodząca z Somalii autorka zna problem migracyjny z autopsji.
Wg niej mamy do czynienia z hybrydową wojną, jaką od wielu już lat toczy z Europą kremlowska soldateska.
To nie jest kwestia użycia bądź nie broni jądrowej.
Putin od wielu lat rozgrywa Europę tak, by zdestabilizować jak największy jej obszar. Użycie broni jądrowej jest bowiem ciosem ostatecznym – teren, na którym została zastosowana, nie nadaje się do użytku przez nikogo. I to w czasie przekraczającym ludzkie życie. Przy okazji zaś nigdy nie wiadomo do końca, czy ograniczona wojna jądrowa nie przerodzi się w I wojnę jądrową, co w efekcie wymaże naszą Cywilizację z kart historii.
Tymczasem w całej UE dopiero dwa państwa postawiły tamę emigracji – Polska i Węgry. Oczywiście ktoś powie, że postawiliśmy płot, aby nie wpuścić do UE tysięcy, w zamian zaś przyjmujemy miliony.
To jednak jest sytuacja nieporównywalna.
Putin od wojny hybrydowej przeszedł do jawnych działań militarnych.
I nawet jeśli jest to wojna zastępcza, toczona tak naprawdę pomiędzy NATO i Rosją na terenie Ukrainy, to przecież jest ona realna.
I realnie giną w niej ludzie, nie mówiąc już o zniszczeniach, wywoływanych celowo, by jak największa ilość ludzi opuściła swoje rodzinne strony.
Poza tym zdecydowana większość uchodzących przed bestialstwem armii rosyjskiej zamierza powrócić w rodzinne strony. To podstawowa różnica pomiędzy nimi a „emigracją zasiłkową” znaną z lat ubiegłych.
Polska, póki co, wchłonęła ogromną liczbę uchodźców bez wybudowania choćby jednego obozu dla nich.
To kolejna klęska Putina. Przecież fala uchodźców miała zniszczyć ekonomicznie jeśli już nie całą Unię, to na pewno kraje frontowe, w tym przede wszystkim Polskę.
Na razie nic jednak na to nie wskazuje. Wojna na Ukrainie przybiera coraz bardziej niekorzystny dla agresora przebieg.
Dlatego Rosja potrząsa atomową szabelką traktując ją jako ostatni element szantażu.
Po dotychczasowych wynikach „operacji specjalnej” armii federacji nie sposób bowiem traktować już poważnie. Co jednak nie oznacza, że nie należy się z nią liczyć.
4.04 2022
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 641 odsłon
Komentarze
@ Humpty Dumpty
4 Kwietnia, 2022 - 15:44
Inspirujący, ciekawy artykuł. Nie wiem, czy przypadkiem Putin niemieckimi rękami nie chce przypadkiem rozbić UE, bo próby rozbicia NATO się nie powiodły.
ronin
Bardzo ciekawy artykuł
4 Kwietnia, 2022 - 18:02
Autorka nie podała najbardziej oczywistego faktu wojny hybrydowej z wykorzystaniem migracji - ataku (z powodzeniem odpieranego) na naszą granicę z Białorusią.
Leopold
Ja mysle prostymi kryteriami.
5 Kwietnia, 2022 - 21:22
Ja mysle prostymi kryteriami. Tak jak uwazam, ze w obliczu tej wojny trzeba pomagac slabszemu i to popieram, tak mam jedna obawe, ze razem z uciekinierami wojennymi z Ukrainy, niestety przyjda do nas wsp0olpracownicy Putina, ... i beda Polske od srodka destabilizowac. Nie tylko przez ilosc uciekinierow i tempo ich przybywania, tez przez zamierzona krecia robote.
Przeciez juz na Ukrainie nie mogli sie za bardzo odroznic jedni od drugich..
Gosia
Znalezione w sieci... 9 maja
5 Kwietnia, 2022 - 22:34
płot stawiamy od 2021 r.
7 Kwietnia, 2022 - 17:54
...ale wcześniej zdołano nam wcisnąć czeczeńską V kolumnę. Putin na pewno się ucieszył. Niełatwo będzie się uporać ze skutkami, skoro nawet policja boi się interweniować. Piszę o tym w swojej notce: Oni są wśród nas, czyli czeczeńska ferajna
Krispin z Lamanczy