Włatcy słuf

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

W uznawanym za polskie Miasteczko South Park kultowym już filmie jest taka scena. Anusiak z daleka pokazuje chłopakom miejscowego żula zbierającego śmieci. Mówi przy tym: - Kiedyś rzucił we mnie kamieniem. – Dlaczego? – zapytał Konieczko. – Bo najpierw ja jego trafiłem!

Cytuję z pamięci, a zatem mogło być odwrotnie. Konieczko rzucał, a Anusiak był zdziwiony. Nazwiska jednak nie mają żadnego znaczenia. Istotne jest co innego – oburzenie budzi reakcja adekwatna do naszych czynów.

Niejaka Nell Przybylska (ongiś Teleexpress i Panorama) postanowiła przybliżyć nam temat fake newsów. Na tę okoliczność przepytała zwolennika sztucznej inteligencji dr matematyki Przemysława Chojeckiego (r. 1988). Poniżej najciekawsze fragmenty.

… A po drugie i najważniejsze, chciałem pokazać, że nie warto wierzyć temu, co znajdujemy w internecie. To powinno być już od dawna oczywiste, ale wchodzimy w erę, kiedy fałszywe informacje będą wyglądały tak dobrze, że bez ograniczonego zaufania i kwestionowania wszystkiego, co widzimy, będziemy niezwykle podatni na kłamstwo i życie w sztucznej bańce informacyjnej.

(…)

 

Jak w milionie informacji, które możemy znaleźć w internecie mamy odnaleźć tą prawdziwą? Jak odróżnić prawdę od kłamstwa?

 

Ostatecznie jedynym dobrym testem jest zweryfikowanie źródeł, z których pochodzi informacja. Jest większa szansa, że informacja jest prawdziwa, jeśli pochodzi z dużego, działającego od wielu lat serwisu niż ze strony, o której nigdy nie słyszeliśmy i od osoby, którą pierwszy raz widzimy. Paradoksalnie rozwój AI sprawi, że rola tradycyjnych dziennikarzy się umocni. Dziennikarze i znane serwisy będą kluczowi w uwiarygodnianiu informacji.

 

Powiem szczerze, że jestem zaskoczona. Coraz częściej pojawiają się informacje, że zawód dziennikarza będzie jednym z pierwszych, który zniknie w wyniku rozwoju AI.

 

Są dwa oblicza tego procesu. Z jednej strony będzie potrzebnych mniej dziennikarzy, bo część ich dotychczasowych zadań przejmą komputery, np. znajdowanie dodatkowych źródeł w internecie będzie wykonywane automatycznie. Z drugiej strony zawód dziennikarza jako weryfikatora prawdziwości informacji będzie coraz istotniejszy w zalewie fake newsów. Wątpię, by zawód dziennikarza zniknął jako taki, ale może stać się bardziej wymagający i zmienić swój charakter. Człowiekowi pozostanie część najbardziej kreatywna.

 

Nieprawdziwe informacje wręcz zalewają internet. Jak źle może być i czy można upatrywać tu jakichś zalet?

 

Myślę, że największą zaletą będzie mniejsza ufność ludzi w to, co znajdują w internecie. Kwestionowanie zawsze jest dobre i prowadzi do większej jakości informacji. Wiele newsów politycznych bazuje na ograniczonym dostępie do informacji. Świadomy wyborca to wyborca, który poddaje w wątpliwość podawane mu fakty i sam dokonuje niezależnego wyboru.

 

Czy tworzenie wyrafinowanych fałszywych wideo wymaga zaawansowanych umiejętności programistycznych?

 

Jeszcze tak, ale to cały czas się zmienia. Tworzenie AI staje się coraz prostsze, bo coraz więcej algorytmów wchodzi do kanonu i ich implementacja przestaje wymagać żmudnego dostosowywania architektury, danych, sprzętu. Całość dzieje się półautomatycznie. Jest coraz więcej gotowych bibliotek, które można wykorzystać do uczenia maszynowego, co powoduje, że próg wejścia w AI jest coraz niższy.

 

Jaki jest koszt realistycznych deepfake'ów?

 

W tym momencie około kilku-kilkunastu tysięcy dolarów, jeżeli chodzi o koszty samej chmury - zakładając, że trenujemy algorytmy od początku na naszych danych. Algorytm musi "nauczyć" się jakie dane chcemy od niego uzyskać, a to wymaga czasu i setek tysięcy przykładów - tak jak w przypadku wychowywania dziecka. Do tego dochodzi oczywiście pensja ekspertów, jeżeli sami nie jesteśmy w stanie zaprogramować całości. Łącznie więc koszt postawienia architektury od zera to przynajmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych.

 

Czy deepfake to nowa broń polityczna? Skorzystają z niej polscy politycy w jesiennej walce?

 

Zdecydowanie. Coraz częściej deepfake’i pojawiają się w dyskusjach politycznych, szczególnie na linii USA-Chiny. Przy czym słyszałem tylko o kilku przykładach ich wykorzystania dla zdobycia poparcia bądź zdyskredytowania oponenta. Myślę, że w tym momencie jest to znacznie mniej opłacalne niż dobre zrozumienie social mediów i ich wykorzystanie do zdobycia głosów. Cambridge Analytica pokazało jak skutecznie można używać mediów społecznościowych. Skończyło się skandalem z uwagi na skalę i użycie danych, które trzymali bez zgody użytkowników, ale wiele można zrobić w pełni legalnie. Zostawiamy tak dużo śladów w internecie, że nie jest trudne namierzenie nas i wystosowanie spersonalizowanej wiadomości. To na polu social mediów rozgrywa się obecnie walka polityczna i wygra ten, kto będzie je umiał lepiej wykorzystać.

]]>https://businessinsider.com.pl/technologie/digital-poland/fake-newsy-jak-odroznic-prawde-od-klamstwa/y32t33d]]>

 

Nigdy nie ukrywałem i ukrywać nie będę – jestem człowiekiem z pokolenia tych, którzy w genach mają zapisane, iż „prasa kłamie”.

 

Umiejętność czytania ze zrozumieniem, zwracania uwagi na szczególiki, ba, nawet często na kolejność informacji – to było dla nas oczywiste. Ba, nawet wtorkowe konferencje prasowe rzecznika junty Ślepowrona Jerzego Urbana (ktoś jeszcze pamięta, że ten człowiek za odwagę w demaskowaniu absurdów realsocu miał zakaz drukowania pod własnym nazwiskiem?Przeszło mu dopiero za Gierka.) cieszyły się dość sporą oglądalnością. Czytaliśmy z min „uszatka”, z tonu jego głosu itp. Co ciekawe dość szybko okazywało się, że nasza analiza znajdowała potwierdzenie w materiałach radia Wolna Europa. Rzecz jasna nie w 100%, ale zdecydowanie często.

 

Z przerażeniem obserwuję, jak umiejętność rozumnego przyswajania informacji zanikła.

Swoistym argumentum maximum w internetowych dyskusjach staje się stwierdzenie, że tak jest przecież w wikipedii!

To, że autorem wpisu może być pierwszy lepszy idiota, i że czasem bywa nim (autorem, nie idiotą, choć różnie z tym bywa) osoba powołująca się na wpis w wiki jakoś nie dociera do sporej części internautów.

Łatwość manipulacji, czytanie jedynie tytułów i wyciąganie z tego wniosków, brak elementarnego odruchu, który powinien cechować inteligentnego człowieka, czyli klikanie rzekomo potwierdzających zdanie dyskutanta linków i zapoznawanie się z ich treścią – to obraz portali społecznościowych.

 

Kilka lat temu eksperymentalnie zamieściłem parę tekstów o tytułach wyraźnie sprzecznych z treścią. Dyskusja na fb dowiodła, że 75% ograniczyło się do przeczytania tytułu ewentualnie jeszcze zajawki.

Na tym modelu bazują wielkie polskojęzyczne portale. Nie tylko. Metody współczesnych fejkowców często ograniczają się do zajawki i dwóch, czasem trzech akapitów.

Cała reszta, której nikt (przeważająca większość) i tak nie przeczyta, optycznie sugerować będzie, że wstępne tezy są solidnie udokumentowane.

Warto przebrnąć przez tekst do końca. Znaleźć taki wzorcowy wszak łatwo, i to na każdym portalu.Wtedy widać wyraźnie prymitywizm manipulacji.

Jeszcze jedną, dość typową zagrywką fejksiarzy jest autocytowanie. Dla poparcia swojego aktualnego twierdzenia powołują się na swój własny tekst, tylko ciut starszy. Albo umieszczony na innym portalu.

 

Czasem przybiera to zupełnie groteskowe formy, kiedy postępują w ten sposób osoby uważające się za DZIENNIKARZY, na dodatek opiniotwórczych.

 

W niedzielę, 21 stycznia 2018 roku. TVN, w programie Loża prasowa, występowali zaproszenie dziennikarze. Byli to: Renata Grochal (Newsweek), Seweryn Blumsztajn (gazeta wyborcza), Jacek Nizinkiewicz (Rzeczpospolita) i Paweł Lisicki (Do Rzeczy).

Blumsztajn, jeden z założycieli Towarzystwa dziennikarskiego oraz portalu OKO.press w pewnym momencie wypalił o Macierewiczu:

– Macierewicz przed dymisją zaczął grać teczkami, wyjął teczki na Morawieckiego.

Lisicki:

– Skąd ma Pan taką wiedzę?

Blumsztajn:

– Z Gazety Wyborczej.

 

W świecie oszustw wekslowych używane jest pojęcie pig on pork.

Po polsku świnia na wieprzu.

Co to takiego? Najprostszy przykład. Dla zabezpieczenia transakcji z opóźnioną zapłatą za towar wystawiam weksel. By uspokoić sprzedawcę weksel zaopatrzony jest w podpis awalisty (poręczyciela). Z reguły jest to spółka z o.o., której jestem 100% udziałowcem.

Dokładnie tak samo wygląda mechanizm uwiarygodnienia szczególnie bulwersujących twierdzeń.

 

W wersji rozbudowanej, którą można by porównać do awalu dokonanego przez spółkę z o.o. nie będącą moją własnością, ale w 100% należącej do innej spółki z o.o., której ja jestem 100% udziałowcem, wygląda to tak:

naprzód osoba powiązana silnie np. z GazWyb zamieszcza tekst w NYT, a potem miłująca ponad wszystko prawdę gazeta-matka zamieszcza informację, dla uwiarygodnienia której dodaje:

– pisze dziennik „New York Times”

– pisze nowojorski dziennik

– zauważa amerykańska gazeta.

– pisze „NYT”.

 

Dla uwiarygodnienia zatarta jest informacja, że w NYT tekst popełnił człowiek z Czerskiej stajni.

Co więcej, współcześnie włatcy słuf z całej siły wtłaczają nam w podświadomość, że tylko oni są najuczciwsi z uczciwych i robią wszystko, aby zwalczyć fake newsy.

Uznawana powszechnie za najbardziej załganą stacja TVN24 utworzyła pod koniec zeszłego roku nawet specjalny portal dziennikarski, mający... tropić kłamstwa u innych!

Podobnie onetowy guru, niejaki Bartosz Węglarczyk, przestrzegał… przed niebezpieczeństwami, jakie fejki niosą ze sobą.

Czy przypadkiem nie jest szczególnie bezczelnym fejkiem tropienie fejków u innych przez prawdomównych przez całą dobę z ul. Wiertniczej?

Myślę, że jest to pytanie retoryczne.

 

Jesteśmy w sytuacji, przed którą na kartach książki (i w równie doskonałym filmie) przestrzegał książę Leto Atryda jednocześnie podsuwając sposób, jak sobie z nią poradzić:

 

Pierwszy krok do ominięcia pułapki to uświadomić sobie, gdzie ona jest. To przypomina pojedynek, synu, tylko na większą skalę: finta wewnątrz finty w fincie… pozornie bez końca.*

 

By uświadomić sobie, gdzie jest pułapka, musimy nauczyć się tylko jednego – rozumieć, co czytamy.

A kiedy już będziesz wiedział, Czytelniku, w której ręce jest nóż, łatwiej będzie cios zneutralizować.

 

27.08 2019

________________________________

* Frank Herbert Diuna

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.3 (14 głosów)

Komentarze

włatcy słuf 

 

nie utrzymają się

bez poddanych

bezmyślnych głuf

 

Pozdrawiam

Vote up!
5
Vote down!
-3

jan patmo

#1601020

"– Skąd ma Pan taką wiedzę?

Blumsztajn: – Z Gazety Wyborczej."

Ci politrucy - tak samo jak bolszewicka kanalia Blumsztajn z "GWna" - piszą swoje propagandowe kretynizmy i powołują się na swoje lub inne propagandowe  śmieci ze ścierwoneonówki lub innych antypolskich czy filorosyjskich portali...

Vote up!
5
Vote down!
-2

Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.

#1601022

prawda goła!

 

na siebie

gówno się powoła

i krzyczy

że to prawda goła!

Vote up!
5
Vote down!
-4

jan patmo

#1601030

To bardzo ważny tekst ale absolutnie nie wyczerpujący tematu. Uważam, że powinno się go ciągnąć dalej, nie tylko poprzez tematy społeczne czy polityczne. Intencjonalne kłamstwo, którego rozpowszechnianie istotnie jest najprostsze przez Internet, obecne jest w każdej dziedzinie. A administratorzy portali nie mają narzędzi (a w dużej części także i prawa) aby mu przeciwdziałać. W takich sytuacjach przytaczam takie sprawy jak ocieplenie klimatyczne, wielkie wymierania, ciemną energię, ciemną materię, podstawy ideologiczne weganizmu i jego dobroczynny wpływ na środowisko, ideologia gender utrzymywana przez uniwersytety jako realizacja wolności i tak dalej. Ale jest tak w zasadzie w każdej dziedzinie wiedzy. Na naukowców nie za bardzo można liczyć; oni mają swoje granty, swoje punkty, swoich recenzentów i swoich wydawców. Filozofowie mają swój postmodernizm, oderwany od postulowanego poszukiwania  prawdy o otaczającym świecie tak jak to jest tylko możliwe. Prawdziwi godni szacunku naukowcy-myslkiciele, całkowicie odpowiedzialni za to co głoszą właśnie kończą wymierać. Pozostający stają się celną ilustracją tez "nie matura lecz chęć szczera zrobi z ciebie oficera" i "każdy szeregowy nosi w tornistrze marszałkowską buławę". Skutkiem tego powstają intelektualne pokraki o których czasem piszą w gazetach.

Nie wystarczy, niestety, czytać cały tekst. Nie da się go łatwo weryfikować, bo nie możemy być fachowcami w każdym dowolnym temacie. Prawdy od kłamstwa nie da się odróżnić według przeczytanego tekstu. I to jest wielki problem, może największy w obecnych czasach. 

To przyczyna, dla której nie tylko nie wiemy jak wygląda rzeczywista sytuacja gospodarcza czy polityczna na świecie, ale nawet nie znamy szczegółów jak ten świat wygląda. A w komentarzach do artykułów zawieszonych na portalach, jeśli nie są wyłączone, zawsze trafia się ktoś komu płacą za odpowiednią opinię (dotyczy zwłaszcza polityki) albo pisze coś "dla jaj". Nie widzę wyjścia z tej sytuacji.

Vote up!
1
Vote down!
0
#1601080