Rządy niziołków
W czasach słusznie minionych funkcjonowało wiele stereotypów dzisiaj uznawanych za co najmniej krzywdzące. Tym samym więc zasługujące na określenie jako język nienawiści.
Jeszcze w latach 1970-tych Maria Czubaszek podsumowywała sprawę krótko:
Rude są fałszywe, siwe wierne a łyse... namiętne.
Na ile powyższe twierdzenie wpłynęło na nazywanie Tuska „ryżym” trudno powiedzieć. Niemniej zarzucanie Kaczyńskiemu używanie języka nienawiści oraz brutalizacji debaty publicznej z powodu tego słowa śmieszy w kontekście wypowiedzi samego Tuska.
A czasem tylko występowaniu na tle plakatów o odpowiedniej treści.
RAZ jak zwykle utrafił w głębokie przemyślenia typowego zwolennika kompromitacji 13 grudnia:
„Słyszeliście?! Ten kurdupel z Żoliborza, jebać go i niech wypierdala, nazwał Naszego Ukochanego Przywódcę "ryżym"! Ach, cóż za niedopuszczalna i groźna brutalizacją języka debaty politycznej!!!”
Ale nie czas i nie miejsce, by przerzucać się cytatami niegdysiejszej oPOzycyji, która to m.in. za sprawą Marty Lempart pod tym względem wyprzedziła PiS o kilkanaście okrążeń stadionu.
Bardziej interesujący dla mnie jest powód, dla którego nazywa się Kaczyńskiego kurduplem.
Tak bowiem się dziwnie składa, że Jarosław Kaczyński nie musi zadzierać głowy, by patrzeć innym POlitykom w oczy.
Zacznijmy od najważniejszego. Donald Tusk, zwany powszechnie „ryżym”, często z dodatkiem pewnego niezbyt parlamentarnego rzeczownika, jest niższy od przeciętnego Polaka aż o 3 cm. Ze wzrostem 174 cm zdecydowanie nie należy do osób wysokich.
Inny wielki człowiek PO, za sprawą Tuska pogrążony w cieniu, Grzegorz Schetyna, liczy sobie 172 cm.
Leszek Miller, obecnie eurodemokrata (a kto by towarzyszowi zabronił na stare lata.. ), wg danych niepochodzących od niego, jest najniższym polskojęzycznym politykiem - „aż” 162 cm wzrostu. Sam twierdzi, że jest ciut wyższy, bo ma 1,7 m.
Pomiędzy nimi mieści się Aleksander Kwaśniewski (170 cm), ale ten zdecydowanie nadrabia ogólną masą ciała.
Lech Wałęsa – 169 cm.
Marek Borowski – 168 cm, a więc tyle samo, co Kaczyński.
Ale to Jarosław Kaczyński nazywany jest kurduplem. (Borowskiemu co najwyżej wyciąga się stryja, jednego z największych czerwonych bandytów w naszej historii, Jakuba Bermana. Jak pamiętamy było to poczytywane za przejaw… antysemityzmu.)
Doprawdy trudno zgadnąć, dlaczego na to samo miano nie zasłużyli sobie inni?
Zabawniej, gdy porównamy wzrost polityków z innych krajów. Zacznijmy od ściganego listem gończym kremlowskiego bandyty Putina – 167 cm!
Jeszcze większym niziołkiem jest Miedwiediew – 157 cm.
Do wysokich nie należał też Silvio Berlusconi – 164 cm.
Nie grzeszył wzrostem Nicolas Sarkozy – 165 cm.
Prezydent Ukrainy Żelenski – 170 cm. Tyle samo – Olaf Scholz, kanclerz Niemiec.
Z polityków starszej daty w pierwszym rzędzie wymienić trzeba Adolfa Hitlera – 175 cm.
Z kolei Mussolini mierzył tyle, co obecnie Wałęsa.
Niski, wg dzisiejszych standardów, był też Lenin – 164 cm. Jeszcze mniej miał Stalin – 162 cm.
Nie była wysoka również Elżbieta II (160 cm wzrostu).
Zwolennicy jednej ze spiskowych teorii wierzą, że światem rządzą udający ludzi reptilianie. To taka rasa rozumnych gadów wg jednych będących wynikiem ewolucji troodona (dinozaur mający największy mózg w stosunku do ciała), wg innych zaś przed tysiącleciami przybyli na Ziemię z Gwiazdozbioru Smoka.
Dowodów na ich mieszanie się w ludzką historię dostarczają stare Pisma, uznawane niekiedy za święte.
W Biblii mamy przecież Szatana-węża mówiącego do Ewy. Wcześniej zaś występował w mitologii sumeryjskiej a nawet w hinduizmie.
Cała Ameryka Południowa znała Boga-Węża Quetzalcoatla.
Czyżby więc przywódcy naszego świata w swojej ogromnej większości należeli do tego wrogiego plemienia???
I tylko wzrost ich zdradza.
Czy to jest powód, dla którego obsesyjnie wręcz wicetusk Rafał Trzaskowski podkreśla, jaki jest wysoki???
Tylko dr Karol Nawrocki nie musi nikogo przekonywać. Ze wzrostem 1,92 m wyraźnie góruje nad tłumem.
14.02 2025
rys. pixabay
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 170 odsłon
Komentarze
karakany i szykany
15 Lutego, 2025 - 12:35
Rozmiar wcale nie ma znaczenia, technika się liczy! To tak na wstępie na pocieszenie wszytkim tym wątpiącym i onieśmielonym cierpiętnikom pośród nas. Wszystko zależy od wewnętrznych wartości człowieka, takich jak serce, wątroba, nerki i te różne kiszki.
Ale do sedna sprawy. Wielki Cesarz Francuzów, Napoleon Bonaparte, zmierzony po śmierci bez butów i bez kapelusza, wynosił całe 168.6 centymetra. Dla jednych to kurdupel, a dla innych to wielki wzór jak zwyciężać mamy.
Friedrich Wielki z Prus, mimo że z nazwy taki wielki, mierzył marne 1,60 cm, a inny wielki z Germanistanu, poeta Johann Wolfgang Goethe, w uniesieniu dochodził do 1,69 cm wzrostu. Albo taki Albert Einstein ... W jego szwajcarskim "Dienstbüchlein" (książeczka służbowa) z 1901 roku podany jest wzrost 171,5 cm. Jego paszport z 1923 roku podaje 175 cm. " Na tym właśnie polega teoria względności Einsteina.
Obsesje na punkcie wzrostu szczególnie rzucają się w oczy w państwach dyktatorskich. Tam, im brutalniejsza dykatura, tym większe czapki noszą oficerowie aparatu ucisku. W czapkę rosyjskiego oficera prowadzącego mieści się tak na oko, około 5 litrów samogonu. Podczas defilady wojskowej w Teheranie widać tylko morze czapek, podobnie jak i na trybunie dostojników rządowych w Korei Północnej. Po czapkach ich poznacie.
J.R.R. Tolkien w swojej
16 Lutego, 2025 - 10:59
J.R.R. Tolkien w swojej trylogii również umieścił niziołków. Ba! Nawet jako głównego bohatera. Niejaki Bilbo Baggins ratuje całe mityczne Śródziemie od władzy zła. Trafna satyra Szanowny Humpty!
Pozdrawiam.
Z poważaniem
Kaszeba
"Morbus maximus recentiorum temporum stultitia est. Spero solutionem tandem inveniendam"