Rodzaj żeński bydlaka
Ot, zagwozdka, proszę państwa. Jedna z najbardziej zarozumiałych na portalu blogerek od niedzieli wyzywa innego blogera od bydlaków.
Ktoś powie, że to normalne u tej pani, bowiem wyzwiska wobec tych, których z różnych względów nie lubi bądź tylko czuje się od nich gorsza, to jej norma ponad 10-letnia i takie zachowanie nie powinno dziwić.
Popatrzmy jednak na problem nieco inaczej. Powiedzmy, okiem feministycznego filologa (tzw. filolożki). ;)
Bydlak jest słowem, które pokazuje jak bardzo język polski jest podległy mężczyznom.
Nie tylko to słowo. Przecież ciągle słyszymy prezydent, prawnik, profesor, doktor, ekspert, lekarz, inżynier itp.
Próby uczynienia żeńskich odpowiedników albo się nie przyjęły w ogóle (inżynierka) albo też znaczeniowo stoją niżej.
Dajmy na to słowo doktor jest kojarzone ze stopniem naukowym natomiast doktorka to potoczna nazwa kobiety lekarza medycyny.
Takich słów jest o wiele więcej. Amerykanin to człowiek, amerykanka zaś to składana kanapa.
Japończyk to mieszkaniec Kraju Kwitnącej Wiśni, samuraj prawie. Japonka zaś to rodzaj podeszwy z uchwytem na palce stopy. ;)
Podobnie Węgier i węgierka.
Człowiek i śliwka.
Idźmy na północ.
Szwed to mieszkaniec Szwecji, ale szwedka to kurtka, ongiś stanowiąca wyróżnik ubranego na dyskotekę wieśniaka.
Takich par jest jeszcze sporo.
Oczywiście kontekst zdania odpowiada za rozumienie słów. Szwedka nie zawsze będzie kurtką, podobnie jak Finka nie musi okazywać się wyłącznie nożem.
Wojującym feministkom to jednak nie wystarczy.
Uważają, że język jest narzędziem odwiecznej walki, jaką toczą ze sobą dwa zwaśnione gatunki – kobiety i mężczyźni.
W Polsce, niestety, walka ta przybiera groteskowe formy.
Otóż niewątpliwie żeńskie słowo historia uważane jest za…. nazbyt męskie. Tylko dlatego, iż w angielskim his znaczy jego.
Ale angielskie history jest absolutnie bezpłciowe!
To nie przeszkadza. Widzimy więc zupełnie na pozór poważne kobiety, które z ogniem w oczach mówią o herstorii.
Ciekawe, że jakoś nie podjęły próby takiej samej odmiany słowa histeria, choć od lat proponuję zastąpienie go przez równie pięknie brzmiące słowo herteria.
Za to pewna część najbardziej upierdliwych feministek postanowiła zmienić język w ten sposób, że słowo żeńskie jest normą, zaś płeć określona jest dodatkowo.
I tak zaczynają mówić o panu prawniczce, panu dyrektorce, panu doktorce itp.
Ciekawe, kiedy któraś zabłyśnie stwierdzeniem, że wybrano Pana Prezydentkę.
To jednak melodia przyszłości. I raczej alternatywnej, niedostępnej nam tu i teraz.
Tyle, że problem pozostaje.
Jak bowiem pogodzić się z wyzywaniem od bydlaków, gdy nie ma po prostu słowa pozwalającego podobnie określić kobietę? To jest co najmniej seksizm, a na pewno dyskryminacja.
Słownik wyrazów bliskoznacznych proponuje co prawda żeńsko brzmiące zamienniki kanalia, gadzina, menda, szuja, szmata, wsza, łachudra, sobaka, świnia, łajza, kreatura, gnida lub szmata.
No niby sporo, jednak bydlak będzie świecił samoistnym blaskiem, podczas gdy wymienione tylko odbitym.
A może olać je wszystkie, i zaczerpnąć od klasyka?
Za Haškiem użyjmy określenia nasza stara dupa.
I to wydaje mi się najlepszym rozwiązaniem przynajmniej do czasu, aż feministki wymyślą żeńską formę jakże męskiego słowa bydlak.
Ps. Wspomniana wyżej blogerka powołuje się na Słownik Języka Polskiego. I faktycznie, słowo bydlak w nim występuje, określone jednak jako obraźliwe. Czy jesteśmy świadkami narodzenia się nowej fali „dyskusji” (a naprawdę wyzwisk) opartych o dzieło prof. Witolda Doroszewskiego? Wszak nazywany wielokrotnie bydlakiem bloger mógłby w rewanżu użyć innego również zawartego w słowniku słowa i nazwać wyzywającą go blogerkę po prostu… cipą, dodatkowo wzmacniając je przydawkami stara i głupia. Przecież słowo to również znajduje się w słowniku i przynajmniej jedno z jego znaczeń pasuje jak ulał do rozwydrzonej i tępej chamicy.
Pyrsk!
31.03/ 1.04 2020
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 694 odsłony
Komentarze
Bydlakówna?
1 Kwietnia, 2020 - 22:10
Bydlakówna?
W środowiskach ultra-prawicy
2 Kwietnia, 2020 - 15:23
W środowiskach ultra-prawicy słowo "bydlak" kojarzone jest z "gojem".
Można zauważyć również wpływ kultury rosyjskiej, w końcu to powszechne określenie ("skot", "skotina").
Faktycznie, szczytem głupoty jest powoływanie się na słownik, w którym słowo to definiowane jako obraźliwe.
Nie powiem, spora to degradacja z ubeka, demona, prominenta światowej mafii wielkopolskiej itp. masonerii.
Z drugiej strony to i tak lepiej być bykiem lub wołem niż jakąś byle krową, tak to się już przyjęło.
„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin