Własność brzucha
Gdyby ktoś wiadomości o życiu w kraju czerpał wyłącznie z prasy już dawno by się załamał. Taką tezę wygłosił tata Łukaszka. Jako przykład podał oczywiście dziennik "To, co jest", który jakimś cudem znalazł się w domu Hiobowskich. Ten egzemplarz przyniósł Gruby Maciek i Hiobowscy, którzy z założenia brzydzili się kupowaniem tej gazety, przejrzeli ją dokładnie.
- No czy może być coś dramatyczniejszego? - pytał tata Łukaszka pokazując wielki artykuł w dzienniku "To co jest". Artykuł zajmował dwie strony, składał się z kilku olbrzymich zdjęć, wielkiego tytułu i trzech linijek tekstu. Tematem artykułu była znana piosenkarka, która nagrała już aż dwie piosenki i fotoreporter przyłapał ją bez majtek. Tytuł głosił: "Boże, ona chodzi bez majtek! Przeziębi się i umrze!! Wszyscy umrą!!!".
- Oczywiście, że może być coś dramatyczniejszego! - zakrzyknęli Hiobowscy i zaczęli się przerzucać gazetami. Obniżka emerytur, kryzys gospodarczy, masowe zwolnienia z pracy, widmo powszechnego ubóstwa.
- To wszystko nic - oświadczyła z powagą mama Łukaszka i położyła na wierzchu prasy najnowszy numer "Wiodącego Tytułu Prasowego".
- Eeeeechhhh - westchnęli wszyscy wyczuwając na co się zanosi.
- Żadne "eeechhh"! - oburzyła się mama. - Trzeba wam prawdę o tym co się dzieje wpychać do głów!
- Wybacz moja droga - powiedziała sarkastycznie babcia - ale taki żar nawracania jak u ciebie to był u pierwszych chrześcijan.
- Albo u ostatnich komunistów - zachichotał dziadek.
- Nie jesteście w stanie mnie obrazić - rzekła z godnością mama Łukaszka. - I tak wam coś powiem.
- Eeeeechhhh...
- To, właśnie to - mama Łukaszka uparcie poklepywała lewą dłonią rozłożoną płachtę "Wiodącego Tytułu Prasowego". - To jest najważniejszy problem.
- Kryzys? - odezwał się w tle tata Łukaszka, który szedł do kuchni.
- Nie, nie kryzys.
- Przedwczoraj mówiłaś, że kryzys...
- To było przedwczoraj! - zauważyła mama Łukaszka. - Świat się zmienia nieustannie, nowe problemy...
- To ja zgadnę - zaproponował tata Łukaszka. - Aborcja!
- Czytałeś! - oburzyła się mama.
- Ależ skąd - wzruszył ramionami tata Łukaszka. - Rząd jest jak nasz syn. Jak sobie nie daje rady to wrzuca jakąś przykrywkę i kieruje rozmowę na inny temat. A propos, Łukasz, jak tam w szkole?
- Aborcja! - krzyknął Łukaszek głosem bliskim paniki.
- Chodź do kuchni, synu, muszę z tobą poważnie porozmawiać. Wytłumaczę ci, że musisz się uczyć, bo inaczej skończysz jako, nie daj Boże, dziennikarz...
Mama Łukaszka dzielnie zignorowała kolejną zaczepkę i powróciła do głównego tematu.
- Jak już mówiłam, najważniejszym obecnie problemem jest brak tolerancji wobec tych kobiet, które nie chcą urodzić dziecka. Rząd ugina się pod dyktatem środowisk religijnych, co w nowoczesnym państwie nie powinno mieć miejsca.
- Do rzeczy, bo na razie krytykujesz Francję... - poprosił dziadek. Mama z trudem się opanowała i kontynuowała:
- W związku z tym środowiska feministyczne organizują demonstrację pod hasłem "Mój brzuch - moja sprawa". Uważam, że każda nowoczesna Polka...
Mama Łukaszka przerwała bo za nią rozległo się ciche "pssk". Odwróciła się gwałtownie niczym Chuck Norris i zobaczyła tatę Łukaszka, który otworzył puszkę piwa.
- Zabraniam ci! - krzyknęła przenikliwym głosem. - Ciągle tylko to piwo żłopiesz! Już nie mówię ile to kosztuje, mamy przecież kryzys! Ale chodzi też o to, że od piwa się tyje! Niedawno musieliśmy kupić ci nowe spodnie, bo stare był za ciasne! Jak będziesz tyle pił, to brzuch ci jeszcze bardziej urośnie!
Tata Łukaszka otarł pianę piwną z ust i ze spokojem Stevena Seagala odparł:
- Mój brzuch, moja sprawa.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1310 odsłon