Dzień kobiet
- Pamiętajcie - powiedziała mama Łukaszka - pamiętajcie czego nie cierpią kobiety.
- Czego? - zapytali tata i dziadek.
- Nietolerancji! - zagrzmiała mama i spojrzała na Łukaszka. - A ty dlaczego nie pytałeś?
- Laski mnie nie interesują ani cała ta tak zwana miłość - odpowiedział Łukaszek. - Laski tylko płaczą, czegoś chcą i przeszkadzają.
- M... Tak. Nieważne. Nie będę się teraz z tobą spierać - machnęła ręką mama. - Chodzi o to, że kobiety domagają się tego, aby traktować je na równi z mężczyznami.
- Się nie da - przerwał jej Łukaszek. - Jak graliśmy w nogę, to brakowało chłopaków i postawiliśmy na bramce taką jedną laskę, z mojej klasy, co to zawsze się odzywa jako pierwsza.
- I co, i co? - zainteresowali się tata i dziadek, zapaleni kibice.
- I obroniła jeden strzał, ale...
- Ha! Jeden obroniła! A jak? - zapytały siostra, mama i babcia.
- Twarzą - wyjaśnił lakonicznie Łukaszek. - Poryczała się potem i poszła do domu. Się laski do niektórych rzeczy po prostu nie nadają.
- Racja!! - poparli go tata i dziadek.
- Nieprawda!! Istnieje żeńska piłka nożna! Precz z określeniem "słaba płeć"! - zapalała się mama Łukaszka. - Kobiety nie chcą żadnej teryfy ulgowej. Żadnego przepuszczania w drzwiach. Żadnego całowania w rękę. Koniec z tym.
- Tak - potwierdziła z mocą siostra Łukaszka.
- Wybaczcie moje drogie, ale nie powołujcie się na wszystkie kobiety, tylko mówcie za siebie - zganiła je babcia. - Akurat ja życzę sobie być przepuszczana w drzwiach i być całowana w rękę.
- Tak! - zgodziła się z nią siostra Łukaszka.
- Wybacz, dziecko, ale nie możesz się zgadzać z mamą i babcią - powiedział dziadek Łukaszka. - Skoro one mówią coś przeciwnego to możesz poprzeć albo jedną albo drugą.
- Tak! - zgodziła się z dziadkiem siostra i została w trybie natychmiastowym odesłana do kuchni.
- Babcia jest piątą kolumną ruchu feministycznego - oświadczyła mama.
- No no, tylko bez takich! Mam prawo do swojego zdania, co więcej jestem w mniejszości, bo tylko ja jedna kontra wy dwie! Jak nie będzie mnie tolerować to będziecie faszystkami!
- Grrr - zazgrzytała zębami mama Łukaszka.
- Tak więc życzę sobie być traktowana jak kobieta a nie jak mężczyzna - kontynuowała babcia. - Życzę też sobie prezent bo dziś jest dzień kobiet.
- Mamy prezenty - odparli pośpiesznie panowie i rzucili się do swoich pokoi.
- Jak babcia może! - powiedziała z wyrzutem mama Łukaszka.
- Niech się czuję doceniona! A co! Za dawnych lat to sam dyrektor wręczał nam rajstopy albo goździki, a za Gierka to były nawet i rajstopy i goździki! Teraz ludzie tak plują na komunę a w jakich zakładach teraz tak świętują dzień kobiet? W żadnych! W ogóle nas nie szanują, nie doceniają!
- Babcia wybaczy, ale jeżeli paczka rajstop raz do roku jest docenieniem za ciężką pracę to ja dziękuję. Pracę należy doceniać cały rok.
- Ciekawe jak. Konkurując z mężczyznami w ścinaniu drzew albo gaszeniu pożarów? - zakpiła babcia.
Mama Łukaszka chciała coś odpowiedzić, ale nie zdążyła. Wróciła męska część rodziny Hiobowskich, która najpierw obdarowała prezentami siostrę Łukaszka. Następnie obdarowała prezentami babcię Łukaszka. A potem zapadła niezręczna pauza.
- No a ja? - zapytała wreszcie mama Łukaszka.
- Wybacz, kochanie, ale sama powiedziałaś, że nie chcesz być traktowana jako kobieta, tylko jako mężczyzna - usprawiedliwiał się tata Łukaszka. - A mężczyźni nie obchodzą dnia kobiet...
- Żadnego przepuszczania w drzwiach, żadnego całowania w rękę... - przypomniał dziadek.
- Ale ja chcę prezent!
Panowie jeszcze raz powtórzyli logiczny wywód, dlaczego mamie nie kupili prezentu. Mama odbiła argumentem, że siostra i babcia dostały prezenty. Ona nie. To dyskryminacja.
- One chciały.
- Ja też chcę!
- Ale ty twierdziłaś, że nie chcesz być w żaden sposób honorowana jako kobieta.
- No i co z tego, ja chcę prezent!!! - wybuchła mama Łukaszka.
Panowie pośpiesznie włożyli buty i byli w trakcie ustalania dokąd jechać po prezenty dla mamy Łukaszka, gdy na korytarz wyszła babcia i pokazała dziadkowi paczuszkę.
- Dostałam to od ciebie. Co to jest?
- Zawsze wspominałaś, jak to wspaniale było za Gierka, gdy dawali rajstopy i goździki, więc ci kupiłem...
- To są rajstopy?
- Nie. Goździki.
- To??? - babcia spojrzała na trzymaną w dłoni paczuszkę. - Goździki???
- Acha. Do grzańca jak znalazł.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1077 odsłon