PKW. Rażące naruszenie prawa
Przygotowania do przyszłorocznego zamachu stanu idą pełną parą.
Postkomunistyczny spaślak, nieprawnie wepchnięty do PKW przez kompromitację 13 grudnia, mgr prawa Ryszard Kalisz znalazł sposób na niewypłacenie należnych PiS-owi pieniędzy.
Jak podaje PAP:
PKW odroczyła obrady w sprawie sprawozdania komitetu PiS do czasu "systemowego uregulowania przez konstytucyjne władze RP statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN i sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby".
Za taką „uchwałą” głosowali wyłącznie członkowie nominowani przez koalicjantów kompromitacji 13 grudnia.
No to przypatrzmy się bliżej spaślakowej uchwale.
Już na pierwszy rzut oka widać brak związku z przedmiotem obrad. Komisja miała bowiem zebrać się w celu uchylenia własnej uchwały, zakwestionowanej przez odpowiednią Izbę Sądu Najwyższego.
Przypomnieć należy, że uprzednio wyrok wydany przez tą samą Izbę SN czerwonemu spaślakowi nie przeszkadzał! (vide: odwołanie Konfederacji).
Trzeba jednak mocno podkreślić, że późniejsze zmiany „statusu prawnego Izby Kontroli Nadzwyczajnej etc” nie mają żadnego wpływu na już wydane orzeczenie!
Kalisz i jego jaczejka zatem mogli jedynie stwierdzić z powagą na ustach, że orzeczenie wydane przez Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN oraz sędziów biorących udział w orzekaniu tej izby nie jest orzeczeniem, gdyż nie pochodzi od sądu.
Tymczasem Spaślak i reszta wyłonionych przez kompromitację 13 grudnia „sędziuff” PKW uważa, że dopiero ustalenie przez „konstytucyjne władze” „statusu prawnego etc.” ww. Izby otworzy drogę do przyjęcia wydanego już orzeczenia!!!
To najwyraźniej rozumowanie prawne wg tego, jak prawo rozumie Tusk, bywszy malarz kominów. ;)
Oczywiście zdaniem czerwonego Spaślaka teoretyczna podstawa do takiego działania istnieje. To art. 97 § 1 pkt 4 ustawy z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego:
Organ administracji publicznej zawiesza postępowanie:
….
4) gdy rozpatrzenie sprawy i wydanie decyzji zależy od uprzedniego rozstrzygnięcia zagadnienia wstępnego przez inny organ lub sąd;
(…).
Ale termin „władze konstytucyjne” nie oznacza w żaden sposób innego organu bądź sądu! Tzw. „zagadnienie wstępne” oznacza po prostu:
"sytuacje, w których wydanie orzeczenia merytorycznego w sprawie będącej przedmiotem postępowania przed właściwym organem, uwarunkowane jest uprzednim rozstrzygnięciem wstępnego zagadnienia prawnego. Ocena zaś tego zagadnienia wstępnego, gdyby ono w sobie mogło być przedmiotem odrębnego postępowania (tzn. w oderwaniu od sprawy, na tle której wystąpiło), należy ze względu na jego przedmiot do kompetencji innego organu państwowego niż ten, przed którym toczy się postępowanie w głównej sprawie. Jest to poza tym zagadnienie otwarte, tzn. nie było przedtem (element stosunku czasowego) prawomocnie przesądzone na właściwej drodze. Jego treścią może być wypowiedź co do uprawnienia lub obowiązku, stosunku lub zdarzenia prawnego albo inne jeszcze okoliczności mające znaczenie prawne" (B. Graczyk, O niektórych zagadnieniach, s. 91–92).
A poza tym jakie niby miałoby być to zagadnienie???
Na razie mamy bowiem do czynienia z fragmentarycznymi opiniami ludzi, którzy ostatnio okazali się przestępcami, a których po prostu uwierało to, że w Polsce od władzy została odsunięta eurolewica (vide: Didier Reynders).
PKW zaś do oceny legalności innych Organów, w tym sądowych, nie jest w żaden sposób uprawniony.
Poza tym, jak słusznie zauważył przewodniczący PKW, sędzia Sylwester Marciniak, w tym przypadku minister ds. finansów powinien biegusiem wydać polecenie wypłaty PiS-owi zaległych pieniędzy wraz z odsetkami, gdyż skutecznie zaskarżona decyzja PKW nie jest… ostateczna.
A skoro nie jest decyzją natychmiastowo wykonalną to nie rodzi żadnych skutków prawnych ani tym bardziej faktycznych.
Pamiętajmy jednak, że o tym, jak interpretować prawo w TENKRAJU decyduje bywszy malarz kominów, a nie prawnicy. To jednak w żaden sposób nie stanowi usprawiedliwienia dla innych członków rządu. Mniej więcej tak samo, jak zbrodniarzom nazistowskim powoływanie się na otrzymane rozkazy nie pomogło uniknąć stryczka.
Jeśli więc w tej sytuacji minister Andrzej Domański nadal będzie wstrzymywać wypłatę popełnia czyn z art. 231 Kodeksu karnego:
§ 1. Funkcjonariusz publiczny, który, przekraczając swoje uprawnienia lub nie dopełniając obowiązków, działa na szkodę interesu publicznego lub prywatnego,
podlega karze pozbawienia wolności do lat 3.
§ 2 Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 w celu osiągnięcia korzyści majątkowej lub osobistej,
podlega karze pozbawienia wolności od roku do lat 10.
Pamiętać bowiem należy, że korzyść może być dla kogoś innego. W tym przypadku zaś zabranie pieniędzy na kampanię wyborczą ponad wszelką wątpliwość wypełnia hipotezę tego przepisu.
Kalisz łamiący ostentacyjnie prawo oraz reszta „sędziuff” kompromitacji 13 grudnia powinni odpowiadać karnie za przestępstwo pospolite, ale z łagodniejszego § 1.
Tak czy owak sytuacja jest paradoksalna.
Coraz bardziej „żondy” kompromitacji 13 grudnia przypominają napis widniejący w prywatnej publicznej ubikacji przy ulicy Ćwiartki 3 /4 we Wrocławiu (Świat wg Kiepskich)
W KUPIE SIŁA!
Ale poza tym nie ma już nic.
16.12 2024
fot. facebook
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 74 odsłony
Komentarze
Jaki mawiali nasi dziadkowie
16 Grudnia, 2024 - 17:02
kij ma dwa końce
solidaruch80
Z żoną postanowiliśmy dziś...
16 Grudnia, 2024 - 20:25
Z żoną postanowiliśmy dziś... odwołać R. Kalisza z członka PKW.
- Mamy w tej sprawie trzy opinie: konserwatora wind, dozorcy i prezesa spółdzielni mieszkaniowej.
@ Humty Dumpty
16 Grudnia, 2024 - 20:05
Samo już głosowanie, jest przestępstwem. Oni tylko mogli przyjąć decyzję, która jest nieodwołalna.
ronin
PKW czyli
16 Grudnia, 2024 - 20:22
P ostkomuna
K radnie
W olność