Cyberwarfare. Jak Ukraina walczy w necie

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Przyzwyczailiśmy się już do nadaktywności Kremla w Internecie oraz bardziej lub mniej tradycyjnych mediach. Każdy z nas potrafi przecież wskazać co najmniej jeden portal do tego stopnia przesiąknięty ruską propagandą, że nazwę jego często podaje się cyrylicą. Jednak naiwnością wielką byłoby twierdzenie, że z tego oręża nie korzystają inne kraje.

W szczególności najbardziej atakowana przez Rosję od przeszło trzech lat Ukraina. Zwłaszcza w Polsce aktywność ukraińskich agentów wpływu jest wyjątkowo widoczna. Dla sztabowców kijowskich jasne jest bowiem jedno – bez polskiego hubu dni Ukrainy są policzone.

Zamiast jednak rozpisywać się nt. coraz mocniej rysującego się konfliktu, za co jednoznacznie odpowiedzialna jest strona ukraińska, przypomnijmy sobie, co już wiemy o organizacji ukraińskich ośrodków dywersji ideologicznej zwanych eufemistycznie Jednostkami Informacyjno-Psychologicznych Operacji (IPSO). Szczególnie znaczące jest motto tych wirtualnych sił - Umysł zwycięża siłę.

Organizacja:

  • 72. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (miejscowość Browary, obwód kijowski) – utworzone w Sewastopolu w październiku 2004 roku i mające na celu identyfikację i zapobieganie zagrożeniom informacyjnym i psychologicznym skierowanym przeciwko Ukrainie oraz udzielanie wsparcia informacyjnego i analitycznego;
  • 74. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (Lwów);
  • 83. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (Odessa) – wraz z centrum lwowskim ma za zadanie zbieranie i analizowanie informacji, rozpowszechnianie propagandy oraz opracowywanie odpowiedzi na wydarzenia polityczne;
  • 16. Centrum Informacyjno-Psychologicznych Operacji (osada Hujwa, obwód żytomierski).

Zadania:

  • analiza stanu moralnego i psychicznego ludności i personelu wojskowego sił zbrojnych przeciwnika, propaganda kontrwywiadowcza wśród miejscowej ludności i jej dezinformacja poprzez tworzenie i publikowanie „fałszywych” informacji, materiałów foto i wideo w mediach i sieciach społecznościowych o powszechnym dostępie;
  • prowadzenie informacyjnych akcji i operacji specjalnych;
  • osiągnięcie przewagi informacyjnej i psychologicznej nad wrogiem w oparciu o wieloczynnikowe oddziaływanie na jego personel wojskowy i ludność cywilną, ujawnienie planów i praktycznych środków wykorzystywanych przez stronę przeciwną do prowadzenia operacji informacyjnych;
  • oddziaływanie informacyjne i psychologiczne w celu zdemoralizowania ludności cywilnej i personelu wojskowego potencjalnego przeciwnika oraz informacyjne wsparcie działań jego opozycji;
  • udział w kształtowaniu opinii publicznej, konsekwentnej zmianie orientacji wartościowych miejscowej ludności oraz przygotowaniu dokumentów analitycznych dla potrzeb zarządzania.

Nie lekceważmy tej siły. Ukraińcy korzystali z doświadczeń najlepszych – ośrodki IPSO były zakładane przy pomocy amerykańskich specjalistów z 4. Grupy Operacji Informacyjno-Psychologicznych oraz brytyjskich z 77. Brygady Oddziałów Informacyjnych.

Rekrutacja do tych formacji jest przede wszystkim prowadzona wśród absolwentów wojskowych uczelni, takich jak – Akademia Wojskowa Ministerstwa Obrony Ukrainy, Wojskowy Instytut Telekomunikacji i Informatyzacji, Wojskowy Instytut Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego im. Tarasa Szewczenki czy Żytomierski Instytut Wojskowy. Specjaliści IPSO przechodzą również specjalistyczne cykliczne szkolenia w amerykańskich bazach i ośrodkach wojskowych.

Poza nimi strukturę IPSO tworzy cała masa ochotników często działających z przyczyn… ideowych. Np. wielkim sukcesem okazało się zaszczepienie Polakom przekonania, że Ukraina… broni nas przed agresją rosyjską zupełnie tak, jakbyśmy z Rosją nie graniczyli (Królewiec, Gubernia Mińska), co faktycznie obudziło szereg idiotów dopatrujących się przejawów rosyjskiej propagandy w dopominaniu się od Kijowa zgody na ekshumacje ofiar ukraińskiego ludobójstwa z lat 1940-tych.

Po trzech latach zbrojnego konfliktu rosyjsko-ukraińskiego widać wyraźnie, w jakim kierunku podąża ukraińska operacja informacyjno-psychologiczna skierowana przeciw… Polsce.

Dla nas, których dziadkowie czy rodzice musieli opuścić ziemie zamieszkiwane często przez kilkadziesiąt pokoleń uderzająca jest narracja mająca za ukraińskie zbrodnie obciążyć jeśli już nie Stalina osobiście to przynajmniej NKWD. I zminimalizować udział UPA.

Ot, dali się sprowokować naiwniacy…

Oczywistą oczywistością jest sowiecka inspiracja. Ba, patrząc z perspektywy lat oraz wiążąc znane fakty widać jak na dłoni, że Krwawa Niedziela 11 lipca 1943 r. nie wzięła się przypadkiem. Stalin postanowił uczynić jak najwięcej zamieszania na liniach komunikacyjnych Wehrmachtu podczas największej bitwy pancernej wszechczasów – na tzw. Łuku Kurskim. Podobnie planował Hitler, ale sowiecka ludność cywilna nie była zdolna do jakichkolwiek działań.

Ale tego tematu ukraińscy agenci wpływu przezornie nie poruszają. Bo wówczas mogłoby się okazać, że kijowscy „bohaterowie” tak naprawdę wypełniali jedynie wolę czerwonego imperatora.

A to oznacza tylko jedno – NKWD sprawowała kontrolę nad UPA.

Dlatego najważniejszy jest inny przekaz. Oto Polska i Ukraina razem występują przeciw odwiecznemu wrogowi.

Itp.

Mamy wierzyć, że silna i zwycięska w wojnie z Rosją Ukraina jest gwarantem naszego bezpieczeństwa.

Zatem.. po co nam USA, skoro jest Kijów? 😉

Ale taka narracja zwyczajnie już nie bierze.

O ile w ciągu pierwszych dwóch lat moskiewskiego najazdu byliśmy gotowi do bezinteresownej pomocy to jednak jawna wojna ekonomiczna wydana naszym rolnikom zrobiła sporo, by co najmniej część społeczeństwa zaczęła się zastanawiać nad utrzymaniem dotychczasowego kursu. To samo dotyczyło także polskich firm transportowych.

Tymczasem (w ramach ukraińskich operacji informacyjno-psychologicznych?) jakiekolwiek wytykanie współczesnej Ukrainie co najmniej błędów popełnianych wobec Polski spotyka się z histeryczną reakcją polegającą /bądź to na wyzwiskach bądź też/i na wymyślaniu od agentów Moskwy.

To chyba najbardziej charakterystyczna cecha banderowskich trolli, jak już zaczęto nazywać takie konta, z reguły legendowane jako najprawdziwsi Polacy, i do tego jeszcze konserwatywni.

Trzeba jednak pamiętać, że Ukraina przez wieki pełniła rolę moskiewskiego „konia trojańskiego” w I RP. I nie chodzi tylko o Chmielnickiego, nb. polskiego szlachcica, ale też o wielokroć okrutniejszą niż Wołyń tzw. koliszczyznę, czyli inspirowane przez Rosję powstanie w 1768 r. wymierzone w ewentualne zaplecze Konfederacji Barskiej. Jeden z największych rzeźników ukraińskich, Iwan Gonta, stał się… bohaterem narodowym Ukrainy.

To już zakrawa na istny obłęd. Jesteśmy pierwszym krajem, który uznał niepodległość Ukrainy, i to jest bezsporne. Ale ta od samego początku buduje swoją tożsamość narodową opierając się na postaciach uznawanych przez nas za ludobójców Naszego Narodu.

Tymczasem Ukraina uzyskała niepodległość nie będąc wcześniej województwem polskim, ale częścią Rosji.

Już pomijam ochoczość, z jaką w przeszłości przyłączała się do bojkotów różnych naszych towarów, ogłaszanych przez… Putina.

Ale to, co dzieje się obecnie, gdy od ukraińskich agentów wpływu rozsianych w różnych mediach społecznościowych słychać głosy potępiające naszego Prezydenta, dwa lata wcześniej zaś Zełenski przemawiając w ONZ zarzucił Polsce… współpracę z Rosją zaczyna po prostu śmieszyć.

Mamy bezwarunkowo popierać Ukrainę, z wyprzedzeniem reagować na jej dowolne zachcianki by w zamian liczyć tylko na… brak kolejnych zarzutów i krytyki medialnej Kijowa!

A jak tylko głośno ktoś stwierdza, że taki układ nam nie pasuje, jest wyzywany od agentów GRU itp.

Albo też, delikatniej, zauważane są w jego wypowiedziach jedynie „kacapskie wpływy”.

Tymczasem mimo kremlowskiej propagandy kładącej nacisk na horrendalną wręcz korupcję w Kijowie (tak jakby Rosja była od niej wolna 😉) zachowania własne często nawet zwykłych Ukraińców przede wszystkim jednak samego Zełenskiego i poszczególnych notabli powoduje silną refleksję wśród Polaków – jeśli dzisiaj Ukraina zależna w 95% od tego, czy przepuścimy transporty wojskowe przez nasze terytorium itp. traktuje nas z wyraźną pogardą, co zresztą trafnie określił Prezydent Nawrocki jako próbę uczynienia z Polski swoistego „gospodarstwa pomocniczego” Kijowa, to co nas czeka w przypadku jej ewentualnego zwycięstwa???

Pewnie upomną się o „Zasanie” oraz o przyłączenie do Kijowa województw zamieszkiwanych przez Ukraińców. A na pewno ich części.

Przede wszystkim zaś będą żądać, by podręczniki do historii mówiły ukraińską prawdę o Wołyniu. Czyli… bohaterska UPA broniła ukraińskich chłopów przed czystkami etnicznymi urządzanymi przez AK.

Po 24 lutego 2022 roku naprawdę było wiele okazji do pojednania dwóch największych (po rosyjskim) słowiańskich narodów.

Tymczasem w czwartym roku wojny widzimy, że do pojednania jest chyba dalej, niż przed jej rozpoczęciem.

I, co dla obserwatora z zewnątrz może być nawet zabawne – pojednanie takie leży w interesie OBU NARODÓW!

I co z tego, że wszyscy dokładnie wiemy, komu konflikt polsko-ukraiński jest na rękę???

Ukraińcom mimo wszystko jest łatwiej. Za kilka lat na emigracji będą mogli winę zrzucić na Żydów. 😉

24.08 2025

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 4.5 (8 głosów)

Komentarze

 Ale najmniej 20- latkowie aż tacy głupi nie są.

 Wiem, bo mam przez córkę oraz zięcia tudzież dzieci szwagrostwa kontakt z tą generacją.

 Potrafią szukać informacji oraz porównywać wersje.

 I nie"siedzą" wyłącznie na głupawkach z YT.

 Zauważyłem- pojawiło się nieco kanałów dyskusyjnych na zasadzie prowadzący i okienka z rozmówcami przedstawiającymi swój pogląd.

 Czasem słucham. Mówią niegłupio. Wnioskują.

Vote up!
0
Vote down!
0

Dr.brian

#1669646