Kidać łocha (Lacha)

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Lepiej późno niż wcale. Do rządzącej Polską przez minione lata prawicy wreszcie zaczyna docierać prawda o kijowskiej jaczejce.

Pani Beata Szydło po skandalicznej wypowiedzi Dmitrija Kuleby walnęła ostro na portalu X:

Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kuleba nazwał „terytoriami ukraińskimi” obszar Lubelskiego, Podkarpacia i Małopolski. To wydarzenie bez precedensu w relacjach polsko-ukraińskich. Po ponad dwóch latach ratowania Ukrainy sprzętem wojskowym oraz wszelkim innym wsparciem, Polska jest traktowana z pogardą i bezczelnością przez ukraińskie władze. Wy robicie nie tylko źle, panie Dmyto Kułeba, wy robicie głupio.

Trzeba jednak pamiętać, że wg rozpowszechnionej na UA teorii granice zachodnie tego państwa powinny sięgać aż pod Kraków. A wszystko dlatego, że odrębne od Ukraińców narody (Łemkowie, Bojkowie itd.) wg neobanderowskich szowinistów przynależą do wielkiego kijowskiego narodu.

Co prawda MSZ UA opamiętało się.

W piątek (info za portalem Bankier.pl) ukraińskie MSZ wysłało do PAP list z wytłumaczeniem słów Dmytro Kułeby wypowiedzianych na Campusie Polska.

W odpowiedzi na pytanie jednej z uczestniczek młodzieżowego forum w Olsztynie minister spraw zagranicznych Ukrainy mówił o tysiącach Ukraińców, którzy w wyniku zbrodni reżimu komunistycznego – Akcji Wisła – zostali przymusowo przesiedleni z terenów Polski, gdzie żyli w zwartej społeczności. (…) Właśnie w tym duchu należy rozumieć jego słowa o +ukraińskich terytoriach+ (w angielskim oryginale +Ukrainian territories+) – czyli terytoriach Polski, na których Ukraińcy historycznie mieszkali w zwartej społeczności” – czytamy. “Żałujemy, że niektóre siły, które nie są zainteresowane przyjaznymi stosunkami ukraińsko-polskimi, próbują umieścić słowa ministra w kontekście rzekomych roszczeń terytorialnych, których ukraiński minister spraw zagranicznych nigdy nie wyrażał i nie mógł wyrazić.”

Tutaj pełna zgoda. Ukraina bowiem nie ma ani jednego kilometra granicy, którego nie można by kwestionować. I to tylko na niekorzyść Kijowa.

Popatrzmy choćby na Lwów i Grody Czerwieńskie, które Ruś kijowska, nb. rządzona przez Wikingów, odebrała Polsce w 981 roku. Potem jednak odzyskaliśmy władzę nad tym terenem.

Pokrzywdzona jest również Słowacja, Węgry, Rumunia.

Ale Ukraińcy wiedzą swoje. Obszar Polski aż po San, w tym Przemyśl i Chełm powinien należeć do Państwa, którego PKB per capita jest niższy niż w… Zimbabwe!

Przypomina mi się rok 2004. Akurat byłem wtedy we Lwowie. Ukrainiec, z którym podpisywaliśmy umowę w pewnym momencie stwierdził, że Polska okupowała część Ukrainy po 1918 roku.

Od razu się z nim zgodziłem. Faktycznie, Ukraina powinna w dzisiejszych granicach po 1918 r. należeć do Sowietów. Tylko wtedy zamiast 16 mln ofiar Hołodomoru byłoby ze dwa razy więcej. Więc dzisiaj Ukraińcy byliby mniej więcej tak liczni, jak Litwini. W sam raz, żeby zasiedlić Kijów i kilka okolicznych wiosek.

Zmienił temat.

Ale wróćmy do Akcji Wisła. Jeden z moich facebookowych znajomych napisał tak:

...Wiele osób się oburzyło bezczelną wypowiedzią Kułeby. Ja się przyzwyczaiłem do tego co mówią ukraińscy politycy. Ja nie mam pretensji do Ukraińców, oni dbają o ukraiński interes. Ja mam pretensje do polityków w Polsce, że zamiast o polski, to dbają o ukraiński interes.

Minister powinien usłyszeć, że przed "Operacją Wisła" była krwawa "rzeź wołyńska" dokonana przez jego rodaków. Powinien usłyszeć, że celem operacji było odcięcie banderowskich bandziorów od ich naturalnego zaplecza. Powinien się dowiedzieć, że tym czasie w wielu rejonach świata, różne państwa swoich wrogów mordowały, u nas zostali przesiedleni. Dostali murowane domy, chociaż najczęściej utracili chaty z klepiskiem. Należało mu przypomnieć, że szacuje się, iż w wyniku operacji rozbito siły UPA w liczbie 1500 ludzi (17 sotni), oraz uwięziono 2900 aktywnych członków i popleczników OUN. I koniecznie powinien usłyszeć, że za sprawne przeprowadzenie tej operacji Polacy mają szacunek dla żołnierzy Wojska Polskiego, Korpusu Bezpieczeństwa Wewnętrznego i funkcjonariuszy Milicji Obywatelskiej.

Natomiast minister ma rację mówiąc - "Mamy tylko taki wniosek do rządu w Polsce, żeby też upamiętniać Ukraińców. Chcemy, żeby to było dwustronne". Należy upamiętniać dwustronnie, a zachować w pamięci trójstronnie. Wymordowanych, tych co ich bronili, i morderców. Wszystko to jest istotne. Przy każdej tablicy mówiącej o pomordowanych polskich dzieciach, kobietach i starcach przez zwyrodnialców oczadzonych ideologią banderyzmu powinna wisieć tablica poświęcona tym, którzy ich bronili - żołnierzom WP i KBW oraz tym z MO. Minister wspomniał o upamiętnieniu Ukraińców. To naprawdę dobry pomysł, by zachować w pamięci narodu tych co mordowali. Znamy nazwiska, twarze i czyny tych co mordowali w KL Auschwitz i innych miejscach niemieckiej zbrodni, i powinniśmy znać również te ukraińskie.

PS. Minister butnie dodał, że historię należy zostawić historykom. W normalnym państwie, w którym rząd kieruje się dobrem swojego narodu, a nie sąsiadów usłyszałby - że w takim razie wojnę Ukraińców z Rosją, powinniśmy zostawić Ukraińcom i Rosjanom.

Minister powinien usłyszeć jeszcze jedno. Tak się składa, że jednym z poszkodowanych terytorialnie przez Stalina była Czechosłowacja. Wyłącznie kosztem dzisiejszej Słowacji na rzecz dzisiejszej Ukrainy przypadło 12.546 km kwadratowych tzw. Rusi Zakarpackiej. Republika Słowacka zbyt duża nie jest, teren ten stanowi ponad jedną czwartą jej dzisiejszej powierzchni.

Oczywiście herstorycy w typie Kuleby będą mówić o sprawiedliwości historycznej – ukraińskie ziemie wróciły do Macierzy.

Ale o faktycznej przynależności ziem świadczyć powinni ludzie, mieszkający tam jeszcze od czasów dawniejszych, niźli powstanie na tym terenie jakiegokolwiek Państwa.

A oni zareagowali… nogami. Ukraińska Socjalistyczna Republika Sowiecka przejęła obszar praktycznie bezludny.

Dzisiaj potomków tamtejszych Łemków czy Bojków możemy spotkać po drugiej stronie polsko-słowackiej granicy mniej więcej na wysokości Szczawnicy.

A przecież w Czechosłowacji żadnej „akcji Wełtawa” nie było.

Zamiast rozumienia swojej sytuacji (Ukraina jest uzależniona od dostaw z innych państw, których lwia część przechodzi przez Polskę) Kuleba drze japę w sposób obraźliwy dla 99% Polaków. Niestety. Obecny na sali Sikorski, ponoć nawet minister spraw zagranicznych, słucha spokojnie o najwyraźniej okupowanych przez III RP ukraińskich ziemiach!

Zaś jakiekolwiek przypominanie o zbrodniach, których główni sprawcy są hołubieni na Ukrainie, jest działaniem w interesie putinowskiej Rosji!

Nosz karwasz twarz!

A do tego Zełenski wzywa nas do oddania kijowskiej republice ostatnich sprawnych samolotów i przejęcia obrony przeciwlotniczej nad zachodnią Ukrainą.

Bo przecież oni za nas walczą…

Jak bardzo walczyli za nas widać było w 1920 r. Po polskiej stronie stanęło raptem 6000 Ukraińców. Natomiast w szeregach bolszewików było ich prawie 20 razy więcej.

Skąd taka zmiana w podejściu kijowskiej jaczejki do Polski?

Przede wszystkim musimy zrozumieć, że Zełenski i jego ekipa została ustanowiona przez oligarchów. Ich interesy wcale nie muszą pokrywać się z interesami Ukrainy. Od czasów Janukowycza (prezydent – oligarcha) politykę Kijowa można określić krótko – kidanie łocha. Określenie wywodzące się z ruskiej grypsery oznacza porzucanie frajera po uprzednim wykorzystaniu.

Polska była przydatna, no to Zełenski prawie ofiarował unię. Ale kiedy Polska zaczęła przeszkadzać w nabijaniu kiesy ukraińskim nababom (ograniczając zalew nie trzymającego żadnych norm zboża) nagle staliśmy się pomocnikami Putina!

Demonstrowana w Olsztynie buta Kuleby wynika zaś z panującego w otoczeniu Zełenskiego przekonania, że są zblatowani z Berlinem, więc bez względu na to, co zrobią Tusk i tak będzie robił, co mu się każe.

Tak właśnie wygląda podejście do świata pewnej grupy ludzi, zwanych przez naszą Straż Więzienną grypserami.

Pogarda dla słabszych, okazywana nawet bez powodów, i płaszczenie się przed uznawanymi za silniejszych.

Powyższe coraz wyraźniej nasuwa pytanie o faktyczną genezę ukraińskiego konfliktu. Czy naprawdę Putin chciał odbudować sowieckie imperium, czy też… mafia kijowska za mocno nadepnęła mafii moskiewskiej na odcisk? A może tylko ukraińskie wory w zakonie uznały, że pora się usamodzielnić? Zaś specjalna operacja wojskowa miała być wyprawą karną, przywracającą naruszony status?

Patrząc przez hipotezę mafii łatwo wytłumaczyć pewne zdarzenia w Polsce. Upadek PKP CARGO i jej domniemane przejęcie da zarobek oligarchom z Kijowa (transporty z Niemiec); z kolei dla Tuska będzie zysk w postaci likwidacji strategicznego zakładu opanowanego przez Solidarność.

W Polsce nie będzie elektrowni atomowych, bowiem prąd będziemy importować z takich samych położonych na Ukrainie.

Oczywiście po tej... dziwnej wojnie. Pamiętamy, choć nie chcemy pamiętać, że przez front rurociągami z Rosji do Austrii przez ponad dwa wojenne lata transportowany był gaz.

Czy ktoś słyszał, by Niemcy podczas II wojny światowej przepuszczali przez cieśniny duńskie konwoje brytyjskie z zaopatrzeniem dla Rosji i eskortowali je aż do portu w Leningradzie?

Ale... geszeft ist geszeft.

Oczywiście Ukraina mogłaby w każdym momencie wyrazić zgodę na ekshumacje połączone z poszukiwaniem kości ofiar.

Ale mentalność wora w zakonie każe pogardzać każdym, kto oceniany jest jako słabszy. Zawsze.

Dlatego NIE.

Tak samo byłoby NIE, gdyby Warszawa zgodziła się nawet na uczczenie któregoś z upowskich ludobójców (np. Szuchewycza) nadaniem jego imienia Placowi Defilad. Wtedy pojawiły by się kolejne roszczenia.

Po prostu Polska w Kijowie „zyskała” status frajera.

Błatnyj prezydent i tzw. rząd, naprawdę zaś poruszający nimi jak pacynkami oligarchowie na celowniku mają teraz Niemcy. Bo z nimi zamierzają robić prawdziwe dile.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest tylko to, że zachowująca się w iście mocarstwowy sposób UA bez pomocy z zewnątrz ne przetrwa dłużej, niż tydzień.

Najwyraźniej jednak w Kijowie brak tej świadomości.

Mentalnie pozostali w czasach sowieckich, kiedy Imperium Zła było równorzędnym partnerem dla USA i NATO. Rzecz jasna militarnie. A wówczas każdy konflikt, jaki sowieci wywoływali poza granicami Imperium traktowany był jako konflikt zastępczy dwóch supermocarstw atomowych. Szczególnie wyraźnie widać to było w Afganistanie.

Po prostu reszta wolnego świata ma bronić Ukrainy jak własnej niepodległości.

Poza tym spełniać wszystkie ich życzenia.

A jak się komuś to nie podoba, to od razu zostaje sługą Putina.

Ten emocjonalny argument już jednak nie działa.

Przynajmniej w Polsce.

Natomiast w Niemczech akcje rosyjskie mimo poklepywania Zełenskiego po plecach stoją zdecydowanie wyżej. Kijów bowiem potrzebuje pieniędzy i to bez gwarancji zwrotu, a z Rosją można je zarabiać praktycznie bez większego ryzyka.

Na razie jednak Kijów potrzebny jest do okiełzania Warszawy.

31.08 2024

Ps. I choć zwykli Ukraińcy na froncie od blisko trzech lat dokonują często czynów bohaterskich to przecież wysyłanie kogoś takiego jak nieszczęsny Dmytro prowadzi do skutków wymarzonych przez Putina i jego doradców. Dowodem na powyższe jest ilustracja tytułowa. Dwa lata temu spora część Polaków, zdecydowana większość nawet, autorów jej nazywali ruskimi onucami. Teraz, szczególnie po antypolskiej manifestacji Zełenskiego w ONZ w zeszłym roku oraz nieszczęsnej wypowiedzi Kuleby coraz więcej osób zaczyna się zastanawiać, czy aby oni nie mieli racji? A jeśli do tego dodać pozaklasowe ale tanie zboże z UA, którego import niszczy krajowych rolników poziom sympatii dla walczącej ponoć ZA NAS Ukrainy drastycznie spada na wyraźne życzenie Kijowa, praktycznie bez wpływu Moskwy. Aż prosi się o analogię. W 1919 r. Piłsudski nie wspomógł Denikina w walce z bolszewikami. Powodem była nieprzejednana postawa tzw. białych Rosjan, którzy po zwycięstwie nad rewolucją i ustanowieniu nowego cara dla Polski przewidywali jedynie jakąś ograniczoną autonomię w ramach Cesarstwa. W najlepszym razie niepodległość ale z granicą wschodnią wzdłuż tzw. linii Curzona. I na tym temat kończę. Bo za moment sam stanę się onucą Putina. ;)

 

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (12 głosów)

Komentarze

 Zważaj Lasze.

 Po San nasze!!!!

 Po pijaku się wydzierasz?

 Dobryś w pracy?

 Jeszcze teraz.

 Mocno się tam.

 Wykazujesz.

 A na swoich .

 Wciąż kablujesz.

 Potem sześciopaki, flachy.

 Ryki nocą: rizat' Lachy.

 Tylko tamto was jednoczy.

 Gavna godne i svołoczy.

 Potem?

 Do Germanii nawiać.

 Po co dupy gdzieś nadstawiać?

 Za zapadnich, ruskich parchów.

 Czy w czort mnogich oligarchów.

 I wstyd większy czy też mniejszy.

 Pod tym względem są mądrzejsi.

 

Vote up!
5
Vote down!
0

brian

#1662883

z Ukraińcami powinna być łatwa. ByŁ i jest naród ukraiński ale nigdy nie było państwa ukraińskiego. Jeżeli nie było państwa to nie było też granic. Więc ich pretensje o granice Polski rząd powinien uznać za kuriozalne i śmieszne. Ukraińcy, widząc słabe rządy w Polsce pozwalają sobie na zbyt dużo. Pomoc Ukraińcom uzależniłbym od ich traktowania Polski. To jest karygodne a więc nie wspierałbym Ukrainy w żaden sposób.

P.S
ledwo wszedłem na stronę niepoprawnych a już wyświetla się meldunek, że ktoś chce mnie wylogować. Jeżeli tak to po co piszecie, że tęsknicie.

Vote up!
3
Vote down!
0

lupo

#1662921

Dwie najgorsze nacje, bo tych państw nigdy nie było, to ukr i pasożyd!

Vote up!
3
Vote down!
0

Niepoprawny

#1662935

Dostałem od kresowianki taki (w skrócie) tekst: "Szydło z Macierewiczem podpisywali w 2016 umowę o pomocy dla Ukrainy - to po co teraz przeżywa, jak sama to sobie zgotowała?" No cóż, możemy sporo mówić, ale ja też usłyszałem od paru kolegów w tym z PiS - że popełniono błąd i powinno się pół roku po rozpoczęciu operacji specjalnej punktować Ukrainę za pomoc i postawić konkretne sztywne warunki dalszej pomocy. Ale tak nie zrobiono. To nie tak, że tego ludzie nie widzą... wygląda na to, że góra oderwana od rzeczywistości absolutnie i to bez względu na flagę partyjną...

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1662970

 Mam może i niemądre przypuszczenie. Niemądre bo bez braku pełnego obrazu sytuacji. I tajnych danych. Które tamta chwilowa grupa zgody chciała wykorzystać.

 Powiedzmy, początkowa sytuacja na froncie jest opłakana. Ukraińcy muszą się wycofywać a jak na razie brak zgody co do udzielenia pomocy. Przez granicę przechodzi morze uciekinierów.

 "Nagle" Mer Lwowa oraz zarządcy okolicznych terenów ogłaszają secesję i błagają o ochronę Polski.  Lub dostają tajnymi kanałami taką propozycję. Bo ich właśni zarządcy myślą wyłącznie o Kijowie. Wojsko Polskie wkracza, ustanawia Granicę Państwa i NATO tożsamą z granicą Lwowskoj Obłasti.

 To tylko gdybanie.

 A gdy całość się rypła, nagle nasi by zagłuszyć złe wrażenie wysyłają wszystko co tylko jest na placach i w magazynach. Także pod groźbą wyjawienia tajnych rokowań z lokalnymi władzami.

 Stąd wzniosłe oficjałki z obu stron. A potem niezrozumiałe wzajemne warczenie, numery z"technicznym zbożem" oraz demonstracyjne wyjście z sali plenarnej ONZ.

 I... wszyscy wiedzą o co naprawdę chodzi. Nawet i wielu zwykłych Ukrów. Tylko my mamy być jak zwykle bandą duraków do wydutkania.

 

Vote up!
1
Vote down!
0

brian

#1662999