Chiny Tuska
Myślę, że nie bez powodu Lech Wałęsa otoczony jest taką czcią przez obecnych koalicjantów. Wszak już w 1980 roku twierdził, że Polska zostać może drugą Japonią. Najwyraźniej urzeczenie południowo-wschodnią Azją przejął Donald Franciszek. Jednak, jak na prawdziwego męża stanu przystało wzrok z Japonii przeniósł na północ.
Polska ma zatem szansę stać się drugimi Chinami. Co prawda przez dekady po 1989 roku przerabialiśmy podobny model rozwoju gospodarczego, tj. taniość siły roboczej oraz otwartość na śmieci z całego świata, ale najwyraźniej po dwóch kadencjach rządów Zjednoczonej Prawicy powrót do tego modelu wydaje się awykonalny.
Zresztą Chiny też stanęły na kolejnym szczeblu rozwoju.
Podobieństwa pomiędzy naszymi krajami nie ograniczały się jednak do podobnego wykorzystywania kapitału ludzkiego.
Dzięki wolnościowo - demokratycznej koalicji 13 grudnia sięgnęliśmy po wzorce pieczołowicie ongiś wypraktykowane w Związku Sowieckim, do perfekcji zaś doprowadzone w Chinach.
16 lipca 2015 roku Dziennik Gazeta Prawna informował:
Chińskie władze nasilają represje wobec obrońców praw człowieka. Kilka dni temu na antenie największej państwowej telewizji jeden z zatrzymanych prawników i dwóch pracowników jego kancelarii złożyli publiczną samokrytykę.
Potępiona trójka opowiedziała o tym, jak organizowała antyrządowe protesty, płacąc ich uczestnikom z własnej kieszeni, podjudzała nastroje antychińskie, rozpowszechniała w internecie szkodliwe plotki, aby wywrzeć presję na sądy w toczących się postępowaniach, w których reprezentowali zwykłych obywateli przeciwko władzom. Huang Liqun, adwokat z pekińskiej kancelarii Fengrui, wyznał, że dyrektor jego firmy to człowiek lubieżny, o dalekosiężnych celach politycznych i to właśnie on pojmował decyzje o prowadzeniu "wrażliwych" politycznie spraw.
https://prawo.gazetaprawna.pl/artykuly/883464,telewizyjna-samokrytyka-ch...
Donald Franciszek co prawda tak daleko jeszcze się nie posunął. Może to po trosze wina polskiego kodeksu postępowania karnego, który zezwala jedynie na 48 godzinne zatrzymanie? W Chinach zanim komukolwiek przedstawią zarzut i zadecydują o jego aresztowaniu można trafić za kraty nawet na 40 dni.
Gdyby takie prawo obowiązywało u nas…
Dlatego właśnie samokrytyka, tak powszechna w „Państwie Środka”, nb. często wymuszana fizycznymi środkami perswazji, w Polsce ciągle jeszcze stanowi wyjątek.
Ale zaczyna się zdarzać. Co prawda bardziej medialnie.
Oto niegdysiejszy dziennikarz TV Republika, od 2016 roku zaś TVP INFO, niejaki Bartłomiej Graczak wyznał swoje winy. Oczywiście zgodnie z najlepszą chińską tradycją publicznie:
- Pracę rozpocząłem w styczniu 2016 roku i byłem pełen nadziei, że uda się zbudować merytoryczną, konserwatywną przeciwwagę do liberalnej narracji dominującej w Polsce. Niestety, dość szybko przekonałem się, że nie o wartości chodzi, lecz o polityczne wpływy, partyjną walkę o rząd dusz (…).
Nie zawsze pracowałem w zgodzie z własnym sumieniem, ale wiedziałem, że jak odejdę nic się nie zmieni. Dlatego próbowałem wykonywać ten, wymarzony bądź co bądź, zawód mimo istotnych ograniczeń
https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/bartlomiej-graczak-tvp-info-youtube
Oto wyznanie grzesznika medialnego…
Tak mniej więcej wygląda przekaz w wykonaniu „wolnych mediów”. Okazuje się jednak, że mamy do czynienia z mediami PO-wolnymi…
Graczak, owszem, napisał na facebooku wyżej cytowane słowa. Ale nie tylko. Niestety. Zamiast rzetelności, jaką ponoć teraz wreszcie będzie można spotkać w mediach uwolnionych od „pisowskiej cenzury” znowu mamy do czynienia z prymitywną manipulacją wzorowaną na swoistym implantowaniu rozwiązań znanych z „rewolucji kulturalnej” z czasów Mao Zedonga.
Tymczasem post Graczaka to nie tylko samokrytyka z odcieniem poddaństwa wobec koalicji 13 grudnia.
Za nami smutny dzień. Nowa władza zastosowała siłowe, bezprawne rozwiązania w celu przejęcia kontroli nad TVP. Niestety, stara władza, poprzez otwartą obronę telewizji i innych państwowych mediów, de facto przyznała się do sprawowania faktycznej kontroli nad publicznym nadawcą.
Jednak wczoraj przestawiono wajchę w sposób, jakiego po 1989 r. Polska nie widziała, a wielu Polakom przypomniały się mroczne czasy komuny. Wszystko w imię przewracania (tak, przewracania) porządku prawnego.
Zamiast Wiadomości oświadczenie z oblężonej twierdzy przy Woronicza wygłosił Marek Czyż, prezenter, który wielokrotnie posługiwał się pogardą wobec wyborców PiS. Natomiast wyborcy i politycy PO przeżywają nieskrywaną ekstazę. Symboliczna była zapowiedź wczorajszych Wiadomości, a właściwie oświadczenia Czyża, która pojawiła się na oficjalnym koncie PO i szybko usunięta. Niezły początek, jak na zapowiedź budowania uczciwej i odpolitycznionej TVP.
Tusk podeptał wszystkie dotychczasowe reguły.
I dalej:
Skoro ustawa o Radzie Mediów Narodowych jest przez nowy rząd uznawana za niekonstytucyjną, należało ją zmienić. Skąd pewność, że prezydent by ją zawetował? Zresztą, nawet jeśli skorzystałby ze swoich prerogatyw, to konstytucja określa ile potrzeba głosów by weto odrzucić. Nowa koalicja tyloma głosami nie dysponuje, bo... tak zdecydował suweren. Należało w takiej sytuacji zbudować szerszą koalicję by weto odrzucić lub przeforsować zmiany w porozumieniu z głową państwa. Andrzej Duda wielokrotnie dawał do zrozumienia, że jest gotowy do współpracy.
Tak jednak postąpiłby polityk uczciwy, a nie owładnięty żądzą zemsty. Takim politykiem jest dziś Donald Tusk.
Zamiast słów samokrytyki połączonych z waleniem w „pisowską” telewizję słyszymy o owładniętym żądzą zemsty Tusku.
Tak to bowiem wygląda.
Programem Tuska nie jest wcale budowa jakiejś nowej „strefy wspólnego dobrobytu” na wschodnich obrzeżach Unii Europejskiej.
Żądza zemsty pcha go do zniszczenia przede wszystkim tych instytucji, które powstały dzięki PiS.
On po prostu w ten sposób walczy z Kaczyńskim.
Nie może bowiem przeboleć wyników wyborów prezydenckich w 2005 roku, kiedy to w drugiej turze sromotnie przegrał wybory z Lechem Kaczyńskim.
To prawdopodobnie największy kompleks Rudego. Znienawidzone przez niego ugrupowanie dało Polsce dwóch prezydentów, z których jeden sprawuje władzę już drugą kadencję.
Tymczasem stronnictwo Rudego wydaliło tylko jednego – skaczącego po krzesłach, wiecznie przejęzyczającego się Komorowskiego, który już po pierwszym kwartale kadencji stał się obciachem dla Polski.
Teraz zaś rośnie mu pod nosem, niejako na własne życzenie, kolejny kandydat na najwyższy urząd w Państwie, z którym nie ma szans wygrać.
W cieniu zaś pozostaje Trzaskowski…
Zatem Donald Franciszek wprowadza w życie zapowiedzi Heleny Paździochowej z popularnego serialu – wszystko musi rozdupcyć.
Bo tylko w ten sposób udowodni sam sobie, że jeszcze coś znaczy.
Pamiętajmy, że Tusk w tym roku kończy 67 lat (22 kwietnia). Gdyby jakimś cudem wygrał wybory w 2025 r. to kończyłby urząd jako 73-latek.
Byłby więc wówczas tylko trzy lata młodszy od Breżniewa w chwili śmierci… Dwa od Stalina. Za to o dwa lata starszy niż ukochany przywódca Korei Północnej Kim Dzong Il.
W naszej części świata przyjęło się mówić o rówieśnikach hipotetycznego prezydenta Tuska jako o… gerontokracji.
Wiek nie przeszkadza tylko kandydatom w USA i… w Chinach. ;)
Na razie jednak mamy Chiny nad Wisłą. Implantacja systemu monopartyjnego a la KPCh*, wewnątrz której też przecież działają różne koterie, podobnie jak w koalicji 13 grudnia. Monolit propagandowy, cykliczne organizowanie seansów nienawiści oraz co jakiś czas pokazywanie nawróconego grzesznika. Niekoniecznie szczerze, niekoniecznie w rzeczywistości.
Liczy się tylko jedno – medialny przekaz.
Zupełnie tak, jak w świecie ukazanym w pochodzącym z 1981 roku (polska premiera już po stanie wojennym, w 1983 r.) filmie Piotra Szulkina Wojna światów – następne stulecie.
Marsjanie jak u Wellsa lądują na Ziemi. Ale nie podbijają jej za pomocą trójnogich machin i „promieni śmierci”.
Po prostu przejmują media. Bohater, słynny dziennikarz Iron Idem (jedna z ostatnich ról Romana Wilhelmiego) aktywnie uczestniczy w akcji ogłupiania Ludzkości.
Aż wreszcie buntuje się. Pierwszego Marsjanina zabija w męskiej ubikacji. Sam jest zdziwiony, jakie to… łatwe.
Wystarczy tylko pokonać własny strach.
Dzisiaj mamy to samo zadanie. Musimy pokonać własny strach, i to zanim Tusk zamieni Polskę w małe Chiny.
Na szczęście nie musimy zabijać.
3.01 2023
_____________________________________________
* Komunistyczna Partia Chin
screen: kadr z filmu Wojna światów - następne stulecie (youtube)
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 258 odsłon
Komentarze
Mafiozi z PO-PSL i rabujące Polskę zbrodnicze mafie
5 Stycznia, 2024 - 15:13
Mordujący polskich patriotów bolszewiccy zbrodniarze z komunistycznych, sowieckich zbrodniczych organizacji jak: UB, SB, WSI-FSB i rabujący Polaków mafiozi z PO-PSL i Polska 2050 pokazują swoją bolszewicką nienawiść do Polski, polskości i polskiego patriotyzmu, a także i do prawdy. Ci sowieccy zbroniarze korzystając z ochrony mafijnego rządu Tuska tworzą dla siebe bolszewicką PRL-bis.
Zadaniem mafijnego rządu Tuska jest niszczenie Polski i Polaków w interesie Niemiec i putinowskiej Rosji. Wszystkie bezprawnie podejmowane przez mafiozów z PO-PSL i Polska 2050 oraz lewackich degeneratów to potwierdzają. Powstaje stworzony przez mafie chaos prawny na czym korzystają mafiozi i przestępcy.
Ta ruska agentura i bolszewicka mafia związana z PO-PSL i Polska 2050 może przy tym odwoływać się do komunistycznych zbrodniarzy mordujących polskich patriotów, czy też bolszewickich zbrodniarzy z komunistycznych zbrodniczych organizacji jak UB, SB czy WSI-FSB.
Mafiozi z PO i rabujące Polskę zbrodnicze mafie w lewackim UE - opłacające antypolską propagandę na rzecz PO-PSL i Polska 2050 - chcą „żeby było jak było”, czyli ponownej możliwości bezkarnego rabowania Polski i Polaków.
Ponadto, istnieje poważny problem infiltracji UE i państw europejskich przez agentów służb rosyjskich - w tym sowieckich agentów jak Merkel i Scholz w Niemczech.
Jest także poważny istnienia wielu agentów wpływu działających na rzecz rosyjskich zbrodniarzy. Są to osoby, które ze względu na swoje przekonania polityczne lub powiązania ekonomiczne chcą, żeby zbrodnicza Rosja z sowieckim zbrodniarzem z KGB Putinem była traktowana jak normalny, uczciwy partner.
Przemoc nie jest konieczna, by zniszczyć cywilizację. Każda cywilizacja ginie z powodu obojętności wobec unikalnych wartości jakie ją stworzyły. — Nicolas Gomez Davila.