Opowieść o człowieku, który się Talibom nie kłaniał
Centrum Informacyjne Rządu to jak powszechnie wiadomo oczko w głowie obecnego premiera, który, aby zapewnić mu pełen komfort pracy zlikwidował nawet bibliotekę w swojej siedzibie.
To tam zapadają najważniejsze decyzje w państwie, które w skrócie polegają na stałym, całodobowym nadymaniu Donalda Tuska tak, by w sondażach zajmował ciągle pierwsze miejsce i zwyciężył w najbliższych wyborach prezydenckich.
To jest na dzisiaj polska racja stanu.
Po ryzykownej wizycie Prezydenta Lecha Kaczyńskiego do Tbilisi i uznaniu, jakie zyskał dzięki temu w świecie czekałem z niecierpliwością na finezyjną kontrę ze strony zatrudnionych w kancelarii premiera speców od sprzedaży podpasek, opon i proszków do prania.
Najpierw było zwrócenie się do amerykańskiej sekretarz stanu w języku angielskim poprzedzone takimi oto słowy
- pozwoli Pan Panie Prezydencie, że zwrócę się do naszego bardzo miłego i ważnego dzisiaj gościa
Tłumacząc ten wstęp z języka polskiego na nasze, marketingowcy doradzili szefowi rządu stworzenie przekazu w stylu
Magister historii mówi do profesora prawa: - poczekaj chwilę nieokrzesany bucu i posłuchaj jak nawija mąż stanu i prawdziwy światowiec
Później nastąpiła ta słynna wyuczona na pamięć kwestia, z której najbardziej zapamiętałem słowa pleże i negośejśyn
Może wybaczyłbym Tuskowi tą gafę, gdyby zwrócił się tymi niepotrzebnymi słowy do prezydenta USA, ale czynić to wobec odpowiednika naszego szefa MSZ tylko po to by dowalić prezydentowi to już lekka przesada.
Wiedziałem jednak, że to tylko preludium i sztab ludzi nie śpi nocami i główkuje jakby tu zadowolić swojego pryncypała.
Dziś w gazecie „Fakt”, którą uroczyście kiedyś redagował świeżo upieczony premier czytamy
„Terroryści chcieli zabić Tuska”
Oczywiście na podstawie informacji od Jacka Filipowicza z Centrum Informacyjnego Rządu dowiadujemy się, że najpierw przesunięto o 12 godzin lot bohaterskiego premiera do Afganistanu, a już na miejscu krew w żyłach zmroziła wieść o jakiejś podejrzanej, porzuconej ciężarówce.
„ A wszyscy wiemy, co to mogło oznaczać. Istniała groźba zdalnej detonacji ładunku wybuchowego” - zdradza "Faktowi" Filipowicz.
Nie od dziś wiadomo, że w surowych górach Afganistanu złowrodzy Talibowie od lat mają na ustach znienawidzone nazwisko Tusk i to właśnie on, a nie prezydent USA, premier Anglii czy Francji spędza im sen z powiek.
Prezydent Kaczyński jechał do Gruzji kierowany szczerymi intencjami, dlatego też lądowanie z powodów bezpieczeństwa w Kazachstanie i niebezpieczna ponad 200 kilometrowa podróż w kolumnie samochodów do Tbilisi nie została przez niego wykorzystana w celu propagowania swojego bohaterstwa.
Tusk pchnął się do Afganistanu i czeka nas dzisiaj w TVN 24 długa opowieść „O człowieku, który się Talibom nie kłaniał”.
WSI powinno przeprowadzić na miejscu śledztwo, gdyż mam podejrzenia, że owa tajemnicza ciężarówka podstawiona została przez Sławomira Nowaka.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 3179 odsłon
Komentarze
Szczyt
23 Sierpnia, 2008 - 11:04
Szczyt włazidupstwa!!!
list gończy
23 Sierpnia, 2008 - 11:24
ABW poszukuje dwóch talibów, stojących za próbą zorganizowania zamachu na życie polskiego premiera. Ktokolwiek widział osoby widniejące na zamieszczonym poniżej zdjęciu, proszony jest o kontakt

;-) (choć nie do końca "polskiego", raczej P.O.)
23 Sierpnia, 2008 - 13:16
Pzdrwm
triarius
- - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - - -
Optymizm jest tchórzostwem. (Oswald Spengler)
Pzdrwm
triarius
-----------------------------------------------------
]]>http://bez-owijania.blogspot.com/]]> - mój prywatny blogasek
http://tygrys.niepoprawni.pl - Tygrysie Forum Młodych Spenglerystów
Szlag mnie zaraz
23 Sierpnia, 2008 - 11:45
Szlag mnie zaraz trafi!!!
http://wiadomosci.onet.pl/1812302,11,1,1,item.html
Będzie sobie gębe wycierał bezpieczeństwem żołnierzy!
Oto tu chodzi z tą piarowską ściemą o zamachu; aby w mediach mielili to, a nie to, że Tusk chce zakończyć weryfikacje WSI.
A na serio...
23 Sierpnia, 2008 - 21:21
mona
Bardzo fajnie, że głupkowi się dostało, że mu tam powiedzieli kilka słów prawdy - zarówno o nim samym, jak o jego ministrze, niejakim Klichu, który po 10.miesiacach jeszcze nie wie, co jest potrzebne żołnierzom w Afganistanie.
mona