Charyzma jest zła!
Jezus Chrystus nie miał charyzmy. Przyciągał tłumny nie tym, jak przemawiał, ale tym, o czym mówił. Przyciągał treścią, a nie formą. Charyzmę miał Barabasz i dlatego tłum go wybrał na ocalenie, a Chrystusa na śmierć.
Nie wiadomo czy św. Paweł miał charyzmę. Miał moc przekazywania treści teologicznych. Nie wiadomo jak pachniał, jaki miał tembr głosu, jak gestykulował, znamy go tylko z listów. To dobry przykład tego, że charyzma jest godna pogardy, bo nikt jej po latach nie pamięta. Nikt nie pamięta formy wypowiedzi — pismo zachowuje tylko treść. Ktoś z charyzmą może wpływać tylko na jemu współczesnych, natomiast wielcy twórcy cywilizacji działają tysiące lat poprzez to, co napisali. Charyzmatyczna jest mowa, a ona jest ulotna — pismo charyzmatyczne być nie może — może być tylko mądre, prawdziwe, sensowne, słuszne.
Sokratesa czy Chrystusa znamy tylko z pism. I to na nas działa po tysiącach lat bardziej niż charyzma Wałęsy, która była potrzebna SB tylko na kilka dekad. Wałęsa to archetypiczny przykład naturalnej charyzmy. On swoim gadaniem, wyglądem, zachowaniem, otumanił miliony Polaków, spowodował, że mu uwierzyli, choć był tylko marionetką SB — a jest głupkiem i ignorantem. Wałęsa to chodząca charyzma – przyszłe pokolenia będą go znać tylko z głupowatych bon-motów.
Nie znamy zapachu, tembru głosu, gestykulacji Sokratesa czy Chrystusa. Może mieli charyzmę, a może nie, ale ta charyzma kompletnie nie ma żadnego znaczenia w stosunku do tego, jak na miliony ludzi wpłynęli. Więc charyzma w rozwoju cywilizacji jest najmniej ważna. Dlatego trzeba ją zniszczyć, by już w ogóle nie była w niczym potrzebna.
Savonarola był nieśmiały i miał słaby głos. Jednak może wydzielał odpowiednie feromony naturalnie, jego słaby głos miał wabiące wibracje dzięki specyficznej akustyce miejsc, w których przemawiał, a nieśmiałość kompensował zapałem? Może umiał odpowiednio gestykulować i uwodząco zmieniać wyraz twarzy? By wygłaszać płomienne przemówienia czy kazania, które przyciągają tłum, trzeba mieć charyzmę.
Charyzma jest naturalna, jest wynikiem ewolucji, jest naszą zwierzęcą cechą. Moim zdaniem kultura i cywilizacja są w opozycji do natury. Kultura jest sprzeczna z naturą, cywilizacja to proces wyzwalania człowieczeństwa z jego zwierzęcej natury. Dlatego charyzmę, jako część natury, odrzucam, sprzeciwiam się jej, pogardzam nią. Uważam, że cywilizacja, odrzucając naturę, wzbogaca człowieczeństwo. Uważam, że kultura powinna charyzmę zniszczyć, tak, byśmy kierowali się w naszych przekazach rozumem, a nie emocjami.
Nie odrzucam tym samym emocji — one są potrzebne i powinny mieć swoje miejsce. Tym miejscem jest sztuka, estetyka, działalność artystyczna. Charyzmatyczny pisarz, kompozytor, śpiewak, aktor, malarz etc... jest jak najbardziej pożądany, dobry, sensowny i potrzebny. Przekaz artystyczny może, i powinien być, charyzmatyczny, działający na emocje. Destrukcyjny jest tylko charyzmatyczny polityk, sprzedawca, nauczyciel, wychowawca, dziennikarz, prawodawca, sędzia, kaznodzieja etc... - bo w tych wszystkich dziedzinach nie powinno chodzić o przekazywanie emocji.
Charyzma to nie mocne przekonania. Przekonania dotyczą treści, a charyzma to siła formy. Dziś charyzma to kwestia mediów, czyli sztucznego kreowania charyzmy. Jest naturalna i sztuczna charyzma. Niemniej sztuczna charyzma wywoływana przez media dobrze ilustruje to, na co chciałbym zwrócić uwagę — na wpływ charyzmy na odbiorcę, który jest ciągle naturalny. Na ludzi ciągle działa przekaz emocjonalny, pozarozumowy, działa forma, a nie treść — czyli ulegamy tak samo charyzmie naturalnej, jak i sztucznej. I to jest destrukcyjne! Charyzmatyczny przekaz nas niszczy!
Większość ludzi nie ma czasu i nawyków, by w ogóle działać intelektem — kieruje się głównie emocjami. Bo jesteśmy zwierzętami, jesteśmy produktem ewolucji, rozum i mowa pojawiły się bardzo późno, jako element kultury, a nie natury. Cywilizacja to twór nielicznych, którzy emocje poskromili. Nie musieli mieć charyzmy.
Chrześcijaństwo, ze swoimi przykazaniami, z naczelnym przykazaniem miłości, może być przyjęte tylko i wyłącznie rozumowo, a nie emocjonalnie. Charyzma, wywołująca emocje, tworzy wszelkie religia — od pierwotnego animalizmu, przez religię starożytnych Egipcjan czy Azteków, po islam. Chrześcijaństwo jest inne, bo choć poskramia rytuały, posługuje się bezpośrednią interakcją między ludźmi, nie odrzuca emocji, to jednak głównie uwydatnia indywidualizm, który emocji nie musi uzewnętrzniać, opiera się na słowach, piśmie, przekazie treści, a nie na społecznych gestach, zapachach, mimice, pantomimie czy artykulacji. Chrześcijaństwo jako jedyna religia nie kłóci się ze współczesną nauką! By je poznać, trzeba czytać i rozumieć, trzeba dedukować i analizować, a nie czuć, doświadczać i się podniecać.
Charyzma i emocje powodują, że widzimy w szybie Matkę Boską, co kompletnie wypacza naszą wiarę i rozmienienie tego, co Bóg nam przekazał. Charyzmatyczny kaznodzieja zawsze nas oszuka! By nie ulec oszustwu, trzeba go czytać, a nie słuchać i oglądać. Siłą Chrystusa nie było to, że potrafił przyciągać tłumy kazaniami na żywo, ale to, że zaledwie garstka jego uczniów potrafiła na piśmie przekazać jego przesłanie milionom żyjącym tysiące lat po nim. To nie charyzma była siłą Chrystusa, ale przekaz, który głosił. Charyzmatycznych kaznodziei było miliony — a po ich śmierci słuch po nich zaginął.
Ciało umiera, a duch nie. Charyzma to tylko doczesna forma manipulacji, umiera wraz z manipulatorem, ale gdy ktoś głosi sensowną treść, to jego duch trwa wraz z tą treścią po wsze czasy. Ciało jest tylko nośnikiem duszy, tak jak forma jest tylko nośnikiem treści. Treść i dusza są najważniejsze — ich nośniki są drugorzędne, można je dowolnie wymieniać. Charyzma to cecha nośników, czyli sprawa trzeciorzędna. Zniszczyć ją należy dlatego, że w demokracji gra rolę pierwszorzędną.
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
PS. Notki powiązane:
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1020 odsłon