Munk trzy
Kobieta leżała w kałuży krwi i była umalowana. I na szczęście martwa. Bo z żywymi to Munk nie za bardzo umiał rozmawiać. Weźmy na ten przykład jej wiek. Od żywej nigdy by się nie dowiedział.
Wracał do domu. W pobliżu był postój taksówek. Podszedł do jednej z nich:
- Wolna?
- Tak.
- Dziękuję.
I pomaszerował dalej na piechotę. Jakoś nie miał zaufania do czegoś poruszającego się z taką prędkością. Z jakąkolwiek prędkością. Zawsze się dziwił, że się nie boi chodzić.
Dni były podobe do siebie niczym dwie krople wody. Rano wstawanie i śniadanie. Potem do pracy. Tylko wieczorem miał chwilę czasu dla siebie. Spędzaną często przed telewizorem. Przynajmniej nie musiał myśleć.
Właśnie leciała ta reklama w której mówiono, że dziesięć kilometrów mniej ratuje życie. Gdyby to zależało od niego samochody w ogóle by jeździły 10km/h. Co on mówi! ZERO na godzinę! Tylko musiano by wymyślić jakąś osłonę na auto. Aby nikogo nie można było włożyć pod koła. Co było wielce prawdopodobne.
Oglądając telewizję Munk czyścił pistolet. Naboje do niego także. Bo co by to było gdyby kiedyś kogoś postrzelił? Jeszcze by umarł na jakąś zarazę. A kiedyś już postrzelił. Wszyscy go chwalili, że tak ładnie, centralnie w nogę. I to z dosyć daleka. A on mierzył w głowę!
Potem była znowu reklama. Mówli o kremie, który wszystko wygładza. I likwiduje każdą nierówność. Rewelacja! Ale natychmiast się zreflektował. Całe szczęście, że go nie ma w domu. Tego kremu. A gdyby na niego niechcący usiadł? Strach pomyśleć.
Pstryk! I następny kanał. Właśnie przemawiał premier:
- Myślę, więc jestem!
I zniknął. Munk pokiwał głową z podziwem: "Naprawdę, niezły z niego magik. Ciekaw tylko jestem czy już tak zniknął na zawsze?".
Potem, jakby dla równowagi, wystąpił prezydent. Z świątecznymi życzeniami dla narodu. Munk się zdziwił. W październiku? "jak tak dalej pójdzie, to te życzenia bożonarodzeniowe będą składane w lipcu" - skomentował to zdarzenie złośliwie. W duchu. Ponieważ jego asystentka była w pobliżu, podzielił się z nią swoimi spostrzeżeniami. Odpowiedziała:
- Są to życzenia Wielkanocne. Bożonarodzeniowe były w lipcu.
Munk przymknął oczy. Nie uważał siebie za osobę wierzącą, ale dłonie same ułorzyły mu się do modlitwy: dziękował, że pracuje ze zmarłymi. Inaczej już dawno by zwariował.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 602 odsłony