Papież i ja.

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Na pytanie czy znam Papieża odpowiem: tak. Osobiście: jak najbardziej. Tego papieża? I tu pojawia się problem. Bo co to znaczy „tego”?
Jeden z moich kierowców miał na nazwisko Papież. Nieprzeciętna szuja. Wszyscy mi go odradzali: że pijak, nie słowny. Ja jednak zaryzykowałem. Bo Papież potrafił robić dobre wrażenie. A poza tym to nazwisko. Wzbudzało zaufanie.
Mogę śmiało powiedzieć, że miał niemały udział w moich udarach mózgu. Cały czas musiałem go pilnować aby nie zrobił jakiegoś głupstwa. Jednak z niewielkim skutkiem. Na dodatek wówczas gdy przekraczał granicę, ja nie mogłem. Czekałem na niego dopiero po polskiej stronie. Żeby mi nigdzie nie zaginął.
Kiedyś przyszedł bez samochodu. Na moje pytanie gdzie jest odpowiedział:
- Nie teraz. Załatw natychmiast innego kierowcę.
Kierowcę załatwiłem. I dopiero on mi o wszystkim opowiedział:
- „Jacyś Niemcy wybili w samochodzie tylną szybę. Papież to zgłosił na policję. Ci spisali protokół. Ale przy spisywaniu jakby poczuli od niego alkohol. Spytali więc go:
- Kto prowadzi?
-Kolega.
Ale go sprawdzili alkomatem. Prawie pięć promili. Sprawdzili innym. To samo. Nawet się nie zataczał. Ale kluczyki od samochodu mu zabrali. Kazali żeby kierowca zgłosił się po ich odbiór osobiście. Bo teoretycznie było im sobie trudno wyobrazić by to on prowadził”.
Podejrzewam, że tak było od dawna. Czasami sam ten alkohol wyczuwałem. Ale słabo. Mówił wtedy, że wypił pół szklaneczki piwa. Bo mu lekarz zalecił na nerki.
Kiedyś czekałem na niego na granicy. Aż przyjedzie. Zobaczyli mnie znajomi. Na kogo czekam? Na Papieża. Traf chciał, że akurat w Polsce były przygotowania do przyjazdu tego prawdziwego. To znaczy tego z Watykanu:
- Przecież tędy nie będzie jechał.
- Będzie.
- Chyba żartujesz, nic na ten temat nie słyszeliśmy.
- Bo tylko ja o tym wiem. Tajemnica.
- Coś nas wkręcasz.
- Nie.
- Na pewno masz na myśli człowieka?
- Raczej tak.
- To się załóżmy.
Kwota zakładu była spora. Znajomi jak się dowiedzieli o kogo chodzi starali się sprawę odkręcić. Było już jednak na to za późno. Zakład to zakład. Sprawa honorowa.
Poza tym jak się chce uzyskać prawidłową odpowiedź to trzeba umieć zadać odpowiednie pytanie.
……………………………………………………………………………………………………………………………………………………….
Choruję na chorobę neurologiczną. O pracy nawet nie ma mowy. Napisałem wspomnienia o swoich przeżyciach w więzieniach. Niemieckich i polskich. http://wydaje.pl/e/wiezienia5
………………………………………………………………………………………………………………………………………………

Brak głosów