Każdemu kto przyszedł dopiero co do więzienia należało się kilka minut na rozmowę telefoniczną. Aby można było chociażby zadzwonić do domu i poinformować, że trochę czasu zajmie nam dotarcie.
Gdy już byłem w "polskiej celi" przyszedł klawisz i zabrał mnie z sobą, bym także zadzwonił. Byliśmy na korytarzu gdy ktoś go wywołał przez radiotelefon. Musiał gdzieś pilnie wyjść, a mnie zostawił...