Rosja dąży do rozpadu
Wyobraźmy sobie Rosję, która powoli, uparcie, bez fanfar, przesuwa front na Ukrainie. Za trzy lata kontroluje już połowę kraju. I właśnie wtedy zaczyna pękać – dokładnie tak, jak ZSRR pękał wtedy, gdy miał jeszcze największą armię świata, największy arsenał nuklearny i największy aparat represji. Upadek imperiów nie następuje w chwili klęski militarnej. Upadek następuje wtedy, gdy imperium wygrywa za drogo.
Tak rozpadł się ZSRR. Wojna w Afganistanie wydawała się kontrolowana: wysyłali kolejne dywizje, zajmowali kolejne prowincje, zdobywali kolejne doliny. Na papierze wszystkie cele operacyjne osiągano. W praktyce wojna działała jak pasożyt: wysysała ludzi, pieniądze, sprzęt, morale. Nakładały się na to sankcje Zachodu, embarga technologiczne i powolna erozja gospodarki, która – choć wyglądała stabilnie – miała już pęknięcia sięgające fundamentów. Władza trwała, ale tylko dlatego, że nikt jeszcze nie pchnął drzwi, które od dawna były odblokowane.
W dzisiejszym scenariuszu Rosja idzie dokładnie tą samą drogą. Zdobywa kolejne miasta, zajmuje kolejne sektory Ukrainy, ale każdy kilometr okupacji kosztuje coraz więcej: sprzętu, pieniędzy, rekrutów, rezerw walutowych, stabilności regionów. Wojna nie daje jej przewagi – daje jej ten sam rodzaj chronicznego wykrwawienia, który w latach 80-tych rozłożył ZSRR. Kreml może jeszcze pokazywać zwycięskie mapki, ale wewnątrz systemu rośnie zmęczenie – takie samo, jakie drążyło Politbiuro w ostatniej dekadzie istnienia imperium sowieckiego.
Sankcje Zachodu też przypominają tamten model. W latach 80-tych embargo na technologie, stagnacja w sektorze energetycznym i spadające ceny ropy sprawiły, że ZSRR musiał coraz więcej pożyczać, a coraz mniej inwestować. Dziś sytuacja jest analogiczna: Rosja omija sankcje, jak ZSRR omijał embarga, ale płaci za to wielokrotnie wyższe ceny, traci dostęp do nowoczesnych technologii i zmuszona jest przetapiać własną gospodarkę w zbrojownię. Tak jak ZSRR mógł jeszcze prowadzić wielkie defilady, ale nie potrafił wyprodukować konkurencyjnych komputerów, tak współczesna Rosja może jeszcze budować czołgi – ale nie potrafi odbudować własnego przemysłu w normalnych ramach.
W takich warunkach centrum władzy zaczyna tracić kontrolę nad peryferiami, dokładnie jak w 1991 roku. W ZSRR najpierw buntowały się republiki bałtyckie, potem Kaukaz, potem Ukraina i reszta. Każdy odchodzący fragment uświadamiał reszcie, że imperator nie ma już siły. Dzisiejsza Rosja ma inne granice, ale logika jest ta sama: Kaukaz wysyła ludzi na wojnę i widzi, że wracają w trumnach, Syberia czuje, że miliardy z jej surowców idą na okupację, a nie na inwestycje, Daleki Wschód widzi, że bardziej realna jest zależność od Chin niż od Moskwy. Imperium obrasta w lojalność tylko wtedy, gdy rośnie, gdy rośnie na kredyt – zaczyna się cofanie lojalności.
Wreszcie nadchodzi ten sam moment, który przyszedł w latach 80-tych: aparat represji robi się ociężały, elity niepewne, a propaganda – choć głośna – brzmi jak natrętna reklama produktu, którego nikt już nie chce kupować. W ZSRR gwałtowna faza rozpadu zaczęła się nie po klęsce, ale po pozornym ustabilizowaniu sytuacji w Afganistanie. Tu może być podobnie: Rosja zajmuje połowę Ukrainy, ale w tym samym czasie traci zdolność opłacania regionów, spina budżet dodrukiem, a jej elity patrzą na siebie z tym samym pytaniem, które towarzyszyło Gorbaczowowi i jego otoczeniu: „kto pierwszy zdradzi, ten przeżyje”.
Tak rodzi się finał: Moskwa zajmuje obszary większe niż wiele państw europejskich, a jednocześnie nie jest w stanie utrzymać kontroli nad własnym terytorium. Utrzymanie okupowanej Ukrainy pożera tyle zasobów, że regiony zaczynają żyć własnym życiem, a elity wolą dogadywać się z Chinami, Turcją czy Zachodem niż ze sobą nawzajem. ZSRR rozpadł się w chwili, gdy nadal wyglądał groźnie. W tej wersji historii Rosja rozpada się wtedy, gdy wygląda na zwycięską – bo jej zwycięstwo jest zbudowane na tych samych fundamentach, które już raz zawaliły imperium.
I znów działa ta sama zasada: imperium nie upada, gdy przegrywa wojny. Imperium upada, gdy wygrywa je za drogo.
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
https://www.youtube.com/@GPSiPrzyjaciele
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 94 odsłony



Komentarze
moźna zadać pytanie
8 Grudnia, 2025 - 09:17
Dlaczego usa i nato wstrzymały dostawy broni na Ukrainę na około pół roku, w momencie odbicia Chersonia, gdy ruscy mieli ogromną zadyszkę. Czyżby dlatego, że obie strony były zbyt mało wykrwawione i wszystkim zależało na niekończącej się wojnie pozycyjnej?
Ostatnio modne jest oskarżanie Ukraińców o wszystko. Przełożona wajcha przez zachodnią źydokomunę. Pisząc o ludziach z obywatelstwem ukraińskim nikt nie pisze, jakiej są narodowości. Dla możnych tego świata priorytetem było wykrwawienie ukrainy, aby nie była konkurencją. To samo wcześniej zrobiono z Jugosławią i bezkrwawo, przekupstwem, z Polską.
Czesław2
Wojna pozycyjna
8 Grudnia, 2025 - 09:52
Tak, wszystkim zależało na niekończącej się wojnie pozycyjnej. I to jest cholernie korzystne dla Polski i nam też powinno na tym zależeć. Każda wojna domowa w byłym ZSRR jest korzystna i im bardziej sowieci się wykrwawiają tym lepiej. Rosja musi się rozpaść, ale to by było bez sensu, by Ukraina przejęła ich potęgę. Ukraina też się musi rozpaść. Wszystkie kawałki ZSRR powinny się tak rozpaść, by żaden nie był w stanie odbudować nie tylko imperium, ale nawet małego mocartweczka. Oni mają się zająć gospodarką, kulturą, handlem, twórczością, a nie wojenkami. Ale by się tak stało, muszą wszyscy sowieci się w tych ich głupich wojenkach wykrwawić aż do politycznej śmierci.
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
oni się nigdy nie rozpadną
8 Grudnia, 2025 - 10:33
będą jeść tylko słoninę. ale mocarstwo musi być. Mają to w genach. A gdy będą mieli problemy, pomogą Niemcy. jak zawsze.
Poza tym, Ukraińcy mają parasol ochronny w polskich rządach, jest ich już parę milionów u nas. Są miasta, że polskiego języka trudno usłyszeć. Napływają nowi.
Czesław2
Upadek
8 Grudnia, 2025 - 16:05
To samo wszyscy mówili o ZSRR do samego jego końca...
Pozdrowienia,
Grzegorz GPS Świderski
przecież
8 Grudnia, 2025 - 16:30
istnieją.
Czesław2