Żeglarz rzeczny

Obrazek użytkownika gps65
Blog

Naj­pierw by­łem że­gla­rzem je­zior­nym. Po­tem zo­sta­łem mor­skim. Kil­ka lat te­mu prze­kształ­ci­łem się że­gla­rza rzecz­ne­go. Czy to je­st de­gra­da­cja? Nie wiem, ale czu­ję się, jak­bym wzla­ty­wał po­nad wo­dy, choć w za­sa­dzie wgry­zam się bar­dziej pod wo­dę.

  Za­czą­łem się in­te­re­so­wać nie tyl­ko tym, co nad wo­dą, ale też tym, co pod wo­dą. Więc opró­cz pro­gnoz me­te­oro­lo­gicz­ny­ch za­czą­łem też śle­dzić hy­dro­lo­gicz­ne. Naj­pierw wia­tr, je­go kie­ru­nek i si­ła. To trze­ba czuć. Po­tem prą­dy i pły­wy. Pły­wy się zmie­nia­ją re­gu­lar­nie, po­dą­ża­ją za Księ­ży­cem, więc nic nie­spo­dzie­wa­ne­go. Prą­dy mor­skie są gor­sze do za­uwa­że­nia na oko, ale są do od­czy­ta­nia z ta­blic i map. Jed­nak prąd rze­ki je­st du­żo cie­kaw­szy!

  Daw­no te­mu na Bał­ty­ku by­ło wia­do­mo, że pro­gno­zy po­go­dy trze­ba trzy ra­zy dzien­nie wy­słu­chać w ra­dio, by nas po­go­da nie za­sko­czy­ła. Bo to by­ły pro­gno­zy w mia­rę pew­ne tyl­ko na kil­ka go­dzin. Po­tem rów­nie traf­ne za­czę­ły być pro­gno­zy trzy­dnio­we. Dziś że­gla­rze po­tra­fią po wszyst­ki­ch oce­ana­ch bez pro­ble­mów pły­wać lek­ki­mi ka­ta­ma­ra­na­mi czy tri­ma­ra­na­mi, kom­plet­nie nie­od­por­ny­mi na sztor­my, bo dzię­ki kil­ku­na­stu wę­złom pręd­ko­ści mo­gą wszel­kie sztor­my omi­nąć. To w su­mie są dro­bia­zgi: pre­cy­zja pro­gnoz z pół dnia do trzech i pręd­ko­ść z pię­ciu wę­złów do pięt­na­stu — a bez­pie­czeń­stwo wzra­sta po mi­lion­kroć.

  Na rze­ka­ch je­st trud­niej. Dla­cze­go, mi­mo że pro­gno­zy hy­dro­lo­gicz­ne są pię­cio­dnio­we i się spraw­dza­ją co do mi­li­me­tra? Dłu­go by ga­dać, ale te­raz zwra­cam uwa­gę tyl­ko na jed­no spo­strze­że­nie: w cza­sie po­wo­dzi pro­gno­zy hy­dro­lo­gicz­ne tra­cą na pre­cy­zji — wra­ca­ją do praw­do­po­do­bień­stwa ry­bac­ki­ch pro­gnoz ra­dio­wy­ch na Bał­ty­ku. Czy to zna­czy, że nie­prze­wi­dy­wal­no­ść na­tu­ry zmie­nia się ja­koś cy­klicz­nie?

  Mo­im zda­niem ta nie­prze­wi­dy­wal­no­ść sy­tu­acji po­wo­dzio­wy­ch to nie kwe­stia na­tu­ry, ale kul­tu­ry. To lu­dzie ma­ją na to wpływ. No­szą wor­ki al­bo nie no­szą, bu­du­ją zbior­ni­ki re­ten­cyj­ne al­bo nie bu­du­ją, wy­pusz­cza­ją z ni­ch wo­dę al­bo nie wpusz­cza­ją, ro­bią to do­brze al­bo źle. Jak tyl­ko lu­dzie się w coś wplą­czą i za­czną in­ge­ro­wać w zja­wi­ska ko­smicz­ne, to za­mia­st to ure­gu­lo­wać, czy­nią w tym cha­os, po­wo­du­ją, że to je­st bar­dziej nie­prze­wi­dy­wal­ne.

  Mo­że więc kli­mat się zmie­nia, mo­że i lu­dzie ma­ją na to wpływ, ale im bar­dziej chce­my te­mu za­po­bie­gać, tym się to bar­dziej sta­je cha­otycz­ne. To świad­czy o tym, że ma­my wol­ną wo­lę. Gdy­by­śmy świat uczy­ni­li na mak­sa prze­wi­dy­wal­nym, to by­śmy wol­ną wo­lę za­tra­ci­li, bo w zde­ter­mi­no­wa­nym świe­cie jej nie ma. Na mo­rza­ch pły­wo­wy­ch per­spek­ty­wa pla­no­wa­nia to sześć go­dzin. Na rze­ce to kil­ka, a na­wet kil­ka­na­ście lat. Już od dwó­ch lat pla­nu­ję prze­pły­nąć Pi­sę i cią­gle są ja­kieś prze­szko­dy zwią­za­ne z po­zio­mem wo­dy.

  Kon­struk­cje ma­rin i na rze­ka­ch i na wo­da­ch pły­wo­wy­ch je­st ta­ka sa­ma: pły­wa­ją­ce po­mo­sty na słu­pa­ch i po­chy­ła plat­for­ma na ląd. Ale ich fa­lo­wa­nie ma in­ny okres. Po­lu­bi­łem te wa­ha­nia pły­wo­we, ale rzecz­ne mnie wcią­ga­ją bar­dziej!

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.8 (4 głosy)

Komentarze

I koszty wcale nie są większe, niż hotel i samolot. Tylko czas....

Vote up!
3
Vote down!
0
#1664377

...ale w przypadku autora wpisu to normalka.

"Mo­im zda­niem ta nie­prze­wi­dy­wal­no­ść sy­tu­acji po­wo­dzio­wy­ch to nie kwe­stia na­tu­ry, ale kul­tu­ry". Jasne, bo to "kultura" decyduje, że opady są tak obfite na ograniczonym obszarze.

"...im bar­dziej chce­my te­mu za­po­bie­gać, tym się to bar­dziej sta­je cha­otycz­ne". Oczywiście, bo wybudowanie wszystkich dziewięciu zaplanowanych suchych zbiorników retencyjnych w Kotlinie Kłodzkiej, a nie tylko czterech, wprowadziłoby większy chaos? Bo obsadzenie Wód Polskich osobami odpowiedzialnymi i kompetentnymi (lub nie wyrzucanie takowych z pracy) pogłębiłoby chaos? Bo spuszczanie w odpowiednim czasie wody ze zbiorników, aby mogły one zaabsorbować falę powodziową dodatkowo wzmogło by chaos? Bo nie dbanie o interes wczasowiczów, którym by spuszczono wodę, ale o bezpieczeństwo mieszkańców terenów zagrożonych powodzią to pewnik wystąpienia chaosu. A jakże, bo autor twierdzi, że: "Jak tyl­ko lu­dzie się w coś wplą­czą i za­czną in­ge­ro­wać w zja­wi­ska ko­smicz­ne, to za­mia­st to ure­gu­lo­wać, czy­nią w tym cha­os, po­wo­du­ją, że to je­st bar­dziej nie­prze­wi­dy­wal­ne". Nie noś worków z piaskiem na wały przeciwpowodziowe, bo powodujesz chaos!

Nie wiem, ale to chyba wystarczające referencje do zatrudnienia w resorcie, w którym pracuje pani Zielińska?

Mało tego, dalej czytamy: "Gdy­by­śmy świat uczy­ni­li na mak­sa prze­wi­dy­wal­nym, to by­śmy wol­ną wo­lę za­tra­ci­li". Genialne, prawda? Gdyby prognoza pogody była podawana ze stuprocentową dokładnością, czyli była przewidywalna w 100%, nie bylibyśmy w stanie podjąć decyzji, czy jechać na żagle, iść do lasu na grzyby, czy zostać w domu. Kompletnie utraciłbyś, drogi czytelniku, wolną wolę.

Co za kocopały. Papier i Internet przyjmą wszystko.

Vote up!
2
Vote down!
-1

Krispin z Lamanczy

#1664429

Vote up!
0
Vote down!
0

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1664453