Nie udało się. Siły przestęp... pardon, „postępcze” Stanów Zjednoczonych Ameryki ze wszystkich sił próbowały doprowadzić do puczu, czyli niezgodnego z porządkiem konstytucyjnym przejęcia władzy politycznej w państwie i obalenia NIEurzędującego już prezydenta. Może nawet było w planach użycie siły – w Waszyngtonie wciąż stacjonuje silny kontyngent zbrojnych silnych, ściągniętych tam na zaprzysiężenie cara Ameryki, któremu udało się sfałszować wybory. Pucz to jawne pogwałcenie normalnego toku życia politycznego i porządku instytucjonalnego – z czymś takim mieliśmy właśnie do czynienia. W ciekawych czasach przyszło nam żyć, bo czegoś takiego nie oglądaliśmy nawet w katastroficznych hollywoodzkich produkcjach.
To ciekawe, że wybory można sfałszować przed objęciem władzy. Zwykle dzieje się na odwrót. Ale może zbyt dużą wagę przywiązujemy do pozorów. Pozorów władzy, która – jak się może wydawać – nadal skupiona jest w rękach prezydenta. Tymczasem władza jest już w innych rękach i dlatego fałszowanie wyborów jest możliwe i to na tak dużą skalę. Patrząc na „cudowną” przemianę wyników głosowania w niektórych stanach niejeden obserwator myślał – to niemożliwe. Potem, śledząc próby zdemaskowania mechanizmów przekrętów i zakwestionowania nieważnych głosów, też można było pomyśleć, że „to niemożliwe”. Zakwestionować 150 tysięcy, 300 tysięcy głosów? Jak?
A jednak nawet pobieżne analizy i szacunki wskazywały na to, że to było możliwe. Analiza wyników przekazywanych na bieżąco w stanie Georgia wskazywała, że jednemu z kandydatów głosów przybywało tysiącami (często w pakietach +/- 4800), a drugiemu... ubywało. Tak, tak, to nie pomyłka. Zwykle nie przybywa, lub przybywa w mniejszym tempie, a tu po prostu głosów ubywało. Podobnie w Pensylwanii. Ponadto taki skecz: w tym stanie wysłano 1.823.148 pakietów do głosowania, z których 1.462.302 nie zostały zwrócone (zwrot mógł nastąpić, gdy adresat się przeprowadził, zmarł...), ale ostateczna liczba głosujących korespondencyjnie wyniosła... 2.589.242. Skąd się wzięło to dodatkowe 1.126.940 głosów? Cóż przy tych statystykach znaczy 10 lub 100 czy nawet 300 tysięcy głosów różnicy w stanach, w których ostateczne „zwycięstwo” Bidon-Bideta nie było pewne?
Zestawienie głosów zakwestionowanych – m.in. z tytułu głosowania umarlaków, przerzucania pakietów głosów z jednego kandydata na drugiego (system komputerowy Dominium), głosowania korespondencyjnego większej liczby osób niż było uprawnionych (czytaj: niż wysłanych pakietów), braku weryfikacji głosujący (czy są uprawnieni do oddania głosu, czy nadal mieszkają w danym stanie...) – we wszystkich „swing-states” wykazywało wielokrotnie wyższą liczbę niż ostateczna różnica głosów „na korzyść” Bidon-Bideta. Przy różnicy 10 tys. głosów wstępnie zakwestionowanych było ok. 50 tysięcy, przy 150 tys. różnicy zakwestionowanych było 450 tysięcy! Zawsze wielokrotnie więcej. W Georgii, w jednym z okręgów wyborczych było 408.2687 ogółem (czytaj: wszystkich) zarejestrowanych wyborców, a po podliczeniu okazało się, że w głosowaniu korespondencyjnym oddano głosów... 811.836, czyli niemal dwa razy tyle. Paranoja!
Sędziowie nie stanęli na wysokości zadania. Ameryka, wciąż kojarząca się z historycznym plakatem z szeryfem... Gregory Peck... odwaga, męstwo, poświęcenie, prawość, sprawiedliwość, uczciwość (czyżbym znowu wymieniał cnoty?)... ale to już historia. Nikt nie będzie ryzykował dla jakichś zasad, jakiegoś prawa, jakiegoś porządku, jakiejś tam prawdy. Rację miał były agent KGB Jurij Bezmenov (zbiegł na Zachód w 1970 r.), że przewrót ideologiczny zaczyna się od długotrwałego i powolnego procesu prania mózgów, a jego pierwszą fazą jest demoralizacja, a więc niszczenie wartości, czyli tego, co jest fundamentem zdrowego społeczeństwa. Na Dzikim Zachodzie zdarzali się prawi szeryfowie, którzy na jakimś niewielkim obszarze (lokalnie) byli w stanie zaprowadzić porządek i trzymać niesfornych w ryzach. W globalnej wiosce nie ma już „lokalności” i demoralizacja rozlewa się szeroką strugą – jak fekalia z Czajki. Osoby zdemoralizowane przestają przywiązywać wagę do faktów (może jedynie do „faktów po faktach”, ale to jedynie kontynuacja prania mózgów) i nie mają już żadnych hamulców (nie mylić z chamulcami, którymi zwykle są)..
Skutkiem demoralizacji jest obecność w życiu publicznym osób publicznych, które bardziej niż do Sejmu czy samorządów pasowałyby do domów publicznych. Jaka to skala? W Polsce wystarczy zsumować elektorat „Nowej Lewicy”, Biedronia i dużej części PonoKOków (może kogoś pominąłem, ale mniejsza o to). Ile razem? Nieważne, i tak o wiele za dużo. W Ameryce jest chyba jeszcze gorzej. Nie piszę tego po to, żeby kogokolwiek pocieszać. To smutna konstatacja. Jeśli Ameryka zatonie... na razie lepiej o tym myśleć. Jednak czasem przeleci jakaś jaskółka (która wiosny, jak wiadomo, nie czyni). Czymś takim był wywiad z Michaelem van der Veenem – prawnikiem, reprezentującym Donalda Trumpa – w telewizji CBSN. To jeden z momentów, kiedy otrzymujemy potwierdzenie, że istnieją na tym świecie ludzie, którzy mimo olbrzymiej presji, a nawet prób zastraszania, poniżania i dyskredytacji potrafią sprzeciwić sie złu i powiedzieć głośno NIE.
Nie udało się. Nie "obalono" Donalda Trumpa. Ale pomyślmy tylko, jakie perspektywy otwierałby taki wyrok. Przecież w podobny sposób można by przeprowadzić im-pucz-ment innych amerykańskich prezydentów, w tym:
Jerzego (zwanego też Georgem) Waszyngtona (pierwszego prezydenta USA) – właściciela plantacji w Mount Vernon, posiadacza niewolników;
Thomasa Jeffersona (3. prezydenta USA) - który był jednym z największych posiadaczy niewolników w Wirginii;
Jamesa Monroe'a (5. prezydenta USA) - który nie był zwolennikiem abolicjonizmu, dlatego nie wziął udziału w debacie nad zniesieniem niewolnictwa w czasie obrad Kongresu Kontynentalnego;
Johna C. Calhouna (wprawdzie był tylko wiceprezydentem USA w latach 1825–1832, ale tnijmy wszystkich równo z trawą) – doprowadził do uchwalenia ustaw kagańcowych, twierdził że niewolnictwo nie jest „złem koniecznym”, ale „pozytywnym dobrem”, a „w systemie niewolniczym unika się konfliktów między kapitałem a pracą”;
Johna Tylera (10. prezydenta USA) - który po opuszczeniu Białego Domu wrócił na swoją plantację do Wirginii (a pracowali na niej zapewne sami biali, którzy wcale nie byli niewolnikami);
Jamesa Knoxa Polka (11. prezydenta USA, PARTIA DEMOKRATYCZNA) - zaproponował (1848) wydłużenie aż do Pacyfiku ustalonej w Kompromisie Missouri granicy niewolnictwa; po zakończeniu kadencji w Białym Domu osiadł na swojej posiadłości w stanie Tennessee (sam tam pracował, zupełnie sam);
Zachary'ego Taylora (12. prezydenta USA) - którego rodzice posiadali plantację nieopodal Louisville (ale bez Murzynów, taka goła i dzika plantacja to była);
Jamesa Buchanana Jr. (15. prezydenta USA, PARTIA DEMOKRATYCZNA) - który krytykował polityków z Północy za ich abolicjonistyczne poglądy;
Jeffersona Finisa Davisa (jedynego prezydenta Skonfederowanych Stanów Ameryki, PARTIA DEMOKRATYCZNA) – który uważał, że niewolnictwo „zostało ustanowione dekretem Wszechmogącego Boga”, „jest usankcjonowane w Biblii” (...) „istniało we wszystkich epokach, zostało znalezione wśród ludzi najwyższej cywilizacji i w krajach o najwyższej biegłości w sztuce”. Jakie to poglądy kiedyś w tej Partii „Demokratycznej” były akceptowane;
Jamesa Henry’ego Hammonda (wprawdzie to tylko 60. gubernator Południowej Karoliny, a następnie senator reprezentujący ten stan z ramienia PARTII DEMOKRATYCZNEJ [ups!], ale kosiarka rozgrzana, więc tnijmy) – w przemówieniu do Senatu w 1858 roku głosił, że zatrudnieni robotnicy z Północy również byli niewolnikami, a „różnica polega na tym, że nasi niewolnicy są zatrudniani na całe życie i dobrze wynagradzani; nie ma głodu, żebrania, braku pracy, podczas gdy ci na Północy musieli szukać zatrudnienia” [sic!].
„Posiadanie niewolników nie czyni człowieka rasistą”. Dla Amerykanów był to po prostu biznes. A duża część z tych biznesmenów to byli tak zwani Demokraci z PARTII DEMOKRATYCZNEJ. Dziś jakoś nikt tego nie potrafi zrozumieć. Jak to możliwe?
PS zapożyczone z sieci zdjęcie do artykułu mylnie podpisano. Jest na nim jeden z policjantów, którzy strzegli wejścia do Kongresu 6 stycznia 2021 roku. Właściwy podpis to: Cop Ernie K. (nazwisko zastrzeżone). Popełnił samobójstwo. Być może dogłębnie przeanalizuje ów przypadek ten sam sędzia, który przewodniczył w sprawie generała Michaela Flynna.
Komentarze
Światowe żydostwo, masoneria i lewactwo
Tak jawnych przekrętów by nie dopuścić Trumpa na drugą kadencje, dawno świat nie widział.
Analogia podobna jak w Polsce, gdzie na Bidena głosowali umrzyki i ludzie którzy mieli po 150 lat, tak jak w Polsce przy zakupie kamienic. A towarzystwo w togach w Polsce i USA, nie widziało żadnych przekrętów.
Jak nie duża kasa, to propozycje nie do odrzucenia dla opornych, od światowego lewactwa, by ustrój lewacki podbił świat.
Sami widzimy ile kasy utopił Soros w Polsce, by lewactwo doszło do władzy. Tylko nie przewidzieli że tak się z Polską nie da, jak to zrobili na zachodzie i teraz robią w USA.
------------------------------------------
Dotknij Panie mego serca i oczyść je.
Niech Twój Święty Duch ogarnie mnie.
PUCZ-MENT
…a dokładnie "ment to happen” - to się miało wydarzyć. Ten wynik wyborów i ta akcja na Kapitolu w celu sparaliżowania obrad zebranego i obradującego tam Kongresu. Wcześniej, urzędujący jeszcze prezydent Trump proponował użycie Gwardii Narodowaej w celu wzmocnienia ochrony - władze miasta odrzuciły tę propozycję. A kto jest burmistrzem Waszyngtonu? Niejaka Muriel Elizabeth Bowser z PARTII DEMOKRATYCZNEJ (taki warszawski Czajkowski w spódnicy, nawet urodzeni w tym samym roku, tyle, że ona ma ten dodatkowy atut - jest Murzynką :)
Zdymisjonowany już szef policji też sugerował wzmocnienie sił policyjnych w mieście dnia 6 stycznia. I on też usłyszał nie. Zrobiono coś odwrotnego - część ochrony Kapitolu została wysłana do domu. Na filmach w Internecie widać, że ludzie byli wpuszczeni do środka jak do muzeum. Drzwi się otworzyły, więc… weszli.
Wśród tych, którzy weszli, była także dr Simone Gold - założycielka organizacji America's Frontline Doctors. Widać ją na zdjęciach (z megafonem w ręce) na tle jakegoś malowidła w budynku Kongresu. Na pewno nie poprawi to jej notowań i utrudni jej dalsze działanie. Ona i jeden z jej najbliższych współpracowników John Strand zostali aresztowani w związku z “wtargnięciem / buntem / powstaniem / zamieszkami / ekscesami (niepotrzebne skreślić) 6 stycznia.
Wątpliwe jest, czy inicjatorzy tej ustawki i wszyscy, którzy brali w tym udział, ale nie jako widzowie (jak Simone Gold czy ludzie, którzy zwiedzili sobie wtedy Kapitol), tylko czynnie organizując i sterując przy pomocy prowokatorów tymi wydarzeniami, zostaną kiedykolwiek postawieni w stan oskarżenia.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Krispin
To nie tak że wybory sfałszowano przed objęciem władzy. Trump przez 4 lata nie poradził sobie z Deep State, które instalowało się tam przecież od czasów Raegana. Bushowie, Clinton, Obama - to zbyt długi okres aby poradzić sobie przez 4 lata. Demokracja amerykańska to fikcja.
Ratujmy Nasze Polskie Lasy!
AIM(S) - Artificial, Intelligent Moderation (System) © Gawrion
Jak w Polsce mało się wie, co tak naprawdę dzieje się, to smutne
Wybory zostały totalnie sfałszowane przy udziale 7 państw z zewnątrz: Chiny, Pakistan, Iran, Rosja, Niemcy, Włochy, Watykan... poszukajcie sobie w internecie, w niezależnych mediach, poza chińskimi agencjami Google, Youtube, Facebook, Twetter
To prawda, zbyt długi okres, znacznie dłuższy niż wiecie i myślicie, że wiecie.
Deep State istnieje od 1877 roku, ostatnim 18-tym prawdziwym prezydentem Republiki USA był Ulysses Grant, po nim nastąpiła zmiana na korporację USA (Anglia - "City of London" tajnie przejęła, zaanektowała USA), która trwała do niedawna, ale... 18 miesięcy temu korporacja ta zbankrutowała, i została zlikwidowana
Donald J. Tramp jeśli wróci, będzie 19 prezydentem Republiki Stanów Zjednoczonych Ameryki... albo będzie globalny totalny komunizm na całym świecie
Trwa tajna wojna pomiędzy dobrem i złem, między światłem i ciemnością...
FUCK you MOTHERFUCKERS ALL !!!
Quasar mieszkasz w Stanach? Jeśli tak, to czy mógłbyś opisać ...
... szerzej zjawisko owej cyt.: "korporację USA (Anglia - "City of London" tajnie przejęła, zaanektowała USA), która trwała do niedawna, ale... 18 miesięcy temu korporacja ta zbankrutowała, i została zlikwidowana." o co w tym wszystkim chodzi, jak toto się je?
Apoloniusz
odpowiedź
By o tym wiedzieć, by to rozumieć trzeba długo i wytrwale poszukiwać, edukować się, poznawać prawdę i wiedzę, nieznaną i zakazaną w mediach propagandy totalitarnego komunizmu, potrzebujesz do tego własnego, nieskażonego korupcją i głupotą własnego samodzielnego mózgu, wykształconego przez siebie, by mógł rozpoznawać i odróżniać dobro od zła, i prawdę od kłamstw, potrzeba dużo czasu i cierpliwości w odkopywaniu prawdy spod wiekowych zwałów kłamstw, przemilczeń i fałszów...
Zawsze porównywać, z 2, 3 źródeł...
Ogromna większość ludzi żyje w "matryksie" kłamstw, manipulacji i ciągłego fałszu, na początek polecam 3 części Martix
FUCK you MOTHERFUCKERS ALL !!!
Coś mi się widzi, że Ty także nie bardzo wiesz o co biega.
Bo ta Twoja odpowiedź, to jak w owym dowcipie z dawnych lat, zacytuję Ci:
"Dzień dobry chłopie - glinę kopie
daleko do Lublina - twarda glina
coś ty zgłuchł - ano było nas dwóch
co tam gadać z głuchym chamem - na wieki wieków amen."
Bo co ma " Korporacja USA" do mego nieskażonego korupcją serce, a niechby i nawet było se skażone, ... na wieki wieków amen.
Apoloniusz
to był skrót myślowy, Gawrionie
Naturalnie zgadzam się z tym, co napisałeś. Czasu było za mało. Ale gdyby nie szwindle mógł jednak wygrać, tak jak wygrał 4 lata temu. Po prostu wtedy oni popełnili błąd sądząc, że mają wygraną w kieszeni. Tym razem on był zbyt pewny siebie, niezbyt czujny i przewidujacy, niedostatecznie zapobiegliwy. Popełnił ten sam błąd, który oni poprzednio. Gdyby nie pan-demonia pewnie trudniej byłoby Trumpa pokonać. A w tym zamieszaniu więcej osób wpadło w popłoch, większa liczba osoób głosowała korespondencyjnie, wiekszy bałagan... a więc łatwiej o przekręty. I dodatkowo DS przygotował się doskonale, a Trump w żadnym miejscu nie pokrzyżował im szyków. Niestety.
Nowy szef Pentagonu powiedział coś, co jest w sumie słuszne. Nie można walczyć skutecznie z wrogiem, kiedy ma się wrogów we własnych szeregach. Myślał o amerykańskej armii, ale w tym kontekście to stwierdzenie fałszywe, bo on po prostu chce zrobić w armii czystkę "postępową", a nie wzmacniającą siły zbrojne. Natomiast w kontekście administracji Trumpa te słowa wydają się niezwykle trafne. Walcząc na tak szerokim froncie trzeba mieć zespół oddanych współpracowników. Tego na pewno zabrakło. Widać to po wypowiedziach niektórych byłych członków administracji Trumpa i polityków Republikańskich.
Pewnie niełatwo współpracuje się z kimś takim jak Trump, ale czego nie robi się dla dobra kraju? A przecież jego decyzje przyniosły Ameryce sporo korzyści. Nie wszystkie były trafne (niestety) - widzimy to choćby po relacjach z nami, które miały wzloty i niezłe dołowania. Trudno pracować z ludźmi, jeszcze trudniej z ludźmi z łapanki, a najtrudniej z zakamuflowanymi wrogami. Przecież u nas jest podobna sytuacja, prawda?
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Kryspinie, nie ma zgody, choć wydawało się, że jest tak słodko.
Oni niestety byli przygotowani, a PDT to niestety amator. Reszta poniżej. Szkoda, żałuję, że burzę Twoje marzenia i swoje również, ale poczytaj mój wcześniejszy wpis, który pisałem i serce mi łkało. Cały czas przez elekcję trzymałem stronę Trampa, lecz to tylko marzenia.
Apoloniusz
Krispin - dziękuję za wpis. Porządna robota. W Twoim stylu, ...
... widać rękę mistrza.
Dziękuję, a raczej dziękujemy.
Apoloniusz
bez przesadyzmu
Taka garść przemyśleń. Swoisty bigos :)
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
"Sędziowie nie stanęli na wysokości zadania" ???
Sędziowie stanęli na "wysokości zadania" .
Pytanie - na które nie dostaniemy odpowiedzi ( przynajmniej przez 4 najbliższe lata ) - pytanie - kto im takie "zadanie"
"zlecił" , ile za wykonanie owego "zadania" dostali , lub ile im ( lub co ) obiecano ...
ke-fas
Krispin opisuje "zjawisko" na zasadzie "dzień po" ...
... i robi to dobrze, ale ważne jest jak do tego przekrętu doszło. Otóż moim zdaniem prezydent D.Trump przepierzył wybory na własna prośbę. Jeśli zgodzić się z Guasarem, że deep state powstał i działał od niepamiętnych czasów, to albo PDT ma coś z oczami albo nie nadaje się na prezydenta. W Stanach prezydent jest odpowiednikiem cara w Rosji, ma taką władzę, która nie pozwoli nikomu wykończyć prezydenta śmiechem jak w tym przypadku. Owszem zdarzały się przypadki zamordowania prezydenta i to za naszej pamięci, ale po raz pierwszy załatwiono prezydenta jak przedszkolaka, jakby spadł z sufitu, albo jakby go mama w koszyku z jakami do stolicy przyniosła (takie tam, powiedzenie starowarszawskie).
Czy prezydent nie wiedział kogo bierze na zastępcę, musiał go "sprawdzać" tydzień przed otwarciem kopert elektorskich?
Czy prezydent ma, czy nie ma służb wywiadowczych, kontrwywiadowczych i jeszcze Bóg wie jakich? Bo okazało się że nikt nic nie wie.
Czy prezydent wydał zajawkę dwa lata wcześniej, że w razie ingerencji obcych państw wprowadzi stan wyjątkowy, a jeśli tak, to był to jakiś żarcik, czy stan wiedzy i ostrzeżenie głowy państwa?
Czy prezydent, aby zapobiec oszustwom jakimkolwiek, nie mógł obsadzić wszystkich komisji wyborczych w Stanach żołnierzami, a kto by mu zabronił. A kto by zabronił armii nie brać pod uwagę żadnych głosów elektronicznych, pocztowych, od umarlaków i od szachrajów wszelkiego rodzaju?
O czym my mówimy, o poważnym prezydencie hegemona światowego, czy o małym Jasiu robiącym babki w piaskownicy?
I teraz wszyscy ludzie dobrej woli wzdychają , aby Donald wrócił. Wcześniej zobaczymy swoje ucho. Zresztą po co, czy ten cyrk z wyborami jeszcze nie wystarczy? To zobaczycie drodzy oczekujący, co się będzie działo za cztery lata. Jeśli sądzicie, że czerwoni raz zdobytą władzę oddadzą... to się mylicie i to grubo, gdyż nie tyle jej nie oddadzą - ile nie dadzą sobie jej w żaden sposób wyrwać, żadną siłą, jak u bolszewików w sojuzie przez 70 lat nikomu się nie udało.
Pozdrawiam inaczej myślących.
Apoloniusz
pytań bez odpowiedzi jest sporo
ale to ostatnie pytanie brzmi: czy Mike Pence mógł odwrócić bieg wypadków i zgodnie z prawem doprowadzić do zmiany kolegium elektorskiego? Prezydent Trump (i nie tylko on) wydawał się bardzo na to liczyć. Do ostatniej chwili wydawało się, że to jest ta ostatnia deska ratunku.
Nawet wypowiedzi Pence'a coś takiego sugerowały. Czy tylko grał, udawał i uśmiechał się nieszczerze? W swoim upublicznionym liście napisał, że chce dochować wierności złożonej przysiędze i że konstytucja nie daje mu żadnych uprawnień, które mógłby pozwoliłyby wpłynąć na wydarzenia w sposób uwzględniający protesty, a więc korzystny dla Trumpa.
To samo mówili Demokraci, wskazując na "podobną" sytuację w przeszłości. Tyle że ja nie wierzę "Demokratom" (większość z nich to anty-demokraci), a sytuacja nie była ani trochę podobna.
Może ktoś kiedyś odpowie na to pytanie i Mike Pence - który kiedyś wydawał się całkiem porządnym gościem, a dziś kojarzy mi się niedobrze, fatalnie lub katastrofalnie, czyli jednoznacznie negatywnie - zostanie w moich oczach oczyszczony z zarzutów lub do końca pogrążony.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Umiesz liczyć, i tak dalej.
Powoli dociera do Ciebie moje przesłanie. Trump cały czas na coś liczył i wyszło jak jest. Druga sprawa (druga porada - wystawię rachunek) zamiast słowa "demokraci" wpisz ; "lewactwo". Tadam! Wszystko jasne. Żadnych niespodzianek, tak ma być, oni tak mają. Czyli będzie się poprawiało, aż nam oczy na wierzch wyjdą.
Apoloniusz
polska pandemia!
TO jest odpowiedź na to Twoje pytanie Ke-fasie.
Mam obrazek pod tym właśnie tytułem - polska pandemia. Jeden rzut oka wystarczy, i już wszystko jasne dla każdego -
kim zleceniodawca.
Kiedyś umiałem wklejać tutaj obrazki. No ale zabyłem. Nauczy mnie ktoś? Proszę przesłać na Priv krok po kroku instrukcję jak to uczynić, i obrazek (WART TEGO!) Pojawi się TUTAJ jako podsumowanie tego "bigosu", czyli TEJ analizy, przyczyn naszej codziennej smętnej rzeczywistoći. Twarze winowatych bez żadnego retuszu.
JAKO OBYTWATELE NASZEJ WSPANIAŁEJ OJCZYZNY - PRZEDWIECZNEJ PONAD TYSIĄCLETNIEJ MATKI POLSKI!
MAMY ŚWIĘTE PRAWO i OBOWIĄZEK! ZNAĆ TWARZE i NAZWISKA JEJ
niszczycieli!
Powiedział Nasz Święty Papież, Wielki Polak, Wielki Patriota:
http://bc.upjp2.edu.pl/Content/4762/JPII%20Polska%20-%20tojest%20moja%20matka...(rep.).pdf
Pozdrawiam zza oceanu moich Niepoprawnych Przyjaciół
Podobnie było z prezydenturą
Podobnie było z prezydenturą B. H. Obamy, którego "deep state" wbrew Konstytucji USA(urodzony w Kenii, nie mógł zostać prezydentem) wystawiło w wyborach w 2008 roku.
B.H.Obama wychowywany był przez lewicowych rodziców.
Jego matka dojrzewała na boskiej wyspie, na Hawajach w ideowych (i nie tylko) objęciach czarnego przyjaciela rodziny, członka Komunistycznej Partii USA, wolnomyśliciela, pisarza, poety zakochanego w Stalinie i pornografa nie stroniącego od wyuzdanej fotografii i narkotyków, Franka Marshalla Davisa, którego niektórzy posądzają o ojcostwo Baracka.
To pod jego wpływem kształtowały się poglady B.H.Obamy.
owszem
Zastanawiające jest, że kandydatura Obamy wtedy przeszła. Zadziałało wiele czynników, w tym poprawność polityczna. Ale też musieli mieć do niego pełne zaufanie. Ciekawe, w jaki sposób sobie zaskarbił to zaufanie. Z drugiej strony, kiedy obstawisz takiego Dyzmę "sprawdzonymi" ludźmi, to przecież nie wywinie żadnego numeru, bo nie ma jak.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
@Krispin
"Zastanawiające jest, że kandydatura Obamy wtedy przeszła. Zadziałało wiele czynników, w tym poprawność polityczna."
B.H.Obama wychowany w środowisku lewicowo komunistycznym, już w czasie studiów został zwerbowany do współpracy z CIA i wykorzystywany był do misji specjalnych do Afganistanu w czasie wojny ZSRR w Afganistanie(niektóre źródła podawały, że przekazywał pieniądze dla afgańskich mudżahedinów walczących ze ZSRR).
B.H.Obama był też studentem na Uniwersytecie im. Lumumby w Moskwie(tam kształcono przyszłych liderów z całego świata), podobnie jak obecnie robi to Uniwersytet w Yale w USA, przy którym funkcjonuje Szkoła Liderów, którą w 2010 roku ukończył Aleksiej Anatoljewicz Nawalny i który obecnie został użyty do rewolty przeciw Putinowi.
Kandydatura Obamy przeszła, bo "deep state" postępowało tak samo jak podczas wyborów w 2020, czyli posługiwali się narzędziami przestępczymi i kłamstwem.
Jak władze postępowały w sprawie aktu urodzenia Obamy?
Amerykański Kongres przyznał, że najwyższe władze Stanów Zjednoczonych nie zajęły się sprawdzeniem zdolności prawnej Baracka Obamy do ubiegania się o urząd prezydenta USA w czasie kampanii wyborczej w 2008 roku.
Stało się tak dlatego, iż prawo federalne nie nakłada obowiązku na nikogo w Kongresie, ani gdziekolwiek indziej, by sprawdzić czy Barack Obama jest "naturalnie urodzonym" obywatelem Stanów Zjednoczonych, jak precyzuje to artykuł 2 amerykańskiej konstytucji. Z analizy przeprowadzonej przez Biuro Badań Kongresu wynika, że żaden z członków federalnej administracji w Waszyngtonie, w tym kongresmeni, nie zwrócił się do Obamy o zaprezentowanie aktu urodzenia "w długiej formie".
Obama ujawnił w czasie kampanii wyborczej tylko "skrócony" akt urodzenia, co, według jego przeciwników, jest niewystarczające i nie potwierdza bezsprzecznie faktu, iż urodził się on na Hawajach.
Biuro Badań Kongresu, legislacyjna gałąź Biblioteki Kongresu, jest organem badawczym i doradczym pracującym na rzecz jego członków, komitetów i pracowników administracyjnych.
3 kwietnia 2009 na potrzeby biur kongresmenów opracowano specjalne memorandum, dotyczące prawnych kwalifikacji do pełnienia urzędu prezydenta USA. Dokumentu tego nie opublikowano jednak w publicznych witrynach internetowych, lecz na stronie www.scribd.com.
Jego autor Jack Maskell stwierdził, że dokument miał na celu udzielenie wskazówek kongresmenom, jak mają odpowiadać na pytanie wyborców dotyczące prawnych wymogów do sprawowania urzędu prezydenta.
"Jeśli chodzi o zaprezentowanie oryginalnego aktu urodzenia, to należy podkreślić, iż nie ma żadnego prawa federalnego, regulacji, przepisu, wytycznych czy wymagań, by kandydat na urząd federalny zaprezentował swój oryginalny akt urodzenia lub jego oryginalną kopię urzędnikom Stanów Zjednoczonych. Nie ma także żadnego obowiązku by ujawniali takie dokumenty publicznie. Co więcej, nie istnieje żaden konkretny federalny urząd, który miałby obowiązek takie dokumenty kontrolować" - czytamy w piśmie.
W dalszej części dokumentu podkreślono, że wybory prezydenta są częściowo regulowane przez prawo poszczególnych stanów. Jak podkreślono, również prawo stanowe nie przewiduje obowiązku prezentowania aktu urodzenia "w długiej formie" od kandydatów na urząd prezydenta. Stany mają uprawnienia do sprawdzenia zdolności prawnej takich kandydatów, ale nie jest to ich obowiązek.
Według analizy Biura, oznacza to, iż Obama nie miał obowiązku zaprezentowania swojego "pełnego" aktu urodzenia. Obama mógł jednak wybrać, jakie dane, i w jakiej formie, dotyczące aktu urodzenia, mógł ujawnić.
W związku tym obecny prezydent zaprezentował akt urodzenia w "skróconej formie"."
Dla pełnego zabetonowania dostępu do danych na temat aktu urodzenia Obamy, parlament stanu Hawaje uchwalił ustawę, która pozwala agendom rządu USA, na ignorowanie wniosków obywateli dotyczących państwowych dokumentów. Oznacza to, że hawajski departament zdrowia, nie będzie musiał, pomimo próśb, zaprezentować amerykańskiej opinii publicznej aktu urodzenia Baracka Obamy.
Jednym słowem, prawo wymaga by kandydat na prezydenta był urodzony w USA, ale prawo nie wymaga, by to potwierdzał określonym dokumentem i może to robić w sposób w jaki uzna to za wygodny dla niego. Kongres przyznaje przez to, że ten zapis Konstytucji jest zapisem pustym, bo nie popartym żadną sankcją prawną. Jak to się ma do prawa obywateli do pełnej informacji na temat osób publicznych, tego prawnicy Kongresu nie tłumaczą. Zadziwia tylko fakt, że do ochrony(utajniania) danych o Prezydencie USA przed narodem amerykańskim, angażuje się całą potęgę państwa(z tworzeniem prawa sankcjonującego bezprawie), a to przecież potwierdza tylko, że podejrzenia obywateli są słuszne. Czyj zatem interes chroni państwo?
Na to pytanie jest tylko jedna odpowiedź:
- państwo chroni globalną mafię("deep state"), której jądrem są globalni żydowscy bankierzy na czele z familiami Rockefellerów i Rothschildów, plus kilka innych mniejszych.
amerykańskie prawo wyborcze jest dziwne
Za duzo w nim zaufania do uczciwości obywateli. Pozostawia zbyt wiele furtek na jego omijanie. Nie stosuje koniecznych zabezpieczeń. Przykładem z ostatnich wyborów jest sprawdzanie, czy wyborca jest uprawniony do głosowania w ogóle, a w szczególe w danym okręgu. Wydaje sie nie dopomyslenia to, że ktoś, kto nie ma prawa wyborczego może jednak oddać głos w wyborach. A mamy w XXI wiek.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
Barack Hussein Obama HOMOSEKSUALISTA, a jego niby żona TRANS
To nie wszystko... wystarczy poszukać w internecie, tam nic nie ginie, tylko należy pomijać komunistyczne media jak GOOGLE, FACEBOOK, YOUTUBE i TWETTER
Barack Hussein Obama jest HOMOSEKSUALISTĄ, a jego niby "żona" Michelle Robinson, to jego kumpel... ha ha ha... jak niewiele ludzie wiedzą, bo nie chce im się szukać...
Michelle Obama is Really Michael Robinson
FUCK you MOTHERFUCKERS ALL !!!
B.H.
Obama był "wybrany" przed wyborami. Widziałem w necie dokument oryginalny z podpisem B.H. Obamy jako prezydenta USA, choć TO była późna jesień, a wybory jeszcze się wcale nie zaczęły. Nie było żadnych głosowań. No a ubiegłoroczne? psi wybierały, więc.......schodzi się na psy
Na załączonym obrazku...
Na załączonym obrazku Kopernik podczas nocnych obserwacji nieba, oczywiście w czasie pełnego zachmurzenia. Jest więc w pełni uzasadniona czarna karnacja skóry wielkiego astronoma.
Pozdrawiam
jan patmo
Kopernik
oglądał widać ciemną stronę Księżyca. jakiś czas później jeden zespół angielski nagrał o tym płytę. Wydawało się, że dał plamę, ale okazało się, że jednak był to sukces. Nie pierwszy to raz, gdy plama nie okazała się porażką. Niestety "biała plama" nigdy nie będzie uznana za sukces. Dziś nawet jest na cenzurowanym. Tyfus plamisty też raczej nie ma szans na rehabilitację. Może jedynie jakiś doktor zrobi na nim habilitację. Chyba ze wcześniej dopadnie go zwyrodnienie plamki żółtej w oku i habilitacji nie napisze.
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
@
Studenci uczelni artystycznej w Sztokholmie domagają się zmiany nazwy sali wystawienniczej Morze Białe - ich zdaniem jest rasistowska
Monty Python zdechłby dziś z głodu. Coraz trudniej odróżnić co jest głupawym żartem, a co rzeczywistością
Babies Lives Matter
White Lives Matter
Morze Białe
A co z Morzem Czarnym? Może zamienią sie nazwami? :)
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
@All
"Demokraci w Izbie Reprezentantów zdążyli już przyjąć ustawę H.R.484, która ma gwarantować, że żadne budynki federalne nie zostaną nazwane imieniem Donalda Trumpa ani innych niegodnych prezydentów..."
W ustawie podano szczegółowo zasady:
SEC. 2. OGRANICZENIE ŚRODKÓW FEDERALNYCH W ZAKRESIE UPAMIĘTNIANIA NIEKTÓRYCH BYŁYCH PREZYDENTÓW.
Niezależnie od sekcji 3102 tytułu 40 Kodeksu Stanów Zjednoczonych, żadne fundusze federalne nie mogą być wykorzystywane do:
(1) tworzenia lub pokazywania jakiegokolwiek symbolu, pomnika upamiętniającego byłego prezydenta, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów w dniu lub przed datą wejścia w życie niniejszej ustawy lub został skazany za przestępstwo stanowe lub federalne związane z działaniami przejęty oficjalnie jako Prezydent Stanów Zjednoczonych na federalnych gruntach publicznych, w tym na autostradach, parkach, metrach, budynkach federalnych, obiektach wojskowych, ulicach lub innych majątkach federalnych;
(2) nazwać, wyznaczyć lub zmienić wygląd budynku federalnego lub gruntu federalnego po lub dla upamiętnienia jakiegokolwiek byłego prezydenta, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów w dniu lub przed datą wejścia w życie niniejszej ustawy lub został skazany za przestępstwo stanowe lub federalne związane z działaniami podejmowanymi podczas urzędowania jako Prezydent Stanów Zjednoczonych.
SEC. 3. OGRANICZENIE ŚRODKÓW FEDERALNYCH NA NIERUCHOMOŚCI NIEKTÓRYCH BYŁYCH PREZYDENTÓW.
Bez względu na jakiekolwiek inne przepisy prawa, żadne fundusze federalne ani inna federalna pomoc finansowa nie może zostać udzielona państwu, jego jednostce politycznej lub podmiotowi, jeśli takie fundusze lub pomoc finansowa zostaną wykorzystane na rzecz jakiegokolwiek budynku, gruntu, konstrukcji, instalacji lub jakikolwiek inny majątek noszący nazwisko, nazwany lub wskazany na pamiątkę któregokolwiek byłego prezydenta, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów w dniu lub przed datą wejścia w życie niniejszego Aktu lub został skazany przez państwo za przestępstwa federalne związane z działaniami podejmowanymi podczas oficjalnego urzędowania jako prezydent Stanów Zjednoczonych.
SEC. 4. OGRANICZENIE DZIAŁANIA BYŁYCH PREZYDENTÓW.
Bez względu na jakiekolwiek postanowienie ustawy zatytułowanej „Ustawa zapewniająca emeryturę, asystentów biurowych i przywileje bezpłatnej korespondencji dla byłych prezydentów Stanów Zjednoczonych oraz do innych celów”, zatwierdzona 25 sierpnia 1958 r. (Nota 3 USC 102; powszechnie znana jako „Ustawa o byłych prezydentach z 1958 r.”), każdy były prezydent, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów w dniu lub przed datą wejścia w życie niniejszej ustawy lub został skazany za przestępstwo stanowe lub federalne w związku z działaniami podjętymi w charakterze urzędowym jako Prezydent Stanów Zjednoczonych nie jest uprawniony do otrzymywania żadnych świadczeń innych niż ochrona Secret Service na podstawie tej ustawy.
SEC. 5. ZAKAZ POCHÓWKU NIEKTÓRYCH BYŁYCH PREZYDENTÓW.
(wzorowano się na trupim synodzie -moje)
W sekcji 7722 (a) tytułu 10, Kodeks Stanów Zjednoczonych, na końcu wprowadza się następujące zmiany: „(3) Wykonując paragrafy (1) i (2), Sekretarz Obrony nie może zatwierdzać decyzji dotyczącej prawa do pochówku na Cmentarzu Narodowym w Arlington dokonanej przez Sekretarza Armii, który zezwala na pochówek w Arlington Cmentarzu Narodowym każdego byłego prezydenta, który został dwukrotnie postawiony w stan oskarżenia przez Izbę Reprezentantów w dniu lub przed datą wejścia w życie niniejszej ustawy lub został skazany za przestępstwo stanowe lub federalne w związku z działaniami podjętymi podczas urzędowania jako Prezydent Stanów Zjednoczonych ”.
https://www.congress.gov/bill/117th-congress/house-bill/484/text?r=12&s=1
Komunistyczny totalitaryzm w USA w pełni rozkwitu!
to przykład
że przeżytkiem jest twierdzenie, iż prawo nie działa wstecz :)
Krispin z Lamanczy
Aby czynić dobro, trzeba umieć rozróżniać między dobrem a złem.
Każdy uczy się na błędach. Nie musisz się uczyć na swoich!
TT blokuje Trumpa,a dla
TT blokuje Trumpa,a dla równowagi blokuje zdjęcia Bidena obściskującego małe dziewczynki.