Światowa farmakratyczna tyrania

Obrazek użytkownika gps65
Świat

Skąd w ostat­ni­ch de­ka­da­ch ta­ki wy­syp trans­sek­su­ali­zmu? Dla­cze­go co­raz wię­cej lu­dzi, szcze­gól­nie mło­dy­ch, w tym dzie­ci, chce zmie­nić płeć? Po co roz­bu­do­wu­je się pro­pa­gan­da na­krę­ca­ją­ca te pro­ble­my? Dla­cze­go rzą­dy i or­ga­ni­za­cje mię­dzy­na­ro­do­we usil­nie pra­cu­ją nad tym, by lu­dziom od­wra­cać toż­sa­mo­ść płcio­wą?

  To pro­ste — cho­dzi o to, że lu­dzie z ty­mi za­bu­rze­nia­mi są do koń­ca ży­cia uza­leż­nie­ni od che­mi­ka­liów sprze­da­wa­ny­ch przez kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne.

  Jed­nak­że to je­st tyl­ko ma­ły wy­ci­nek bar­dziej ogól­nej ten­den­cji. Osta­tecz­nym ce­lem je­st utwo­rze­nie rzą­du świa­to­we­go opar­te­go na pań­stwie te­ra­peu­tycz­nym. Far­ma­ko­lo­gia to na­rzą­dzie wła­dzy. Wszel­kie za­bu­rze­nia są ko­rzyst­ne dla wła­dzy po­li­tycz­nej, bo uza­leż­nia­ją lu­dzi od róż­ny­ch far­ma­ceu­ty­ków. A tak otu­ma­nio­ny­ch lu­dzi ła­twiej spa­cy­fi­ko­wać, ła­twiej znie­wo­lić i wy­ko­rzy­stać, ła­twiej ho­do­wać jak by­dło.

  Dla­te­go tak bar­dzo pro­mo­wa­ne są róż­ne zbo­cze­nia, wy­na­tu­rze­nia, ano­ma­lie i ku­rio­za, zbior­czo zwa­ne LGBT+. Wszy­scy ci lu­dzie, któ­rzy ma­ją róż­ne ułom­no­ści i za­bu­rze­nia po­trze­bu­ją róż­no­rod­ny­ch, czę­sto dro­gi­ch, far­ma­ceu­ty­ków. To nie tyl­ko le­kar­stwa czy szcze­pion­ki, ale też ma­secz­ki, strzy­kaw­ki, wa­ci­ki, ja­kieś wa­ze­li­ny, środ­ki an­ty­kon­cep­cyj­ne i in­ne pro­duk­ty me­dycz­ne wy­twa­rza­ne przez kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne. Zdro­wie czło­wie­ka, w tym zdro­wie psy­chicz­ne, po pro­stu zo­sta­ło sil­nie uza­leż­nio­ne od po­li­ty­ki.

  Pań­stwa i ich rzą­dy ro­bią więc wszyst­ko, by lu­dzi uza­leż­niać od wszel­ki­ch me­dy­ka­men­tów. W każ­dym mie­ście opró­cz ban­ków naj­wię­cej je­st ap­tek. A wszyst­ko za­czę­ło się od zwy­cię­stwa na świe­cie so­cja­li­zmu, opa­no­wa­nia pań­stw przez so­cjal­de­mo­kra­tów, któ­rzy ogło­si­li, że pań­stwo mu­si zaj­mo­wać się le­cze­niem. Przy­chod­nie, szpi­ta­le, uczel­nie me­dycz­ne zo­sta­ły upań­stwo­wio­ne, al­bo sil­nie uza­leż­nio­ne od prze­pi­sów i do­ta­cji. Le­ka­rze sta­li się urzęd­ni­ka­mi pań­stwo­wy­mi zaj­mu­ją­cy­mi się głów­nie biu­ro­kra­cją słu­żą­cą spra­woz­daw­czo­ści. Pań­stwa ja­ko ta­kie po­wsta­ły na ba­zie służ­by woj­sko­wej, a w ra­ma­ch roz­ra­sta­nia się utwo­rzy­ły służ­bę zdro­wia. Dziś ta służ­ba to naj­po­tęż­niej­sze na­rzę­dzie znie­wo­le­nia.

  W Pol­sce rzą­dzi PiS i przed ostat­nie trzy la­ta do­bit­nie udo­wod­nił, że je­st świa­do­mym, ak­tyw­nym, peł­no­praw­nym człon­kiem świa­to­we­go tren­du znie­wa­la­nia lu­dzi i ca­ły­ch na­ro­dów przez mię­dzy­na­ro­do­we kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne. Obec­ne rzą­dy ocho­czo wzię­ły udział prze­krę­cie ko­wi­do­wym, okra­da­jąc Po­la­ków na mi­liar­dy zło­ty­ch. Nie­mniej szy­ku­ją­ca się do prze­ję­cia wła­dzy opo­zy­cja, czy­li Ko­ali­cja Oby­wa­tel­ska, PSL, SLD, Pol­ska 2050 czy in­na Le­wi­ca jesz­cze bar­dziej ocho­czo sprze­da­dzą nas mię­dzy­na­ro­do­wym kon­cer­nom z WHO na cze­le. Już za­czy­na­ją wcho­dzić w ży­cie po­ro­zu­mie­nia gwa­ran­tu­ją­ce WHO wła­dze po­nad pań­stwa­mi, co je­st za­ląż­kiem rzą­du świa­to­we­go.

  Więc je­śli chce­my od­zy­skać wol­no­ść, to w Pol­sce nie ma­my in­ne­go wyj­ścia jak gło­so­wać na Kon­fe­de­ra­cję, któ­ra je­st je­dy­nym zna­czą­cym, ma­ją­cym dwu­cy­fro­we po­par­cie ugru­po­wa­niem, któ­re sprze­ci­wia się tej świa­to­wej ty­ra­nii far­ma­ceu­tycz­nej. Tyl­ko Kon­fe­de­ra­cja na­gła­śnia­ła i pięt­no­wa­ła ab­sur­dy ko­wi­do­we, któ­re rzą­dzą­cy wpro­wa­dza­li nam przez ostat­nie la­ta. Tyl­ko Kon­fe­de­ra­cja zwra­ca­ła uwa­gę na to, że wszyst­kie za­rzą­dze­nia wła­dzy by­ły nie­zgod­ne z ba­da­nia­mi na­uko­wy­mi.

  Nie­daw­no zro­bi­łem pa­ra­fra­zę bar­dzo cie­ka­we­go tek­stu To­ma­sza Ga­bi­sia, któ­ra do­bit­nie wy­ja­śnia te kwe­stie. Pań­stwo so­cja­li­stycz­ne prze­kształ­ca się pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne, pan­de­micz­ne, hi­po­chon­drycz­ne – nad­cho­dzi far­ma­kra­tycz­na ty­ra­nia. Je­śli te­go nie zro­zu­mie­cie, to nie do­ży­je­cie w zdro­wiu nad­cho­dzą­cej za kil­ka de­kad oso­bli­wo­ści tech­no­lo­gicz­nej, któ­ra i tak wszyst­ko prze­wró­ci do gó­ry no­ga­mi. Je­śli do te­go cza­su sta­nie­cie się uza­leż­nio­ny­mi od far­ma­ceu­ty­ków po­tul­ny­mi zom­bi, to na­wet nie za­uwa­ży­cie, że ste­ru­ją­cym wa­mi wład­cą prze­sta­nie być człowiek, ale tę wła­dzę przej­mą ro­bo­ty i sztucz­na in­te­li­gen­cja.

]]>Grzegorz GPS Świderski]]>
]]>t.me/KanalBlogeraGPS]]>

Pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne

  Pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne, to ta­ki sys­tem pań­stwo­wy­ch i zwią­za­ny­ch z pań­stwem in­sty­tu­cji, któ­re swo­ją le­gi­ty­mi­za­cję czer­pią z za­pew­nia­nia oby­wa­te­lom zdro­wia, a co za tym idzie za­in­te­re­so­wa­ne są w me­dy­ka­li­za­cji co­raz szer­szej sfe­ry ludz­kie­go ży­cia – im wię­cej za­cho­wań, sta­nów me­dycz­ny­ch czy do­le­gli­wo­ści uzna­ny­ch zo­sta­nie za cho­ro­bę, tym więk­sze moż­li­wo­ści dzia­ła­nia i roz­bu­do­wy swo­ich wpły­wów i wła­dzy ma­ją apa­ra­ty zaj­mu­ją­ce się zdro­wiem. Uży­wa­nie nar­ko­ty­ków, pa­le­nie pa­pie­ro­sów, nad­mier­ne je­dze­nie, kra­dzie­że w skle­pa­ch (klep­to­ma­nia), za­cho­wa­nia sek­su­al­ne, uprze­dze­nia ra­so­we, nie­śmia­ło­ść, sa­mo­bój­stwo, na­ro­dzi­ny, sta­ro­ść, śmierć – prak­tycz­nie wszyst­ko mo­że zo­stać uzna­ne za cho­ro­bę al­bo symp­tom cho­ro­by. Po­ja­wia­ją się no­we cho­ro­by jak syn­drom chro­nicz­ne­go zmę­cze­nia, fo­bia so­cjal­na, ma­łe pier­si u ko­biet, dys­funk­cjo­nal­no­ść sek­su­al­na, ły­sie­nie, no­we cho­ro­by dzie­cię­ce, jak „nad­po­bu­dli­wo­ść” czy de­fi­cyt uwa­gi.

  W pań­stwie te­ra­peu­tycz­nym po­li­ty­cy i urzęd­ni­cy w ki­tla­ch na­ukow­ców de­fi­niu­ją, co je­st cho­ro­bą i co na­le­ży ro­bić, że­by ją „zwal­czyć”. Współ­cze­sna wła­dza opie­ra się na dok­try­nie, że wszyst­kie pro­ble­my są pro­ble­ma­mi zdro­wot­ny­mi i wszyst­kie pro­ble­my zdro­wot­ne są spra­wą rzą­du. Na­ra­sta po­li­ty­za­cja zdro­wia, me­dy­ka­li­za­cja po­li­ty­ki i pro­ble­mów spo­łecz­ny­ch, pań­stwo wy­ka­zu­je wiel­kie za­in­te­re­so­wa­nie kon­cep­cja­mi cho­ro­by i zdro­wia, apa­rat pań­stwo­wy przej­mu­je od­po­wie­dzial­no­ść za zdro­wie oby­wa­te­li.

Far­ma­kra­tycz­na ty­ra­nia

  Od 1960 do 1998 ro­ku wy­dat­ki USA na zdro­wie na gło­wę oby­wa­te­la wzro­sły po­nad stu­krot­nie. Ro­śnie też licz­ba le­ka­rzy i co­raz bar­dziej roz­ra­sta­ją się in­sty­tu­cje zdro­wia pu­blicz­ne­go. Za­cho­dzi trans­for­ma­cja USA z kon­sty­tu­cyj­nej re­pu­bli­ki w pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne, gdzie me­dycz­ne sym­bo­le gra­ją ro­le sym­bo­li pa­trio­tycz­ny­ch, a rzą­dy pra­wa za­stę­po­wa­ne są przez rzą­dy me­dycz­nej wła­dzy i „te­ra­pii”. W od­wro­cie je­st daw­na in­spi­ro­wa­na so­cja­li­zmem le­gi­ty­mi­za­cja pań­stwa so­cjal­ne­go, któ­ra za­stę­po­wa­na je­st le­gi­ty­mi­za­cją zdro­wot­ną i me­dycz­ną. Nad­cho­dzi „far­ma­kra­tycz­na ty­ra­nia”!

Oty­ło­ść

  Kie­dy na przy­kład w 2004 ro­ku rząd pre­zy­den­ta Bu­sha po­sta­no­wił uznać „oty­ło­ść” za cho­ro­bę, to te­go ty­pu po­su­nię­cie na­tych­mia­st mo­bi­li­zu­je ca­ło­ść apa­ra­tu pań­stwo­we­go, gdyż w grę wcho­dzą: edu­ka­cja, pre­wen­cja, mo­ni­to­ro­wa­nie, kon­tro­la, po­li­ty­ka ży­wie­nio­wa, te­ra­pie, re­gu­la­cje i prze­pi­sy praw­ne, służ­ba zdro­wia, fi­nan­se (kwe­stie po­dat­ko­we, re­fun­do­wa­nia kosz­tów) etc. Oty­ło­ść nie je­st już spra­wą oso­bi­stą jed­nost­ki, le­cz pod­le­ga kon­tro­li i in­ter­wen­cji pań­stwa. Mó­wi się na­wet o „epi­de­mii oty­ło­ści”. Wpraw­dzie nie je­st to re­al­na epi­de­mia, bo na ra­zie nie od­kry­to żad­ne­go wi­ru­sa, któ­ry po­wo­du­je oty­ło­ść, ale tak ma być trak­to­wa­na – ję­zyk mo­de­lu in­fek­cyj­ne­go cho­ro­by je­st uży­wa­ny do opi­sy­wa­nia sta­nu or­ga­ni­zmu, w spo­sób oczy­wi­sty spo­wo­do­wa­ne­go przez czyn­ni­ki w du­żej mie­rze za­leż­ne od sa­me­go czło­wie­ka (przy bra­ku wi­ru­sa oty­ło­ści w od­wo­dzie po­zo­sta­je „gen oty­ło­ści”).

„Pan­de­mia” Co­vid-19

  De­fi­ni­cje i środ­ki po­dej­mo­wa­ne dla zwal­cza­nia „pan­de­mii” Co­vid-19 na­le­ży wi­dzieć w kon­tek­ście pań­stwa te­ra­peu­tycz­ne­go, dla któ­re­go no­wa cho­ro­ba in­fek­cyj­na i za­kaź­na je­st zna­ko­mi­tym pre­tek­stem do roz­sze­rze­nia swo­jej wła­dzy. Ale pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne po­zo­sta­je w ści­słym związ­ku z ty­mi, któ­rzy „pro­du­ku­ją i sprze­da­ją” pre­pa­ra­ty ge­ne­tycz­ne zwa­ne „szcze­pion­ka­mi”, czy­li z prze­my­słem far­ma­ceu­tycz­nym. Je­śli wal­ka z Co­vid-19 to ogrom­ny mię­dzy­na­ro­do­wy pro­gram po­mo­cy, w któ­rym be­ne­fi­cjen­ci są iden­ty­fi­ko­wal­ni, a do­na­to­rzy (po­dat­ni­cy) ano­ni­mo­wi, zy­ski zo­gni­sko­wa­ne, kosz­ty roz­pro­szo­ne, stra­ty zso­cja­li­zo­wa­ne, to kor­po­ra­cje far­ma­ceu­tycz­ne na­le­żą, co oczy­wi­ste, do be­ne­fi­cjen­tów – opró­cz te­go, że sprze­da­ją swo­je wy­ro­by na ryn­ku, to otrzy­mu­ją ol­brzy­mie za­mó­wie­nia od rzą­dów oraz in­ny­ch in­sty­tu­cji i nie mu­szą się mar­twić tym, czy pa­cjen­tów stać na le­kar­stwa.

  Z punk­tu wi­dze­nia far­ma­ceu­tycz­nej kor­po­ra­cji no­wa cho­ro­ba, ta­ka jak Co­vid-19, ozna­cza gi­gan­tycz­ne roz­sze­rze­nie ryn­ku i bi­lio­no­we zy­ski. In­te­re­sy kon­cer­nów far­ma­ceu­tycz­ny­ch zbież­ne są z in­te­re­sa­mi biu­ro­kra­cji ds. zdro­wia pu­blicz­ne­go, mię­dzy­na­ro­do­wy­ch i na­ro­do­wy­ch in­sty­tu­cji i or­ga­ni­za­cji. Two­rzą one je­den wiel­ki sym­bio­tycz­ny układ, dla któ­re­go czło­wiek je­st „dwu­noż­ną wiąz­ką dia­gnoz”, a me­dy­cy­na tech­no­lo­gicz­no-far­ma­ko­lo­gicz­na sta­no­wi na­tu­ral­ne śro­do­wi­sko dzia­ła­nia. Wspól­nie za­in­te­re­so­wa­ne są w nie­ogra­ni­czo­nej po­da­ży pa­cjen­tów po­trze­bu­ją­cy­ch po­mo­cy.

Kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne

  Nie na­le­ży za­po­mi­nać o pod­sta­wo­wym fak­cie: dla kon­cer­nów far­ma­ceu­tycz­ny­ch ryn­kiem je­st cia­ło czło­wie­ka, a tak­że je­go umy­sł, o ty­le, o ile i umy­sł moż­na „le­czyć” środ­ka­mi far­ma­ko­lo­gicz­ny­mi. Cia­ło sta­je się z jed­nej stro­ny wła­sno­ścią pań­stwa w zso­cja­li­zo­wa­nym sys­te­mie me­dy­cy­ny pań­stwa te­ra­peu­tycz­ne­go, a rów­no­cze­śnie „dzier­ża­wio­ne” je­st przez pry­wat­ne kon­cer­ny far­ma­ceu­tycz­ne.

  Są one, tak sa­mo, jak funk­cjo­na­riu­sze pań­stwa te­ra­peu­tycz­ne­go, za­in­te­re­so­wa­ne me­dy­ka­li­za­cją jak naj­więk­sze­go ob­sza­ru sta­nów ludz­kie­go cia­ła i umy­słu, jak naj­więk­szej licz­by ludz­ki­ch za­cho­wań. Im więk­sza me­dy­ka­li­za­cja ży­cia co­dzien­ne­go, tym dla ni­ch le­piej. Ich zy­ski za­le­żą od kon­ty­nu­acji i eks­pan­sji cho­rób. Za­tem po­ja­wia­ją się no­we cho­ro­by, zwy­kłe do­le­gli­wo­ści za­mie­nia­ją się w pro­ble­my me­dycz­ne, lek­kie ob­ja­wy w cięż­kie, ry­zy­ko wy­stę­pu­ją­ce w ży­ciu sta­je się cho­ro­bą.

  Z po­mo­cą za­przy­jaź­nio­ny­ch me­diów, któ­re wy­wo­łu­ją pa­ni­kę i hi­ste­rię na te­mat cho­rób, kreu­je się jak naj­więk­szy za­sięg zja­wi­ska, roz­sze­rza gra­ni­ce cho­rób, aby mak­sy­ma­li­zo­wać po­ten­cjal­ne ryn­ki. Du­żo pie­nię­dzy moż­na wy­cią­gnąć od zdro­wy­ch lu­dzi, któ­rzy są­dzą, że są cho­rzy. Biz­nes far­ma­ceu­tycz­ny dzia­ła tak jak każ­dy biz­nes – „two­rząc no­we po­trze­by i no­we pra­gnie­nia” – w tym przy­pad­ku trze­ba prze­ko­nać lu­dzi, że są cho­rzy, a wte­dy po­ja­wi się u ni­ch po­trze­ba ku­pie­nia no­we­go le­ku.

  Wiel­ki biz­nes far­ma­ceu­tycz­ny, któ­ry od mo­men­tu wy­na­laz­ku an­ty­bio­ty­ków sta­je się po­nadna­ro­do­wy (wcze­śniej dzia­ła­ły ma­łe, lo­kal­ne, ewen­tu­al­nie na­ro­do­we fir­my), je­st dziś jed­ną z naj­bar­dziej zy­skow­ny­ch ga­łę­zi prze­my­słu. Ope­ru­je ze­stan­da­ry­zo­wa­ny­mi daw­ka­mi – nie­za­leż­nie od te­go, gdzie na ku­li ziem­skiej ży­je cho­ry lub „cho­ry” i kim je­st, lek je­st dla nie­go wła­ści­wy. Za­sa­da „pill for eve­ry ill” je­st pod­sta­wą je­go dzia­ła­nia. Za­in­te­re­so­wa­ny je­st me­dy­cy­ną, w któ­rej do­mi­nu­ją­cą ro­lę od­gry­wa­ją te­sty la­bo­ra­to­ryj­ne opie­ra­ją­ce się na sta­ty­stycz­nej, a nie ab­so­lut­nej zgod­no­ści po­mię­dzy wy­ni­ka­mi te­stu a da­ny­mi za­bu­rze­nia­mi w or­ga­ni­zmie.

  W ten spo­sób two­rzy się wiel­kie ryn­ki, gdyż z jed­nej stro­ny te­sty są co­raz do­sko­nal­sze i wy­kry­wa­ją „stan cho­ro­bo­wy” u co­raz więk­szy­ch grup lu­dzi, a z dru­giej tak usta­la się po­ziom ja­kie­goś wskaź­ni­ka cho­ro­by, np. cho­le­ste­ro­lu, aby co­raz wię­cej lu­dzi uzna­wa­ny­ch by­ło za cho­ry­ch, a tym sa­mym sta­wa­ło się klien­ta­mi firm far­ma­ceu­tycz­ny­ch – ta­ką sa­mą ro­lę od­gry­wa­ją, rze­cz ja­sna, te­sty na wy­kry­cie prze­ciw­ciał Sars-CoV-2, któ­re kreu­ją pa­ni­kę i stwa­rza­ją wiel­ką gru­pę klien­tów, któ­ry­ch le­cze­nie re­fun­do­wa­ne je­st z ka­sy pań­stwo­wej. Stwo­rzyć wiel­ki mię­dzy­na­ro­do­wy, dłu­go­ter­mi­no­wy ry­nek le­ków i szcze­pio­nek – to je­st za­sad­ni­czy cel mar­ke­tin­go­wej stra­te­gii kon­cer­nów far­ma­ceu­tycz­ny­ch. Tej stra­te­gii wszyst­ko je­st pod­po­rząd­ko­wa­ne: te­sto­wa­nie, dia­gno­zo­wa­nie, sta­ty­sty­ki, ba­da­nia na­uko­we, te­ra­pie etc.

So­ju­sz pań­stwa z kon­cer­na­mi far­ma­ceu­tycz­ny­mi

  De­fi­ni­cje cho­rób i le­cze­nia są dziś kon­tro­lo­wa­ne przez mo­no­po­li­stycz­ny so­ju­sz es­ta­bli­sh­men­tu me­dycz­ne­go i pań­stwa. W skład te­go so­ju­szu wcho­dzi trze­ci ko­ali­cjant, czy­li kor­po­ra­cje far­ma­ceu­tycz­ne, bio­far­ma­ceu­tycz­ne, bio­tech­no­lo­gicz­ne etc.

  Wy­twa­rza się no­wa „kon­struk­cja cho­ro­by” z punk­tu wi­dze­nia kor­po­ra­cji far­ma­ceu­tycz­ny­ch, kon­struk­cja, któ­ra zbie­ga się z kon­struk­cją wy­twa­rza­ną przez biu­ro­kra­cję zdro­wot­ną. Far­ma­ceu­tycz­ne fir­my ak­tyw­nie spon­so­ru­ją de­fi­ni­cje cho­rób i pro­pa­gu­ją je za­rów­no wśród le­ka­rzy prze­pi­su­ją­cy­ch le­ki, jak i wśród ty­ch, któ­rzy je za­ży­wa­ją.

No­zo­lo­gia, czy­li kla­sy­fi­ka­cja cho­rób.

  O ile kla­sycz­na no­zo­lo­gia, któ­rej ce­lem by­ła em­pi­rycz­na słusz­no­ść i na­uko­wa rze­tel­no­ść, nie zaj­mo­wa­ła się le­cze­niem cho­rób, o ty­le no­wa no­zo­lo­gia, któ­rej ce­lem są po­li­tycz­ne i za­wo­do­we pro­fi­ty, czy­ni moż­li­wo­ść te­ra­pii jed­nym z kry­te­riów cho­ro­by, a to le­ży prze­cież w po­lu naj­wyż­sze­go za­in­te­re­so­wa­nia kon­cer­nów far­ma­ceu­tycz­ny­ch. Je­śli ja­kiś lek czy te­ra­pia są kla­sy­fi­ko­wa­ne ja­ko „le­cze­nie”, przed­miot „le­cze­nia” ja­ko „pa­cjent”, je­go za­cho­wa­nie po le­cze­niu ja­ko „po­pra­wę”, wte­dy ip­so fac­to „ma on cho­ro­bę”. Re­ak­cja na te­ra­pię sta­je się jed­nym z kry­te­riów dia­gno­stycz­ny­ch, np. po­pu­lar­no­ść Pro­za­cu je­st trak­to­wa­na ja­ko do­wód, że de­pre­sja je­st po­wszech­nym zja­wi­skiem; apro­ba­ta Pro­za­cu i in­ny­ch an­ty­de­pre­san­tów przez in­sty­tu­cje pań­stwo­we do­wo­dzi, że de­pre­sja je­st cho­ro­bą.

  Lu­dwik Pa­steur stwier­dził, że kie­dy za­sta­na­wia się nad cho­ro­bą, ni­gdy nie my­śli o le­kar­stwie na nią. Je­śli „far­ma­kra­ta” (funk­cjo­na­riu­sz pań­stwa te­ra­peu­tycz­ne­go al­bo ba­da­cz na usłu­ga­ch kor­po­ra­cji far­ma­ceu­tycz­ny­ch) za­sta­na­wia się nad cho­ro­bą, to nie my­śli o ni­czym in­nym jak o le­kar­stwie. W kla­sycz­nej no­zo­lo­gii dia­gno­za by­ła od­dzie­lo­na od te­ra­pii, obec­nie ma­my okres przej­ścio­wy, w któ­rym dia­gno­za i te­ra­pia za­czy­na­ją zle­wać się ze so­bą, na koń­cu tej dro­gi bę­dzie sy­tu­acja ta­ka, w któ­rej te­ra­pia po­prze­dza dia­gno­zę, in­ny­mi sło­wy, ma­my te­ra­pię, na przy­kład no­we le­ki i po­szu­ku­je­my dla ni­ch cho­ro­by.

Bio­wła­dza

  Związ­ki po­mię­dzy obo­ma ty­mi sek­to­ra­mi „bio­wła­dzy” są czę­sto przed­sta­wia­ne w dia­me­tral­nie od­mien­ny spo­sób. Jed­ni uwa­ża­ją, że wła­dza po­li­tycz­na, in­sty­tu­cje i biu­ro­kra­tycz­ne struk­tu­ry pań­stwa te­ra­peu­tycz­ne­go (tak­że te mię­dzy­na­ro­do­we jak WHO) kon­tro­lu­ją dzia­ła­nia prze­my­słu far­ma­ceu­tycz­ne­go, bo to one apro­bu­ją le­ki okre­ślo­ny­ch pro­du­cen­tów, i ku­pu­ją dro­gie, opa­ten­to­wa­ne le­ki pro­du­ko­wa­ne przez naj­więk­sze kor­po­ra­cje, in­ni na­to­mia­st są skłon­ni uwa­żać, że je­st na od­wrót, że to far­ma­ceu­tycz­ne kor­po­ra­cje pod­po­rząd­ko­wa­ły so­bie in­sty­tu­cje i win­te­gro­wa­ły je w swo­ją stra­te­gię mar­ke­tin­go­wą. Wy­da­je się, że oba te po­glą­dy są zbyt skraj­ne i, jak to czę­sto by­wa, „praw­da le­ży po­środ­ku”.

  Na­ukow­cy ba­da­ją i usta­la­ją, in­sty­tu­cje apro­bu­ją, kor­po­ra­cje pa­ten­tu­ją, pro­du­ku­ją za­apro­bo­wa­ne le­ki, do­sta­ją mo­no­pol i sprze­da­ją le­ki, za­rów­no oso­bom pry­wat­nym, jak i in­sty­tu­cjom pań­stwo­wym i or­ga­ni­za­cjom mię­dzy­na­ro­do­wym. Pań­stwo te­ra­peu­tycz­ne i kor­po­ra­cje far­ma­ceu­tycz­ne są jak bra­cia sy­jam­scy, nie­ro­ze­rwal­nie ze so­bą złą­cze­ni. Ono dą­ży do roz­sze­rze­nia swej wła­dzy i zwięk­sze­nia środ­ków, któ­re roz­dzie­la, one chcą mak­sy­ma­li­zo­wać zy­ski i za­ra­zem mieć pe­wien udział we wła­dzy. Oba ele­men­ty są wo­bec sie­bie kom­ple­men­tar­ne, two­rząc wspól­nie sys­tem „bio­wła­dzy”, sys­tem, w któ­rym kon­tro­li pod­le­ga cia­ło czło­wie­ka, je­go bio­lo­gia i fi­zjo­lo­gia, je­go ży­cio­we funk­cje, za­cho­wa­nia, oby­cza­je, na­ło­gi, któ­re wcze­śniej po­zo­sta­wa­ły pry­wat­ną spra­wą jed­nost­ki. Ca­ły sys­tem bu­du­je swo­ją le­gi­ty­mi­za­cję na za­pew­nie­niu czło­wie­ko­wi zdro­wia, na zwal­cza­niu cho­rób, wy­ko­rzy­stu­jąc stra­ch i na­dzie­ję: dwa naj­po­tęż­niej­sze mo­to­ry ludz­kie­go dzia­ła­nia.

Po­li­ty­za­cja Co­vi­du

  Kwe­stia pan­de­mii Sar-CoV-2 win­na być wi­dzia­na i wy­ja­śnia­na w tym kon­tek­ście. Ja­ko cho­ro­ba in­fek­cyj­na i za­kaź­na unie­waż­nia ona pra­wo czło­wie­ka do by­cia cho­rym, gdyż tu­taj cho­ry czło­wiek je­st za­gro­że­niem dla in­ny­ch lu­dzi, więc je­go cho­ro­ba nie je­st je­go pry­wat­ną spra­wą, ale spra­wą pu­blicz­ną, któ­ra wy­ma­ga po­li­tycz­nej, ad­mi­ni­stra­cyj­nej, a tak­że far­ma­ko­lo­gicz­nej in­ter­wen­cji.

Na­uka na usłu­ga­ch far­ma­kra­cji

  De­fi­ni­cja pan­de­mii ko­ro­na­wi­ru­sa zo­sta­ła wy­pra­co­wa­na przez pań­stwo­we in­sty­tu­cje zdro­wia pu­blicz­ne­go, zin­sty­tu­cjo­na­li­zo­wa­ną epi­de­mio­lo­gię i wi­ru­so­lo­gię. Przyj­rzyj­my się te­raz te­mu pro­ble­mo­wi od stro­ny kor­po­ra­cji far­ma­ceu­tycz­ny­ch, aby zo­ba­czyć, jak „kon­struk­cja cho­ro­by” słu­ży ich in­te­re­som, roz­sze­rze­niu ryn­ku i zwięk­sze­niu zy­sków. Kor­po­ra­cje far­ma­ceu­tycz­ne są waż­nym czyn­ni­kiem przy po­wsta­wa­niu i utrwa­la­niu „na­uko­wy­ch hi­po­tez” bio­me­dycz­ny­ch, któ­re nie po­wsta­ją na dro­dze na­uko­we­go po­szu­ki­wa­nia praw­dy, ale w wy­ni­ku gry struk­tu­ral­ny­ch, in­sty­tu­cjo­nal­ny­ch ko­niecz­no­ści i in­te­re­sów oraz zgod­nie z obo­wią­zu­ją­cą ide­olo­gią me­dycz­ną.

  Na cho­ro­bie nie­za­kaź­nej nie moż­na wie­le za­ro­bić. Kar­dio­lo­go­wie ba­da­ją na przy­kład, czy w przy­pad­ku cho­ro­by wień­co­wej przy­czy­ną nie je­st bak­te­ria. Z punk­tu wi­dze­nia kor­po­ra­cji ta­ki re­zul­tat na­uko­wy­ch po­szu­ki­wań był­by bar­dzo ko­rzyst­ny, bo na­tych­mia­st wzro­sła­by sprze­daż an­ty­bio­ty­ków za­bi­ja­ją­cy­ch bak­te­rię oraz szcze­pio­nek.

  Po­dob­nie jak funk­cjo­na­riu­sze in­sty­tu­cji, kor­po­ra­cje nie są za­in­te­re­so­wa­ne kon­ku­ren­cją teo­rii i hi­po­tez, po­trzeb­na je­st im jed­na „słusz­na” teo­ria, ta­ka, któ­ra pro­wa­dzi do jak naj­więk­szej licz­by klien­tów i mak­sy­ma­li­za­cji zy­sków. Je­st za­tem rze­czą oczy­wi­stą, że z te­go wzglę­du pew­ne teo­rie i hi­po­te­zy cie­szyć się bę­dą ich uzna­niem i wspar­ciem, a in­ne nie.

  Na przy­kład od daw­na już to­czy się spór na te­mat przy­dat­no­ści, sku­tecz­no­ści i szko­dli­wo­ści roz­ma­ity­ch szcze­pień. Ten spór to­czył­by się na płasz­czyź­nie na­uko­wej, gdy­by nie to, że wy­nik spo­ru ma bar­dzo wy­mier­ne skut­ki. W 1980 ro­ku se­kre­ta­rz ge­ne­ral­ny WHO Hal­fdan Mah­ler stwier­dził: „Je­śli rocz­nie chce­my ura­to­wać 6 mi­lio­nów dzie­ci przed śmier­cią od gruź­li­cy, ko­klu­szu, dy­fte­ry­tu, od­ry, pa­ra­li­żu dzie­cię­ce­go, mu­si­my za­szcze­pić rocz­nie 100-120 mi­lio­nów dzie­ci”. Ozna­cza to, że ktoś mu­si wy­pro­du­ko­wać 100-120 mi­lio­nów szcze­pio­nek rocz­nie, któ­re ktoś in­ny za­ma­wia i za któ­re pła­ci.

  W ta­kiej sy­tu­acji na­uko­wa hi­po­te­za, że być mo­że szcze­pion­ki nie są żad­nym waż­nym czyn­ni­kiem przy zwal­cza­niu roz­ma­ity­ch cho­rób, ma nie­wiel­kie szan­se na to, że­by zo­sta­ła uzna­na za słusz­ną, na­to­mia­st te­za, że szcze­pie­nia są ab­so­lut­nie ko­niecz­ne, ma za so­bą nie tyl­ko ar­gu­men­ty na­uko­we, ale in­sty­tu­cję, któ­ra za­ma­wia, za­ku­pu­je i roz­dzie­la szcze­pion­ki oraz ty­ch, któ­rzy szcze­pion­ki pro­du­ku­ją i sprze­da­ją. Spór po­mię­dzy dwo­ma na­uko­wy­mi hi­po­te­za­mi nie od­by­wa się w neu­tral­nej prze­strze­ni, w któ­rej na­stę­pu­je wy­mia­na ra­cjo­nal­ny­ch ar­gu­men­tów, ale w prze­strze­ni, w któ­rej jed­na ze stron ma o wie­le więk­sze szan­se prze­for­so­wa­nia swo­ich hi­po­tez, bo za jej ar­gu­men­ta­cją sto­ją po­tęż­ne in­te­re­sy po­li­tycz­ne i fi­nan­so­we, dla któ­ry­ch wy­nik na­uko­we­go spo­ru nie je­st obo­jęt­ny.

  Do­ty­czy to se­tek in­ny­ch przy­pad­ków – na przy­kład na wy­nik na­uko­we­go spo­ru na te­mat war­to­ści mle­ka mat­ki i za­let na­tu­ral­ne­go kar­mie­nia cze­ka­ją fir­my pro­du­ku­ją­ce sztucz­ne mle­ko i od­żyw­ki dla dzie­ci, i być mo­że nie tyl­ko bier­nie cze­ka­ją, ale ak­tyw­nie sta­ra­ją się wpły­nąć na ten spór. Na­uko­wiec, któ­ry pre­zen­tu­je te­zę, że lep­sze je­st mle­ko sztucz­ne niż mle­ko mat­ki, nie mu­si być po­sia­da­czem ani jed­nej ak­cji któ­rejś z firm pro­du­ku­ją­cy­ch sztucz­ne mle­ko, ale fakt, że je­go na­uko­we wy­wo­dy mo­gą zo­stać ide­al­nie wkom­po­no­wa­ne w „re­kla­mo­wy dys­kurs” ta­kiej fir­my, w jej stra­te­gię mar­ke­tin­go­wą, że od nie­go w pew­nym stop­niu za­le­żą zy­ski tej fir­my, je­st fak­tem zna­czą­cym i po­wi­nien być bra­ny pod uwa­gę.

  Po­dob­nie spór o to, czym je­st Co­vid-19 i ja­kie są je­go przy­czy­ny, o wi­ru­sa Sars-Cov-2 i je­go dzia­ła­nie, o eks­pe­ry­men­tal­ne pre­pa­ra­ty ge­ne­tycz­ny zwa­ne „szcze­pion­ka­mi”, nie je­st tyl­ko spo­rem na­uko­wym, le­cz po­li­tycz­nym, czy­li je­st spo­rem o wła­dzę, i je­st rów­nież spo­rem o pie­nią­dze, w tym o pie­nią­dze dla kor­po­ra­cji far­ma­ceu­tycz­ny­ch, dla ca­łe­go prze­my­słu bio­me­dycz­ne­go i bio­far­ma­ceu­tycz­ne­go i wszyst­ki­ch in­ny­ch firm, któ­re cią­gną zy­ski z obo­wią­zu­ją­ce­go dziś pan­de­micz­ne­go pa­ra­dyg­ma­tu ja­ko­by Co­vid-19 był bar­dzo za­bój­czą cho­ro­bą, a eks­pe­ry­men­tal­ne pre­pa­ra­ty ge­ne­tycz­ne je­dy­nym re­me­dium na nią.

  De­ba­ty na­uko­we na te­mat te­go pa­ra­dyg­ma­tu wi­dzieć na­le­ży po­przez pry­zmat ogól­nej ten­den­cji ob­ser­wo­wa­nej w ostat­ni­ch dzie­się­cio­le­cia­ch, któ­ra po­le­ga na tym, że wiel­ki biz­nes far­ma­ceu­tycz­ny sto­su­jąc naj­roz­ma­it­sze me­to­dy, od jaw­nej ko­rup­cji po sub­tel­ny na­ci­sk, sta­ra się przej­mo­wać kon­tro­lę i wpły­wać na wszyst­ko, co okre­śla je­go zy­ski: sys­tem kształ­ce­nia le­ka­rzy, in­sty­tu­cje edu­ka­cyj­ne i ba­daw­cze, ba­da­nia bio­me­dycz­ne, cza­so­pi­sma na­uko­we, in­for­ma­cja me­dycz­na, ty­py eks­per­tyz, dia­gno­sty­ka, or­ga­ni­za­cja i fi­nan­so­wa­nie służ­by zdro­wia, le­ka­rze i ich oby­cza­je „re­cep­to­we” – wszyst­ko wcho­dzi w za­kres za­in­te­re­so­wa­nia kor­po­ra­cji. Prze­my­sł far­ma­ceu­tycz­ny i prze­my­sły po­krew­ne sub­sy­diu­ją ba­da­nia bio­me­dycz­ne, roz­dzie­la­ją „gran­ty”, fun­du­ją in­sty­tu­ty, ka­te­dry, pro­fe­su­ry na uni­wer­sy­te­ta­ch i w kli­ni­ka­ch, gdzie te­sto­wa­ne są le­ki i roz­wi­ja­ne te­ra­pie.

  Kor­po­ra­cje far­ma­ceu­tycz­ne spon­so­ru­ją cza­so­pi­sma me­dycz­ne, fi­nan­su­ją su­ple­men­ty do ni­ch, w któ­ry­ch dru­ku­je się ma­te­ria­ły ze spon­so­ro­wa­ny­ch kon­fe­ren­cji i kon­gre­sów – pi­smo na­da­je tym ma­te­ria­łom wia­ry­god­no­ść, a po­tem pra­sa po­pu­lar­na przed­sta­wia je ja­ko na­uko­we. Sza­cu­je się, że po­ło­wa ar­ty­ku­łów pi­sa­ny­ch w cza­so­pi­sma­ch me­dycz­ny­ch na­pi­sa­na je­st przez gho­stw­ri­te­rów pra­cu­ją­cy­ch dla agen­cji me­dycz­ny­ch wy­naj­mo­wa­ny­ch przez kor­po­ra­cje. Agen­cje pro­du­ku­ją ar­ty­ku­ły do cza­so­pi­sm na­uko­wy­ch, w któ­ry­ch za­mia­st au­to­ra wid­nie­je do­pi­sek „DU”, czy­li „do usta­le­nia” – po­tem do­pie­ro uczo­ny z od­po­wied­nią re­no­mą da­je swo­je na­zwi­sko, oczy­wi­ście za opła­tą. Cza­so­pi­sma me­dycz­ne sta­ją się we­hi­ku­ła­mi pro­pa­gan­dy i re­kla­my, za­cie­ra się róż­ni­ca po­mię­dzy ar­ty­ku­łem na­uko­wym i re­kla­mą pro­duk­tu.

  W wy­wia­dzie udzie­lo­nym pi­smu „The Na­tion” (9 kwiet­nia 2001) John le Carré stwier­dził, że „Big Phar­ma” je­st za­an­ga­żo­wa­na w ce­lo­we „uwie­dze­nie” za­wo­du le­kar­skie­go, kraj po kra­ju, na ca­łym świe­cie, wy­da­je ona wiel­kie pie­nią­dze, aby wpły­wać na opi­nie na­uko­we, wy­naj­mo­wać je i ku­po­wać. Je­śli się te­go pro­ce­su nie za­trzy­ma, to za kil­ka lat trud­no bę­dzie zna­leźć opi­nię z dzie­dzi­ny na­uk me­dycz­ny­ch, któ­ra nie by­ła­by opła­co­na.

  W czerw­cu 2002 ro­ku re­dak­cja „New En­gland Jo­ur­nal of Me­di­ci­ne” oświad­czy­ła, że nie mo­że już prze­strze­gać za­sa­dy, iż au­to­rzy pi­szą­cy o te­ra­pia­ch i le­ka­ch nie ma­ją fi­nan­so­wy­ch po­wią­zań z kor­po­ra­cja­mi, któ­re te te­ra­pie i le­ki sprze­da­ją. Po­wód: re­dak­cja „NEJM” nie mo­gła zna­leźć eks­per­tów, któ­rzy nie mie­li­by ta­ki­ch po­wią­zań.

  W 2003 ro­ku w Wiel­kiej Bry­ta­nii ujaw­nio­no, że na­ukow­cy bę­dą­cy do­rad­ca­mi rzą­du w spra­wa­ch zdro­wia i ochro­ny śro­do­wi­ska ma­ją ści­słe związ­ki z kor­po­ra­cja­mi far­ma­ceu­tycz­ny­mi i bio­tech­no­lo­gicz­ny­mi, np. ci, któ­rzy do­ra­dza­ją, ja­kie le­ki ma­ją być re­fun­do­wa­ne z bu­dże­tu pań­stwa, za­sia­da­ją w ra­da­ch kon­sul­ta­cyj­ny­ch i na­uko­wy­ch firm, są ich ak­cjo­na­riu­sza­mi, do­sta­ją od ni­ch „gran­ty” na ba­da­nia.

  Zja­wi­ska te wpi­su­ją się w szer­szą ten­den­cję za­po­cząt­ko­wa­ną oko­ło dru­giej po­ło­wy lat 70. ze­szłe­go stu­le­cia, kie­dy mur po­mię­dzy świa­tem aka­de­mic­kim a świa­tem kor­po­ra­cji za­czy­na być stop­nio­wo bu­rzo­ny za po­mo­cą cięż­ki­ch pie­nię­dzy z kor­po­ra­cji far­ma­ceu­tycz­ny­ch i bio­tech­no­lo­gicz­ny­ch pły­ną­cy­ch do nie­do­fi­nan­so­wa­ny­ch uni­wer­sy­te­tów, do ba­da­czy (bio­lo­gów, ge­ne­ty­ków etc.), któ­rzy do­strze­gli szan­sę na za­ro­bie­nie ty­lu pie­nię­dzy, co ich ko­le­dzy w sek­to­rze pry­wat­nym.

  Od koń­ca lat 70. moż­li­we sta­ło się w USA pa­ten­to­wa­nie od­kryć bio­lo­gicz­ny­ch, tech­nik bio­lo­gicz­ny­ch czy by­tów bio­lo­gicz­ny­ch i ro­bie­nie pie­nię­dzy na ide­ach bio­lo­gicz­ny­ch. Za pre­zy­den­tu­ry Ro­nal­da Re­aga­na we­szły w USA w ży­cie usta­wy ze­zwa­la­ją­ce uni­wer­sy­te­tom na pa­ten­to­wa­nie, tak­że w ce­lu od­sprze­da­wa­nia praw pa­ten­to­wy­ch, ty­ch od­kryć, któ­re zo­sta­ły sfi­nan­so­wa­ne z bu­dże­tu Na­ro­do­we­go In­sty­tu­tu Zdro­wia, za­czę­ły po­wsta­wać ma­łe spół­ki bio­tech­no­lo­gicz­ne two­rzo­ne przez na­ukow­ców, pro­wa­dzą­ce ba­da­nia i sprze­da­ją­ce li­cen­cje. Co trze­ci lek znaj­du­ją­cy się obec­nie na ryn­ku je­st pro­du­ko­wa­ny przez wiel­kie kor­po­ra­cje na pod­sta­wie li­cen­cji od­ku­pio­nej od uni­wer­sy­te­tu lub ma­łej spół­ki bio­tech­no­lo­gicz­nej, zwy­kle po­wią­za­nej przy­naj­mniej per­so­nal­nie z uni­wer­sy­te­tem. Za­wią­zał się ko­mer­cyj­ny so­ju­sz po­mię­dzy ośrod­ka­mi ba­daw­czy­mi, uni­wer­sy­te­ta­mi i kor­po­ra­cja­mi far­ma­ceu­tycz­ny­mi, moż­li­we sta­ją się wspól­ne pa­ten­ty kor­po­ra­cji, osób pry­wat­ny­ch i in­sty­tu­cji aka­de­mic­ki­ch. Znacz­na czę­ść na­ukow­ców bio­me­dycz­ny­ch ma­ją­cy­ch fi­nan­so­we po­wią­za­nia z prze­my­słem far­ma­ceu­tycz­nym pro­wa­dzi ba­da­nia, któ­ry­ch za­sad­ni­czym ce­lem je­st zi­den­ty­fi­ko­wa­nie ryn­ków cho­rób i za­pew­nie­nie naj­więk­szy­ch zy­sków na ty­ch ryn­ka­ch dla pro­du­cen­tów le­ków. Po­wsta­ła gru­pa na­ukow­ców-przed­się­bior­ców, uni­wer­sy­te­ty za­czy­na­ją dzia­łać na ta­ki­ch za­sa­da­ch jak kon­cer­ny. Cel, ja­kim by­ło po­szu­ki­wa­nie praw­dy, pod­po­rząd­ko­wa­ny zo­sta­je in­nym ce­lom – po­szu­ki­wa­niu zy­sku i bo­gac­twa. Utaj­nia się wy­ni­ki ba­dań i od­kryć, aby kon­ku­ren­cja się nie do­wie­dzia­ła. Bry­tyj­ski fi­lo­zof na­uki John Zi­man na­zy­wa to na­uką po­sta­ka­de­mic­ką, w któ­rej nie obo­wią­zu­ją: tra­dy­cyj­na cie­ka­wo­ść, pra­gnie­nie roz­sze­rze­nia wie­dzy na­uko­wej, bez­in­te­re­sow­ne po­szu­ki­wa­nie praw­dy, swo­bod­na dys­ku­sja. Ma­my do czy­nie­nia z mar­ke­tin­giem i re­kla­mą za­wo­alo­wa­ny­mi ja­ko na­uka, co pod­wa­ża sa­mą ideę uni­wer­sy­te­tu. Wszyst­ki­mi ty­mi pro­ble­ma­mi po­win­ni za­jąć się bio­ety­cy, ale oka­zu­je się, że ośrod­ki Ety­ki Bio­me­dycz­nej też są fi­nan­so­wa­ne przez kor­po­ra­cje!

  W swo­im ar­ty­ku­le „Big Phar­ma, Bad Scien­ce” na ła­ma­ch „The Na­tion” (25.07.2002) Na­than New­man stwier­dził: „ko­rup­cja się­ga od le­ka­rzy prze­pi­su­ją­cy­ch le­ki po ko­mi­sje rzą­do­we i uni­wer­sy­tec­kie ośrod­ki ba­daw­cze”. New­man uwa­ża, że prze­my­sł far­ma­ceu­tycz­ny za­mie­nił ośrod­ki uni­wer­sy­tec­kie w swo­je fi­lie. Re­dak­tor­ka „New En­gland Jo­ur­nal of Me­di­ci­ne” Mar­cia An­gell py­ta­ła na ła­ma­ch pi­sma w 2000 ro­ku, „Czy aka­de­mic­ka me­dy­cy­na je­st na sprze­daż?”. Py­ta­nie chy­ba re­to­rycz­ne. Pro­fe­sor na Ha­rvar­dzie Ar­nold Rel­man, by­ły re­dak­tor „New En­gland Jo­ur­nal of Me­di­ci­ne”, któ­ry w 1980 ro­ku do­strze­gł po­wsta­nie „kom­plek­su me­dycz­no-prze­my­sło­we­go”, wy­po­wie­dział w 2002 ro­ku ostre sło­wa: „Aka­de­mic­kie in­sty­tu­cje te­go kra­ju sta­ły się płat­ny­mi agen­ta­mi prze­my­słu far­ma­ceu­tycz­ne­go”.

  Po­dob­nie kor­po­ra­cje trak­tu­ją le­ka­rzy, któ­ry­ch naj­istot­niej­szą funk­cją ma być prze­pi­sy­wa­nie le­ków. Ma­ją oni dzia­łać ja­ko ostat­nie ogni­wo „łań­cu­cha ży­wie­nio­we­go” w kom­plek­sie me­dycz­no­prze­my­sło­wym, być dys­try­bu­to­ra­mi pro­duk­tów, do­staw­ca­mi le­ków do klien­ta, akwi­zy­to­ra­mi jed­nej z naj­bar­dziej zy­skow­ny­ch ga­łę­zi prze­my­słu na na­szej pla­ne­cie. W ca­łym tym przed­się­wzię­ciu uczest­ni­czą związ­ki i sto­wa­rzy­sze­nia le­ka­rzy, rów­nież spon­so­ro­wa­ne przez kor­po­ra­cje. Ame­ri­can Me­di­cal As­so­cia­tion sprze­da­ła za 20 mi­lio­nów do­la­rów kil­ku kor­po­ra­cjom far­ma­ceu­tycz­nym ba­zy da­ny­ch na te­mat wszyst­ki­ch le­ka­rzy w USA.

Pa­ra­fra­za tek­stu To­ma­sza Ga­bi­sia

Notki powiązane:

 

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.5 (7 głosów)

Komentarze

końcu ludzkości. Kosmici (a kto by inny? ;)) rozpylili jakiś gaz, który powodował agresję osobników męskich wobec żeńskich. W krótkim czasie wymordowano kobiety i rasa ludzka zniknęła. Żyjemy w czasach, kiedy za kardynalne prawa człowieka uznaje się mordowanie innych (aborcja), zaś jeszcze niedawno uznawane za zboczenia (a nawet karane sądownie) zachowania są uznawane za ukoronowanie człowieczeństwa. Depopulacja pod płaszczykiem kultury?

I za ten aspekt 5. Natomiast pitolenie o złych farmaceutach i skorumpowanych lekarzach 1. W sumie więc 3.

Vote up!
4
Vote down!
-1
#1652259

...nazywa się mutatio controversiae. A tu o depopulacji: https://www.salon24.pl/u/gps65/1228310,zabobony-depopulacji

Vote up!
3
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1652262

kocopałów wymyślonych na Łubiance?

Ps. Zamiast o depopulacji pisz raczej o debilizacji.... ;)

Vote up!
2
Vote down!
-1
#1652263

Nadal kontynuujesz ten sam nieuczciwy zabieg erystyczny: https://pl.wikipedia.org/wiki/Mutatio_controversiae

Vote up!
1
Vote down!
-1

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1652264

Mogę zgodzić się z początkiem ale reszta to mnie nie przekonuje. Owszem, namnożyło się różnych odchyleń i dziwactw ale jest to w dużej części dzieło lewactwa które nie mając pomysłu na swój dalszy byt wzięło pod opiekę tych wszystkich "innych" wymyślając jeszcze inne szczepy.
Jeśli idzie o obecny rząd to nie wierzę że poszedł na spółkę ze światowymi oszołomami a robił to raczej ze strachu. Gdyby z jakiegoś powodu tego nie zrobił to opozycja wykorzystała by sytuację trąbiąc po całym świecie iż chcą wykończyć ludzi odmawiając szczepionek i całej reszty.
W końcu przyszłość nie jest w rękach tych "kochających inaczej" chociaż teraz wydaje się że nie ma przed tym ucieczki. Owszem przyszłość może być w rękach tych których różni durnie sprowadzają do Europy pod różnymi pretekstami. Chociaż islam też jest podzielony ale w dążeniu do celu jest inaczej i jeśli Europa się nie obudzi to będzie po niej.

Vote up!
2
Vote down!
0

jonasz

#1652265

Jaroslaw Kaczynski powiedzial ze kto sie nie zaszczepi ten nie jest patriota. Czy to powiedzial ze strachu czy tez z przekonania? W pelni sie zgadzam z tym co autor pisze o big farmie. W USA powstaja jak grzyby po deszczu kliniki zmiany plci. To sa przyszli permanentni klienci big farmy. Pozdrawiam

Vote up!
1
Vote down!
-2

JanStefanski

#1652271

Nie będę spierał się czy epidemia była czy nie. Wiem że wśród bliskich znajomych byli i tacy którzy wątpili. Na ich nieszczęście nie ma ich wśród nas. Nie wiemy od kogo się zarazili ale potem było już błyskawicznie.
Kiedy dziennikarze pytali mieszkańców okolicy Czarnobyla dlaczego nie uciekli ci odpowiedzieli; czy widzieliście jakieś skażenie? bo my nie więc go niema. Czy epidemia musi wiązać się z czymś co widać. Jeśli nasze pokolenie ma z czymś problem to przede wszystkim z elementarną uczciwością i liczeniem się z tym co mówi.

Vote up!
3
Vote down!
0

jonasz

#1652272