Węgiel a sprawa polska

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Gospodarka

Matka: O, Jezu! Dzieci! Zbierajta te zabawki! Już, już! Ala, bier kubełko!

Ala: Jakie kubełko, mamo?

Matka: No to! Od wyngla! Szybko leć... I korytko świniowe bierz! Szybko dzieci! Gdzie ojciec? Aha... Pijany śpi... To dobrze... Dobrze... Ty stary ,budź się! Budź się! Bier siekiera! Przywieźli wyngiel! Wyngiel! Wyngiel je we wiosce!

Wszystko wskazuje na to, że powyższa scena („Miś” 1980) już się nie powtórzy. Energetyka ma bowiem to do siebie, że należy do najprędzej rozwijających się dziedzin gospodarki człowieka. To przecież nie gdzie indziej, ale właśnie w elektrowniach na wielką skalę wykorzystywany jest atom. Na poważnie wykorzystuje się też źródła odnawialne bądź z perspektywy Cywilizacji niewyczerpalne – geotermia i energia Słońca.

Rozwój techniczny powoduje, że ongiś jedyne źródła energii dla przemysłu, jakim były spiętrzenia lokalnych rzek i koła nad- lub podsiębierne trafiły do lamusa.

Dokładnie ten sam los podzieli energetyka oparta na spalaniu paliw kopalnych i to bez względu na to, czy chodzi o olej napędowy, gaz ziemny czy węgiel.

Tymczasem nieopublikowanie przez TV Republika reportażu Ewy Stankiewicz, zdaniem której zamknięcie kopalń doprowadzi do 10-krotnego wzrostu cen prądu itd. wywołało kolejną gównoburzę po umownie prawej stronie.

Umownie, bowiem najgłośniej drą japę ci, którzy od lat dali się poznać jako zatwardziali putinowcy przez co polskie media zgodnie nazywają ich polskojęzycznymi Rosjanami.

Tymczasem termin ostatecznego zamknięcia kopalń znamy pozytywnie od roku. 25 września 2020 r. strona rządowa i górnicze związki zawodowe podpisali wstępne porozumienie dotyczące wygaszenia górnictwa węgla kamiennego do końca 2049 roku.

Oczywiste jest, że w miarę zaniku wydobycia będą likwidowane bloki węglowe w elektrowniach.

Nie ma innego rozwiązania. Inaczej w drugiej połowie XXI wieku bylibyśmy skazani na kosztowny import węgla z Azji czy Australii albo kupować potrzebny prąd na europejskim rynku.

28 maja 2021 roku w Katowicach została podpisana umowa społeczna pomiędzy rządem a górniczymi związkami zawodowymi zgodnie z którym ostatnia kopalnia węgla kamiennego w Polsce zakończy wydobycie za 28 lat, tj. w 2049 roku.

Przypomnieć należy, że 28 lat to bardzo długi okres, oczywiście biorąc pod uwagę najnowszą historię. Rok mniej minęło od objęcia władzy w PRL przez Władysława Gomułkę (Październik) do oficjalnego zakończenia stanu wojennego (22 lipca 1983). 2 lata mniej minęło od usunięcia Trockiego z Politbiura Komunistycznej Partii bolszewików do śmierci Stalina.

Trudno zatem przewidzieć, co jeszcze będzie się działo.

Dzisiaj jednak wiemy, że pora na zastąpienie dotychczasowej energetyki nową. Koszty, jakie ponosi środowisko są bowiem przeogromne.

Oto popularna jak mało która kopalnia węgla brunatnego Turów. W planach mamy pogłębienie eksploatowanej od 1904 roku kopalni aż do 330 m. Kto nie za bardzo potrafi sobie wyobrazić, co to oznacza, powinien pojechać do Szczawnicy. Dokładnie tyle samo liczą sobie Trzy Korony, oczywiście nie licząc od poziomu morza, ale od widocznej podstawy. Ba, to o 80 m więcej, niż liczy sobie wyniesienie szczytu Śnieżki od poziomu schroniska znanego jako Dom Śląski. A jak ktoś nie lubi polskich krajobrazów – o całe 6 metrów więcej, niż liczy sobie najbardziej rozpoznawalny symbol Paryża – wieża Eiffla.

Pytanie, czy taka jama może wpływać na poziom wód gruntowych nie jest nawet pytaniem retorycznym. W przypadku Bełchatowa bowiem wpływ taki obserwowany jest w odległości nawet 100 km.

Uczenie nazywa się to tzw. lejem depresyjnym.

Obniżenie zaś poziomu wód gruntowych prowadzi nawet do powstawania rozmaitych zapadlisk.

O degradacji spowodowanej kopalniami węgla kamiennego wiele mogliby opowiedzieć starsi mieszkańcy Bytomia. Zapadliska liczące nawet 35 metrów głębokości wypełnione brudną wodą, lokalne trzęsienia ziemi, zasolenie cieków wodnych, pękanie ścian itp.

Wszechobecne zadymienie i zapylenie – jeszcze w latach 1960-tych szyny tramwajowe w Rudzie Śląskiej przynajmniej raz w tygodniu czyścił… spychacz (ul. Niedurnego). Tyle pyłu pochodzącego ze spalania węgla opadało na ziemię.

Ktoś, kto nie żył w takich warunkach nie ma pojęcia, co to znaczy degradacja środowiska wywołana przez przemysł.

Dlatego zapowiedź odejścia od energetyki opartej na węglu czy też zamykanie kopalń nie budzi na Śląsku aż takich obaw, jakie przedstawiają związkowcy czy niektórzy dziennikarze bądź uważający się za tych ostatnich.

Śląsk likwidację kopalń już przeżył. Podczas akcji „wygaszania” górnictwa za premierostwa Buzka pracę w kopalniach straciło dwa razy więcej górników niż jest zatrudnionych dzisiaj.

Spora część trafiła do Czech (głównie Karwina).

Inni wrócili do swoich. Tak bowiem się dziwnie układało, że już pod koniec lat 1960-tych więcej górników było przyjezdnych (lubelskie, świętokrzyskie a nawet Ostróda, bym tylko popatrzył na najbliższych sąsiadów) niż Ślązaków.

Wzrosła przejrzystość powietrza. Z najwyższych budynków np. Gliwic przy dobrej pogodzie (circa kilka razy na kwartał) można sfotografować najwyższe szczyty Tatr. Natomiast Beskid Śląski na horyzoncie jest widokiem w miarę powszechnym. To jednak wymagało likwidacji wielu zakładów, w tym położonej w centrum miasta huty czy też koksowni. Nie wspominam już o Sosnowcu czy Katowicach – tam zdjęcie zrobione teleobiektywem średniej długości (200-300 mm liczone dla małego obrazka) robi wrażenie miasta leżącego w kotlinie górskiej.

Najważniejsze jednak, że skończyły się wyłączenia prądu związane z brakiem energii. A przecież nie tak dawno jeszcze w związku z dwudziestym którymś tam stopniem zasilania pół miasta na kilka godzin tonęło w ciemnościach.

Co więcej, bodaj w 2019 roku po Świętach a przed Nowym Rokiem tak ci zawiało, że aż 30% wytworzonej w Polsce energii elektrycznej pochodziło z farm wiatrowych. Prąd sprzedaliśmy wtedy nawet do Portugalii, bo był najtańszy w Europie.

Powróćmy jednak do umowy społecznej. By weszła w życie potrzebna jest zgodna Komisji Europejskiej. Rozmowy w toku dopiero od 13 września (tyle bowiem trwało przygotowanie materialno - techniczne), zatem określanie ich jako pozorowanych to nie tylko jawne nadużycie, ale wręcz balansowanie na granicy wywołania kolejnego strajku w sektorze.

Tak samo histeryczne alarmy typu Powstrzymać samobójstwo energetyczne Polski czy Pozwolisz na zamknięcie kopalń - zapłacisz 10 razy więcej za prąd to tylko materiał dla oPozycji służący osiągnięciu przez nią celu, jakim jest ponowne objęcie rządów w Polsce.

Oczywiście nikt nawet tylko trochę myślący samodzielnie nie wierzy, że gdyby oPOzycja jakimś cudem przejęła władzę proces wygaszania energetyki opartej na węglu i górnictwa byłby zatrzymany.

Przecież skoro niepotrzebne są nam lotniska (bo przecież mamy w Berlinie i innych miastach niemieckich) tym bardziej zbędne są elektrownie – nie tylko Niemcy ale i Czechy zapewnią nam prąd.

Tak to wygląda.

Odejście od węgla jest nieuniknione i to nie tyle ze względu na zanieczyszczenie środowiska (spalanie gazu powoduje wytworzenie dwutlenku węgla w tej samej ilości), ile ze względu na koszt pozyskania surowca.

Rozważania osób typu Stankiewicz pomijają niewiadomą, jaką jest postęp techniczny.

Dawno temu miałem zajęcia z docentem B. (w latach 1990-tych został profesorem).

Podawał nam jako przykład brytyjskich matematyków, którzy w połowie XIX wieku obliczyli, że nigdy żaden parowiec nie przepłynie Atlantyku. Powodem była zbyt wielka ilość potrzebnego węgla w stosunku do mocy maszyn.

Żagle miały wiecznie panować nad Oceanami.

Kilka lat po tym niezbitym twierdzeniu wynaleziono maszyny parowe naprzód podwójnego, a potem nawet potrójnego rozprężania.

Polegało to na tym, że posiadająca jeszcze sporo energii para wychodząca z cylindra (jak w parowozie) zamiast do atmosfery trafiała do kolejnego itp.

Sprawność układu wzrosła kilkukrotnie tak, że niespełna 50 lat później zasięg okrętów wzrósł do nawet 15.000 mil morskich (prawie 28.000 km). Dzisiaj, w końcu również napędzane… parą, atomowe okręty podwodne mają zasięg liczony w latach.

Elektrownie na stacjonarnych orbitach zasilane czystą energią słoneczną, elektrownie konwencjonalne do zamiany wody w parę napędzającą turbiny zamiast ciepła pochodzącego z węgla czy gazu będą wykorzystywać ciepło Ziemi. To naprawdę nie są mrzonki, ale, przynajmniej w odniesieniu do tych ostatnich, rzeczywistość. I naprawdę nie potrzeba wulkanu w pobliżu, ale odpowiednio głębokiego odwiertu.

Na pewno taniej, niż likwidacja szkód powstałych na powierzchni, wywołanych podziemną eksploatacją. Nawet dzisiaj można zobaczyć efekty prowadzonej eksploatacji w autostradzie A-1 pomiędzy Pyrzowicami a Bytomiem. Ograniczenie prędkości do 110 km/h, powierzchnia drogi pofalowana.

Popękane domy jednorodzinne w okolicach Knurowa itd.

To wszystko są dodatkowe koszty.

Już teraz w Polsce brakuje węgla.

Opowieści związkowców rozgoryczonych na rząd, poparte oPOzycyjną narracją o ruskim imporcie tak naprawdę bazują na niewiedzy.

Sprowadzamy węgiel, bo ten nasz wydobywany w nadmiarze nie spełnia oczekiwań odbiorców.

A przy okazji jest tańszy (i to loco Gdynia) od rodzimego.

Jeśli chcemy (czyt. musimy) zachować bezpieczeństwo energetyczne mamy przed sobą wystarczająco dużo czasu, by dokonać niezbędnych zmian w energetyce.

Natomiast sam węgiel jest zbyt cennym surowcem, by go jedynie spalać.

Wychowany w ciut innej rzeczywistości ciągle wierzę w prawo prasowe.

Zgodnie z art. 6 u. 1 ustawy z dnia 26 stycznia 1984 r. (Dz.U. Nr 5, poz. 24) Prawo prasowe prasa zobowiązana jest do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk.

By tak się stało trzeba trochę poniuchać, zapoznać się z tematem nie tylko u jednego źródła. Dziennikarz winien być staranny, dążyć do ustalenia prawdy. Nawet jeśli do niej nie dotrze trudno mu zarzucić wówczas nierzetelność. Musi jednak dołożyć starań, by do niej dotrzeć.

Tymczasem sądząc z reklam nieopublikowanego materiału red. Stankiewicz przystępując do wywiadu miała już gotową tezę.

Jak sądzę to właśnie zaważyło na wycofaniu materiału.

Górniczo-energetyczna rzeczywistość jest bowiem drastycznie inna od tej przedstawianej przez związkowców tak Solidarności jak i Związku Zawodowego Górników.

26.09 2021

fot. tytułowa – widok Tatr z Górki Siewierskiej, na pierwszym planie Będzin (na prawach cytatu foto opublikowane pierwotnie w Dzienniku Zachodnim).

 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.6 (15 głosów)

Komentarze

Po przeczytaniu mam wątpliwości, większe niż przed.

Stankiewicz jest albo nierzetelnym dziennkarzem, albo lobbystką?

Trudno zrozumieć na czym to polega.

Z jednej strony mamy Turów, który jest wykorzystawany wielotorowo. Raz jako pała na niepokorny, krnąbrny rząd PiS, z drugiej jako potencjalne żródło kasy dla Czechów. Kto wie jaka jeszcze koza zechce wskoczyć na to bardzo pochyłe drzewo? Z drugiej natrętne przypominanie że jednak szkodzimy środowisku i trzeba coś z tym zrobić.

Już! Teraz! Natychmiast! Podpisano: TSUE.

Przy okazji przy tym "ogniu" grzeją się rozmaici cwaniacy, targowica i inne śmieci. Łącznie z tzw Unią.

Równocześnie trudno zgodzić się z twierdzeniem, że energia tzw odnawialna dała nam możliwość sprzedaży taniej energii do Portugalii. Na pewno się przyczyniła ale... Owszem taka możliwość zaistniała, tyle że dzięki stabilności systemu energetycznego w wielkiej skali, którą to STABILNOŚĆ zapewniają właśnie klasyczne źródła energii. Wiatraki i panele sloneczne mają roczną wydajność na wstydliwie przemilczanym poziomie około 13%. Chyba nie potrzeba komentarza?

Sam wyposażyłem swoje budynki w panele. Mam też dwa wiatraki koło domu. I doświadczenie praktycznego ich wykorzystywania sięgające lat 70-tych. Skala łącznej mocy to około 0.8 MW. Gdyby tylko dało się z tego korzytać stale i nieprzerwanie...

Czy trzeba nadal przypominać, że tak produkowana energia odnawialna w naszym położeniu geograficznym to, niepewne i kapryśne jej źródło? Zatem...?

Ale jednocześnie zgodzę się, że należy szukać innych źródeł energii i technologii która będzie miała mniejszy szkodliwy wpływ na nasze otoczenie. Bo chyba wszyscy wiemy jakim oszustwem jest twierdzenie, że człowiek jest przyczyną zmiany klimatu w skali globu?

Takie kontrolne pytanie do każdego kto doczytał do tego miejsca. Czy znasz szacunkową ilość dwutlenku węgla w całej atmosferze ziemskiej?

Za wikipedią którą trudno posądzać o brak sprzyjania politycznej poprawności. Jak podają obecnie jest go około czterech setnych jednego procenta. Przypuszcza się, że połowa tego jest dziełem człowieka. Przypuszcza się... Jakim zatem sposobem tak mikra ilość tego gazu miała by decydować o zmianie w całym skomplikowanym i podlegającym znacznie większym w skali Ziemi czynnikom jak na przykład promieniowanie słoneczne? Skala zmian promieniowania słonecznego sięga znacznie poza kilkadziesiąt procent. W dodatku zmiany te odnoszą się do różnych fizycznych właściwości tego promieniowania i w różnych interwałach czasowych. Ok. Zostajemy z konkluzją że budzi to poważne wątpliwości.

Celowo pomijam tu oceany i wszelkie zielsko oraz zwierzęta kopytne.

Ale wracając do Polski i naszych problemów z sąsiadami, Unią (czyli Niemcami) i systemem użytecznych sędziów spoza naszego świata. Jeśli już mamy zmieniać nasze źródła energii nie może się to odbywać na drodze rewolucyjnej. Takie działania generalnie zawsze przynoszą więcej szkód niż pożytku. Mamy tu dwa aspekty. Pierwszym jest stworzenie przez Niemcy przymusu który nie uwzględnia tego że Polska węglem stoi i tego nie da się zmienić w dwa tygodnie. Oczywiście z ich punktu widzenia tak byłoby najlepiej. Tyle że tu włącza się ideologiczny (drugi) aspekt (zmiana klimatu), mówiący że mamy wypełniać zobowiązania jakie zostały podpisane przez naszego premiera. I tu dotykamy sprawy uczciwości polityków. Powszechnie już uważa się że zarówno w lipcu jak i grudniu 2020 roku uspokajające nas oświadczenia premiera (i nie tylko) to była tylko taka gadka dla naiwnych. No ale tych naiwnych jest chyba kilka milionów jeśli nie znacznie więcej jeśli doliczymy ich rodziny, znajomych oraz tych którzy stracą na tym w realnych złotówkach.

Z dotychczasowych działań rządu można wywnioskować dwie zasadniczo różne prawdy. Jedna z nich jest z kategorii gówno prawdy. Czy rząd aż tak boi się Polaków, którym na codzień kadzi wspólnie z prezydemtem i mydli oczy rozmaitymi sentymentalnymi gadkami o suwerenności, martyrologii narodu, historii itd itp a sprawę energii z węgla oddala na czas nieokreślony? Czy może raczej się nie boi, tylko podstępnie knuje wraz z Unią i Niemcami żebyśmy mieli droższy prąd, a jak nam podniesie z 500+ do 1000+ to wszystko będzie cacy? Doprawdy trudno zrozumieć na czym to wszystko polega. Szum... nie szum, ale łoskot informacyjny jest tu chyba jednak zamierzony. Dlatego nie rozmumiem tego co robi i mówi, albo nie robi i nie mówi rząd. Formalnie rząd wypełnił wymagania Unii i podpisał wszystkie kwity. Możliwe też że wszustkie już sie zdążyły zdezaktualizować. Podobnie jak Protokół Brytyjski, na który ten nasz dzielny i patriotyczny rząd aż boi się powoływać.

Niemcy wywierając nacisk aby doprowadzić nas do konieczności kupowania gazu i energii od nich liczą, że nadal produkcja w ich fabrykach i montowniach w Polsce będzie dla nich aż tak opłacalna? Trudno sobie wyobrazić scenariusz pozwalający im zmusić nas do obniżenia poziomu życia który już osiagnęliśmy, bez ryzyka wielkich protestów które zmiotą każdy, także PiS-owski rząd.

Dziś wcale nie jesteśmy zatem tak bardzo daleko od momentu gdy system energetyczny nie wytrzyma i będą ogłaszane dwudzieste stany zasilania. A przyszłość która ma się odnaleźć w nowej technologii, ma się decydować za sprawą Niemców, nie ma być wolnym wyborem i decyzją władz polskich podejmowanych w imię polskiej racji stanu.

Doświadczenie każe być podejżliwym. Doświadczenie wskazuje, że są maskowane próby wyprowadzenia nas w pole, że w końcu zostaniemy postawieni w obliczu konieczności zwanej faktem dokonanym. Jak to z IPN na przykład. Niestety możliwe, że fakt ten będzie naszym kolejnym smutnym doświadczeniem które powie nam, że koleny raz zostsliśmy wystrychnięci na dudka, w imię obcych interesów oraz krytycznie żle pojmowanego interesu Polaków. Lub zgoła zaniechania respektowania polskiego interesu. Takie rzeczy niestety zdarzały się ostatnio w wykonamiu i PAD i Kaczyńskiego.

Nie pierwszy raz może się okazać, że strateg i mąż stanu, nie stanął na wysokości zadania. Zatem... jaki to mąz stanu? Jaka startegia? I czyj interes?

Czy Stankiewicz zagroziła rządowi ujawnieniem niewygodnej prawdy? A może już zostaliśmy sprzedani, bo strateg uznał, że to najlepiej realizuje nasz interes narodowy?

Acha! Niemcy albo Czesi nie boją się tych lejów depresyjnych? Mają więcej kopalni niż my.

Vote up!
14
Vote down!
-1
#1631820

"bodaj w 2019 roku po Świętach a przed Nowym Rokiem tak ci zawiało, że aż 30% wytworzonej w Polsce energii elektrycznej pochodziło z farm wiatrowych." Ho, ho, swiatowy rekord.Nie znam takiego kraju gdzie jest 30% energii wiatrowej. moze na wyspie Hula Gula?A tych wiatrakow przypadkiem nie przewrocilo? Akurat tak sie sklada ze znam dokladnie Bytom. Pokaz Pan gdzie te 35m jest obnizenia terenu bo chyba mowimy o roznych Bytomiach? 35 metrow, to zakladajac 2.5 metra na pietro wychodzi 14 pietrowy wierzowiec. Pan chyba ma wyjatkowo bujna wyobraznie? NIe wiem czy to chodzi o wmowienie Slazakom ze maja przestac kopac wegiel? Dla panskiej wiedzy, wspolczesne metody odpylania w elektrowniach weglowych pozwalaja na zatrzymanie WSZYSTKICH  substancji lotnych. Prosze nie siac wrogiej propagandy. Zakaz uzywania wegla w Polsce TO JEST SPRAWA POLITYCZNA.

 

Vote up!
11
Vote down!
-4

JanStefanski

#1631828

Odkrył - niczym Kopernik - że "w elektrowniach na wielką skalę wykorzystywany jest atom". Tylko nie zayważył, że mamy kłopoty z wybudowaniem takiej elektrowni w Polsce, bo jak tylko są jakieś konkretne plany, natrafiamy na ścianę. Zaraz uruchamia się agentura wpływu, zieloni, czerwoni i opłaceni rzecznicy innych, lepszych opcji - w tym "na poważnie wykorzystywanych źródeł odnawialnych" i "energia Słońca". To było pisane na poważnie. I nie jest to część humoru z zeszytów szkolnych.

Naszej "chlubie portalu" wydaje się, że "koła nad- lub podsiębierne trafiły do lamusa"zmiecione siłą postępu (a może były nieekologiczne?) i taki sam los czeka "energetykę opartą na spalaniu paliw kopalnych". Może i tak kiedyś będzie, ale nie dlatego, że to sposób gorszy od "koła młyńskiego". Naturalną koleją rzeczy jest zastępowanie rzeczy nieefektywnych bardziej efektywnymi, ale dzieje się to w sposób naturalny i powolny.

Kiedy pojawiły się telefony komórkowe, nie wyrzuciliśmy stacjonarnych do kosza, ani nie określaliśmy, kiedy przestaniemy ich używać. Korzystaliśmy z obu systemów równolegle, jeden wypierał w naturalny sposób ten drugi. I nadal korzystamy z obu. Dotąd nikt nikogo nie piętnuje za używanie telefonu stacjonarnego. To jest naturalna droga. Nasz "ekspert" nie rozumie, lub udaje, że nie rozumie (i tu powtórzę za red. Michalkiewiczem: "nie wiadomo, co jest gorsze") że za tą nienormalną drogą przemian w energetyce kryje się co innego niż zwykły wyścig do "zastąpienia dotychczasowej energetyki nową", lepszą. Bo nie zawsze to, co nowe jest lepsze - a w każdym razie nie pod każdym względem jest lepsze.

Te banialuki o kosztach, jakie ponosi środowisko ("są bowiem przeogromne"), o 30% wytworzonej w Polsce energii elektrycznej z farm wiatrowych (bodaj w 2019, a bodaj cię...), że sprzedaliśmy prónd "nawet do Portugalii, bo był najtańszy w Europie" (i to się pewnie kiedyś powtórzy - najpewniej, chdy rzónd najmi staruchów do pierdzenia przed wiatrakami, coby się kręciły, a żóny dawać ichm beedą ogórki i zezśadłe mleko, coby lepi pirdziały te staruchy), a 28 lat (pierdzenia?) to "bardzo długi okres"... Nie wiem, czy śmiać się, czy płakać z takich rewelacji eksperckich. "Już teraz w Polsce brakuje węgla", a mnie siły, żeby to dalej komentować.

Poza tym Ewa Stankiewicz, zdaniem naszego eksperta, "drze japę", bo jest zatwardziałym putinowcem i pewnie dlatego przestrzega przed drogim gazem z Rosji i ogólnie drogą energią, na którą będziemy w końcu skazani. Ten nasz ekspert jest z pewnością polskojęzyczny, ale chyba ma 2 języki. Nawet nie chyba, ale na pewno.

Vote up!
6
Vote down!
0

Krispin z Lamanczy

#1632209

Wybudzony wulkan na wyspach kanaryjskich emituje do atmosfery potężne ilości m. in. CO2. 
Co zrobi KE?
A.Nakaże zamknąć wulkan?
B.Nakaże zmienić na wulkan elektryczny?
C.Nałoży dzienne kary na wulkan?

Vote up!
11
Vote down!
-2
#1631832

Te opowiesci o tym ze Bytom sie zapada zaczely sie gdy to miasto przeszlo w rece polskie,

wczesniej byl Boiten i wtedy rabunek wegla spod miasta nikomu nie przeszkadzal.

Jak tylko Bytom stal sie polski, opowiesci o tym ze trzeba zamknac kopalnie bo miasto

sie zapada tworzyli Niemcy zaraz po wojnie. Tymczasem w calej Polsce w tym i w Bytomiu

nigdy nie powstala zadna SINKHOLE (dziura w ziemii) jakie powstaja w roznych miejscach

swiata, nigdy w Polsce. Zupelnie inna sprawa jest obecna zapasc ekonomiczna Bytomia.

Nie ma pieniedzy na remonty starych kamienic zwanych familokami, a wiadomo ze

zla gospodarka substancja mieszkaniowa skutkuje przeciekaniem dachow, zagrzybianiem

peknieciami fundamentow etc. Bytom przypominac zaczal Detroit.

To jest skutek wylaczenia kopaln i hut zelaza. Obecni mieszkancy tego miasta daja sie

nakrecac propagandzie niemieckiej dlatego pod ich naciskiem wladze podpisuja

kretynskie zobowiazania na lat dziesiatki o kompletnym zakazie wydobycia wegla

ktory jest naszym czarnym zlotem. Jestem przekonany ze to wszystko sie skonczy

gdy tez inne kraje zostana zablokowane przez unie w ich wlasnych planach niekoniecznie

korzystnych dla calej unii. Wolnosc Tomku w swoim domku. Dzisiaj nikt nie kopie

wegla lopata i kilofem w polskich kopalniach wegla kamiennego. Tam jest zainwestowany

gigantyczny majatek w mechanizacje. Zmechanizowane obudowy hydrauliczne

zapewniaja wielokrotnie wyzsze bezpieczenstwo pracy na dole niz to bylo za czasow

gdy lopata i kilof byly jedynym narzedziem a strop podpieraly drewniane slupki

lamiace sie jak zapalki gdy gorotwor pracowal. Radzilbym tym z rzadu warszawskiego

z kwalifikacjami dalekimi od pracy realnej aby przynajmniej zrobili sobie wycieczki

na dol i zaczeli sie orientowac ile pokolen pracowalo na to wszystko, zeby praca

na dole byla bezpieczniejsza i oplacalna. Wykonanie polecenie biurokraty unijnego

bez analizy skutkow dla panstwa, swiadczyc moze tylko o kompletnym lekcewazeniu

dorobku pokolen.

Pozdrawiam

Vote up!
10
Vote down!
-4

JanStefanski

#1631839

...

D. Hiszpania do której  wyspy kanaryjskie należą  wprowadzi nową "orientację" "W"  . I imputowanie ,że wulkany  LGBTQW+ emitują CO2 będzie zabronioną dyskryminacją  ?

:-)

PS.

"(...) Jeszcze się nasuwa point-y wariant drugi (...) "

https://www.cda.pl/video/13986574

Nieopalanie bunatnym spowoduje czarną rozpacz ... antify ?

:-)

Vote up!
7
Vote down!
-1

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1631881

... "stan na dziś" to . Mamy w miarę sprawny "parowiec" w Turowie . Niemcy ,Czesi rozbudowują flotę "parowców" ,a TSUE każe pociąć na żyletki ten polski "środek transportu" ,żyletki sprzedać katarskiemu inwestorowi za 1 ojro-centa ,który za ten złom o w stoczni w Rostoku wybuduje sobie pancernik ...  by tak "metaforyczie" dopowiedzieć ciąg dalszy . A "transport parowcami" ... to  zawsze można zamówić takie  usługi  u sąsiada (czyt. Niemcy/Czesi)  lub naciągnąć na zakup  "diesla" wyprodukowanego w IV Dojcz-Rzeszy zasilanego gazem z NS2  i czekać ...  na ponadświetlne "Enterprise-y"  ze "Starttrek-a" na zimną fuzję 3He (skowronki) które zrewolucjonizują transport ,będące podobno  tuż, tuż za rogiem jak tylko zrezygnuje się z parowców (wróbli). Ale takiego skutecznego "skowronka" to jeszcze nikt nie widział ,mimo że zapowiadane już przez kilka dziesięcioleci ciągle siedzi na tym dachu .

A "podstawa merytoryczna" decyzji TSUE - wody gruntowe ,to tak delikatnie mówiąc dosyć "dęta" ,właściwie świadcząca o galopującym roztrwanianiu "autorytetu" przez tę instytucję  ,chyba w wyniku  braku zasięgnania opinii jakichkolwiek "biegłych" .Ten "autorytet" to traci się w skalach czasowych mierzonymi w  (s-sekunda) ,a odbudowuje się w przedziałach gdzie stosuje się jednostki tj.  (dk- dekady) lub (st-stulecia) . A takie "postanowienia sądowe" ,to zaczynają budzić niezdrowe podejrzenia ,że "TSUE" jest takim trybunałem Sprawiedliwoðci jak PRL rzeczpospolitą Ludu . Albo te "decyzje" ocierające się o "pure-absurd"  już  niedługo/jutro  pójdą w kierunku np. by w "trybie karnym" skazywać  na  "odbycie załogowego lotu na Jowisza" (1) ,bo "tryb natychmiastowy" zamknięcia kopalnio-elektrowni "technicznie" jest zadaniem niewiele łatwiejszym.

:-)

PS.

Oczywiście jak zostanie opanowana "technologicznie" i "ekonomicznie" fuzja termojądrowa ,to nie będzie innej możliwości niż zamknąć tradycyjną energetykę . A "parowce" będą eksponatem muzealnym lub będą służyły za vintage wycieczkowce .

:-)

 

PS2.

 

"Odejście od węgla jest nieuniknione i to nie tyle ze względu na zanieczyszczenie środowiska (spalanie gazu powoduje wytworzenie dwutlenku węgla w tej samej ilości), ile ze względu na koszt pozyskania surowca."

Porównując entalpię spalania węglowodorów i węgla C w formie kamiennej czy "brunatnej" to jednak w przeliczeniu na jednostkę pozyskiwanej  energii  wobec objętości emitowanego CO2 nie są "tej samej  ilośći" . Circa węglowodory są 2 razy "czystsze" w sensie CO2 (bo czystość w tradycyjnym sensie SO2/SO3/NO/NO2/PM10/PM2,5 to w profesjonalnych instalacjach nie "różnicuje" już chyba ) Tak w skrócie (not for geeks:-) )  .Podstawowa wiedza z chemii fizycznej . ( Nie mogłem się powstrzymać :-) ).

A koszty energetyki węglowej to są windowane przez sztuczne opodatkowanie , bez tego ,to byłoby to dużo tańsze , może (ubocznym/pierwszorzędnym) celem opłat za emisję CO2 jest faworyzowanie ropy/gazu wobec wungla ? A koszty wydobycia w "odkrywce" i krótkiego taśmociągu to mimo tego są "konkurencyjne" ,a produkcja prądu z węgla brunatnego mimo "akcyzy" na CO2 wciąż ekonomicznie uzasadniona w porówaniu z elektrowniami na węglowodory . Cena prądu z istniejącej elektrowni ,to cena opału + koszty eksploatacji , przy budowie nowej do ceny prądu  trzeba doliczyć koszy budowy . Natomiast w bilansie CO2 ,to zamykanie starych wymaga emisji ,by zasilać te ... młoty pneumatyczne do wyburzeń i emisji CO2 przy produkcji cementu do lania betonu ,co "entuzjaści nowości" milcząco pomijają .

 

1) Co też  może być "jakimś rozwiązaniem" http://youtu.be/vuT-HvSRt2o

...

http://youtu.be/aVNtYlYp_0U

.

 

Vote up!
5
Vote down!
0

Ludzie myślcie , to boli ,ale da się to wytrzymać .
Ceterum censeo, PKiN im. J.Stalina delendam esse.

#1631846

TSUE kieruje sie takimi ekspertami jak Greta Tunberg. Przeciez to noblistka.

Zaczelo sie od zwierzatek futerkowych, teraz jest CO2, a co bedzie dalej?

Najbardziej ekologiczne zycie jest w buszu, bo nie produkuje sie energii

elektrycznej wiec nie ma emisji CO2. Chociaz niektorzy zarzucaja krowom

wysoki poziom produkcji CO2 i kaza je mordowac. 

Z powodu tego by zmniejszyc poglowie krow wymyslono teorie szkodliwosci picia mleka.

Glownym argumentem przeciwko piciu mleka jest fakt iz mleko powinny

pic tylko cieleta. NIestety takie Grety nie wiedza ze krowy trzeba doic bo

inaczej dostana infekcji z powodu zepsutego mleka. I tak sie ten swiat

kreci wokol absurdalnych nowosci ktore serwuja nam przyslowiowe jaja

madrzejsze od kur.

Pozdrawiam

Vote up!
6
Vote down!
-2

JanStefanski

#1631924

Wielu wydaje się, że o polskich sprawach decyduje się gdzieś daleko od Warszawy.

Dla podtrzymania tego złudzenia niektórzy wybierają się do Luksemburga.

To może zamiast 11 listopada w Warszawie, czekać na przyjazd niemieckiej antify,

zorganizować Marsz Niepodległości pod Bramą Brandenburską?

 

https://www.salon24.pl/u/mnie/1168171,teraz-ewo-oni

 

https://www.salon24.pl/u/mnie/1168840,kukiz-ma-panele

 

PRZEŚLIJ DALEJ, KOMU ZDOŁASZ

 

 

Vote up!
7
Vote down!
0
#1631850

Niepotrzebnie są złe stosunki z Białorusią. Tam Łukaszenko zbudował elektrownię atomową. Litwa  narzeka na Białoruś, a prąd musi kupować od Łukaszenki, bo do UE Litwy  nie podłączyli.  

Vote up!
5
Vote down!
-6

Anna K.

#1631872

Ten Łukaszenko to zbrojarz,ciesla czy murarz?

Vote up!
0
Vote down!
0
#1631894