Wałęsa miał swojego kapciowego Mnietka. To taki nadworny sługus, co to przyniesie kapcie, pogra z pryncypałem w ping-ponga, pointryguje, z kim trzeba, skręci na boku trochę grosza.
Ot, taki sprytny cwaniaczek i cham, jakich pełno w otoczeniu ludzi, którzy maja jakąś władzę czy pozycję.
Kwaśniewski postawił na elokwentnych kłamców i przekręciarzy. Ungier i Siwiec to zakłamani karierowicze...