Kto posprząta po Tusku?
Kiedy Donald Tusk w lutym bieżącego roku wyruszył w głupią, nieprzemyślaną słupkowo-sondażową podróż do Moskwy, głosy krytyków pojawiające się w wiodących mediach były przedstawiane jako totalne oszołomstwo, zaściankowość i nieznajomość realiów dzisiejszej Rosji.
Sławomir Nowak z miną wieloletniego dyplomaty wypowiadał się niemal jak mąż opatrznościowy, nie mówiąc już o jego pryncypale.
W Gazecie Wyborczej, Polityce, TVN 24, Radiu zet, Tok FM, Dzienniku, zapanowało wielkie święto i radość. Podobnie było w Rosji.
Dla prawdziwych znawców problematyki rosyjskiej, których głos nie mógł się przebić do szerokiej opinii publicznej było to nic innego, jak dołączenie Tuska do stada papierowych europejskich wilków, które już od dawna leżały na grzbiecie i demonstrowały swoją uległość przed basiorem Putinem.
Z lubością cytowano wybrane artykuły rosyjskiej prasy
„Koniec ery lodowcowej w relacjach między Rosją i Polską - tak dziennik "Wriemia Nowostiej" podsumowuje w poniedziałek piątkową wizytę premiera Donalda Tuska w Moskwi”.
Moskiewska gazeta podkreśla, że "wizyta potwierdziła wolę obu stron przejścia do stosunków wolnych od krytycznego nastawienia i dramatyzmu".
"Rosyjsko-polskich spotkań na najwyższym szczeblu nie było przez kilka lat, dlatego fakt przyjęcia polskiego premiera przez najwyższych przywódców Rosji sam w sobie jest znaczący" - ocenia "Wriemia Nowostiej".
"Wriemia Nowostiej" odnotowuje także, że polska opozycja negatywnie oceniła wizytę. "Premierowi zarzuca się, że dążąc do szybkiej poprawy relacji z Rosją, zapomniał o strategicznym partnerze Polski - Ukrainie" - pisze gazeta.
Według "Wriemia Nowostiej", opozycja jest też niezadowolona z tego, że Tusk najpierw pojechał do Moskwy, a dopiero później uda się do Waszyngtonu.
Z kolei "RBK-daily", rosyjski partner niemieckiego "Handelsblatt", wybija, że Tusk wyraził "pełne zadowolenie" z rozmów w Moskwie. "Obie strony mają już dość atmosfery chłodu" - cytuje gazeta słowa polskiego premiera.
Natomiast "Gazieta" i "Wiedomosti" eksponują, iż Tusk potwierdził w Moskwie, że Polska zamierza wkrótce wycofać swoje weto na rozpoczęcie rozmów między Unią Europejską i Rosją na temat nowej umowy o partnerstwie.
Ten drugi dziennik zauważa również, że "Tusk zademonstrował twardość, gdy poruszony został problem rozmieszczenia w Polsce obiektów tarczy antyrakietowej USA". "Według premiera, polski rząd nigdy nie zgodzi się na obecność wojskowych z krajów trzecich na obiektach tarczy" - piszą "Wiedomosti".
I tak oto Putin pomyślał sobie, że właśnie jedyny większy europejski kraj, który sprawiał do tej pory kłopoty zmiękł, gdy do władzy w Polsce dorwał się serialowo-podpaskowy produkt o nazwie Donald Tusk.
Po tej idiotycznej wizycie nie odczekano nawet kilku dni i obwieszczono z Kremla o możliwości wycelowania rakiet w Polskę, a kremlowski politolog, pupilek Putina, Markow powiedział, że "polska rezygnacja z tarczy nie wystarczy do ocieplenia stosunków z Rosją."
To była typowa, odwieczna i natychmiastowa reakcja Moskwy na każdy zauważony przejaw słabości, głupoty i uległości.
Oczywiście eksponowano w mediach tylko relacje entuzjastyczne i korzystne dla nadymanej przez media ekipy rządowej.
Przede wszystkim słowa te oznaczały również, że „mąż stanu” Tusk dał jakieś uzasadnienie Rosjanom do twierdzeń, że w Polsce tarczy nie będzie.
Tylko wracając do tamtych wydarzeń z lutego można analizować dziwną woltę Tuska w negocjacjach z Amerykanami, nagłą wizytę Fotygi w USA czy dramatyczny akt Waszczykowskiego. Historia zwróci im kiedyś honor.
Myślę, że swoją bezmyślnością Donald Tusk i jego żałosna świta dołożyli sporą cegiełkę do poczucia bezkarności Kremla i ataku na Gruzję.
Myślę również, że po działaniach tych szkodników, ktoś będzie musiał długo sprzątać. Oby tylko Polacy stworzyli komuś taką możliwość.
Jakże aktualne wydają się słowa marszałka Piłsudskiego, co do mądrości politycznej naszego narodu
„Tylko dzięki zaiste niepojętej, a tak wielkiej i niezbadanej litości boskiej, ludzie w tym kraju nie na czworakach chodzą, a na dwóch nogach, udając człowieka”.
jego krótka ocena europejskich elit
„Zachód jest parszywieńki”
oraz
„Niech inni się bawią w hodowanie kwiatów czy socjalizmu, czy czego innego w wychodkowej (nawet nie klozetowej) atmosferze – ja nie mogę! Chcę zwyciężyć, a bez walki, i to walki na ostre, jestem nie zapaśnikiem nawet, ale wprost bydlęciem, okładanym kijem czy nahajką”.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2359 odsłon