Z WSI jak z Wałęsą

Obrazek użytkownika kokos26
Kraj

Z raportem na temat likwidacji WSI było tak jak z pracą historyków IPN na temat agenturalności Wałęsy.

Póki wiadomo było, że coś i gdzieś się pisze, zaczęto zmasowany ostrzał artyleryjski skierowany w dyskredytację autorów. Wszelkie chwyty były dozwolone. Nawet ci wrażliwi publicyści, którzy ubolewali nad upadkiem obyczajów po ujawnieniu informacji o przeszłości dziadka Donalda Tuska, sami dokopali się do dziadka ubeka jednego z historyków i autorów pracy o Wałęsie. Etykę i moralność, jak to u nich bywa w zwyczaju zawiesili na kołku na hasło „biją naszych”.

W momencie już samego ogłoszenia obu publikacji znalazły się tabuny autorytetów i dziennikarskich gwiazd, które oczywiście nie znając treści publikacji zaczęły wylewać na nie kubły pomyj. Akcje te trwały około 10 dni, po czym następowała cisza. Jedynie od czasu do czasu wspominano krytykowane dzieła z uśmieszkiem politowania i kpiną.

Naiwni myśleli, że ten nagły zanik tematu to konieczny czas, w którym dociekliwi dziennikarze z benedyktyńską pracowitością analizują kontrowersyjne treści, by po jakimś czasie podzielić się wnioskami z opinią publiczną.

Niestety, nic z tych rzeczy.

Nikogo nie zaniepokoił fakt, że WSI poprzez konkretne, podane z nazwy założone przez siebie firmy maklerskie wypompowywały miliony dolarów z państwowych spółek giełdowych by zyski transferować via Wiedeń, Bóg jedyny wie dokąd. Nikogo nie zaintrygowały błyskotliwe kariery podanych z imienia i nazwiska oficerów szkolonych w Moskwie oraz spora fortunka w markach niemieckich skromnego opozycjonisty na początku lat 90-tych, który dzisiaj marszałkuje sejmowi..

Nikt nie zająknął się nad skandalem gdzie szczerze oddani oficerowie niższego szczebla wykrywali szpiegowskie rosyjskie spółki, a ich raporty kończyły swoje życie na biurku uwielbianego w TVN i TVN 24 generała Dukaczewskiego.

Co robią dzisiaj ci dziennikarze? Ano dzisiaj lamentują, że opłacany przez bezpiekę agent nie znalazł się na liście represjonowanych.

Dzisiaj zapraszają do swoich audycji byłego I sekretarza KW PZPR w Bydgoszczy towarzysza Janusza Zemke i szefa komunistycznej młodzieżówki towarzysza Jerzego Szmajdzińskiego, by wspólnie i z troską pochylić się nad bezpieczeństwem polskich żołnierzy w Afganistanie.

Zgodnie przyjętą receptą przez sławy dziennikarskie i polityków, którzy za swoich rządów wyposażyli afgańską misje w wojskową wersję Tarpana, jest zaprzestanie weryfikacji WSI.

Profesor Zybertowicz przestrzegał swego czasu polityków PO, aby w swej antypisowskiej krucjacie nie zbratali się z WSI tak jak czyniło to SLD.

Dzisiaj po wizycie premiera w Afganistanie i cynicznemu wykorzystaniu śmierci trzech żołnierzy do reaktywacji „moskiewskich fachowców”, widać, że przestrogi nie wzięto sobie do serca.

A dziennikarze? Cóż, ponad stu z nich wierząc raportowi „oszołoma” Macierewicza to opłacani ludzie Dukaczewskiego, Malejczuka i innych zasłużonych oficerów kontrwywiadu.

Pewnie, dlatego z takim zatroskaniem walczą o bezpieczeństwo polskich chłopców, którym życie może jedynie uratować zatrudnienie odtrąconych przez wraży PiS fachowców.

Brak głosów