Ruska buta

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Rosja jest państwem wyjątkowym i wymaga wyjątkowego traktowania. Mniej więcej do tego sprowadzają się wszelkie wypowiedzi ludzi choćby tylko leciutko powiązanych z Putinem.

Skoro zaś Rosja jest wyjątkowa równie wyjątkowi są sami Rosjanie. Wszelkie normy, jakie zostały przez wieki wypracowane w stosunkach pomiędzy mniejszymi Państwami przez Rosję mogą być dowolnie pomijane, a nawet łamane.

No zupełnie jak w niesłusznie zapomnianej reklamie PZU – duży może więcej!

Co prawda nie każdy duży.

Dużowatość, dającą swoisty glejt na dowolne zachowanie ruscy zastrzegają wyłącznie dla siebie.

Gdy tylko z dużowatości próbują skorzystać Amerykanie od razu Rosja zaczyna ujadać w obronie rzekomo zagrożonej światowej demokracji.

Najnowszy przykład,

Tuż przed katolickimi Świętami portal topwar.ru zamieścił tekst o wymownym tytule: Rosja przygotowuje trybunał dla Ukrainy.

Przedstawiony jest w nim stosunek kałmuckiego najeźdźcy do ewentualnych prób okiełzania agresywnej junty Putina.

Nie może być mowy o żadnym Międzynarodowym Trybunale przeciwko Rosji pod auspicjami ONZ. Po prostu dlatego, że Rosja i Chiny są członkami Rady Bezpieczeństwa i wykorzystają swoje prawo weta w każdej próbie stworzenia czegoś takiego. Na świecie nie było tak wielu trybunałów międzynarodowych, ale zawsze działały one z udziałem lub za zgodą Moskwy. Tak było w Norymberdze, Tokio, w trybunałach dla Rwandy i byłej Jugosławii. (…)

Powtarzam, nie da się stworzyć legalnego trybunału bez zgody Rosji i Chin, ale można ogłosić potrzebę zreformowania organizacji. Powiedzmy, spójrzcie, co Rosja robi na Ukrainie – mamy zarówno dowody, jak i orzeczenia sądowe – a ONZ jest zmuszona do cichego kontemplowania. Albo zlikwidować to biuro, albo gruntownie przeformatować je do standardów NATO. W zasadzie, jeśli ONZ się rozpadnie, nikt nie ucierpi zbytnio - w ostatnich dziesięcioleciach organizacja pełniła wyłącznie funkcję dekoracyjną.

Z ostatnim zdaniem można się niestety zgodzić. Prawo weta było wiele razy wykorzystywane w imię ochrony jakiegoś mniej lub bardziej bandyckiego wybryku (uwaga: chodzi o bandytyzm państwowy).

Autor tekstu, o ile rzecz jasna nie jest to kolejny fejkowy nick (vide: polskojęzyczne rosyjska agenda propagandowo-dezinformacyjna NDP) jest rosyjskim politykiem. Co więcej powiązanym z Putinem. Dlatego jego wypowiedź może, a nawet powinna, być traktowana jako oficjalny stosunek kremlowskiej soldateski do norm międzynarodowych.

Powstanie trybunału dla Ukrainy, mającego na celu zdyskredytowanie Rosji na arenie międzynarodowej, będzie wyłącznie wewnętrzną inicjatywą Unii Europejskiej i Stanów Zjednoczonych. Sąd dla sądu bez działających mechanizmów doprowadzenia skazanych przed wymiar sprawiedliwości. Takie lokalne sądy były już w historii anglosaskiej. Na przykład Specjalny Trybunał dla Iraku, który nie miał nic wspólnego z ONZ i odbywał się pod patronatem Waszyngtonu. Albo Nadzwyczajna Izba dla Kambodży, powołana przy udziale ONZ w 2003 r. uchwałą Zgromadzenia Ogólnego. Zachód ma doświadczenie w organizowaniu postępowań sądowych bez opinii Rady Bezpieczeństwa ONZ i nie omieszka to wykorzystać.

Tak właśnie wygląda to z perspektywy Kremla. Jakakolwiek próba osadzenia Rosji przed ONZ spotka się z wetem Chin i Rosji, utworzenie zaś Trybunału poza ww. strukturą ma na celu jedynie zdyskredytowanie Rosji na arenie międzynarodowej, ergo ma więc charakter stricte propagandowy.

Autor, Jewgienij Fiodorow, na zakończenie daje upust ruskiej złości. Otóż cały ten „trybunałowy cyrk” jest po to, żeby… obrabować broniącą Świat przed faszyzmem Rosję.

Stąd bierze się kolejny cel trybunału dla Ukrainy – stworzenie pozorów legitymacji dla przywłaszczenia sobie zamrożonych rosyjskich miliardów. Ten wyrok hipotetycznego sądu będzie jedynym możliwym do wykonania.

Cała nadzieja w tym, że koniec Rosji, mieniącej się spadkobierczynią Związku Sowieckiego zbliża się milowymi krokami.

Na razie widzimy jedynie nieustanny blamaż, jaki jest udziałem niespełna rok temu jeszcze „drugiej armii świata”.

Teraz ta sama armia spadła do poziomu sił zbrojnych Iranu czy też Korei Północnej.

Jak jeszcze nisko upadnie do lutego 2023? Czy w ogóle dotrwa do czerwca???

Napinanie werbalne wirtualnych muskułów w porównaniu z ponoszonymi stratami i faktycznie wycofywaniem się z „ruskiej ziemi” zakrawa coraz wyraźniej na jakąś powtórkę aparatu propagandowego dr Goebbelsa z lat 1943-44.

Historia uczy, że poza chińskim szlag trafiał wszystkie inne Imperia. Arogancja „czerwonego cara” Breżniewa doprowadziła do inwazji na Afganistan, co doprowadziło do utraty przez Rosję ziem zdobywanych krwią rosyjskiego żołnierza przez ostatnie 250 lat.

Kolejny „car”, Putin-samozwaniec, wplątał Rosję w awanturę, w której już utracił 10 razy więcej sprzętu, niż Sowieci w Afganistanie przez całą dekadę.

Ile ziem straci teraz Rosja jest tylko kwestią nacisków sąsiadów.

Pamiętajmy też o terytoriach, teoretycznie najbogatszych na świecie, a trzymanych w nędzy, choć dobywane na ich terenie bogactwa napędzały przemysł wojenny Kremla (vide: Jakucja).

Świadomość pokrzywdzenia towarzyszy już nawet żyjącym tam Rosjanom.

3.01 2023

fot. Wikimedia Commons (kopalnia diamentów w Jakucji)

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (6 głosów)