Kto podłożył bombę pod rząd Tuska? Zemsta senatora Misiaka

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Im bliżej jesiennych wyborów tym bardziej robi się ciekawie.

Mantrowany przez wiele lat motyw służb specjalnych zaangażowanych w nielegalne nagrywanie polityków PO w warszawskiej knajpie SOWA i PRZYJACIELE weszły na stałe do żelaznego repertuaru PO-wskich propagandystów. To „ludzie Kamińskiego” zgotowali ten los prawdziwym demokratom i liberałom spod znaku Tuska, Sienkiewicza, Kopacz i Budki.

Tu zaszła zmiana, jak ongiś socrealistycznie pisała Maria Dąbrowska. Okazuje się, że za nagraniami prawdziwych przecież rozmów POlszewickich elit nie stał ruski wywiad, kierujący PiSowskimi służbami specjalnymi, nie stała też moskiewska mafia, handlarze marihuaną, antysemici, cykliści ani hodowcy ogórków – za nielegalnymi nagraniami knajackich rozmów członków tuskowego rządu miał kryć się ówczesny senator Tomasz Misiak.

Człek ów miał bowiem żywić osobistą niechęć do Tuska.

Niezawodny w takich wypadkach niezależny der Onet przynosi taką oto informację:

W swojej książce Krysiak pisze:

„Tak się składa, że "Senator" jest jedną z wielu osób nagranych w słynnym "studiu nagrań" w restauracji Sowa i Przyjaciele. Jednak w przeciwieństwie do wielu polityków nie mówi nic, co mogłoby go kompromitować. Biorąc pod uwagę jego barwny język i to, w jaki sposób komunikuje się, chociażby z potentatem z branży nieruchomości, aż dziwi, że u Sowy niczego nie chlapnął.

Niektóre osoby z jego otoczenia sugerują, że to nie przypadek. Przekonują, że to "Senator", a nie Marek Falenta, stał tak naprawdę za zorganizowaniem tego "słuchowiska", które wywołało polityczną burzę, doprowadziło do wielu dymisji w rządzie, potężnego politycznego kryzysu i w efekcie do zmiany władzy.

Co z tym wszystkim wspólnego mają jednak luksusowe prostytutki? Tytułowe "dziewczyny z Dubaju"?”

(…)

Cała ta sprawa rzuca zupełnie nowe światło na proceder nagrywania polityków w warszawskich restauracjach i rolę, jaką mógł pełnić w nim były senator. To jeden z wątków tej sprawy, który nigdy nie został do końca wyjaśniony.

]]>https://www.onet.pl/informacje/onetwiadomosci/afera-podsluchowa-wiceminister-nagrany-podczas-seksu-w-restauracji/7z3b7lr,79cfc278]]>

Z punktu widzenia Polaka-szaraka, uwiedzionego ongiś retoryką Tuska, wierzącego święcie w PO-PiS mający uzdrowić cały ten postsocjalistyczny bałagan itp., nagrania u Sowy były bezcenne. Obojętnie kto nagrywał i obojętnie z jakich pobudek – nikt nigdy nie zakwestionował prawdziwości wypowiadanych tam słów.

Okazuje się, że my, motłoch, ludzie zauważani przez polityków i POlityków jedynie co cztery lata w tzw. roku wyborczym, mamy zapomnieć słowa Sienkiewicza, podsumowujące TENKRAJ wg Tuska i jego ekipy – chuj, dupa i kamieni kupa!

Słowa te bowiem miały trafić wyłącznie do wybranych

Dlatego mamy się ekscytować Falentą i jego domniemanymi zleceniodawcami z Moskwy, którzy nagle... postanowili zdmuchnąć najbardziej proputinowski rząd III RP.

Jeszcze uwierzyłbym, gdyby okazało się, że u Sowy odbyła się próba jakiegoś kabaretu POlitycznego. Ewentualnie szopki noworocznej

Tymczasem prawdę próbuje zasłonić się rzekomą nielegalnością podsłuchu.

Tymczasem moim (nie tylko!!!) zdaniem mamy tu do czynienia z kontratypem. Z jednej strony upowszechnienie nielegalnego nagrania stanowi naruszenie kilku różnych przepisów, zebranych przez sąd w sprawie p-ko Falencie...

Proszę jednak odgrzebać stare artykuły opisujące wyrok, a nawet spróbować zapoznać się z jego treścią – generalnie podkreślany jest zamiar sprawcy, zupełnie nie mający nic wspólnego z dobrem publicznym.

Tak więc przyjęte przez sąd niskie pobudki czynu zarzucanego Falencie były powodem jego skazania.

Gdyby jednak sąd uznał, że działał dla publicznego dobra, musiałby go uniewinnić, bądź tylko skazać na symboliczną grzywnę.

Der Onet właśnie dlatego porusza sprawę prostytutki, by móc za chwilę trąbić o spotkaniu mającym wybitnie prywatny charakter.

A przecież nawet polityk ma prawo do prywatności.

Opowieści o prostytutce, o b. senatorze PO Tomaszu Misiaku (odnalezienie go na podstawie danych ujawnionych przez der Onet zajęło mi równo 41 sekund) są uderzeniem wyprzedzającym.

Tusk i jego ekipa ciągle boją się paskudnej prawdy, zawartej w tych nagraniach.

Chcą więc wywołać efekt wymiotny u lemingów na samo hasło „taśmy prawdy”.

Prawdopodobnie senator Misiak (konkretnie były senator Misiak) właśnie dlatego jest przywołany jako kolejny domniemany sprawca (sprawstwo kierownicze?). Faktem bowiem niezaprzeczalnym jest jego wystąpienie z PO w momencie, gdy było o nim tak głośno, że Tusk chciał go usunąć z PO.

To jednak nie przesłania faktu, że dwukrotnie (w 2005 oraz 2007 roku) został wybrany senatorem z listy PO.

Z partii tej odszedł dopiero w 2009 roku, zachowując mandat senatorski do końca kadencji.

Tymczasem wrzutka o niewyjaśnionym wątku obecności prostytutki u Sowy ma zaburzyć przekaz. Skoro nie wyjaśniono wszystkich wątków to znaczy, że „pisowskie” śledztwo jest o przysłowiowy kant potrzaść. Gdyby było rzetelne pewnie wyjaśniono by, jaka to potwarz i prowokacja była. ;)

Czy tak właśnie ma wyglądać „nowe światło”???

Na pewno tekst opublikowany w der Onecie oznacza jedno – „taśmy prawdy” stanowią zagrożenie dla kliki szykującej się do odzyskania koryta nawet teraz.

Czy dlatego, że tak bardzo została obnażona wówczas prywata tych „liberałów” i „demokratów”, „europejczyków” w każdym calu a nawet… wiorście???

Misiak mszczący się na Tusku, oto kolejna przykrywka bez wątpienia wypowiedzianych przez Sikorskiego słów o lasce robionej Amerykanom itp.

Zabawa w KTO ujawnił ma zastąpić KTO i CO powiedział.

 

12.04 2023

fot. pixabay

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (10 głosów)

Komentarze

"KTO PODŁOŻYŁ BOMBĘ POD RZĄD TUSKA?"

Zgodnie ze starą łacińską sentencją można powiedzieć:

"cui bono, qui prodest" – czyja korzyść, tego sprawka.

Trudność w odpowiedzi na to pytanie tkwi w trafnym wytypowaniu tego, kto odniósł podstawową korzyść, bo przecież w takiej operacji były też realizowane "poboczne korzyści", takie jak Falenty czy "senatora M."

Trzeba wziąć pod uwagę to, kiedy uruchomiono "studio nagraniowe" w restauracji "Sowa&Przyjaciele" i w "Amber Room", oraz co jest pomijane, w willi premiera D. Tuska na ulicy Parkowej w Warszawie(tych nagrań jeszcze nie ujawniono).

Otóż pierwsze nagrania (te na których nagrano M.Morawieckiego, gdy rozmawiał z prezesem PKO BP Zbigniewem Jagiełło, byłym prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i byłą wiceprezes PGE Bogusławą Matuszewską), pochodzą z kwietnia 2013 roku.

To wtedy komuś zależało na skompromitowaniu PO i to nie była Rosja(interesy węglowe M.Falenty z Rosjanami były wygodnym pretekstem do tego by wskazać fałszywe ślady a M.Falenta odegrał tu rolę "kozła ofiarnego" w zamian za obietnicę pomocy w załatwieniu jego interesów(dlatego pisał do prezydenta A.Dudy by go ułaskawił, bo miał to obiecane - nawet straszył ujawnieniem tego, kto mu to obiecywał. Mówił przecież, że nagrania przekazywał P.Wojtunikowi, ówczesnemu szefowi CBA).

Szefem służb był sam D.Tusk(bo w jego rządzie nie było stanowiska koordynatora służb specjalnych - czyli jak powiada przysłowie: "kota nie ma, myszy harcują", co w sytuacji służb nie jest prawdą, czyli musiał być obcy "kot" a "myszy" go słuchały.

 

Vote up!
3
Vote down!
0
#1651297

Kiedy okaże się, że tragedia w Smoleńsku była skutkiem świadomego sprowadzenia niebezpieczeństwa, to będzie znaczyło, że oddanie śledztwa sowietom było również elementem zmowy.
Według mnie - czapa winnym!

Vote up!
1
Vote down!
0
#1651343