Jesteśmy snem….  

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kultura

Za dawnych czasów mieszkańcy Związku Sowieckiego wiedzieli jedno. By przeczytać prawdę o otaczającym świecie trzeba kupić…. nową książkę science fiction sowieckiego autora. A jeśli niektórzy autorzy sf antycypowali naszą epokę? I nie koniecznie byli to ludzie sowieccy?

 

W 1971 roku Wielka Dama SF Ursula K. Le Guin wydała powieść Jesteśmy snem.

Fabuła, przynajmniej na początku, może zniechęcać. Oto do prowadzącego prywatną praktykę lekarską psychiatry dr Williama Habera trafia nijaki człowieczek George Orr i prosi o lek… na senność.

Mimo podkrążonych oczu, trzęsących się lekko rąk i ogólnych oznak wyczerpania boi się spać.

W swojej imaginacji uważa bowiem, że kiedy zaśnie i wyśni jakiś nowy obraz świata, po przebudzeniu staje się on rzeczywistością. O tym, jak wyglądał stary świat wie tylko… Orr.

Mimo początkowego zakwalifikowania Orra jako człowieka cierpiącego na urojenia Haber w końcu zauważa, że Orr, a dokładnie śpiący i śniący Orr, w jakiś sposób staje się Demiurgiem.

Zarazem Niszczycielem poprzedniego świata.

Haber próbuje wykorzystać dar Orra. Od tej pory jego pacjent ma śnić świadomie. Wg zaprogramowanego planu. Oczywiście planu Habera.

Kiedy postanawia zlikwidować problem przeludnienia Orr budzi się w świecie ogarniętym zarazą, która uśmierciła 6 spośród 7 miliardów ludzi.

Gdy marzy o zjednoczeniu całej Ludzkości z Kosmosu na Ziemię dokonany jest atak. Ludzie giną, ale jednoczą się przeciw Kosmitom.

Haber usiłujący sterować demiurgiem Orrem mimo woli napina struny, których nie powinien dotykać żaden człowiek.

W końcu doszedłszy do wniosku, że wie już wystarczająco dużo postanawia sam stać się Demiurgiem. Konstruuje wzmacniacz snów, za pomocą którego chce odmienić kolejny raz Ziemię.

W ostatniej chwili Orr wyłączą ów wzmacniacz, co ratuje Ziemię przed całkowitą zagładą. Haber zaś swój eksperyment przypłaca całkowitą demencją.

 

Oryginalny tytuł powieści to Lathe of HeavenGarncarskie Koło Nieba. Fragment dzieła taoistycznego filozofa Zhuāngzǐ stanowi motto rozdziału trzeciego powieści:

Zatrzymać poznanie przy granicy niepoznawalnego jest doskonałością. A tych, co tego nie robią, zniszczy Garncarskie Koło nieba.

Polski tłumacz Agnieszka Sylwanowicz wybrała tytuł z innego motta.

My z tobą obaj jesteśmy snem. I ja, który mówię, że jestem snem, snem też jestem. Takie słowa nazywa się paradoksami.

Sztuka paradoksu, paradoks jako tłumaczenie świata.

Wcześniejszy o blisko dwa wieki od Zhuāngzǐ inny tekst kanoniczny taoizmu Liezi również traktował o tym paradoksie:

Śniło mi się, że byłem motylem, i nie wiem, czy jestem człowiekiem, któremu śniło się, że jest motylem, czy też jestem motylem, któremu się śni, że jest człowiekiem.

Najwyraźniej telewizja (na szczęście nie nasza) wzięła sobie to wszystko mocno do serca i wyemitowała pochodzący z 2002 r. film Philippa Haasa o tym samym tytule, co wspomniana powieść w porze najgłębszego snu – o godzinie 2 w nocy w poniedziałek.

A szkoda, bowiem film ten w jakiś sposób stanowił zapowiedź choćby Incepcji Christophera Nolana z 2010 r. z genialną rolą Leonarda DiCaprio.

 

Miejmy tylko nadzieję, że niedługo amc powtórzy emisję.

 

6.04 2020

 

 

fot. pixabay

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (5 głosów)

Komentarze

Przed kilkoma godzinami zmarł Michael Yun, Radny Miejski Jersey City. To On był jednym z wojowników o sprawę Pomnika Katyńskiego.

Polskie Państwo nie zdążyło Go przed śmiercią za to nagrodzić...

 

Vote up!
4
Vote down!
0
#1625050