Audiatur et altera pars

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Kraj

Wydarzenia, którym początek dało zatrzymanie Janusza Górzyńskiego w lutym 2010 r. obrosły legendą. Zła policja, źli sędziowie, jeszcze gorsza prokuratura. Do tego źli lekarze, którzy zamiast leczenia skwapliwie wypełniali polecenia funkcjonariuszy Policji tak, by zatrzeć ślady ich rzekomego bandytyzmu.

Doszło do tego, że albo jest się wyznawcą „obowiązującej [na niezależnych portalach] teorii” wprost i bez zastrzeżeń, albo jest się nazywanym zwolennikiem „paragrafiarzy”, przedsiębiorstwa holo... pardon, rozwodowego, psychiatrii represyjnej, rzekomych bestialstw i tortur stosowanych przez Policję i PiS-u. Do tego jawnym antykatolikiem i banderowcem.

 

W ten sposób zupełnie zatracona została podstawowa zasada, jaką winien posługiwać się rzetelny dziennikarz.

To bezstronność, a zatem co najmniej muszą być wysłuchane obie strony.

 

Strona policyjna opisała zajście już 17 lutego 2010 r.

Na łamach Gazety Wyborczej. W jej śląskiej mutacji czytamy:

 

Bielscy policjanci zatrzymali 47-latka poszukiwanego listem gończym. W czasie interwencji mężczyzna udawał, że ma zawał serca, a jego siostra próbowała popełnić samobójstwo.

Poszukiwany przez sąd listem gończym od 2006 roku 47-letni mężczyzna podejrzany o oszustwa i znieważenie policjantów ukrywa się w jednym z czechowickich domów. - Kiedy policjanci zapukali do drzwi mieszkania, na ich drodze stanęła 56-letnia siostra poszukiwanego - mówi Elwira Jurasz, oficer prasowy bielskiej policji.


Policjanci pokazali legitymacje służbowe oraz postanowienie sądu o przeszukaniu mieszkania, ale to nie pomogło. Kobieta zaczęła krzyczeć, że postanowienie jest bezprawne, a policjanci i prokuratorzy są przestępcami, którzy w więzieniu chcą zabić jej brata.

Policjanci znaleźli 47-latka w specjalnej skrytce na strychu. Mężczyzna i jego siostra nie mieli zamiaru się poddać. Szarpali policjantów za ubrania. 47-latek w czasie sprowadzania ze strychu zaczął udawać, że ma zawał serca.


- Jego siostra uderzyła interweniującą policjantkę dwukrotnie w twarz, próbowała ją też dusić. Po chwili, chcąc udaremnić zatrzymanie brata, chwyciła nóż, który przyłożyła sobie do ręki grożąc, że się zabije - mówi Jurasz.


Kobieta została obezwładniona i zakuta w kajdanki. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia. 56-latka została przewieziona do szpitala, gdzie otoczono ją specjalistyczną opieką. Usłyszy wkrótce zarzuty znieważenia policjantów i naruszenia ich nietykalności cielesnej, grożą jej 3 lata więzienia. Jej brat - zgodnie z decyzją sądu - trafi do aresztu.

]]>https://bielskobiala.wyborcza.pl/bielskobiala/1,88025,7572761,Krzyczala__W_wiezieniu_chca_zabic_mojego_brata.html]]>

 

Tymczasem od lat podbijana jest narracja przedstawiająca rodzeństwo wyłącznie w roli niewinnych ofiar.

 

Czy bielska Policja od tylu lat kłamie?

 

Postanowiłem to sprawdzić.

Dwa ostatnie dni spędziłem w Bielsku – Białej.

 

Niestety, szpital nie udziela indywidualnej informacji ze względu na RODO.

Nic nie pomogło machanie legitymacją prasową.

Nie i już.

 

Jedyna informacja, jaką uzyskałem, jest natury ogólnej.

Otóż w przypadku, gdy osoba zatrzymana przez Policję skarży się na dolegliwości zagrażające choćby tylko teoretycznie jej życiu lub zdrowiu procedura wymaga przeprowadzenia szczegółowych badań.

W przypadku symulacji zawału poprzez podawanie subiektywnych wrażeń towarzyszących tej chorobie badania mogą być nawet kilkunastogodzinne (np. tzw. próba Holtera).

 

Lekarze od lat są świadomi, że jakiekolwiek zaniedbanie w tej materii skutkuje skargą do ETPCz i odszkodowaniami.

W dalszej kolejności postępowaniem dyscyplinarnym, co może spowodować nawet utratę możliwości wykonywania zawodu.

 

Z drugiej strony do badań zachęcają… finanse.

Płaci bowiem Ministerstwo Sprawiedliwości, a zatem szpital jest zainteresowany, by było ich jak najwięcej. Znaczenie ma także czas trwania.

 

Nie ma możliwości, by człowiek w stanie zagrożenia życia był odesłany z kwitkiem, a raczej z policyjną ekipą.

Prócz prawa karnego było by to naruszenie fundamentalnych zasad określonych w Przysiędze Hipokratesa.

 

Bardziej owocna była natomiast wizyta w Sądzie Rejonowym. Okazuje się, że p. Krystyna Górzyńska jest tam dobrze znana.

Nigdy bowiem w historii Sądu nie było przypadku, aby sędzia w sprawie cywilnej czuł się zagrożony przez stronę postępowania do tego stopnia, że wezwał ochronę by była obecna na sali rozpraw.

 

Wracając natomiast do tekstu z GW. Otóż nigdy nie był sprostowany, nikt nie wytoczył „gazecie” sprawy o naruszenie dóbr osobistych, nie było także wyroku skazującego z art. 212 kk, co wobec informacji kolportowanych przez Krystynę G. powinno być „oczywistą oczywistością”.

Nie było także sprawy przed ETPCz wytoczonej przez rzekomego poszkodowanego Janusza Górzyńskiego Polsce za naruszenie art. 3 Europejskiej Konwencji Ochrony Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.

Zdaniem mojego rozmówcy tylko ten jeden fakt przesądza o faktycznym przebiegu zdarzeń.

 

Odszkodowania zasądzane przez ETPCz są raczej bardziej symboliczne, stanowią natomiast silny sygnał dla rządzących, że należy natychmiastowo zmienić istniejące praktyki organów czy też nowelizować prawo.

Trzeba jednak pamiętać, ze zarzut naruszenia ar. 3 Konwencji jest szczególnie mocno badany przez organy Trybunału.

Tak samo przez pozwane Państwo.

W Komentarzu do Konwencji autorstwa prof. Leszka Garlickiego czytamy:

Najistotniejsze – z punktu widzenia ochrony praw jednostki – domniemanie dotyczy sytuacji osób zatrzymanych (w innych formach pozostających pod władzą funkcjonariuszy państwa). Jeżeli osoba taka pozostawała w dobrym zdrowiu i stanie w momencie pozbawienia jej wolności, a później pojawiają się na jej ciele obrażenia lub ślady stosowania przemocy, to "na państwie ciąży obowiązek wiarygodnego wyjaśnienia, jak doszło do ich powstania" (zob. np. wyr. ETPCz w sprawie Tomasi, par. 109–111; wyr. ETPCz w sprawie Ribitsch, par. 34; wyr. ETPCz w sprawie Selmouni, par. 87). W braku takiego wyjaśnienia domniemuje się, że za powstanie obrażeń odpowiedzialność ponoszą funkcjonariusze, w których władzy znajdował się zatrzymany, więc że państwo jest odpowiedzialne za naruszenie art. 3 (zob. np. wyr. ETPCz z 12.10.2004 r. w sprawie Bursuc p. Rumunii, par. 80).

Szczególne ważne jest tu zapewnienie odpowiedniej dokumentacji medycznej: badania lekarskiego przy zatrzymaniu i przy zwolnieniu, a także obdukcji lekarskich na żądanie osoby pozbawionej wolności (zob. np. wyr. ETPCz z 10.10.2000 r. w sprawie Akkoç p. Turcji, par. 118: badanie musi być przeprowadzone przez lekarza, bez obecności policji czy strażników, a sprawozdanie lekarza musi obejmować wyjaśnienia udzielane przez pacjenta). Brak przeprowadzenia badań może nie pozwolić państwu na obalenie domniemania, że odpowiada za obrażenia poniesione przez osoby zatrzymane.

(…)

Ofiara maltretowania musi wykazać się pewną aktywnością własną. Można oczekiwać, że jeszcze w trakcie pozbawienia wolności będzie ona przedstawiała – zwłaszcza prokuratorowi czy sędziemu – skargi i informacje o złym traktowaniu, trzeba też jednak brać pod uwagę całokształt okoliczności i możliwość obawy przed dalszymi represjami.

Natomiast po odzyskaniu wolności konieczne jest niezwłoczne wniesienie skargi do odpowiedniej władzy (zob. post. ETPCz z 27.1.2009 r. w sprawie Adamski p. Polsce – skarga wniesiona kilka miesięcy po incydencie) i niezwłoczne przeprowadzenie niezbędnych obdukcji lekarskich (zob. post. w sprawie Olszewski – obdukcja przeprowadzona dwa dni po zwolnieniu z izby wytrzeźwień).

 

Tymczasem w sprawie Janusza Górzyńskiego obdukcja na jego życzenie została dokonana kilka tygodni po opuszczeniu przez niego aresztu śledczego.

Trudno uwierzyć, że będąc „pod celą” Janusz Górzyński był bierny do tego stopnia, iż nie informował RPO o swojej sytuacji.

Trzeba przypomnieć, że korespondencja do RPO nie jest cenzurowana i osadzony może pisać, cokolwiek zechce bez obawy, że wpłynie to na jego sytuację.

W przypadku podejrzenia naruszenia art. 3 Konwencji reakcja RPO liczona byłaby w godzinach.

Tak było np. w słynnej w Polsce sprawie „używanych szczoteczek do zębów” (2000 r.).

 

Tak twierdzi druga strona.

Miejmy nadzieję, że prokurator Z. Ziobro oraz przewodniczący Rafał Jankowski zrobią wszystko, by wyjaśnić sprawę raz na zawsze.

Górzyńscy bowiem nie są w stanie zrobić już nic w tej sprawie.

 

25.10 2019

Twoja ocena: Brak Średnia: 3.6 (8 głosów)

Komentarze

 Zatrzymanie poszukiwanego przestępcy

 

Policjanci Wydziału Kryminalnego wraz z funkcjonariuszami z bielskiego oddziału prewencji zatrzymali dziś poszukiwanego listem gończym 47-letniego mężczyznę.

W czasie interwencji 56-letnia siostra poszukiwanego, próbując udaremnić jego zatrzymanie wulgarnie przezywała policjantów, rzuciła się na nich z rękami, a następnie usiłowała popełnić samobójstwo. Policjanci obezwładnili ją i zakuli w kajdanki.

Za przestępstwa, których dopuściła się wobec stróżów prawa grożą jej 3 lata więzienia.

 

Z uzyskanych przez policjantów informacji wynikało, że poszukiwany listem gończym przez Sąd od 2006 roku, 47-letni mężczyzna podejrzany o oszustwa i znieważenie policjantów, ukrywa się w jednym z czechowickich domów. Kiedy zapukali do drzwi mieszkania na ich drodze stanęła 56-letnia siostra poszukiwanego. Policjanci przedstawili się, okazali legitymacje służbowe oraz postanowienie Sądu o przeszukaniu pomieszczeń mieszkalnych celem odnalezienia poszukiwanego i doprowadzenia go do aresztu. Kobieta krzyczała, że postanowienie jest bezprawne, a zarówno policjanci, jak i prokuratorzy są przestępcami, którzy w więzieniu chcą zabić jej brata. W trakcie interwencji policjanci odnaleźli poszukiwanego, który ukrył się w specjalnej skrytce na strychu. Zarówno poszukiwany, jak i jego siostra utrudniali policjantom wykonywanie czynności. Zupełnie ignorowali ich polecenie do zachowania spokoju. Nie reagowali na wezwania do zachowania zgodnego z prawem. Szarpali funkcjonariuszy za ubrania. Mężczyzna w czasie sprowadzania ze strychu chwycił za poręcz i odmawiał wykonywania poleceń. Zaczął symulować zawał serca. W pewnym momencie jego siostra uderzyła interweniującą policjantkę dwukrotnie w twarz, próbowała ją też dusić. Po chwili, chcąc udaremnić zatrzymanie brata chwyciła nóż, który przyłożyła sobie do ręki grożąc, że się zabije, jeśli policjantka nie wpisze do protokołu informacji o bezprawnych czynnościach prowadzonych przez policjantów i prokuratorów, którzy jej zdaniem są przestępcami. Sprawczynię obezwładniono i zakuto w kajdanki. Na miejsce wezwano karetkę pogotowia. Kobieta została przewieziona do szpitala, gdzie otoczono ją specjalistyczną opieką. Sprawczyni usłyszy wkrótce zarzuty znieważenia policjantów i naruszenia ich nietykalności cielesnej – przestępstw, za które może spędzić w więzieniu najbliższe 3 lata. Jej poszukiwany brat – zgodnie z decyzją Sądu - trafi do aresztu.

Źródło : KMP Bielsko-Biała

 

Za: czdz.pl z 17.02.2010., edycja własna.

 

Vote up!
3
Vote down!
-1

„Od rewolucji światowej dzieli nas tylko Chrystus” J. Stalin

#1607584