Ego contra Deus

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Idee

„Osoba pyszna wierzy, że wszystko to, co robi, jest zrobione dobrze. Chce panować nad tymi wszystkimi, którzy mają z nią do czynienia; ma zawsze rację. Zawsze wierzy, że jej zdanie jest lepsze od zdania innych.” (Jan Maria Vianney)

 

Jezuita o. Stanisław Biela wspaniale podsumował taką postawę:

Człowiek pyszny miesza cele ze środkami. W miejsce Boga i jego chwały stawia swoje własne motywacje, czysto egoistyczne. W sposób zawoalowany próbuje je usprawiedliwiać. Przypomina wówczas Judasza z jego iluzorycznym altruizmem (por. J 12, 4-6). Maskuje własne egoistyczne cele, motywując je wzniosłymi ideałami. Prorok Eliasz, zapytany przez Boga w czasie jednej z wizji: Co ty tu robisz, Eliaszu?, odpowiedział: Żarliwością rozpaliłem się o chwałę Pana, Boga Zastępów (1 Krl 19, 13-14). Eliasz w sposób bezkompromisowy poświęcił się służbie Bogu i trosce o Jego chwałę. W podobny sposób działał Paweł, zarówno przed, jak i po nawróceniu. Jego celem była chwała Boża. Z całą pasją walczył o sprawy Boga Jahwe, a później niezmordowanie głosił Ewangelię Jezusa. Negatywnym przykładem są faryzeusze. Pycha, która w ich przypadku przybrała formę obłudy i hipokryzji połączonej z cynizmem, doprowadziła do śmierci Jezusa. W imię Boga (i religii) skazali na śmierć Niewinnego. Pod wzniosłymi ideałami, także duchowymi i religijnymi, kryli małe, ludzkie namiętności, pragnienia i cele, zdemaskowane wcześniej przez Jezusa (zob. Mt 23).

Przypowieść Jezusa o faryzeuszu i celniku (por. Łk 18, 9-14) trafnie punktuje różnice między pychą a pokorą, prawdą o sobie. Modlitwa faryzeusza za fasadą pobożności okazuje się "bezbożna". Bóg jest jedynie przykrywką dla zadufanego w sobie "ja". Religia jest mu potrzebna, by się dowartościować, wywyższyć. Ten człowiek o nic Boga nie prosi, niczego od Niego nie oczekuje. Uwypukla osiągnięcia, a pomija słabości i błędy. Postępuje jak skrupulatny buchalter, sądząc, że w tym podoba się Bogu, albo że jest wręcz podobny do Boga. Ta postać pychy sprowadza Boga do narzędzia władzy, a religię do ideologii, kanału reklamującego naszą domniemaną wartość (G. Cucci). Przeciwieństwem faryzeusza jest celnik. Stoi przed Bogiem jak żebrak, zawstydzony i pełen skruchy, gdyż zrozumiał swój grzech. Wie, że grzech czyni go dalekim od Boga. Nie usprawiedliwia się ani nie porównuje z innymi, jak czynił faryzeusz. Nie czuje się lepszy przez kontrast z innymi. Ma świadomość, że potrzebuje Boga, Jego miłosierdzia i łaski, by móc żyć inaczej. Jego modlitwa, słowa i postawa świadczą o pokornej miłości.

Faryzeusza cechuje pycha, wyniosłość, pogarda wobec innych. Celnika - poczucie grzeszności i miłość. Przeciwwagą dla pychy jest miłość, której podstawę stanowi akceptacja. Bez akceptacji nie ma miłości. A bez miłości nie ma pokory. Stąd pychę może pokonać tylko miłość.

Miłość i pycha są sobie przeciwne: jeśliby człowiek pyszny kochał, straciłby swoją pychę, ponieważ miłość domaga się wyjścia z siebie i stwierdzenia, że sami sobie nie wystarczamy, a przede wszystkim, że inny interesuje nas bardziej niż my sami. Wtedy znajdujemy się rzeczywiście na antypodach pychy (G. Cucci).

Fragment książki Równowaga duchowa. Wokół siedmiu grzechów głównych

]]>https://www.deon.pl/wiara/duchowosc/doskonalosc-czy-pycha,313431]]>

 

Pycha niekoniecznie oznacza ateizm. Takie postawienie swojego JA w centrum wszechświata wcale nie jest tak częste, jak można by się spodziewać.

Pycha bowiem towarzyszyć może także tym, którzy uważają się za wiernych.

Św. Jan od Krzyża w swojej Nocy ciemnej pisał:

Początkujący, czując się pełnymi zapału i gorliwości w rzeczach duchowych i w pobożnych ćwiczeniach właśnie z powodu tego ulegają pewnej ukrytej pysze, rodzącej się z zadowolenia z nich samych i z czynów, jakie wykonują... Dusze te jednak są tutaj niedoskonałe. Z tego źródła wypływają próżne chęci, czasem bardzo zarażone pychą, rozmów o rzeczach duchowych z innymi. Często w tym celu, by innych nauczać, niż uczyć się od nich.

Gdy zaś napotykają inny rodzaj pobożności niż ich własny, osądzają go ujemnie w swoim sercu, a nawet i zewnętrznie w słowach. I stają się podobni do owego faryzeusza, który chełpił się przed Bogiem ze swych czynów i pogardzał celnikiem (Łk 18,11- 12) widząc źdźbło w oku bliźniego, a nie dostrzegając belki w swym własnym. Gdy mistrzowie duchowni, spowiednicy lub przełożeni nie pochwalają ich ducha i postępowania... sądzą te dusze, że nie rozumieją oni sposobu ich postępowania, są mało duchowymi... Dla uzyskania u innych uznania i pochwały dla swej pobożności posługują się różnymi objawami zewnętrznymi, jak ułożenie ciała, wzdychanie itp. ceremonie.

Wiele z tych dusz usiłuje zaimponować swym spowiednikom, a nawet nimi kierować, stąd powstają rozliczne zazdrości i niepokoje. Z trudnością wyznają szczerze swe grzechy, by nie stracić dobrej opinii u spowiednika. Osłaniają je, by nie wydawać się tak złymi, a spowiedź ich jest wtedy raczej usprawiedliwianiem się niż oskarżaniem. Niejednokrotnie też szukają innego dla wyznania swych [cięższych] upadków, by pierwszy sądził, że nie ma w nich [tzn. oskarżających się] nic złego, lecz samo tylko dobro. (…)

Niektóre z tych dusz za nic sobie mają swe błędy i upadki lub też zbytnio się smucą, że w nie popadły. W mniemaniu, że już powinny być święte, zżymają się przeciwko sobie, że jeszcze ulegają niedoskonałościom, a to właśnie jeszcze bardziej jest niedoskonałe.

 

Co rodzi pycha?

Zarozumiałość jest to pragnienie i nieuporządkowana ufność, że dokona się rzeczy, które są ponad własne siły.

Człowiek zarozumiały uważa się za zdolnego do studiowania i rozwiązania najtrudniejszych kwestii, rozstrzyga ze zbytnim pośpiechem zagadnienia najbardziej zawiłe. Wyobraża sobie, że ma dość światła, by kierować sobą bez rady kierownika duchowego.

Zamiast budować swoje życie na pokorze, wyrzeczeniu, wierności obowiązkowi chwili obecnej nawet w najdrobniejszych rzeczach, mówi przede wszystkim o wielkoduszności, gorliwość i apostolskiej albo też pnie się zbyt szybko do wyższych stopni modlitwy, przeskakując etapy pośrednie i zapominając, że jest jeszcze w początkach i że ma wolę jeszcze słabą i pełną egoizmu. Jest jeszcze pełen siebie i trzeba, aby się w nim uczyniła wielka próżnia, by dusza mogła kiedyś napełnić się Bogiem i dawać Go innym. Stąd płynie ambicja w tej lub innej formie: ceni się nadmiernie swoje siły i uważa się siebie za wyższego od innych, chce się nimi rządzić, narzucać im swoje poglądy lub kierować nimi.

Św. Tomasz mówi, że ambicja przejawia się w szukaniu zaszczytnych funkcji, na które się nie zasługuje, w szukaniu ich dla siebie, a nie dla chwały Bożej lub dobra innych. Ileż jest zabiegów, tajemnych starań, intryg we wszystkich środowiskach przez ambicję!

(Internet)

 

Zwróćmy uwagę na najbardziej jaskrawo widoczny przejaw pychy:

ceni się nadmiernie swoje siły i uważa się siebie za wyższego od innych, chce się nimi rządzić, narzucać im swoje poglądy lub kierować nimi.

To np. kreowanie własnej pozycji jako lokalnego guru.

Osoby oceniającej innych np. poprzez zwroty typu „trafne”. A także ocenianie innych np. jako „hejterów” czy „idiotów” dlatego, że „ośmielili się” mieć inne zdanie, niż samozwańcza „wyrocznia”.

 

W Biblii sporo wersów poświęconych jest pysze.

Najbardziej znany i często cytowany to fragment Księgi Przypowieści: pycha chodzi przed upadkiem, a wyniosłość ducha przed ruiną.

Ale nie tylko.

Oto w Ewangelii Łukasza czytamy:

Dwóch ludzi przyszło do świątyni, żeby się modlić, jeden faryzeusz a drugi celnik. Faryzeusz stanął i tak w duszy się modlił: "Boże, dziękuję Ci, że nie jestem jak inni ludzie, zdziercy, oszuści, cudzołożnicy, albo jak i ten celnik. Zachowuję post dwa razy w tygodniu, daję dziesięcinę ze wszystkiego, co nabywam". Natomiast celnik stał z daleka i nie śmiał nawet oczu wznieść ku niebu, lecz bił się w piersi i mówił: "Boże, miej litość dla mnie, grzesznika!" Powiadam wam: Ten odszedł do domu usprawiedliwiony, nie tamten.. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony.

(Łk 18, 10-14)

Ale najważniejsze dla naszych rozważań przesłanie zawarte jest w Ewangelii Janowej.

Jezus udał się na Górę Oliwną. Rano znowu przybył na teren świątyni i cały lud zaczął się zbierać przy Nim. On usiadł i uczył ich. Wtedy uczeni i faryzeusze przyprowadzili jakąś kobietę, przyłapaną na cudzołóstwie. Postawili ją pośrodku i powiedzieli Mu: "Nauczycielu, ta kobieta została przyłapana na występku cudzołóstwa. W Prawie Mojżesz kazał nam takie kamienować. A Ty co powiesz?" Mówili to dla poddania Go próbie, by mieć coś do oskarżenia Go. Na to Jezus pochyliwszy się rysował palcem po ziemi. Gdy nie przestawali Go pytać, wyprostował się i rzekł im: "Kto z was bez grzechu, niech pierwszy rzuci w nią kamieniem". I znowu pochyliwszy się, rysował po ziemi. Gdy oni to usłyszeli, zaczęli jeden po drugim odchodzić, zaczynając od starszych. Został sam i ta kobieta, stojąca pośrodku. Jezus wyprostował się i zapytał ją: "Kobieto, gdzie są? Żaden nie wydał na ciebie wyroku?" Odpowiedziała: "Żaden, Panie". Jezus rzekł: "I ja na ciebie wyroku nie wydaję. Idź, a odtąd już nie grzesz".

 

Chrystus jej nie osądził. Napomniał jedynie, by nie grzeszyła więcej.

Tymczasem „prorocy” obojętnie czy „bezdomni” czy też „wędrujący”, a może tylko „wirtualni” wygrażają innym, w ich mniemaniu grzesznikom.

Ich prawda jest najprawdziejsza.

I wedle niej osądzają innych.

 

Opanowaną mają biegle sztukę wyszukiwania cytatów, choć z reguły wyrywają je z szerszego kontekstu.

Zajrzeć jednak pod przysłowiową kołdrę, a tam prywata podlana sosem pychy.

 

Pychy nakazującej objęcie przywództwa obojętnie w jakiej społeczności realnej czy wirtualnej.

Tak właśnie tworzą się sekty.

 

U zarania Świata powodowany pychą Luciferus wydał wojnę Bogu i na wieki strącony z nieba został.

 

27.09 2019

Twoja ocena: Brak Średnia: 4.2 (5 głosów)