Survival łódkowy
Ja w sposób naturalny mam na łódce wszystko, co jest potrzebne do niezależnego przetrwania nawet pół roku. Mam puszki z dwuletnią trwałością, które systematycznie wyżeram i uzupełniam. A silnik robi mi za agregat prądotwórczy, tak, że starczy ropy na pół roku oszczędnego używania prądu. I mam gaz, wodę, WC, wędki, grille, naczynia, ogrzewanie etc... Nikt nie ma lepszego zabezpieczenia survivalowego. I w ogóle nie muszę się o to specjalnie starać i trzymać rzeczy, które nigdy nie będą użyte. To, co mam, jest cały czas w obiegu i mi nie żal, że się marnuje w bezczynności. Survival łódkowy jest wielokroć lepszy niż działkowy. Dodatkowo można stosować ogrodnictwo partyzanckie, czyli wyrzucać nasiona wszędzie tam, gdzie się na dziko zacumuje.
Puszki rzemieślnicze są robione poprzez specjalny proces sterylizacji w wysokiej temperaturze i hermetycznego pakowania, który całkowicie wybija bakterie i co najwyżej zmienia trochę smak i eliminuje witaminy, ale przez 2 lata pozwala zachować wartość jedzenia tak, jak było w oryginale. Więc kluczowe jest to, co to było za jedzenie pierwotnie. Jeśli ufamy restauracji, jeśli jest dobra, to zawsze zrobi lepsze jedzenie, niż przygotujemy w domu. Mając duży przerób, mają to zawsze bardzo świeże, bezpośrednio od rolnika. Więc te puszki rzemieślnicze z dobrych restauracji to najzdrowsze jedzenie, lepsze niż paczkowane półprodukty, które kupuje się w sklepie i robi z tego potrawy w domu.
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 76 odsłon