Gurgaon – wolnorynkowa oaza sukcesu jako wzór dla Wolnego Miasta Stanisławów
W warunkach wolnorynkowej swobody zbudowano od podstaw tętniące życiem miasto, które pokonało biurokratycznego konkurenta. Gurgaon dowiódł, że prywatna przedsiębiorczość może skuteczniej dostarczać usługi miejskie i rozwijać gospodarkę niż scentralizowany rząd. Dla libertarianina jest to modelowy przykład sukcesu „niewidzialnej ręki rynku” w skali całego miasta. Wolne Miasto Stanisławów zaprojektowane na wzór Gurgaonu – lecz unikające jego początkowych niedociągnięć – mogłoby stać się oazą wolności i dobrobytu w Europie, przyciągającą inwestycję, talent i tworzącą nową jakość życia. To szansa, by udowodnić w praktyce, że wolny rynek, innowacja i ograniczony rząd mogą zbudować miasto sukcesu – tak jak stało się to w Gurgaonie, a może nawet na jeszcze większą skalę. Jeśli Stanisławów zrealizuje te założenia, ma szansę stać się polskim odpowiednikiem Gurgaonu – żywym dowodem na to, że wolnorynkowa jurysdykcja sprzyja rozwojowi i przyszłościowym przemianom kraju.
Przypadek Gurgaon: wyspa wolnego rynku w socjalistycznych Indiach
W Indiach lat 70-tych dominował etatystyczny socjalizm i wszechobecna biurokracja, przez co gospodarka była spętana regulacjami i korupcją. Na tym tle wyróżnił się jednak niezwykły eksperyment w stanie Haryana. W 1979 roku tamtejsze władze podjęły zaskakującą decyzję – podzieliły bogatszy, państwowo zarządzany dystrykt Faridabad na dwie części, z czego w jednej (nazwanej Gurgaon) postanowiono całkowicie odsunąć wpływ rządu od zarządzania gospodarką. Był to de facto ekonomiczny “wolny obszar”, gdzie przedsiębiorczość miała rozwijać się bez rządowej kontroli i socjalistycznych ograniczeń. Warto podkreślić, że początkowo Gurgaon nie miał praktycznie nic – teren stanowiły nieużytki, brakowało infrastruktury (np. kolei czy dróg) i nawet gleba była mało urodzajna. Sąsiedni Faridabad startował ze znacznie lepszej pozycji (istniały tam linie kolejowe, drogi, zalążki przemysłu). Decyzja Haryany stworzyła więc unikalną “wyspę wolnego rynku” na oceanie socjalizmu.
Przesłanie tego eksperymentu było proste: pozwólmy wolnemu rynkowi robić swoje. Władze celowo nie ingerowały w rozwój Gurgaon – żadnej biurokratycznej kontroli, żadnych centralnych planów czy ograniczeń dla prywatnych inwestorów. W jednym z najbardziej skorumpowanych państw świata odcięto ten dystrykt od “opieki” urzędników, licząc że to wolna przedsiębiorczość zbuduje od podstaw miasto. Początkowo pomysł wydawał się ryzykowny – wielu sceptyków twierdziło, że bez sterowania przez państwo zapanuje chaos, a rozwój nigdy nie nastąpi. Jednak efekty przerosły najśmielsze oczekiwania. Już po kilkunastu latach okazało się, że Gurgaon błyskawicznie prześcignął regiony zarządzane przez państwo, w tym Faridabad. Z praktycznie pustego pola Gurgaon przeistoczył się w jedno z najszybciej rozwijających się miast Indii – żywy dowód na wyższość swobodnej inicjatywy nad biurokratycznym planowaniem. W tym pojedynku wolny rynek vs. socjalistyczny rząd – kolejny raz zwyciężyła wolność gospodarcza.
Spektakularny rozwój Gurgaonu
W ciągu kilku dekad wolnorynkowa jurysdykcja Gurgaonu doprowadziła do gospodarczego boomu. Pozbawione barier regulacyjnych miasto stało się magnesem dla biznesu. Pierwsze większe inwestycje pojawiły się już w latach 80-tych i 90-tych – np. koncern motoryzacyjny Maruti Suzuki ulokował tam fabrykę, a w 1997 r. amerykański General Electric otworzył centrum usług. Wejście GE zachęciło kolejne firmy do pójścia w jego ślady. W efekcie Gurgaon wyrósł na światowe centrum offshoringu i outsourcingu. Dziś znajdziemy tam oddziały niezliczonych międzynarodowych korporacji – m.in. IBM, Microsoft, Oracle, Google, Nokia, Ericsson, Bank of America, Coca-Cola – a także siedziby czołowych indyjskich firm. Ponad 250 firm z listy Fortune 500 ma biura w Gurgaonie. Miasto przyciąga również tysiące startupów oraz stanowi siedzibę wielu największych krajowych przedsiębiorstw. W rezultacie Gurgaon, choć pod względem ludności nie należy do największych w Indiach, jest. najbogatszym miastem kraju i generuje ~70% rocznych inwestycji całego stanu Haryana. To niesłychany wynik pokazujący, jak ogromny kapitał i aktywność gospodarcza skumulowały się w tej wolnorynkowej enklawie.
Co ważne, w Gurgaonie dynamicznie rozwinęła się nowoczesna infrastruktura i usługi, ale – co znamienne – większość z nich powstała oddolnie, dzięki prywatnej inicjatywie. Miasto pełne jest nowoczesnych wieżowców, osiedli apartamentowców, centrów handlowych, luksusowych hoteli, pól golfowych i innych symboli rozkwitu. W roku 2011 działało tam już 26 centrów handlowych, liczne pięciogwiazdkowe hotele, 7 pól golfowych, 2 stadiony oraz salony najbardziej luksusowych marek (Chanel, Louis Vuitton itp.). Ta imponująca metamorfoza – od “kamienistej ziemi” do miasta z drapaczami chmur – dokonała się praktycznie bez centralnego planu urbanistycznego. To prywatne firmy deweloperskie zbudowały niemal całe miasto od zera. Rząd nie nadążał z tworzeniem infrastruktury, więc przedsiębiorcy wzięli sprawy w swoje ręce. Zamiast czekać na państwową agencję rozwoju (Haryana Urban Development Authority), firmy same utworzyły drogi, doprowadziły wodę (wiercąc prywatne studnie głębinowe) i zabezpieczyły dostawy prądu poprzez zakup własnych generatorów. Deweloperzy zarządzający nowymi osiedlami zapewnili też inne usługi publiczne: prywatne systemy wywozu śmieci, prywatne straże pożarne i ochronę, a nawet prywatne parki i place zabaw. Przykładowo, największy deweloper (firma DLF) uruchomił prywatną straż pożarną z nowoczesnym sprzętem, która była lepiej wyposażona niż państwowa (pierwsza w Indiach posiadała wysięgniki sięgające najwyższych wieżowców). Mieszkańcy prywatnych osiedli zorganizowali się w stowarzyszenia, które za własne składki naprawiają drogi, utrzymują oświetlenie uliczne, dbają o porządek i bezpieczeństwo – wiedząc, że “gdyby zostawić to rządowi, nigdy nic by nie zrobili”. W efekcie niemal wszystkie funkcje miejskie – od transportu i dróg po służbę zdrowia i bezpieczeństwo – są tam w rękach prywatnych… i działają!
Lista zalet jurysdykcji Gurgaonu:
- Ekspresowy wzrost gospodarczy i inwestycje: Swoboda gospodarcza przyciągnęła kapitał i firmy z całego świata. Miasto stworzyło tysiące miejsc pracy – od wysoko wykwalifikowanych specjalistów IT po pracowników sektora usług – co podniosło dobrobyt mieszkańców. Gurgaon stał się drugim co do wielkości centrum IT Indii i ważnym hubem finansowym oraz konsultingowym, udowadniając, że niska ingerencja państwa sprzyja rozwojowi.
- Innowacyjna infrastruktura tworzona oddolnie: Prywatne firmy konkurowały w zapewnieniu jak najlepszych warunków dla klientów i mieszkańców. Powstały nowoczesne drogi ekspresowe, osiedla z własnymi udogodnieniami, naziemna linia metra łącząca Gurgaon z Delhi, a nawet nowy prywatny system komunikacji miejskiej. Zamiast typowych przystanków autobusowych, na parkingach ustawiono monitory z informacją o oczekujących taksówkach i pasażerach – rozwiązanie organizowane rynkowo, poprawiające wygodę podróżnych. Prywatne szpitale (aż 7 wysokiej klasy placówek) zapewniają opiekę medyczną na poziomie wyższym niż przeciętna publiczna służba zdrowia. Nawet porządek i bezpieczeństwo publiczne gwarantują tysiące prywatnych ochroniarzy, którzy patrolują ulice, a często także kierują ruchem na skrzyżowaniach, usprawniając go lepiej, niż zrobiłaby to policja.
- Efektywność i brak biurokracji: W Gurgaonie świetnie widać, jak szybko działają usługi, gdy eliminuje się urzędnicze procedury. Prywatny konserwator naprawi zepsutą latarnię na ulicy następnego dnia, podczas gdy w typowym indyjskim mieście państwowym czekałoby się miesiącami. Firmy działały według zasady: lepiej zrobimy to sami, bo zrobimy to szybciej i lepiej niż rząd. Uniknięto też korupcji – skoro nie trzeba załatwiać setek pozwoleń, zbędny stał się cały “łańcuszek” łapówek, który gnębi inne rejony Indii. Brak krępujących regulacji i pozwoleń pozwolił budować szybciej i taniej – deweloperzy mogli błyskawicznie wykupywać grunty od rolników i od razu stawiać biurowce czy osiedla.
- Wysoki standard życia (w prywatnych enklawach): W obrębie nowo powstałych dzielnic prywatnych panuje wysoka jakość życia – czyste, zadbane otoczenie, dostęp do centrów rozrywki, sklepów, dobre szkoły i opieka zdrowotna. Te “oazy wolności” są praktycznie samowystarczalnymi miasteczkami zarządzanymi przez prywatny sektor, oferującymi mieszkańcom komfort nieznany w innych częściach kraju. Gurgaon może się poszczycić bardzo wysokim indeksem rozwoju społecznego HDI = 0,889 (dane z 2017 r.) – jednym z najwyższych w Indiach, co odzwierciedla edukację, dochody i jakość życia w tej strefie wolnorynkowej.
Oczywiście nie wszystko jest idealne, bo miasto wciąż funkcjonuje w otoczeniu państwa indyjskiego. Pewne niedociągnięcia Gurgaonu wynikają właśnie z tego, że nie wszystkie elementy udało się całkowicie uwolnić od rządu. Na przykład infrastruktura pomiędzy prywatnymi osiedlami – główne arterie, które rząd obiecał zbudować, by połączyć te “oazy”, długo pozostawały dziurawe lub niekompletne. Dynamiczny rozwój przerósł możliwości powolnej administracji państwowej, która nie nadążyła z budową dróg i kanalizacji łączącej nowe dzielnice. Podobnie dostawy prądu – całe Indie cierpią na braki elektryczności, a państwowa sieć często zawodziła także w Gurgaonie. Jednak i na to znalazły się rozwiązania rynkowe: firmy i wspólnoty zaopatrzyły się w dziesiątki awaryjnych generatorów diesla, które utrzymują zasilanie nawet przy kilkudniowych blackoutach. Co więcej, Gurgaon jest jedynym miastem w Indiach, gdzie elektryczność dociera dziś do wszystkich mieszkańców – mimo przerw, zasięg sieci (państwowej i prywatnych uzupełnień) jest pełny, czego nie osiągnęła żadna inna aglomeracja w kraju. To znamienne: to, za co odpowiada państwo, funkcjonuje kiepsko, a to, co pozostawiono wolnemu rynkowi – działa bardzo dobrze.
Lekcje z Gurgaonu
Idea Wolnego Miasta Stanisławów zaproponowana przez Jacka Bartosiaka zakłada stworzenie w Polsce od podstaw nowej metropolii przyszłości – miasta wolności, innowacji, “Polski 2.0”. Ma ono powstać w rejonie projektowanego Centralnego Portu Komunikacyjnego, między Warszawą a Łodzią, niejako na “zielonej łące” (czy, jak głosi hasło projektu, „tu na razie jest ściernisko, ale będzie San Francisco”). Bartosiak postuluje, by Stanisławów otrzymał odrębny statut i podlegał innym, lepszym zasadom niż reszta kraju – był specjalną enklawą wewnątrz Polski. Celem jest wyzwolenie nowej energii rozwojowej – metropolia na nowych zasadach prawnych i gospodarczych ma wywołać ogromny skok gospodarczy i przyspieszyć modernizację kraju. To ambitna, futurystyczna wizja, która w praktyce bliska jest koncepcji “charter city” lub specjalnej strefy ekonomicznej o poszerzonej autonomii. Jak jednak zaplanować Wolne Miasto Stanisławów, by zrealizować ten potencjał? Przykład Gurgaonu dostarcza konkretnych wskazówek i dobrych wzorców.
Lekcje dla Stanisławowa
- Maksimum wolnego rynku, minimum ingerencji państwa: Kluczowym atutem Gurgaonu było uwolnienie go od biurokracji – podobnie Stanisławów powinien otrzymać maksymalną możliwą autonomię prawną. Należy stworzyć specjalny statut miejski gwarantujący, że lokalne władze (lub zarząd powierniczy miasta) mogą same ustanawiać regulacje gospodarcze, odbiegające od krępujących przepisów ogólnopolskich i unijnych. Oznacza to m.in. uproszczone prawo budowlane, przyjazne prawo pracy, niski i prosty system podatkowy oraz jedno okienko dla inwestorów. Im mniej pozwoleń, koncesji i zezwoleń będzie wymaganych, tym szybciej popłyną inwestycje. Wolne Miasto Stanisławów musi być rzeczywiście wolne – prawdziwa strefa wolnorynkowa, gdzie przedsiębiorcy nie będą tracili czasu na biurokrację. Jeśli trzeba, warto zabiegać nawet o specjalne wyjątki w prawie krajowym czy unijnym, by nadać Stanisławowowi status porównywalny z miastami — międzynarodowymi hubami (jak kiedyś Hongkong czy współcześnie Dubaj). Bartosiak sygnalizuje właśnie takie podejście – miasto na “lepszych zasadach”, co należy przekuć na konkretne zapisy prawne.
- Swoboda w obrocie ziemią i planowaniu przestrzennym: Do sukcesu Gurgaonu przyczyniło się odblokowanie rynku gruntów – Haryana zniosła biurokratyczne bariery przy nabywaniu ziemi przez deweloperów. Stanisławów powinien pójść tą drogą: grunt pod miasto można częściowo przekazać prywatnym inwestorom lub tworzyć partnerstwa publiczno-prywatne przy zagospodarowaniu terenu. Planowanie urbanistyczne powinno mieć elastyczny, rynkowy charakter – zamiast sztywnych państwowych planów narzucanych z góry, należy pozwolić konkurować różnym koncepcjom deweloperskim (oczywiście przy zachowaniu podstawowych standardów bezpieczeństwa). Ważne jest, by przyciągnąć dużych prywatnych deweloperów (polskich i zagranicznych) gotowych inwestować kapitał w budowę dzielnic mieszkaniowych, biurowych czy przemysłowych. Państwo może zagwarantować szybkie przeprocedowanie własności gruntów i podstawową ochronę prawną inwestycji, ale nie powinno blokować prywatnej inicjatywy nadmiernymi planami zagospodarowania – rynek sam najlepiej odpowie na zapotrzebowanie (czy to na biurowce, czy magazyny, czy inne obiekty).
- Prywatna infrastruktura i usługi miejskie: Jedną z największych zalet Gurgaonu jest to, że usługi tradycyjnie publiczne zostały tam przejęte przez sektor prywatny – co uczyniło je bardziej wydajnymi i dostosowanymi do potrzeb. W Stanisławowie warto od początku założyć model zarządzania miastem oparty na partnerstwach z prywatnymi operatorami. Na przykład drogi lokalne, parkingi, osiedlowe uliczki mogą budować i utrzymywać konsorcja deweloperów (zarabiając np. na opłatach parkingowych czy wartości działek). Transport publiczny – zamiast tworzyć miejskie przedsiębiorstwo autobusowe – może opierać się na licencjonowanych prywatnych przewoźnikach i nowoczesnych platformach ride-sharingowych. Zaopatrzenie w media (wodociągi, sieć ciepłownicza, telekomunikacja) również można powierzyć prywatnym firmom w konkurencji (np. kilka niezależnych operatorów sieci światłowodowej). Nawet bezpieczeństwo może częściowo wspierać sektor prywatny: firmy ochroniarskie patrolujące teren, monitoring miejski finansowany przez wspólnoty lokalne czy deweloperów. Dzięki temu usługi będą elastyczne, nowoczesne i nie obciążą budżetu. Rolą władz miasta Stanisławowa powinno być raczej koordynowanie i nadzorowanie standardów usług (ustalanie ram prawnych, certyfikacja, nadzór nad jakością), ale sama realizacja – w rękach prywatnych wykonawców wybieranych przez mieszkańców i inwestorów w warunkach konkurencji.
- Inwestycje w łączność i energię – wyprzedzić przyszłe potrzeby: Gurgaon w pewnym momencie cierpiał z powodu brakujących dróg między prężnie powstającymi osiedlami i notorycznych przerw w dostawach prądu, bo państwo nie zdążyło z inwestycjami infrastrukturalnymi. Projektując Stanisławów, trzeba uczyć się na tych błędach. Już na starcie należy zadbać o świetne skomunikowanie miasta z resztą kraju i świata. Na szczęście lokalizacja obok CPK sprzyja temu – kluczowe będzie doprowadzenie szybkich linii kolejowych, dróg ekspresowych i internetu o wysokiej przepustowości. Jeśli państwo nie będzie w stanie szybko zbudować np. obwodnicy czy węzłów autostradowych, należy dopuścić finansowanie prywatne (np. developerzy wybudują fragment drogi w zamian za działki inwestycyjne). Podobnie z energetyką: Stanisławów musi mieć niezawodne źródła energii. Można rozważyć utworzenie lokalnej prywatnej elektrowni lub farmy energii odnawialnej na potrzeby miasta, by uniezależnić się od ewentualnych awarii ogólnokrajowej sieci. Być może rozwiązaniem będą nowoczesne mikrosieci zarządzane cyfrowo przez firmy energetyczne konkurujące o klientów – tak, aby żadna dzielnica nie została bez zasilania. Dzięki zaplanowaniu infrastruktury z wyprzedzeniem Stanisławów uniknie wąskich gardeł, które w Gurgaonie pojawiły się wskutek tempa rozwoju przerastającego możliwości państwa.
- Otwartość na kapitał ludzki i know-how: Wolne Miasto Stanisławów powinno, wzorem Gurgaonu, stać się magnesem dla talentów i inwestorów z całego świata. W praktyce oznacza to stworzenie zachęt nie tylko finansowych, ale i prawnych, by eksperci i przedsiębiorcy chcieli tam żyć i prowadzić biznes. Warto rozważyć ułatwienia imigracyjne dla wysoko wykwalifikowanych specjalistów spoza UE (np. uproszczone wizy pracownicze czy startupowe), strefy edukacyjne (np. pozwolenie na tworzenie prywatnych międzynarodowych szkół i uczelni, które przyciągną studentów i kadry naukowe) oraz zapewnienie wysokiej jakości życia (terenów rekreacyjnych, kultury, rozrywki). Gurgaon przyciągnął kosmopolityczną klasę średnią i kadrę managerską, bo oferował im dobrze płatną pracę i nowoczesny styl życia. Stanisławów również powinien być projektowany jako miasto przyjazne ekspatom i powracającym emigrantom, aby stał się prawdziwie globalnym ośrodkiem w Polsce. Im bardziej wolnorynkowe i innowacyjne ekosystemy biznesowe (parki technologiczne, inkubatory startupów, centra R&D) uda się tam stworzyć, tym większa szansa, że ściągniemy inwestorów jak kiedyś Gurgaon ściągnął giganta GE.
- Przejrzystość i praworządność jako fundament: Wolność gospodarcza nie oznacza “Dzicz Zachodu”. Wręcz przeciwnie – by wolny rynek mógł kwitnąć, konieczne jest solidne egzekwowanie prawa kontraktów, ochrona własności prywatnej i bezpieczeństwo. Stanisławów musi zatem mieć sprawny system sądowniczy lub arbitrażowy do rozstrzygania sporów biznesowych szybko i bezstronnie. Można utworzyć w mieście specjalny sąd arbitrażowy czy centrum mediacji dla firm, aby zapewnić zaufanie do otoczenia prawnego. Także prawo karne (policja, prokuratura) powinno dbać o to, by miasto nie stało się ofiarą mafii czy korupcji. W Gurgaonie samoograniczenie roli państwa zadziałało, bo prywatne podmioty i obywatele mieli bodźce, by utrzymać porządek – jednak istnienie podstawowej ramy prawnej jest ważne. Stanisławów może być laboratorium nowoczesnego prawa – np. cyfrowe rejestry własności, smart contracts w administracji – które usprawnią działanie wolnego rynku. Krótko mówiąc: państwo jako stróż nocny – ma pilnować reguł gry, ale nie grać za przedsiębiorców.
Porównanie powierzchni
Gurgaon (miasto, Municipal Corporation): 232 km²
- Port Lotniczy “Solidarność” (CPK): 30 km²
- Gmina Baranów (przykładowy obszar przyszłego miasta): 75,37 km²
Miasta w Polsce
Gurgaon (232 km²) to rozmiar porównywalny do:
- Poznania (261,9 km²) – nieco większe, ale zbliżone w skali
- Bydgoszczy (176 km²) – Gurgaon jest o ok. 30% większy
Port Lotniczy (30 km²)
CPK to wielkość zbliżona do powierzchni:
- Dzielnicy Wola w Warszawie (19,3 km²) – port byłby nieco większy niż największa dzielnica finansowa stolicy.
- Miejskiego Obszaru Funkcjonalnego Oświęcimia (30 km²).
Gmina Baranów (75,37 km²)
Jeśli Wolne Miasto Stanisławów objęłoby cały ten obszar, byłoby podobne do:
- Białegostoku (102 km²) – Baranów jest mniejszy o ok. 25%
- Łodzi (293 km²) – Baranów to niecałe 1/4 powierzchni Łodzi.
Pełna skala gotowego miasta
- Aby Wolne Miasto Stanisławów dorównało powierzchni Gurgaon (232 km²), musiałoby rozrosnąć się do obszaru zbliżonego np. do Poznania (262 km²) czy 2/3 Warszawy (517 km²).
Etap “Airport City”
- Startując od strefy CPK (30 km²), projekt będzie znacząco mniejszy niż Gurgaon – tu porównywalny do dużej dzielnicy miejskiej.
Rozbudowa na bazie gminy Baranów
- Przy objęciu obszaru 75 km² (gmina Baranów) Wolne Miasto byłoby wielkości np. Białegostoku czy Torunia (115 km²), ale ciągle o połowę mniejsze niż Gurgaon.
To pokazuje, że dla osiągnięcia skali i efektu gospodarczego podobnego do Gurgaonu, Stanisławów musi rozwinąć się znacznie poza początkową strefę lotniskowo-logistyczną, obejmując obszar rzędu 200–250 km².
Podsumowując, wizja Wolnego Miasta Stanisławów rozwinięta o powyższe elementy ma szansę przełożyć libertariańskie ideały na rzeczywistość. Jacek Bartosiak dostrzegł, że nowe miasto “podlegające lepszym zasadom” mogłoby stać się lokomotywą rozwoju Polski. Przykład Gurgaonu potwierdza słuszność takiego myślenia – gdy stworzy się przestrzeń dla wolnego rynku, efekty mogą być zdumiewające. Oczywiście, warunki w Polsce i w Indiach różnią się, a realizacja tak śmiałego projektu wymaga determinacji politycznej (m.in. dostosowania przepisów krajowych, przekonania opinii publicznej do innowacji). Jednak z perspektywy libertariańskiej warto podjąć to wyzwanie.
Źródła: Przykład Gurgaonu opisano na podstawie dostępnych analiz i doniesień medialnych, m.in. felietonu wMeritum, artykułów w The Guardian oraz danych z Wikipedii.
Wykorzystano też koncepcje przedstawione przez Jacka Bartosiaka (Strategy&Future) dotyczące Wolnego Miasta Stanisławów. Wszystkie te informacje wskazują spójnie, że wolny rynek w miejskiej skali potrafi wygenerować niezwykły postęp – warto z tego skorzystać, projektując nowy Stanisławów.
- https://wmeritum.pl/gurgaon-w-indiach-wyspa-wolnego-rynku-na-oceanie-socjalizmu-zdjeciavideo/143441
- https://en.wikipedia.org/wiki/Gurgaon
- https://www.theguardian.com/sustainable-business/2016/jul/04/gurgaon-life-city-built-private-companies-india-intel-google
- https://x.com/WM_Stanislawow
- https://www.instagram.com/reel/DKrblWsIJr5/
Grzegorz GPS Świderski
https://t.me/KanalBlogeraGPS
https://Twitter.com/gps65
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 51 odsłon