Empatia to zbędny atawizm

Obrazek użytkownika gps65
Idee

Je­śli oce­niać to mo­ral­nie, to ktoś bar­dziej em­pa­tycz­ny nie je­st lep­szy od in­ny­ch, bo głów­ne za­sto­so­wa­nie em­pa­tii to oszu­ki­wa­nie, więc em­pa­tia bar­dziej słu­ży złu. Jak ktoś ma mniej em­pa­tii, to mu­si się czę­ściej z in­ny­mi ko­mu­ni­ko­wać, roz­ma­wiać, py­tać się co czu­ją, a to sprzy­ja na­wią­zy­wa­niu wię­zów spo­łecz­ny­ch bu­do­wa­ny­ch na szcze­ro­ści i otwar­to­ści. Jak ktoś je­st em­pa­tycz­ny, to in­ny­ch wy­czu­wa, więc ła­twiej je­st mu wy­ko­rzy­sty­wać ich pod­stę­pem.

  Przy­po­mi­nam de­fi­ni­cję: em­pa­tia to zdol­no­ść od­czu­wa­nia sta­nów psy­chi­cz­ny­ch in­ny­ch osób, to umie­jęt­no­ść przy­ję­cia ich spo­so­bu my­śle­nia i spoj­rze­nia z ich per­spek­ty­wy na rze­czy­wi­sto­ść. Ina­czej mó­wiąc em­pa­tia to dru­gi sto­pień in­ten­cjo­nal­no­ści — pierw­szy to sa­mo­świa­do­mo­ść. Trze­cim stop­niem je­st wy­czu­wa­nie em­pa­tii. Czło­wiek w mo­wie po­to­cz­nej po­tra­fi ope­ro­wać do szó­ste­go po­zio­mu. Pierw­szy­mi dwo­ma stop­nia­mi ope­ru­ją zwie­rzę­ta, ale by wej­ść wy­żej, po­trzeb­ny je­st ję­zyk. A jak już opa­nu­je­my ję­zyk, to sa­mo­świa­do­mo­ść i em­pa­tia od­czu­wa­na emo­cjo­nal­nie sta­je się zbęd­na.

  Je­dy­ne do­bre za­sto­so­wa­nie em­pa­tii to wy­czu­wa­nie oszu­stów — ale to już nie je­st dziś tak bar­dzo po­trzeb­ne, bo dzię­ki tech­no­lo­gii i ro­zu­mo­wi mo­że­my się ich du­żo ła­twiej i pew­niej wy­strze­gać bez sto­so­wa­nia in­tu­icji. Za­mia­st pa­trzeć czy po­dej­rza­ne­mu źle z oczu pa­trzy, mo­że­my spraw­dzić je­go od­ci­ski pal­ców.

  Ma­my wie­le na­tu­ral­ny­ch ce­ch wy­ni­ka­ją­cy­ch z ewo­lu­cji, któ­re słu­ży­ły prze­trwa­niu, któ­re tkwią w na­szy­ch ge­na­ch, ale nie są do­bre mo­ral­nie. Czło­wiek to dra­pież­na, uzbro­jo­na, agre­syw­na, in­fan­tyl­na, skłon­na do gwał­tów zbio­ro­wy­ch, mał­pa-mor­der­ca ma­ją­ca sil­ne in­stynk­ty te­ry­to­rial­ne. Dla­te­go je­ste­śmy źli. Dzi­kus nie je­st szla­chet­ny. Nie­mniej stwo­rzy­li­śmy kul­tu­rę, któ­ra z tą złą na­tu­rą wal­czy. Kul­tu­ra je­st sprzecz­na z na­tu­rą, mo­ral­no­ść sprze­ci­wia się in­stynk­tom.

  Em­pa­tia to na­sza zła na­tu­ra. Em­pa­tia po­zwo­li­ła prze­trwać na­sze­mu ga­tun­ko­wi, bo dzię­ki niej by­li­śmy spryt­niej­si od in­ny­ch — mo­gli­śmy ich ła­twiej oszu­kać, ogra­bić i wy­mor­do­wać, bo le­piej prze­wi­dy­wa­li­śmy ich ru­chy w wal­ce. Więc jak ktoś je­st bar­dziej em­pa­tycz­ny, to je­st lep­szy w kon­ku­ren­cji, w wal­ce, ale je­st gor­szy mo­ral­nie, bo je­st bar­dziej nie­uczci­wy, nie­mo­ral­ny i zły, bo je­st lep­szy w nie­uczci­wej wal­ce, w woj­nie bez za­sad, ja­ką je­st wal­ka o prze­trwa­nie. Dzię­ki lep­szej em­pa­tii wy­trze­bi­li­śmy mą­drzej­szy­ch od nas ne­an­der­tal­czy­ków.

  Dzię­ki em­pa­tii czu­je­my to, co czu­ją in­ni. Em­pa­tycz­na mał­pa ob­ser­wu­je in­ną mał­pę i pró­bu­je wi­dzieć to, co ona. Cho­dzi o to, że jak ta ob­ser­wo­wa­na za­uwa­ży ba­na­na, to ta ob­ser­wu­ją­ca to roz­po­zna i dzię­ki te­mu szyb­ciej do nie­go do­sko­czy i go zje. Bę­dzie lep­sza w do­ry­wa­niu się do je­dze­nia, choć mo­że gor­sza w je­go wy­pa­try­wa­niu. Po to wczu­wa­my się w in­ny­ch, by ich wy­prze­dzić, po­ko­nać, oszu­kać, być spryt­niej­szym. Kon­ku­ren­ta roz­po­zna­ne­go le­piej po­ko­nać. Moż­na go też oma­mić, wzbu­dza­jąc współ­czu­cie, ale trze­ba roz­po­znać, na co je­st wraż­li­wy. Ssa­ki stad­ne są wy­jąt­ko­wo em­pa­tycz­ne.

  Klu­czo­wa w kon­ku­ren­cji je­st in­for­ma­cja. By po­ko­nać kon­ku­ren­ta, trze­ba wszyst­kie­go się o nim do­wie­dzieć – po­znać je­go ce­le, in­ten­cje, za­mie­rze­nia, pra­gnie­nia, roz­gryźć je­go emo­cje. Em­pa­tia to na­rzę­dzie wy­wia­du. Em­pa­tia to ta­kie in­tu­icyj­ne szpie­go­stwo.

  Em­pa­tia je­st uzna­wa­na po­tocz­nie za do­brą, po­żą­da­ną ce­chę, bo po­zwa­la wczuć się w ra­do­ści czy nie­szczę­ścia in­ny­ch. Je­śli in­ni się smu­cą, to się smu­ci­my z ni­mi, je­śli się cie­szą, to prze­ży­wa­my ra­zem z ni­mi ra­do­ść. Dla­te­go jak wi­dzi­my pła­czą­cą oso­bę, to łzy sa­me się nam ci­sną do oczu, a gdy in­ni się śmie­ją, to ła­twiej sa­mi wpa­da­my w atak śmie­chu.

  To je­st waż­ne przy na­wią­zy­wa­niu kon­tak­tów słu­żą­cy­ch pro­kre­acji – od­czu­wa­my po­ciąg do osob­ni­ka płci prze­ciw­nej, a on wy­czu­wa­jąc ten po­ciąg, też go czu­je i dzię­ki obo­pól­ne­mu po­cią­go­wi do­cho­dzi do sto­sun­ku płcio­we­go, po któ­rym ro­dzą się dzie­ci. To je­st je­dy­ne do­bre za­sto­so­wa­nie em­pa­tii. Nie­mniej nie je­st to nie­zbęd­ne. Kul­tu­ra już to daw­no okieł­zna­ła i wy­my­śli­ła swat­ki, mał­żeń­stwa dy­na­stycz­ne, agen­cje ma­try­mo­nial­ne czy por­ta­le rand­ko­we. Kul­tu­ra wy­my­śli­ła pod­ryw słow­ny czy mu­zycz­ny. Dziew­czy­na nie mu­si wy­czu­wać, że się z nią chcę prze­spać – wi­dzi to wpro­st, bo jej gram na gi­ta­rze i opo­wia­dam dow­ci­py. Pod­ryw za­stę­pu­je em­pa­tię. Już nie mu­si­my czuć za­pa­chu, by wy­czu­wać ru­ję, więc i em­pa­tia sta­je się zbęd­na, bo mo­że­my za­py­tać wpro­st, bez owi­ja­nia w ba­weł­nę. Gra wstęp­na nie mu­si już być in­stynk­tow­nym za­cho­wa­niem, mo­że być ob­le­czo­na w kul­tu­ro­wy ry­tu­ał.

  Dziś waż­niej­sze od ucze­nia dzie­ci em­pa­tii je­st roz­wi­ja­nie w ni­ch wie­dzy, ro­zu­mu i in­te­li­gen­cji, bo dzię­ki te­mu le­piej ustrze­gą się zły­ch lu­dzi w oto­cze­niu. Em­pa­tia by­ła waż­na, gdy mie­li­śmy mniej wie­dzy i mniej tech­no­lo­gii, gdy ży­li­śmy w pier­wot­ny­ch sta­da­ch — wte­dy trze­ba by­ło umieć roz­po­zna­wać zły­ch lu­dzi po wy­glą­dzie, za­cho­wa­niu, wy­ra­zie twa­rzy, ge­sta­ch, tem­brze gło­su.

  Dzię­ki po­trze­bie em­pa­tii wy­two­rzy­ła się cha­ry­zma, czy­li tech­ni­ka oszu­ka­nia em­pa­tii. Czło­wie­ko­wi cha­ry­zma­tycz­ne­mu do­brze z oczu pa­trzy, wie czym oma­mić i po­tra­fi ma­mić — czło­wiek em­pa­tycz­ny mu za­ufa. Jak ktoś je­st jed­no­cze­śnie em­pa­tycz­ny i cha­ry­zma­tycz­ny, to po­tra­fi ma­so­wo lu­dzi wy­ko­rzy­stać. Ta­cy są oszu­ści ma­try­mo­nial­ni, przy­wód­cy sekt czy po­tęż­ni po­li­ty­cy.

  Dla­te­go daw­niej waż­ne by­ło to, by wy­czuć in­ny­ch i nie dać się im wy­czuć, po to, by in­ny­ch prze­chy­trzyć oszu­stwem. To by­ło nie­zbęd­ne, bo nie moż­na by­ło so­bie do­bie­rać oto­cze­nia tak jak dziś. Oto­cze­nie naj­czę­ściej by­ło tok­sycz­ne, bo by­li­śmy bar­dzo przy­wią­za­ni do sta­da, wio­ski, ro­dzi­ny, zie­mi, w któ­ry­ch się uro­dzi­li­śmy.

  A dziś ła­two mo­że­my to śro­do­wi­sko zmie­nić, więc em­pa­tia nie je­st już po­trzeb­na, mo­że­my do­bie­rać so­bie oto­cze­nie, py­ta­jąc wpro­st i roz­ma­wia­jąc, a nie wy­czu­wa­jąc.

  Oczy­wi­ście cha­ry­zma i em­pa­tia cią­gle dzia­ła w po­li­ty­ce i cią­gle słu­ży te­mu, co za­wsze – oszu­ki­wa­niu, gra­bie­niu i mor­do­wa­niu. To już po­wo­li ban­kru­tu­je, pań­stwa prze­sta­ją się opła­cać, więc em­pa­tia i cha­ry­zma sta­ją się zbęd­ne. Do­bre re­la­cje spo­łecz­ne le­piej na­wią­że­my szcze­ry­mi roz­mo­wa­mi niż plot­ka­mi od­czy­ty­wa­ny­mi mię­dzy wier­sza­mi. Już co­raz mniej je­ste­śmy zwie­rzę­ta­mi, a bar­dziej ludź­mi kul­tu­ral­ny­mi, więc te daw­ne zwie­rzę­ce ce­chy są ata­wi­zma­mi nie tyl­ko nie­mo­ral­ny­mi, czy­li ła­mią­cy­mi za­sa­dy kul­tu­ro­we, ale też są zbęd­ne obiek­tyw­nie, bo nie słu­żą po­ko­jo­wi, ale woj­nie. 

  Pod­stęp, oszu­stwo, szpie­go­stwo, czy­ta­nie mię­dzy wier­sza­mi, mo­wa cia­ła, ter­ror, em­pa­tia, gra­bież, cha­ry­zma, prze­moc – to są wszyst­ko rze­czy zbęd­ne, któ­re co­raz mniej się opła­ca­ją. Dzie­je się tak z po­wo­du po­stę­pu tech­no­lo­gicz­ne­go. Co­raz bar­dziej opła­ca się szcze­ra roz­mo­wa, do­bro­wol­na współ­pra­ca, wol­na wy­mia­na, uczci­wa gra. Czło­wiek sta­je się lep­szy nie dla­te­go, że go od­mie­nia­ją ka­zno­dzie­je, ale dla­te­go, że go do te­go zmu­sza eko­no­mia.

  No­wo­cze­sne tech­no­lo­gie po­wo­du­ją, że więk­szo­ść na­szy­ch zły­ch ce­ch sta­je się ata­wi­zma­mi. Nie ma co cze­kać, aż nas eko­no­mia do te­go zmu­si, już po­win­ni­śmy to od­rzu­cić, już po­win­ni­śmy uznać wyż­szo­ść kul­tu­ry nad na­tu­rą, już po­win­ni­śmy prze­wi­dy­wać przy­szło­ść i ro­zu­mieć, że lu­dziom bar­dziej na­tu­ral­nym, bar­dziej zwie­rzę­cym, ma­ją­cym du­żo em­pa­tii czy cha­ry­zmy, bę­dzie trud­niej żyć w no­wo­cze­snym świe­cie zdo­mi­no­wa­nym przez tech­no­lo­gie. Więc na­wet je­śli ma­my em­pa­tię, je­śli po­tra­fi­my się świet­nie wczuć w in­ne­go czło­wie­ka, to po­win­ni­śmy to od­rzu­cić jak fe­no­me­no­log, któ­ry od­rzu­ca ca­łe swo­je bio­lo­gicz­ne uwa­run­ko­wa­nia, by po­znać isto­tę rze­czy. Po­win­ni­śmy z in­ny­mi roz­ma­wiać, py­tać się o wszyst­ko, po­zna­wać ich wer­bal­nie, a nie do­mnie­my­wać, in­sy­nu­ować, do­my­ślać się czy wy­czu­wać.

  Więc ape­lu­ję: na­wet je­śli je­ste­ście em­pa­tycz­ni, to od­rzuć­cie ten ata­wi­zm, po­sta­ra­cie się go z sie­bie wy­ple­nić. Ten ata­wi­zm czy­ni du­żo zła w sto­sun­ka­ch mię­dzy­ludz­ki­ch. Gdy­by osią­gnąć ide­ał em­pa­tii, gdy­by umieć na­praw­dę wy­czuć in­ny­ch, to mo­że to nie by­ło­by aż tak de­struk­cyj­ne. Tyl­ko że ten ide­ał je­st fi­zycz­nie nie­moż­li­wy do osią­gnię­cia – za­wsze bę­dzie­my się my­lić w na­szy­ch do­my­sła­ch. A to nas za­wsze za­pro­wa­dzi do zła, stwo­rzy­my zbęd­ny kon­flikt z ni­cze­go. Więc, za­mia­st się do­my­ślać, le­piej się spy­tać, za­mia­st coś su­ge­ro­wać, le­piej po­wie­dzieć wpro­st. Le­piej być we­re­dy­kiem niż dy­plo­ma­tą.

Grzegorz GPS Świderski

]]>https://Twitter.com/gps65]]>
]]>https://www.Salon24.pl/u/gps65/]]>
]]>https://www.Facebook.com/gie.pe.es.65]]>
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://www.YouTube.com/@GrzegorzSwiderski]]>

https://Niepoprawni.pl/ludzie/gps65

 

3
Twoja ocena: Brak Średnia: 2.5 (8 głosów)

Komentarze

pierdółkach, a ty mnie wtedy wyzywałeś.

Vote up!
3
Vote down!
0
#1649440

Ten sam nóż, którym rozsmarowuję smalec na kromce chleba, może posłużyć do poderżnięcia gardła bliźniemu.

Czyli, jeśli ten nóż może przyczynić się do morderstwa, to ja mam teraz rozsmarowywać smalec na kromce mojego chleba palcem? Mając w zasięgu ręki nóż ?

Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że punkt widzenia zależy od punktu "umoczenia".

Pozdrawiam.
dratwa3

Vote up!
2
Vote down!
-1

Wolność słowa bez odpowiedzialności za słowo staje się słowną chuliganką.

#1649457