Starsza Pani
Śpieszyłem się na rehabilitację. Byłem już kilka minut spóźniony. Na korytarzu spotkałem pewną starszą panią. Stała na środku i tarasowała mi drogę. Na moją prośbę o ustąpienie odpowiedziała mi miłym uśmiechem i słowami:
- Niestety, pieniędzy nie mam.
- Nie chcę żadnych pieniędzy. Niech mnie Pani tylko przepuści!
- A gdzie Pan mieszka?
Chociaż nie miałem pojęcia do czego jest jej to potrzebne, odpowiedziałem Na swoje nieszczęście. Pani trzymała w jednej ręce filiżankę z kawą, a drugą popchała mój wózek. Z powrotem do pokoju. Trochę poprotestowałem, ale nic to nie dało. Tylko się Pani jeszcze szerzej uśmiechnęła.
W drodze powrotnej darłem się jak poparzony. Bo często ocierałem się o ściany i inne twarde przedmioty. Na początku się obawiałem o swoją chorą nogę. Potem zwątpiłem czy mi ocaleje chociażby jedna kończyna. Niepotrzebnie krzyczałem. Starsza Pani, z powodu wieku, raczej tego nie słyszała. Na szczęście dotarłem do swojego pokoju w jednym kawałku. Tylko nieco poobijany.
Starsza Pani postanowiła poprawić mi wózek. Aby było wygodniej. Postawiła swoją kawę na stole. I miała dzięki temu dwie wolne ręce. Ale szczerze powiedziawszy wolałbym aby mi nikt przy wózku nie grzebał. Bałem, że się rozpadnie. Bo pani kręciła różnymi śrubkami. Na chybił trafił. I ciągle powtarzała:"cholera, to nie ta!" Potem długo się przyglądała swojej filiżance. I powiedziała:
- Wie Pan, ja mam taką samą.
Starsza Pani gdy przestała przyglądać się filiżance, zaczęła mi:
- Jest Pan podobny do mojego wnuka. Jak dwie krople wody... chyba. Bo go już kilka lat nie widziałam.
I dodała:
- Do wnuka, a nie do syna. Bo syn to już stary pierdzil.
Starsza Pani wyszła, a ja na się zamknąłem w pokoju na klucz. I pomyślałem, że w czasie wojny wietnamskiej były większe szanse przeżycia. Na rehabilitację już w tym dniu nie poszedłem... nie pojechałem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 2873 odsłony
Komentarze
e...zrezygnował pan z rehabilitacji :) jak" na wnuka"
7 Lipca, 2013 - 11:43
gość z drogi
starszej Pani...nie przystoi...:)
serdeczności :)i 10 tka...:)
gość z drogi
Marianie, - tak to już jest, jak czasem uprzejmość...
7 Lipca, 2013 - 12:56
... zamienia się w przykrość. I to wcale nie z powodu złej woli.
Kiedy czytałem, że owa starsza pani w jednej ręce trzymała kawę, a drugą... pchała Twój wózek, to ciarki przeleciały mi po całym ciele. Przypuszczałem, że za chwilę przeczytam, jak to doświadczyłeś "kawowej kąpieli" na głowie i plecach. Szczęście, że tak się nie stało i nie zostałeś poparzony, wszak kawa zapewne swoją temperaturę miała.
Przypomniała mi się taka oto historia z roku 1979.
Otóż pewien mieszkaniec 4-piętrowego bloku z "wielkiej płyty" remontował swoje mieszkanko na trzecim piętrze. Po pomalowaniu ram okiennych, umył pędzle w rozpuszczalniku benzynowym nad sedesem. Potem zajął się inną pracą remontową. W trakcie tej pracy stwierdził, że musi skorzystać z WC na "dłuższym posiedzeniu". Odłożył narzędzia, zapalił papierosa, po czym zajął stosowne miejsce w WC. W pewnej chwili wyrzucił palącego się peta do sedesu. Wówczas nastąpił zapłon oparów i cieczy znajdującej się w sedesie, gdyż po umyciu pędzli zapomniał spłukać wodą. Płomień poparzył gościowi... tyłek i genitalia dość dotkliwie.
Wezwał karetkę pogotowia. Po 10 minutach do mieszkania przybył lekarz. Sam. Zdiagnozował, że poparzenie jest poważne i powinno być leczone w warunkach szpitalnych. A że gościu nie mógł z bólu zrobić ani kroku, lekarz oznajmił, że za chwilę przyjdą z karetki dwaj sanitariusze z noszami i zniosą go do pojazdu. Kiedy nieśli go na noszach po schodach, jeden z nich zapytał:
- Panie, a co panu dolega, że nie może pan chodzić?
- Mam poparzone... genitalia i tyłek, - odrzekł pacjent.
- A jak to się stało? - zapytał sanitariusz.
Kiedy ów pacjent sycząc z bólu opowiedział, jak do tego doszło, jeden z sanitaruszy nie wytrzymał ze śmiechu i... puścił nosze.
Gościu, nie dość że był poparzony, to na dodatek upadając na schody, a potem z ośmiu schodów w dół na półpiętro... złamał nogę w stawie skokowym, kość przedramienia i obojczyk oraz doznał wstrząśnienia mózgu.
Napisałem o tym, aby Ci wskazać, że nieszczęścia też dopadają innych ludzi, nie tylko Ciebie.
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
@Satyrze,serdecznosci dla owego
7 Lipca, 2013 - 13:09
gość z drogi
nieszczęśnika...:)
a dla pana Marian słowa pocieszenia...goraca kawa na głowie,to by BYŁ SZOK :)
serdeczności Niedzielne :)
gość z drogi
Gość z drogi & Marian, - z pamięcią rożnie bywa
7 Lipca, 2013 - 13:31
Miła i starsza pani, o której pisałeś Marianie - nie ma aż tak wielkich problemów z pamięcią, mimo iż "dała popis" odnośnie filiżanki.
A co powiecie o pewnym starszym panu, który przyszedł do gabinetu lekarskiego i rzekł do lekarza:
- Panie doktorze, mam... słabą pamięć.
- Od kiedy? - zapytał lekarz.
- A... co... od kiedy? - odpowiedział pytaniem pacjent. :-)
Pozdrawiam,
________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
serdeczności ,ale za co?zapomniałam :)
7 Lipca, 2013 - 14:21
gość z drogi
pozdrowienia :)
gość z drogi