Pani Zosia
Pani Zosia jest starszą panią i przychodzi na zabiegi znajdujące się w sali obok mojej, gdzie mam rehabilitację. Czasami jej się zdarza przyść nieco wcześniej. Więc siada na krześle przy dżwiach i rozmawiamy:
- Jestem w tym domu już 30 lat i zamiast poprawy to nawet jakby mi się pogorszyło.
Akurat mnie to nie zdziwiło. Bo już niestetyc tak jest, że wraz z upływem wieku kondycja człowieka się pogarsza.
I kontynuuje spokojnym głosem:
-Mój mąż był niepełnosprawny od urodzenia. Porażenie mózgowe. Ale żyliśmy zgodnie, bez kłótni. A mąż poza tym nigdy nie chorował. A jaką miał piękną śmierć! Wszyscy mu zazdrościli. Nic się nie męczył. Usnął wieczorem i już się nie obudził. A trochę wcześniej mi powiedział:
- Jak ty sobie Zosiu dasz sama radę, beze mnie?
I odszedł.
- Mam córkę. Ale niestety poszła po ojcu. Też jest niepełnosprawna. Od dziecka. Dzieli nas odległość kilkuset kilometrów. Dla mnie i dla córki nie do pokonania. Ostatni raz widzieliśmy się parę lat temu. I chyba już więcej się nie zobaczymy. No, bo jak? A tak bardzo ją kocham. Wie, Pan, jak byłam młodsza bardzo lubiłam tańczyć. I śpiewać. Występowałam nawet w telewizji. Wie Pan?
Pani Zosia poprawiła jakieś szpargały na wózku, z którymi nigdy się nie rozstaje. Rupiecia, które mają znaczenie tylko dla niej. I drepcze dalej wlokąc, z sobą całe swoje życie. Póki jeszcze są siły.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1455 odsłon
Komentarze
I drepcze dalej wlokąc, z sobą całe swoje życie. Póki jeszcze są
3 Lipca, 2013 - 08:19
gość z drogi
siły .....ładne :) i mądre ...
pozdrowienia
gość z drogi
Z zycia wziete...
3 Lipca, 2013 - 16:57
piekny i wzruszajacy tekst.Pozdrowienia dla Pana i mieszkancow oraz pracwnikow Domu Kombatanta.
Umiec zyc w trudnych warunkach to wielka sztuka.
Verita