Miasteczko

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Pracowałem w miasteczku koło stolicy, nie koniecznie kojarzonym, z uczciwością. Domy tam były bogate, a kościół robił naprawdę wrażenie. Chociaż przy budynku administracyjnym wyglądał jak przybudówka. Ludzie, było to widać gołym okiem, byli bogaci. Mój pracodawca na pewno, chociaż był skąpy. Taki dziad.
Woziliśmy na skup złom i makulaturę. Zbieraną w całym stołecznym mieście. Gdy na przykład przenosiły się biura. My je czyściliśmy. Takie żuczki gnojarze. Czy jak się tam one nazywają.
Pracodawca miał samochody ciężarowe, których używał do interesów. Było ich sporo, lecz co ciekawe, nie miały żadnych dokumentów. Jeździły bez nich i jakoś nigdy kłopotów nie było.
Nie trzeba było długo czekać, a między mna, a pracodawcą wybuchł konflikt. Wyleciałem z pracy. Razem ze mną jeszcze dwóch pracowników. Zaległych pieniędzy nie otrzymaliśmy. Mój, już były, pracodawca miał opinię człowieka niebezpiecznego, nikt się o te pieniądze nie śmiał upomnieć. Oprócz mnie.
W sumie pieniądze były niewielkie. Ale się uparłem. On też. W końcu zawołał mnie do siebie. Gdy byłem, mniej więcej, na środku podwórka, wypuścił psy. Naprawdę duże. Tylko czekały by mnie rozszarpać. Co tu mówić, naprawdę się bałem. Powiedział:
- Teraz Cię zagryzą, a ja powiem, że sam wszedłeś na moją, prywatną posesję.
Byłem pewny, że tak właśnie zrobi. Ale tylko mnie postraszył i wypuścił. Gdy nieco ochłonąłem, to zadzwoniłem na policję. I powiedziałem o tych niezapłaconych pieniądzach. Ale ich to widocznie g... guzik obchodziło. Na moje pytanie co mam zrobić, gliniarz odpowiedział ze śmiechem:
- Niech Pan go zabije.
- Dobrze. Zrobię jak mi Pan radzi. I tak powiem w sądzie. Rozmowę oczywiście nagrałem.
Po drugiej stronie telefonu zapanowało poruszenie. Po chwili usłyszałem:
- Niech Pan tam zaczeka. Zaraz podjedziemy.
Faktycznie, podjechali. Nowym mercem. Nawet nie próbowałem się domyślić skąd go mają. Chwilę porozmawiali, i pieniądze dostałem. Potem jeszcze opowiedziałem im o tych samochodach ciężarowych. Powiedzieli:
- Wiemy, lecz nie chcemy robić problemu tym wszystkim biednym ludziom, którzy przyjechali tutaj w poszukiwaniu pracy.
Te słowa całkowicie mnie rozbroiły. A już zaczynałem wątpić po której stronie stoi prawo

Brak głosów