Artykuł. .

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Zadzwonił do mnie kolega. Powiedział, że w ich lokalnej gazecie ukazał się artykuł w którym to prokurator opisuje moją sprawę. Pozytywnie dla mnie. Przesłał mi skan tego artykułu.
Jak ja to odebrałem? Z delikatnie mówiąc mieszanymi uczuciami. Artykuł jest w odczuciu czytających pozytywny w swojej wymowie. Dla mnie. Tylko, że przedstawione „fakty” są nieprawdziwe. Oprócz tego, że zostałem oskarżony niewinnie. Wszystko, dosłownie wszystko jest przedstawione inaczej niż było w rzeczywistości. Począwszy od mojego wieku.
Zostałem w tym artykule przedstawiony jako osoba w starszym (znacznie) wieku, bez żadnego wykształcenia i nie mająca kompletnie żadnego pojęcia o prawie.
Stwierdzenie, że Sąd się pomylił też mi się niezbyt podoba. Kobieta chodziła w ciąży kilka lat. Tak twierdziła. Sąd się z nią zgodził. Gdzie tu miejsce na pomyłkę? Ja tu widzę tylko celowe działanie.
Następnie. Nie byłem żadnym gościem w miasteczku, szukającym wrażeń. Przez 20-cia lat życia byłem stałym mieszkańcem tego miasta.
Następne. Zostaje matka dziecka przedstawiona jako moja stała partnerka, która mnie zdradziła i nie była pewna kto jest ojcem. Kłamstwo. Sąd zdołał potwierdzić tylko fakt naszego kilkukrotnego widzenia. O żadnym stałym związku nigdzie nie ma nawet mowy.
Prokurator twierdzi, że sprawa oparła się o Sąd Najwyższy. I on ją poparł. Pierwszy raz o tym słyszę. Zarówno o Sądzie jak i o poparciu. I na koniec jeszcze jedno co sobie przypominam. Dla mnie prawdziwy sądowy kwiatek. A właściwie bukiet: gdybym był mężem przysługiwało by mi prawo do udowodnienia swojej niewinności. Jako kawaler tego prawa nie mam. Gdybym się przyznał do winy, mógłbym teraz zaprzeczyć. Ponieważ tego nie zrobiłem, Sąd musiał za mnie podjąć tą trudną decyzję. A przecież wszystkim w Polsce wiadomo, że nasze sądy są nieomylne. Prawomocnego wyroku nie można podważyć. Za późno.
Dla tych co nie wiedzą o co chodzi.
Zostałem oskarżony o coś czego nie zrobiłem. Byłem wielokrotnie więziony. Straciłem zdrowie w stopniu uniemożliwiającym mi samodzielną egzystencję. Zrobiłem prywatne badania DNA. Prokurator zlecił swoje.
Wyszło na ich podstawie, że nie miałem ze sprawą nic wspólnego. Prawdziwy sprawca też się znalazł. Ale to nie ma żadnego znaczenia. Bo prawomocny wyrok już w tej sprawie zapadł. I to on jest ważny. No, może jeszcze to żeby mi nie przyszło do głowy ubiegać się o odszkodowanie.
Walczę już wiele lat. Wyrok zapadł w 1999r. Sąd Okręgowy nakazuje sprawę wznowić, Sąd Rejonowy nie widzi powodu do wznowienia, SO znowu nakazuje przytaczając powody, SR znowu odrzuca bagatelizując wszystkie argumenty SO. I tak można się „bawić” w nieskończoność.
Przy okazji miałem tą nie-przyjemność przekonać się z jakimi ludźmi mam do czynienia.
Dzięki sądom poznałem życie w więzieniu, lecz naprawdę złych ludzi poznałem dopiero w sądach.
P.S
Może dla kogoś ten artykuł będzie interesujący. Jak mi się uda to go zamieszczę.
Zaznaczę jeszcze, że w powojennej Polsce nie było podobnego przypadku. Więc i nie ma odpowiednich przepisów. Słowa prokuratora.

Brak głosów

Komentarze

Ps. w dwójnasób interesujacy . :)

Vote up!
0
Vote down!
0
#278977