Bombowiec

Obrazek użytkownika Marian Stefaniak
Blog

Wujek był prezesem Kółka Rolniczego. Były tam ciągniki, które my, dzieci, nazywaliśmy bombowcami. Być może ze względu na to, że wydawały taki niski, basowy, dźwięk. W tych ciągnikach wyciągało się kierownicę, wkładało gdzieś z boku i używało jako rozrusznika. Gdy już zapalił to umieszczało się ją na dawnym miejscu.
Jeden z tych traktorów stał na podwórku przed domem wujka. Kuzyn nie dość, że był ode mnie starszy, to i był znacznie bardziej wyrośnięty. Namówiłem go by sróbował tą maszynę odpalić. I o dziwo odpalił! A jak już odpalił to się wystraszył. Musiałem, więc, przejąć od niego kierownicę. Ruszyłem. Powoli, bo powoli. I niedaleko. Po przejechaniu kilkunastu metrów wpadłem do silosu. W sumie nie było zbyt głęboko. Ale nie zdołałem już się z tamtąd wydostać. Więc go zostawiłem. Przecież w następnym dniu szedłem do szkoły.
Nazajutrz, w drodze do szkoły, mijałem dom wujka i silos z traktorem. Bo ciągle tam jeszcze był. Ten traktor. Dodatkowo byli tam jeszcze kółkowi pracownicy. W rękach dzierżyli długie drągi. I próbowali nimi jakoś podważyć traktor. Nie wiedziałem tylko, że mnie także wspominali. Nawet nie powiem jak. Całe szczęście, że czasy średniowiecza już dawno minęły. Nie wiedząc o ich nastrojach powiedziałem wesoło:
- Dzień dobry!
Jeszcze raz powiem: całe szczęście, że czasy były współczesne. Inaczej by mnie ukamienowano. Tymi drągami.

Brak głosów

Komentarze

Znam ten dreszcz podniecenia jaki ogrania dzieciaka w kontakcie z "bezpańskim" pojazdem mechanicznym.
Obłęd.
Da się porównać tylko z próbami uwiedzenia pierwszej w życiu dziewczyny ;)

Ja, mój stryjeczny brat i ona - nyska.
Wiek - około 10 lat (my, nyska pewnie też).
Ileż to było podchodów. Trening "na sucho" - sprzęgło, hamulec, gaz, biegi, kierunki, kierownica w lewo, w prawo. Potem długotrwałe dochodzenie gdzie są kluczyki i jak je zdobyć. W końcu są, hura, jedziemy.
Prawie, bo wyczucie momentu kiedy będziemy w stanie wsiąść i nie zwracając na siebie uwagi uruchomić pojazd i odjechać - to również nie było takie proste.
Na wprost chałupa ale co, my sobie nie poradzimy ? My ?! Przecież wszystko wiemy.

Kluczyk do stacyjki, pstryk... cisza...
- co jest ?
- nie wiem...
- to ten kluczyk ?
- ten, przecież się przekręca...
- może coś trzeba włączyć jeszcze ?
- dawaj!

Pstryk, pstryk, pstryk.
Kluczyk do stacyjki, pstryk... cisza...

To była straszna porażka. Prawie się ze złości popłakaliśmy. Głównie nad własną głupotą - jak to ? My nie potrafimy uruchomić nyski ?

- to twoja wina!
- nie, twoja, to nie te kluczyki!
- jak nie te, głupku, działają!
- to dlaczego nie zapalił ?
- nie wiem!
- coś zepsułeś!
- ty zepsułeś, po co ruszałeś tamto ?
- nic nie ruszałem, tak było!
- głupi jesteś!
- ty głupi jesteś!

Pobiliśmy się. To znaczy ja go pobiłem bo byłem rok starszy i zwinniejszy.
Jakaś dotkliwa kara za to była, chyba rowery nam pozabierali i galaretki nie dostaliśmy.

Następnego dnia do nyski przyjechał jakiś gość. Otworzyli maskę i z wujkiem debatowali.
Postanowiliśmy podkraść się, podsłuchać i zorientować cośmy schrzanili.

Nie wiem o czym gadali dokładnie. Jednak nie znaliśmy się na motoryzacji tak bardzo jak wydawało się nam dzień wcześniej. Jednak z rozmowy wyłapaliśmy rzecz bardzo istotną i jakby to rzec - kluczową.

Ta nyska to silnika nie miała...

Dlatego tak strasznie zazdroszczę wjazdu traktorem do silosu. Mogłem mieć taką samą przygodę ;)))))))

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

Vote up!
0
Vote down!
0

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Jeszcze Polska nie zginęła / Isten, aldd meg a magyart

#378271