Strzelnica
Kolega był zawodowym żołnierzem i szefem strzelnicy. Miał pod swoimi rozkazami dziewięciu ludzi. Ze służby zasadniczej. A strzelnica w znacznej części leżała w lesie. Nikt tam nie wchodził. Mam na myśli ludzi z zewnątrz, nie żołnierzy.
W strzelnicowym lesie rosło to wszystko co w normalnym. Tylko w znacznie większej ilości. Ponieważ, tak jak to już pisałem, nie było tam ludzi, którzy by to wyzbierali. Wpadłem, więc, na pomysł.
Niedaleko był skup runa leśnego. Gdyby kolega zaprzągł do zbieractwa swoich żołnierzy to mógłby zarobić o wiele więcej pieniędzy niż w regularnej pracy. Postanowiłem te swoje przemyślenia poprzeć konkretami. I przynieść koledze to co znajdę na strzelnicy.
Strzelnicę znałem, wiedziałem kiedy jest strzelanie. Wybrałem się z rana z wiaderkiem. Ale dużo nie uzbierałem. Bo uciekł mi z głowy pewien szczegół. Ponieważ dywizja była pancerna, to czasami strzelanie tam miały czołgi. No, i właśnie na takie natrafiłem.
Czołgi oczywiście strzelały pociskami ćwiczebnymi. Takimi jakby aluminiowymi rurami. Ale i tak miały one dużą moc. Nikt by nie chciał czymś takim dostać po plecach. Ja nie chciałem.
Czołgi miały cel. Za celem znajdował się nasyp. Ale widocznie byli i tacy co nie trafiali nawet w ten nasyp. Bo niektóre pociski przelatywały nad nim i lądowały w lesie. Chyba takich przypadków było niewiele, ale jak dla mnie za dużo.
A, więc, pociski lądowały w lesie, ja biegałem z wiaderkiem. Wydawało mi się nawet, że specjalnie celowano we mnie. Zawartość wiaderka zgubiłem. Zresztą wiaderko też. I nóż do grzybów też straciłem. I tak byłem zadowlony. Bo głowy nie straciłem. A mogłem.
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 1367 odsłon
Komentarze
Marianie, - czołgista strzela, a Pan Bóg pociski nosi
21 Sierpnia, 2013 - 12:55
Trzeba było w podskokach spieprzać... wężykiem. - A Jak!!! To nie z dowcipu Janka Kobuszewskiego pt.: Hydraulik", bo Twoje ocalenie głowy wisiało na włosku (z karku).
Pozdrawiam i życzę zdrowia,
__________________________
"Stan skrajnej niewiedzy czasem potrafi doprowadzić
do stanu skrajnego ogłupienia". (Satyr)
Powiało optymizmem.................
21 Sierpnia, 2013 - 13:05
Na to czekałem Stefanie. Tak właśnie pisze się felieton pozytywny i optymistyczny.
Z przyjemnością czytam Twe słowa o potędze oręża polskiego, które miało kiedyś czołgi a nawet amunicję do nich (choć ślepą).
Z równym optymizmem przeczytałem o leśnym runie, po którym już dziś nie ma niemal śladu, a które onegdaj z równym co Ty, zapałem zbierałem............o poligonach i strzelnicach wojskowych nie wspomnę.
Dziś polskie wojsko nadal strzela, wręcz rzekłbym wystrzeliwuje tony pocisków, tyle że wirtualnych w wojennych grach komputerowych a resztek broni (tej co została po II WŚ )pilnują ochroniarze z różnych "Ochronek".
Jedno mnie tylko martwi. Co prawda to nie Ty rozmontowałeś Polskie Wojsko i jego morale w stylu Szwejka lub Sierżanta Bilko (choć jak widzę usilnie się starałeś), ale to prawdopodobnie z Twojego powodu zdegradowało się leśne runo w postaci grzybów.
Stefanie !!! W wiadrze to można wodę, mleko ewentualnie węgiel po lesie nosić ale nigdy grzyby. Grzyby zbiera się w wiklinowe kosze .......tylko i wyłącznie.
NIEPOPRAWNY INACZEJ
NIEPOPRAWNY INACZEJ
@Tanczacy ale to bylo wiklinowe wiadro!!!
23 Sierpnia, 2013 - 03:14
A tak naprawde to jak nie masz wiklinowego kosza to co w berecik se nakladziesz?
Strzelnica
21 Sierpnia, 2013 - 13:53
Seiko.;Czołgi oczywiście strzelały pociskami ćwiczebnymi;-cytat.Były to zapewne pociski typu ;błysk-dym;.
Jeśli mnie pamięć nie myli miały one 60% mocy normalnego pocisku.Miałeś cholerne szczęście....;szczęśliwy pechowcu;.
Bez urazy i z pozdrowieniami.
Seiko
Zeby cwiczenia strrzelania mialy sens to trzeba uzywac amunicji
23 Sierpnia, 2013 - 03:21
o podobnej balistyce jak ostre pociski to znaczy ladunek miotajacy i masa pocisku musza byc takie same jednynie sam pocisk moze byc pozbawiony ladunku lub miec ten ladunek zmniejszony czy spreoarowany dla efktu blyskowo-dymnego bo huk i tak bedzie.
Slyszalem ze zolnierze czesto mieli problemy z grzybiarzami na poligonach nawet bawili sie w ich straszenie strzelajac im gdzies niemalze nad glowa czy podnogi.
Potem sie smiali i opowiadali jak ci nieszczesnicy nie tylko
gubili swoje wiaderka ale tez obsrane spodnie.