Intelekt: najzdrowszy narkotyk i najstarszy afrodyzjak!

Obrazek użytkownika gps65
Blog

Czło­wiek od za­wsze ży­je w roz­dar­ciu po­mię­dzy na­tu­rą a kul­tu­rą. Na­tu­ra je­st sta­ra jak sa­wan­na i rów­nie pry­mi­tyw­na: emo­cjo­nal­na, im­pul­syw­na, re­ak­tyw­na, opar­ta na stra­chu, agre­sji i po­szu­ki­wa­niu stad­nej apro­ba­ty. Kul­tu­ra wciąż mło­da, wciąż nie­do­koń­czo­na: spo­koj­na, upo­rząd­ko­wa­na, kon­struk­tyw­na, zdol­na do two­rze­nia i prze­wi­dy­wa­nia. Ca­ła na­sza cy­wi­li­za­cja, od ko­ła po kom­pu­ter, po­wsta­ła tyl­ko dla­te­go, że w klu­czo­wy­ch chwi­la­ch zwy­cię­ża­ła ta dru­ga.

  Więk­szo­ść lu­dz­ki­ch pro­ble­mów bie­rze się jed­nak z tej pierw­szej na­tu­ry. Emo­cje są jak prze­sta­rza­ły sys­tem ope­ra­cyj­ny: po­wsta­ły po to, by ucie­kać przed dra­pież­ni­kiem, a nie by in­ter­pre­to­wać me­my w In­ter­ne­cie. Ten sam mo­duł mó­zgu, któ­ry miał ra­to­wać ży­cie, dziś pro­du­ku­je za­zdro­ść, drob­ne hi­ste­rie, ir­ra­cjo­nal­ne lę­ki, nie­po­trzeb­ne kon­flik­ty, zło­ść o by­le sło­wo i nie­ustan­ne szu­ka­nie win­ny­ch. To z emo­cji bio­rą się dra­ma­ty ro­dzin­ne, zni­sz­czo­ne re­la­cje, głu­pie de­cy­zje po­li­ty­cz­ne, bra­wu­ro­we kłót­nie w sie­ci, woj­ny o nic i ca­łe dłu­gie łań­cu­chy błę­dów, któ­re cią­gną się la­ta­mi. Czło­wiek emo­cjo­nal­ny to w grun­cie rze­czy zwie­rzę pod wpły­wem wła­sny­ch hor­mo­nów – re­agu­je, za­nim po­my­śli, a póź­niej za­sta­na­wia się, dla­cze­go znów skoń­czył w rze­cza­ch, któ­ry­ch nie chciał ro­bić.

  Kie­dy na sce­nę wcho­dzi in­te­lekt, wszy­st­ko na­gle się po­rząd­ku­je. Czło­wiek za­czy­na od­dy­chać nie dla­te­go, że prze­sta­je czuć, ale dla­te­go, że za­czy­na wi­dzieć. Dzia­łal­no­ść in­te­lek­tu­al­na re­du­ku­je na­pię­cie, ob­ni­ża stres, po­pra­wia de­cy­zyj­no­ść, wzmac­nia po­czu­cie spraw­czo­ści i na­da­je ży­ciu struk­tu­rę. My­śle­nie, ana­li­zo­wa­nie, two­rze­nie – te czyn­no­ści są naj­czy­st­szą for­mą lu­dz­kie­go ist­nie­nia. To nie je­st ucie­cz­ka od emo­cji, le­cz ich cy­wi­li­za­cja. To nie chłód ani dy­stans – to hi­gie­na psy­chi­cz­na. W świe­cie ha­ła­su in­te­lekt dzia­ła jak po­wie­trze: bez­barw­ne, nie­wi­dzial­ne, ale ab­so­lut­nie nie­zbęd­ne. Nic dziw­ne­go, że w hi­sto­rii lu­dz­ko­ści za­wsze to­wa­rzy­szył mu pe­wien ro­dzaj fa­scy­na­cji, któ­ry dziś mod­nie na­zy­wa się "sa­pio­sek­su­al­no­ścią".

  Sa­pio­sek­su­al­no­ść to nie mem z Tin­de­ra ani ka­prys współ­cze­sny­ch miej­ski­ch in­te­lek­tu­ali­stek. To pra­sta­ry me­cha­ni­zm se­lek­cji na­tu­ral­nej: ero­ty­cz­ny po­ciąg do in­te­li­gen­cji. Ko­bie­ty re­agu­ją na in­te­lekt nie dla­te­go, że lu­bią po­ezję czy fi­lo­zo­fię, le­cz dla­te­go, że ro­zum zwia­stu­je prze­wi­dy­wal­no­ść, sta­bil­no­ść, zdol­no­ść do roz­wią­zy­wa­nia pro­ble­mów, od­por­no­ść na cha­os, a przede wszy­st­kim umie­jęt­no­ść pa­no­wa­nia nad emo­cja­mi. In­te­li­gen­cja to in­for­ma­cja: "ten czło­wiek po­ra­dzi so­bie z ży­ciem". In­stynkt roz­po­zna­je ją szyb­ciej niż kul­tu­ra. Dla­te­go ro­zum dzia­ła jak afro­dy­zjak, a twór­czo­ść in­te­lek­tu­al­na jak za­pa­ch krwi dla dra­pież­ni­ka – coś, cze­go nie da się zi­gno­ro­wać. In­te­lekt przy­cią­ga, bo je­st rzad­ki. Emo­cje ma każ­dy, na­wet mał­pa. My­śle­nie je­st luk­su­sem.

  Emo­cje są jak sztorm – gwał­tow­ne, śle­pe, nie­prze­wi­dy­wal­ne. In­te­lekt je­st jak ster­nik – nie za­trzy­mu­je fal, ale po­zwa­la pły­nąć. To dla­te­go czło­wiek, któ­ry my­śli, sta­je się sta­bil­ny: nie da­je się po­rwać cu­dzym neu­ro­zom, nie wcho­dzi w kon­flik­ty bez sen­su, nie rzu­ca się w stad­ne hi­ste­rie, nie roz­mie­nia się na drob­ne. Naj­bar­dziej lu­dz­ką czyn­no­ścią czło­wie­ka nie je­st czu­cie, tyl­ko my­śle­nie. Emo­cje ostrze­ga­ją. In­te­lekt wy­zwa­la.

  Trans­hu­ma­ni­zm za­czy­na się nie od im­plan­tów i chi­pów. Za­czy­na się w chwi­li, gdy czło­wiek prze­sta­je być za­kład­ni­kiem wła­sne­go ukła­du lim­bi­cz­ne­go. Nie wte­dy, gdy za­stę­pu­je emo­cje te­ch­no­lo­gią, ale wte­dy, gdy prze­kra­cza emo­cje ro­zu­mem. Gdy wie, co czu­je, ale nie po­zwa­la, by to nim kie­ro­wa­ło. Gdy ma do­stęp do emo­cji, le­cz nie mie­sz­ka w ni­ch jak w klat­ce. Gdy za­czy­na czuć mniej re­ak­tyw­nie, a wię­cej świa­do­mie. To je­st pierw­szy krok po­za czło­wie­czeń­stwo – krok w stro­nę no­wej, wyż­szej wer­sji ho­mo sa­piens.

  In­te­lekt nie ni­sz­czy emo­cji. On je cy­wi­li­zu­je. A emo­cje, kie­dy są ucy­wi­li­zo­wa­ne, sta­ją się pięk­ne – nie jak bło­to po bu­rzy, le­cz jak fa­la, któ­ra nie­sie, a nie to­pi. Ten stan – stan świa­do­me­go my­śle­nia, twór­czo­ści i kla­row­no­ści – je­st nie tyl­ko naj­zdrow­szym nar­ko­ty­kiem, ale też naj­star­szym afro­dy­zja­kiem czło­wie­ka. I mo­że wła­śnie tu­taj za­czy­na się praw­dzi­wa ewo­lu­cja: nie w la­bo­ra­to­ria­ch, nie w chi­pa­ch, nie w me­ta­lur­gi­cz­ny­ch pro­te­za­ch, le­cz w tym jed­nym, pro­stym fak­cie, że ro­zum je­st lep­szy od re­ak­cji, a my­śle­nie je­st wyż­szą for­mą ży­cia niż czu­cie.

  Czło­wiek na­praw­dę sta­je się so­bą do­pie­ro wte­dy, gdy prze­sta­je być nie­wol­ni­kiem te­go, co w nim naj­star­sze. Ca­ła hi­sto­ria lu­dz­ko­ści to pro­ces wy­ry­wa­nia się z wła­snej zwie­rzę­co­ści – naj­pierw po­wo­li, póź­niej szyb­ciej, a dziś już sko­ko­wo. I choć wie­le re­li­gii obie­cy­wa­ło, że do­pie­ro śmierć je­st tym wyj­ściem, to prze­cież je­st to my­śle­nie od­wrot­ne: śmierć nie wy­zwa­la, śmierć je­st ka­pi­tu­la­cją. To nie trans­cen­dent­na ucie­cz­ka z ma­te­rii, tyl­ko wy­łą­cze­nie sys­te­mu. Wyj­ść ze zwie­rzę­ce­go cia­ła mu­si­my ina­czej – nie przez roz­pad, le­cz przez two­rze­nie. Nie po­przez pa­syw­ną na­dzie­ję, le­cz po­przez ak­tyw­ną kon­struk­cję. Nie przez mo­dli­twę o cud, le­cz przez wła­sną pra­cę umy­sło­wą, in­te­lek­tu­al­ną, cy­fro­wą, in­for­ma­ty­cz­ną, te­ch­no­lo­gi­cz­ną. Nie ma wyj­ścia bier­ne­go. Nie ma wy­zwo­le­nia przez nic-nie-ro­bie­nie.

  Aiki­do mo­że być pięk­ne ja­ko sztu­ka wal­ki, ale nie ja­ko fi­lo­zo­fia ży­cia. W ży­ciu nie wy­star­czy prze­kie­ro­wać nad­la­tu­ją­cy cios, nie wy­star­czy mięk­ko pa­ść i uni­kać star­cia. Że­by wyj­ść z bło­ta ewo­lu­cji, trze­ba wy­kuć no­we na­rzę­dzia, no­wy ję­zyk, no­wą for­mę sie­bie. Trze­ba prze­stać być ma­te­ria­łem, a za­cząć być ko­wa­lem. Do­pie­ro wte­dy na­praw­dę opu­sz­cza­my ja­ski­nię, z któ­rej wy­szli na­si przod­ko­wie, i do­pie­ro wte­dy czło­wiek sta­je się czymś wię­cej niż ulep­szo­nym ssa­kiem: isto­tą, któ­ra sa­ma sie­bie pro­jek­tu­je, kon­stru­uje i prze­kra­cza.

  To wła­śnie je­st sens stwo­rze­nia na po­do­bień­stwo Bo­ga. Nie cho­dzi o wy­gląd ani o sen­ty­men­tal­ną me­ta­fo­rę. Cho­dzi o coś ra­dy­kal­ne­go: o wol­ną wo­lę ja­ko na­rzę­dzie twór­cy. Czło­wiek nie je­st wy­łą­cz­nie ogni­wem w łań­cu­chu przy­czyn — je­st by­tem, któ­ry po­tra­fi łań­cu­chy przy­czy­no­wo-skut­ko­we roz­po­czy­nać. To je­st róż­ni­ca mię­dzy zwie­rzę­ciem a oso­bą. Mię­dzy re­ak­cją a de­cy­zją. Mię­dzy prze­trwa­niem a kre­acją.

  Dla­te­go nie wol­no nam go­dzić się na śmierć ja­ko wyj­ście. Śmierć ni­cze­go nie uwal­nia — śmierć za­my­ka. Śmierć je­st prze­rwa­niem pro­ce­su, nie je­go speł­nie­niem. Je­śli ma­my być na­praw­dę lu­dź­mi, a nie tyl­ko or­ga­ni­zma­mi, mu­si­my prze­ła­mać śmierć w spo­sób ak­tyw­ny: in­te­lek­tu­al­nie, te­ch­no­lo­gi­cz­nie, cy­fro­wo, in­for­ma­ty­cz­nie, po­przez kon­struk­cję, a nie po­przez pod­da­nie. Nie ma­my koń­czyć — ma­my za­czy­nać. Nie ma­my ga­snąć — ma­my kon­ty­nu­ować. Nie ma­my cze­kać na cud — ma­my być je­go spraw­ca­mi. To je­st na­sza po­win­no­ść: nie opu­sz­czać świa­ta ja­ko isto­ty pa­syw­ne, ale prze­kro­czyć go ja­ko twór­cy.

Grzegorz GPS Świderski
]]>https://t.me/KanalBlogeraGPS]]>
]]>https://Twitter.com/gps65]]>

]]>https://www.youtube.com/@GPSiPrzyjaciele]]>

 

PS. Notki powiązane:

Twoja ocena: Brak Średnia: 2.5 (2 głosy)

Komentarze

Autorzy ocen widocznie się nie zgadzali z treścią, lub są uprzedzeni do autora.

Vote up!
1
Vote down!
0

Leopold

#1671209

Autorem tekstu jest Grok lub inna AI

Dzis to dzieci w przdszkolu sa sprytniejsze

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1671213

Tu wyjaśniam tę kwestię: https://niepoprawni.pl/blog/gps65/detektory-ai

W dzisiejszych czasach to normalne, że jak ktoś czegoś nie zrozumie, bo przewyższa jego możliwości intelektualne, to mu się wydaje, że to wytwór AI.

Vote up!
1
Vote down!
-2

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1671218

Mam tu kilku trolli, którzy mi przyłażą i przysrywają oraz dają niskie oceny. Administrator tego portalu im sprzyja, dlatego tu dominują. Właśnie dziś opisałem taką postawę: https://naszeblogi.pl/75017-algorytmy-psuja-mlodych-moderatorzy-blogow-psuja-starych

Vote up!
1
Vote down!
-2

Pozdrowienia,

Grzegorz GPS Świderski

#1671219

Jest spowodowana przez nawoływanie Autora do SAMODZIELNEGO myślenia. do aktywności, likwidacji tumiwisizmu. To byłoby najbardziej niebezpieczne dla układu okrągłostołowego, króry oddał Polskę żydom.

Jakoś nikt z chanukowych polityków i dziennikarzy nie kojarzy bezwzględnego ścigania Ziobry z wyrokiem TK o nielegalności wprowadzenia Zielonego Ładu przez mafię popis. To Ziobro walczył o to orzeczenie. Wyrok TK jest przez wszystkich zdrajców przemilczany i olewany. A to Zielony Ład jest przyczyną gospodarczej katastrofy Polski.

Vote up!
1
Vote down!
0

Czesław2

#1671220

myśliciela z Trewiru. Piszesz:

Dla­te­go nie wol­no nam go­dzić się na śmierć ja­ko wyj­ście. Śmierć ni­cze­go nie uwal­nia — śmierć za­my­ka. Śmierć je­st prze­rwa­niem pro­ce­su, nie je­go speł­nie­niem. Je­śli ma­my być na­praw­dę lu­dź­mi, a nie tyl­ko or­ga­ni­zma­mi, mu­si­my prze­ła­mać śmierć w spo­sób ak­tyw­ny: in­te­lek­tu­al­nie, te­ch­no­lo­gi­cz­nie, cy­fro­wo, in­for­ma­ty­cz­nie, po­przez kon­struk­cję, a nie po­przez pod­da­nie. Nie ma­my koń­czyć — ma­my za­czy­nać. Nie ma­my ga­snąć — ma­my kon­ty­nu­ować. 

Śmierć nie oznacza końca, ale tylko zamknięcie pewnego etapu. Doprawdy to, co postulujesz wygląda na marzenia ucznia szkoły podstawowej, aby na zawsze został w pierwszej klasie. ;)

 

Vote up!
1
Vote down!
-1
#1671215