25 listopada 1795 r. Formalny koniec I RP

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Historia

W środę 25 listopada 1795 roku w Grodnie pod aktem abdykacji podpisał się ostatni król Rzeczpospolitej Obojga Narodów Stanisław August Poniatowski.

Opowieści domorosłych herstoryków o dobrym aczkolwiek nieco słabym królu, który musiał poddać się woli carycy bowiem Rzeczpospolita była wyczerpana wskutek… Konfederacji Barskiej to jakaś nowa wersja historii wylęgłej jeszcze w przepastnych archiwach Ochrany…

Polacy mieli bowiem trwać w wdzięczności dla Cara, który nie tylko zapewniał pokój, ale możliwość dorobienia się całkiem sporych fortun mieszkańcom najbardziej rozwiniętej gospodarczo prowincji Cesarstwa.

I były efekty…

Gdy Moskale opuszczali Warszawę na początku sierpnia 1915 roku uciekając przed ofensywą cesarskiej armii niemieckiej wszechobecny był płacz, że oto nasi odchodzą!

Tymczasem król Staś, jak to mawiano ongiś w PRL-u podkreślając jego zasługi dla rozwoju oświaty i kultury polskiej tak naprawdę pogrzebał I RP.

Przypominam.

Zrządzeniem losu 25 listopada 1764 roku w kolegiacie św. Jana w Warszawie został koronowany ostatni król Polski Stanisław August (właśc. Antoni) Poniatowski.

By jednak w pełni zrozumieć, co się wtedy stało, musimy cofnąć się w czasie.

9 lipca 1762 roku dworski zamach stanu w Petersburgu wyniósł na tron Katarzynę II, pochodzącą z okolic dzisiejszego Szczecina Niemkę. Kilka dni po zamachu jej mąż, wielbiciel Prus Piotr III, został zamordowany.

Tymczasem Polska była wyczerpana wojną siedmioletnią, w której to co prawda nie brała udziału, ale poniosła straty niczym strona wojująca – ok. 100 milionów ówczesnych złotych polskich. Powodem był władca Prus, Fryderyk II, który za czynione na potrzeby armii zakupy płacił… fałszywą monetą!

Już 11 lutego 1763 r. w przedłożonym Katarzynie II memoriale Czartoryscy przedstawili plan zbrojnego zamachu stanu w Polsce.

Zniedołężniały August III Mocny (Sas) miał być usunięty z tronu. Na jego miejsce proponowano syna księcia Adama Czartoryskiego, Adama Kazimierza.

Caryca jednak odrzuciła tą kandydaturę i wskazała na dawnego kochanka, Stanisława Antoniego Poniatowskiego.

25 kwietnia tegoż roku król August III wyjechał z Warszawy do Drezna. Czartoryscy, zamierzając doprowadzić do zamachu stanu, zaczęli słać listy do Katarzyny II, w których prosili o… przysłanie wojska!

Caryca jednak odmówiła.

W kraju narastał ferment. Szlachta coraz mocniej występowała przeciw polityce „Familii” (Czartoryskim).

10 października zwołano zjazd w Piotrkowie.

Jednak dwa dni wcześniej kraj obiegła wiadomość, że 5 października w Dreźnie zmarł August III. Wiadomość ta prawdopodobnie ocaliła „Familię” przed gniewem szlachty.

Ostatnia elekcja I RP odbyła się pod kontrolą rosyjskiego wojska, o którego obecność „Familia” gorliwie zabiegała.

6 września 1764 roku na Woli pod Warszawą wybrano królem Stanisława Antoniego Poniatowskiego.

Nad przebiegiem elekcji czuwał rosyjski Korpus, oddalony o kilkanaście kilometrów, oraz obecna pośród posłów prywatna milicja Czartoryskich.

25 listopada 1764 roku Stanisław August (zmienił drugie imię na bardziej odpowiadające majestatowi władcy) Poniatowski został ukoronowany w Warszawie.

Czartoryscy myśleli, że osadzenie na tronie ubogiego kuzyna pozwoli im na kierowanie polityką polską.

Nic bardziej mylnego.

Stanisław August dość szybko odciął się od „Familii”.

Jako że nie posiadał własnych środków w nadmiarze dość szybko uzależnił się od „dotacji” rosyjskich, których nie odmawiali mu ambasadorowie tego państwa.

Doszło do tego, że wola wyrażona przez rosyjskiego ambasadora była dla Stanisława Augusta wolą Katarzyny II.

Polski król nawet nie próbował skontaktować się z carycą bezpośrednio, choć w Petersburgu funkcjonowali polscy dyplomaci (Franciszek Rzewuski, Jakub Psarski I Augustyn Deboli).

Niestety, taka postawa była wielokrotnie nagradzana.

Pieniędzmi.

Wszak tytuł już posiadał.

Jak to się stało, że do historii Stanisław Antoni (August) przeszedł jako mecenas sztuki tak naprawdę nie wiadomo.

Prawdopodobnie dlatego, że w 30 letnim panowaniu ostatniego króla Polski trudno cokolwiek odnaleźć, co miałoby jednoznacznie pozytywny wydźwięk.

Odnotowane przez zarząd majątków dworskich sumy darowizn wskazują, że tylko jeden z 400 obdarowanych, marszałek sejmu rozbiorowego Adam Poniński otrzymał tyle samo, ile wszyscy ludzie kultury podczas całego panowania „mecenasa”.

Tak samo było i na innych dworach europejskich, a więc Stanisław Antoni niczym się nie wyróżniał w tej materii.

Kolejny etap uświadamiania Polakom miejsca w szeregu miał miejsce w Warszawie. Otóż na żądanie ambasadora Rosji Repnina obrady Sejmu (5.10 1767 – 5.03 1768 r.) przybrały postać „delegacyjną”. Posłowie pojechali do domów, a obrady toczyło jedynie 66 delegatów, wybranych przez Repnina osobiście.

Aby zlikwidować wszelki opór przed takim rozwiązaniem najbardziej protestujący senatorowie zostali uwięzieni I wywiezieni w głąb Rosji.

Dzisiaj widzimy, że niepodległość Polska straciła właśnie wtedy.

24 lutego 1768 roku podpisano traktat pomiędzy Rosją a Polską, mający gwarantować ustrój I RP.

]]>Tu:]]>

Pomińmy, przynajmniej w tym tekście, jaśniejsze momenty ostatnich dekad I RP. Tyzenhausa zostawmy zatem na inną okazję. Nie ruszajmy również pierwszego Powstania Niepodległościowego w dziejach Polski, jakim była Konfederacja Barska.

Przyjrzyjmy się ostatnim dekadom I RP od strony, o której nam nie mówili. No może czasem tylko wspominali półgębkiem.

21 lipca 1773 roku papież Klemens XIV ogłosił kasatę zakonu jezuitów (dlaczego do tego doszło to równie ciekawa historia, choć nie miejsce tutaj, by ją opowiedzieć. Warto jednak wspomnieć film „Misja”).

W Polsce z papieską wolą zapoznano się już 10 sierpnia. Sprawa okazała się o tyle istotna, że ponad 80% polskiego szkolnictwa pozostawało w rękach tego zakonu. Poza tym istniały spore dobra, po które można było sięgnąć.

Tak narodził się pomysł powołania specjalnego „funduszu edukacyjnego”, o dziwo zaakceptowany już 1 października 1773 roku przez sowieckiego, pardon, rosyjskiego ambasadora Stackelberga.

Już 14 października na wniosek króla Sejm powołał do życia Komisję Edukacji Narodowej.

Z majątków pojezuickich, jakie miały zasilić KEN kwotą 9 milionów zł rocznie, rozdrapano blisko 90% tak, że dochody sięgały ledwie jednego miliona.

Dopiero okres Sejmu Czteroletniego dał pewnie zastrzyk pieniężny Komisji – budżet wzrósł do 3 milionów.

Popularne opracowania historyczne przedstawiają Sejm Czteroletni jako ostatnią próbę zreformowania Państwa Polskiego, podjętą przez ówczesnych.

Pomija się przy tym złożoność sytuacji międzynarodowej, która to umożliwiła.

Od początku bowiem swojego panowania (chociaż pod kuratelą rosyjską) Stanisław Antoni (vel August) Poniatowski musiał „pilnować miejsca w szeregu” wyznaczonego przymierzem prusko-rosyjskim, zawartym 11 kwietnia 1764 roku. Nazywamy to dzisiaj „systemem północnym”.

Przełom nastąpił dopiero 10 lat później. Nowy faworyt carycy, Grigorij Potiomkin, parł ku nowym zdobyczom terytorialnym wokół Morza Czarnego.

Tymczasem Austria pozostawała w konflikcie z Prusami od 1742 roku, kiedy to Fryderyk II odebrał jej zbrojnie Śląsk.

Natomiast sojusz Prus z Rosją był niewiele warty, jeśli chodzi o wojnę z Turcją (brak wspólnej granicy).

Pozostała więc jedynie Austria.

W czerwcu 1781 roku zawarły ze sobą układ. Latem 1787 roku Rosja zaatakowała Turcję. Rok później do wojny przystąpiła Austria.

Pozostałe dwory europejskie były coraz bardziej zaniepokojone rozwojem sytuacji I obawą przed wzmocnieniem Rosji.

W 1788 roku Prusy podpisały traktaty z Holandią (kwiecień) i Wielką Brytanią (13 sierpnia). Wytworzyła się sytuacja podobna do tej z sierpnia 1914 roku – państwa wrogie Rzeczpospolitej stanęły po przeciwnych stronach.

W 1790 roku z wojny z Turcją wycofała się Austria, zagrożona od północy przez Prusy. Znamienne, że do podpisania traktatu pokojowego doszło w…dzisiejszym Dzierżoniowie, znanym wówczas jako Reichenbach im Eulengebirge.

Osamotniona Rosja nadal jednak walczyła z Turcją. Na wiosnę 1791 roku o mały włos nie doszło do konfliktu pomiędzy Rosją a Prusami oraz resztą koalicji.

Polska, ufna w zawarty w marcu 1790 roku sojusz z Prusami, uchwaliła pierwszą w Europie Konstytucję.

Nie krytykujmy jej za bardzo.

Jeden z największych polskich historyków XX wieku Konstytucję ocenia tak:

Była w ogóle Konstytucja 3 maja aktem połowicznym i kompromisowym (…) odkładającym decyzje w kwestiach społecznych o ćwierć wieku.

(Jerzy Łojek, „Kalendarz historyczny”, wydawnictwo Alfa, W-wa 1996, str. 205)

Ale i on przyznaje, że artykuł VI ustawy zasadniczej czynił ją wyjątkiem w dziejach świata po dzień dzisiejszy. Oto co 25 lat na specjalnym zgromadzeniu parlament mógł dokonać zmiany Konstytucji.

Co pokolenie.

Znamy nazwiska głównych przeciwników Konstytucji. To Szczęsny Potocki i Seweryn Rzewuski. Xawery Branicki dołączył do nich dopiero w marcu 1792 roku.

Tradycyjnie dla Polski (od czasów Piotra Wielkiego po Putina, jak się wydaje) „opozycjoniści” szukali pomocy na wschodzie. I choć Potiomkin był zwolennikiem interwencji w Polsce i włączeniu jej na powrót w sferę wpływów rosyjskich, na przeszkodzie tym planom stanął ostatni kochaś Katarzyny II – Płaton Zubow.

16 października 1791 roku (wg naszej rachuby) Potiomkin umiera.

Choć Zubow pomysły Potiomkina zaczął traktować jako własne to jednak duża część wpływowych polityków rosyjskich upatrywała raczej powrotu status quo ante, czyli Rzplitej praktycznie wasalnej wobec wschodniego Imperium.

Wiosną 1792 roku w Petersburgu już każdy wiedział, że interwencja wojskowa oznaczać może tylko jedno – kolejny rozbiór zachodniego sąsiada.

Trzej wymienieni zdrajcy Polski – Szczęsny Potocki, Seweryn Rzewuski i Xawery Branicki mieli również tego świadomość. To, czy brali ewentualność rozbioru na poważnie, w świetle późniejszych wydarzeń jest bez znaczenia.

Polski poseł w Petersburgu informował o wszystkim króla skrupulatnie.

Stanisław August jednak zatajał prawdę przed rzekomo mu najbliższym stronnictwem patriotycznym.

9 kwietnia 1792 roku (daty wg naszej rachuby) na posiedzeniu rosyjskiej Rady Państwa zapadła decyzja o interwencji w Polsce.

Przeważyło zdanie carowej i jej faworyta.

Teraz już wydarzenia zaczęły się toczyć szybko.

„Karnawał Konstytucyjny” w Polsce miał się ku końcowi.

W maju 1792 roku granicę polsko – rosyjską przekroczyły dwie armie liczące w sumie 93.000 ludzi.

Polska wystawiła przeciw tej sile 56.000 żołnierzy.

Frontem południowym dowodził książę Józef Poniatowski. Na północy zaś zięć Adama Czartoryskiego, Ludwik Wuertenberg.

Ten ostatni okazał się jednak rosyjskim zdrajcą, zatem zastąpiony został przez Józefa Judyckiego i Michała Zabiełłę.

Król pod Warszawą zostawił 8.000 żołnierzy.

Początkowo obiecywał, że na ich czele ruszy przeciw Rosjanom.

Potem jednak zmienił zdanie – ta armia miała być odwodem na wypadek niespodziewanego ataku Prus.

Tymczasem sytuacja geopolityczna wyglądała tak, że 6 lipca 1792 roku Prusy wypowiedziały wojnę rewolucyjnej Francji i całą swoją uwagę kierowały na Zachód.

Pomimo wyraźnie słabszych sił (dzięki „odwodowi” Stanisława Augusta Rosjanie dysponowali w polu przewagą 2:1) Polacy dzielnie stawali.

Trzy bitwy – pod Mirem 10 i 11 czerwca, 18 czerwca pod Zieleńcami oraz 18 lipca pod Dubienką nie przyniosły rozstrzygnięcia żadnej ze stron.

Ba, pod koniec lipca 1792 roku armia polska dysponowała nienaruszoną artylerią oraz sporymi zapasami wojskowymi, pozwalającymi na dalszą kampanię przynajmniej do zimy 1792 roku.

Józef Poniatowski gromadził polskie wojska na prawym brzegu Wisły, zamierzając przeprowadzić atak w celu rozbicia wojsk rosyjskich.

Jednak 24 lipca 1792 roku otrzymał wiadomość, że król Stanisław August skapitulował przed Katarzyną II i złożył akces do Targowicy!

.Jak do tego doszło, że król zdradził stojące w polu i niepokonane armie?

Na dodatek stojące na swojej ziemi i mogące liczyć na dopływ rekruta, podczas gdy rosyjskie z każdym dniem stawały się słabsze?

Cofnijmy się zatem w czasie.

31 maja 1792 roku wobec niespodziewanego oporu wojsk polskich dwór carski wysuwa sugestię, aby Stanisław August wszczął rokowania z Petersburgiem.

Zresztą 10 dni wcześniej król przemawiając w Sejmie stwierdził, że z Rosją należy raczej rozmawiać, a nie walczyć. Sławetne słowa raczej piórem niż orężem.

21 czerwca 1792 roku Stanisław August uzgadnia ze Strażą Praw treść listu do Imperatorowej, jednak pod naciskiem rosyjskiego posła Jakowa Bułhakowa zmienia jego treść i wysyła dnia 22 czerwca list całkowicie kapitulancki.

Co prawda i wcześniejsze propozycje trudno uznać za przejaw niezależności i suwerenności Królestwa Polskiego – Katarzynie II zaproponowano m.in. następstwo tronu dla wielkiego księcia Konstantego.

1 lipca 1792 roku grupa skupiona wokół Ignacego Potockiego opracowała projekt porozumienia z Rosją – m.in. za cenę zachowania większości postanowień Konstytucji 3 maja, nienaruszalności granic Rzeczpospolitej oraz udostępnienia obszaru czarnomorskiego dla polskiego handlu oba kraje miały zawrzeć „wieczyste przymierze”. Cóż, niewątpliwie nie była to pełna suwerenność, ale i tak swoboda znacznie większa od tej, jaką mieliśmy jako członek tzw. Układu Warszawskiego.

O dziwo, w Petersburgu polskie propozycje były wnikliwie analizowane.

Ba, w lipcu 1792 roku Rosja odrzuciła sugestie Prus i Austrii odrzucenia Konstytucji 3 maja pod warunkiem zachowania integralności Rzeczpospolitej.

13 lipca Katarzyna II wysłała do Stanisława Augusta list, w który zażądała przystąpienia króla do Targowicy. Zagroziła mu możliwością detronizacji.

Stanisław August wpadł w panikę (a co się stanie z moimi długami?), chociaż dziś już wiadomo, że list ten był tzw. zagrywką pokerową cesarzowej.

Gdyby Stanisław nie kapitulował, gdyby dalej prowadził walkę…

21 lipca 1792 roku specjalny kurier przywiózł z Petersburga odpowiedź Katarzyny na list Stanisława Augusta z 22 czerwca.

Wystraszony i cokolwiek histeryzujący król następnego dnia zwołał naradę familijną i najbliższych współpracowników.

Familia uznała, że winien zastosować się do poleceń cesarzowej.

Tego samego dnia król powiadomił rosyjskiego ambasadora Bułhakowa o swoim bezwarunkowym akcesie do Targowicy.

23 lipca zwołał naradę z udziałem 12 działaczy państwowych I Rzeczpospolitej.

Po odczytaniu zebranym listu Katarzyny II oświadczył:

Wziąłem silną rezolucję pisać się do konfederacji targowickiej i tej rezolucji już nie odmienię.

Hugo Kołłątaj, przedstawiany przez lata jako wzór patrioty, bez chwili wahania powiedział:

Dziś jeszcze, Miłościwy Panie, przystąpić potrzeba do konfederacji targowickiej, nie jutro; każdy moment jest drogi, bo krew go Polaków obmywa.

Pięciu sprawiedliwych wypowiedziało się przeciw kapitulanckiej decyzji króla.

Byli to marszałkowie Ignacy Potocki i Stanisław Sułtan, podskarbi Tomasz Ostrowski, marszałek sejmu Stanisław Małachowski oraz marszałek Sejmu z ramienia konfederacji litewskiej Kazimierz Nestor Sapieha.

Tak więc decyzja króla zakończyła ostatnią mającą szansę powodzenia próbę ocalenia I Rzeczpospolitej.

Niestety, przywódcy Stronnictwa Patriotycznego nie potrafili odsunąć słabego i wystraszonego człowieka od władzy.

Nawet Józef Poniatowski wyrażał ochotę uprowadzenia siłą swojego stryja Stanisława Augusta i zmuszenia go do udziału w walce.

Na nic zdały się także protesty ludu Warszawy (Konstytucja nawet bez króla!).

Wystraszony Stanisław August wystosował do generała Kachowskiego, dowódcy armii rosyjskiej, prośbę o jak najszybsze zajęcie Warszawy.

W sierpniu 1792 roku czołowi przedstawiciele Stronnictwa Patriotycznego udali się na emigrację.

23 stycznia 1793 roku Prusy i Rosja podpisały traktat rozbiorowy.

25 stycznia 1793 roku Stanisław August na ręce Katarzyny II złożył ofertę abdykacji pod warunkiem spłaty jego długów.

A były one niemałe – całe 33 miliony ówczesnych złotych.

Na realizację swoich planów musiał jednak poczekać jeszcze dwa lata.

Oto cena za kraj całkiem sporej wielkości.

25 listopada 1795 roku Stanisław Antoni Poniatowski podpisał akt abdykacji.

Zaborcy po „wymazaniu” Polski z mapy świata spłacili zadłużenie obywatela Stanisława Poniatowskiego proporcjonalnie do wielkości zajętych obszarów kraju.

Pacta sunt servanda….

Polska straciła niepodległość w wyniku… korupcji.

Owszem, wielkiej, bowiem długi Stanisława Poniatowskiego równały się budżetowi Komisji Edukacji Narodowej… za cały okres jej istnienia.

Tymczasem dzisiaj pojawiają się głosy, jakoby „król Staś” do podpisania aktu abdykacji miał być przymuszony.

Przez sowiec…, pardon, rosyjskich sołdatów.

Prawda jest niestety inna. Poniatowski sprzedał naszą niepodległość za 33 miliony złotych. Parł do takiego rozwiązania dwa lata przed ostatecznym wymazaniem Rzeczpospolitej z map świata.

Tyle kosztowało Rosję utrzymanie korpusu ekspedycyjnego w Polsce przez kwartał.

Król (czyli rząd) okazał się największym wrogiem.

I to powinniśmy szczególnie mocno zapamiętać.

25.11 2025

5
Twoja ocena: Brak Średnia: 5 (9 głosów)

Komentarze

 Wiadomo, malarscy pochlebcy wzięli swoje za b.dobrze wykonaną robotę. Ale, jak długo trzeba było czekać na rzeczowe analizy rozwoju sytuacji? Najpierw całkiem nieznanej ludziom. Fragmenty znano po dworach, stronnictwach, powtarzano po karczmach.

 A potem przez 123 lata skurwiali historyczni propagandziści urabiali, urabiali, urabiali. Często coś tam się wypsło na temat" dobrego " krula Donal... ekhm, Stanisława. Mecenasa sztuki i wogle wszystkiego.

 Tymczasem ta, tfu! zła magnateria. O, to były paskudy. Potem krótki czas prawdy od jakiegoś 1918.

 I znów urabianie. A teraz? Co mogą o tym wszystkim pomyśleć pogłupiali łykacze netowej papki?

 Dokładnie nic. Choć wszystkie źródła pod łapką, wszystko w zasięgu kliknięcia.

 Nie chce się nic bo nic z tego i tak nie będzie.

 I tyle ma zostać z Polski.

Vote up!
4
Vote down!
0

Dr.brian

#1671100

W  1789 roku w Paryżu  wybuchła Rewolucja  Francuska i na szubienicy zgładzono  króla, królową i szereg arystokratów.  Było zagrożenie, że  na innych dworach  może  pojawić się podobny  scenariusz.  Katarzyna 2  dbała aby na polskim tronie nie  pojawił się  "polski Robespierre".  

Vote up!
1
Vote down!
0

Anna W. -PK

#1671107

Historia upadku I RP, którą opisałeś w tym tekście, dzieje się obecnie a zamiast Stanisława Augusta Poniatowskiego występpuje D. Tusk, w roli carycy Katarzyny występowała Niemka A. Merkel.

Metody postępowania też podobne(Tusk za pieniądze niemieckie zakładał swoją partę KLD a obecnie Niemcy przymierzają się do wprowadzenia do Polski europejskich(czytaj niemieckich) wojsk, w ramach 28 punktowego planu pokojowego dla Ukrainy(stacjonowanie europejskich myśliwców).

Polska zachowuje się tak, jak ta "żaba" z "syndromu gotującej się żaby".

Czas biegnie a żaba z garnka nie chce wyskoczyć, tylko być ugotowana i podana Niemcom jako danie.

Vote up!
4
Vote down!
0
#1671108

  Czyli mamy powrót Targowicy. Tylko teraz to krótko potrwa, a zdrajców naród twardo rozliczy.

Vote up!
3
Vote down!
0

ronin

#1671109