Rosja – Ukraina. Wojna zastępcza?

Obrazek użytkownika Humpty Dumpty
Świat

Tak jakoś zupełnie bez echa przeszła lipcowa wypowiedź chińskiego ministra spraw zagranicznych Wang Yi.

A przecież tak wiele tłumaczy.

Według informacji South China Morning Post, szef chińskiej dyplomacji Wang Yi miał wprost oznajmić nowej szefowej unijnej dyplomacji Kaji Kallas, że rosyjska porażka w wojnie jest nie do zaakceptowania dla Pekinu. Rozmowy w Brukseli trwały cztery godziny i – jak podkreślają źródła gazety – miały bardzo napięty charakter.

Zdaniem osób znających przebieg spotkania, Wang tłumaczył, że przegrana Moskwy odwróciłaby uwagę Stanów Zjednoczonych z Europy na Azję, co Chiny uważają za potencjalne zagrożenie dla własnego bezpieczeństwa.

]]>https://biznesalert.pl/chiny-nie-pozwolimy-na-porazke-rosji-w-wojnie-z-u...]]>

Stare hasło, pamiętające jeszcze Mao Zedonga (wówczas pisaliśmy Mao Tse Tung) – wszystkie krokwie pod jedną strzechą.

To oznaczało, że uznawane przez Pekin (dzisiaj Beijing) za chińskie prowincje powinny znaleźć się w jednym Państwie.

To nie tylko Tajwan. To również obszar ciut większy od państwa polsko-litewskiego z czasów największego rozkwitu należący raptem od 1860 roku do Rosji z miastem Hǎishēnwǎi z rosyjska zwanym obecnie Władywostokiem…

Wojna na Ukrainie ogniskuje optykę wielu państw, w tym głównego antagonisty Chin Stanów Zjednoczonych.

Ma zatem trwać jak najdłużej.

Rosja iście ekspresowo uzależnia się gospodarczo od Chin.

Jednocześnie od kilku dekad trwa powolny najazd Chińczyków na Syberię.

A jeśli ta ogłosi secesję upadek gospodarczy Rosji będzie natychmiastowy.

Jest to bowiem mocarstwo opierające swoją potęgę na eksporcie nieprzetworzonych surowców naturalnych dobywanych na Syberii.

Ciągle nie pamiętamy, że historia Chin ma już blisko 5000 lat. I dlatego polityka Pekinu często jest obliczona nawet nie na dekady, ale na stulecia.

Imperium sowieckie przerwało raptem… 48 lat!

Wcześniejsze rosyjskie – 108 lat (licząc od wchłonięcia Finlandii do 1917 roku).

Ba, nawet brytyjskie trwało krócej niż Rzeczpospolita Obojga Narodów.

Ale wszystkie pikuś przy Chinach…

Jako człowiek dojrzały pamiętam doskonale słowa o pokoju na Bliskim Wschodzie. Tak się bowiem składało, że każda większa awantura arabsko-izraelska była skorelowana w czasie z agresją Związku Sowieckiego.

Pamiętacie przecież Węgry w 1956 roku, gdy ruskie tanki rozjeżdżały protestujących?

Opinia światowa była wówczas zajęta pierwszym kryzysem sueskim, gdzie po raz ostatni w dziejach Europy zostały użyte francuskie pancerniki.

Pacyfikacja Czechosłowacji w 1968 r. mała miejsce podczas kolejnego światowego kryzysu wywołanego wojną sześciodniową.

Tak samo myślą dzisiejsze Chiny. Rosyjska agresja powoduje, że NATO (a więc 85% USA) jest zaangażowana daleko od terenów stanowiących chińskie pretensje.

Wojna na Ukrainie daje wolną rękę Chińczykom.

Rosja nie może zatem przegrać.

Jednocześnie z punktu widzenia Chin nie może również… wygrać.

Bowiem wojna na Ukrainie musi trwać.

Angażuje USA, sojusznika Tajwanu i… osłabia Rosję, za chwilę zmuszoną do negocjacji dotyczących zwrotu ziem odebranych Chinom.

Śpiewana w latach 1960-70 na ogniskach harcerskich piosenka „Imperium” miała fragment, który być może stanowi antycypację najbliższej historii:

Niech żyje polsko-chińska granica na Uralu!

Pamiętam, sam śpiewałem…

18.10 2025

1
Twoja ocena: Brak Średnia: 1 (1 głos)