Wielka nagroda Tuska
Z rozbawieniem, jak zresztą większość Polaków, obserwuję nagłą woltę obecnego premiera Donalda Tuska, który przedzierzgnął się w obrońcę polskich granic oraz werbalnego przeciwnika Putina.
Wg ostatnich zapewnień złotoustego rudzielca PiS od samego początku usiłował przeflancować Polskę w objęcia Putina, zaś Polska pod rządami Zjednoczonej Prawicy stawała się areną rozgrywek rosyjskich sił specjalnych. Co prawda po ostatecznym zamienieniu 100 konkretów na 99 kłamstw (jedno, co się ostało, najkrócej wyrazić można za pomocą ośmiu gwiazdek) ludzi wierzących w kolejne zapewnienia PDT zdecydowanie ubyło, warto jednak odświeżyć pamięć.
Cofnijmy się zatem o lat dwanaście. Pod koniec maja 2012 roku świat obiegła wiadomość, że Donald Tusk został wyróżniony za zasługi na rzecz pogłębienia integracji europejskiej podczas przewodnictwa Polski w UE oraz zasługi na rzecz polsko-niemieckiego pojednania.
Wyróżniony został w dość szczególny z punktu widzenia Polski sposób. Obok premiera Izraela Szymona Peresa, niedoszłej prezydentki USA Hillary Clinton stał się laureatem niemieckiej nagrody im. Walthera Rathenaua.
Przyznam, że wybranie akurat tego patrona dla państwowej nagrody świadczy o wyjątkowym zadufaniu Niemców.
Mieszkańcom Europy Środkowo-Wschodniej Rathenau kojarzy się bowiem wyjątkowo paskudnie.
Ten urodzony w 1867 r. niemiecki żyd od początku „skazany” był na karierę w biznesie. Jego ojciec, Emil, był twórcą istniejącego do dzisiaj koncernu AEG. W sierpniu 1912 r. powierzono mu znaczące w gospodarce wojennej Cesarstwa Niemieckiego stanowisko dyrektora Wydziału Surowców Wojennych.
Na początku wojny, gdy okazało się, że zamiast sukcesu planu Schlieffena i podbicia Francji tak jak w 1940 r. wojna zamieniła się w wyczerpującą przede wszystkim gospodarczo wojnę pozycyjną wystosował do cesarza Wilhelma II memorandum, w którym postulował zawarcie pokoju z równoczesnym utworzeniem czegoś na wzór późniejszej EWG, łączącej organizmy gospodarcze Austro-Węgier, Francji, Niemiec, Luksemburga i Belgii w jedno.
Gorąco optował także za deportowaniem z terenów okupowanej Belgii blisko 700 tys. Belgów mających pracować w przemyśle Niemiec.
Po wojnie stanął na czele Ministerstwa Odbudowy tzw. Republiki Weimarskiej a następnie Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
W dużej części był architektem zbliżenia dwóch wielkich przegranych I wojny światowej – Niemiec i Rosji Sowieckiej, co w końcu zaowocowało zbliżeniem dwóch mocno sponiewieranych mocarstw.
16 kwietnia 1922 roku, niespełna 13 miesięcy po zawartym z Polską traktacie ryskim, kończącym przegraną przez czerwoną Rosję wojnę, dochodzi do porozumienia sowiecko – niemieckiego. Izolowana w świecie dyplomacji Rosja Sowiecka (Związkiem Socjalistycznych Republik Sowieckich stanie się dopiero 30 grudnia 1922) nie tylko wznawiła stosunki dyplomatyczne z Niemcami, ale umorzono wzajemne roszczenia i wznowiono stosunki gospodarcze, stosując klauzulę największego uprzywilejowania. Pakt w Polsce oceniono jednoznacznie. 7 lipca 1922 r. z mównicy sejmowej padły słowa: „Traktat w Rapallo jest najgorszą konstelacją, jaka się może w dziejach dla Polski zdarzyć”.
Ale najważniejszym dokonaniem Rathenaua był tajny traktat wojskowy z 11 sierpnia 1922 roku. Niemcy zobowiązały się do dostarczania broni i amunicji Armii Czerwonej i, przede wszystkim, do zbudowania przemysłu zbrojeniowego w Rosji. Sowieci natomiast udostępnili swoje poligony dla armii niemieckiej, gdzie ta mogła bez przeszkód ćwiczyć użycie zakazanych przez Traktat Wersalski typów broni i uzbrojenia.
Rathenau co prawda tego nie dożył – 24 czerwca 1922 roku zginął z rąk zamachowca.
Jego „europejskie” dzieło jednak pozostało. Wystarczy stwierdzić, że wielu znanych z okresu II wojny światowej niemieckich dowódców wykładało w swoim czasie w sowieckich akademiach wojskowych!
Byli to późniejszy feldmarszałek i dowódca Wehrmachtu w latach 1938-42 Walther v. Brauchitsch, późniejszy feldmarszałek Walter v. Reichenau, późniejszy feldmarszałek Wilhelm List a nawet generał Heinz Guderian. Na marginesie – opracowana wówczas przez niego teoria tzw. blitzkriegu została po raz pierwszy w dziejach zastosowana przez... Armię Czerwoną w bitwie nad Chałchin-Goł.
Z kolei sowieccy oficerowie wykładali w niemieckich akademiach (m. in. Tuchaczewski).
Patrząc zatem historycznie na postać Rathenaua widać wyraźnie, że to za jego sprawą padło zarzewie kolejnego konfliktu o wymiarze globalnym – II wojny światowej. Niemcy bowiem zrobili bardzo dużo, by uzbroić Rosję. Mało kto zdaje sobie sprawę, że nawet linia technologiczna, na której powstawały potem czołgi T-34 była wyposażona w urządzenia niemieckie.
Tymczasem w opiniach czołowych niemieckich polityków Rathenau jawi się jako „pragmatyczny wizjoner i trzeźwy marzyciel”, marzący o porozumieniu między narodami oraz równowadze między Wschodem i Zachodem.
Co prawda równowaga ta miała być zachowana jedynie między Rosją a Niemcami, zaś inne kraje europejskie miały po prostu należeć do jednej ze stref wpływów, ale dzisiaj to się wstydliwie pomija (jeszcze?).
Być może fakt zbliżenia z Rosją sowiecką dla dzisiejszych Niemców jest wyjątkowo ważny. To jednak nie oznacza, że ten sam punkt widzenia mają podzielać inni.
Donald Tusk, jak często to podkreśla, jest z wykształcenia historykiem.
Zatem znaczenie paktu z Rapallo nie tylko dla przyszłości Polski, ale całej Europy jest mu doskonale znane.
Tylko to powinno wystarczyć, aby premier suwerennego przynajmniej de iure Państwa odmówił przyjęcia nagrody imienia jednego z głównych animatorów tego antyludzkiego spisku.
Niestety. Tusk wg niemieckich źródeł przyjął nagrodę „okazując się odwagą”.
To doprawdy tak, jakby z rąk prezydenta Ukrainy przyjął hipotetyczny medal wolności im. Stiepana Bandery.
Są pewne granice, poza które szanujący się człowiek wyjść nie może. A przynajmniej nie powinien.
Skoro jednak przekracza je z uśmiechem na twarzy…
Każdy właściciel psa wie, że to, co jego czworonóg dostanie w nagrodę za odpowiednie zachowanie zależy tylko od niego.
Pies natomiast może tylko merdać ogonem w podzięce.
21.05 2024
- Blog
- Zaloguj się albo zarejestruj aby dodać komentarz
- 319 odsłon
Komentarze
laureat - degenerat
21 Maja, 2024 - 19:09
Kontynuacją paktu z Rapallo był Pakt Ribbentrop–Mołotow, czy jak kto woli, pakt Hitler-Stalin. Kontynuacją paktu Hitler-Stalin były zapoczątkowane przez Willy Brandta umizgi do Leonida Breżniewa, które przerodziły się w prawdziwą miłość między Helmutem Kohlem i Michaiłem Gorbaczowem, by następnie, gdy Gorbi stacił robotę, przejść gładko na Borisa Jelcyna do czasu, aż ten po pijaku oddał tę fuchę Władimirowi Putinowi, w którym to od razu i bezwarunkowo zakochał się Gerhard Schröder, zastąpiony na tej pozycji od 2005 roku przez damskiego kanclerza Angelę Merkel z domu Kasner, i to na całe 16 lat, aż w końcu pałeczka w tej sztafecie politycznych amantów trafiła w nieśmiałe ręce wiecznie nieśmałego kanclerza Scholza Olafa, który nie śmie afiszować się ze swoją miłością do Putina, ale wiadomo, że stara miłość nie rdzewieje. Bez względu na to, z jakiej partii pochodzą niemieccy kanclerze, bez względu na to, z jakimi państwami prowadzi Rosja wojny zaborcze, pakt Niemiec z Rosją, to pakt dwóch hegemonów, którzy bez siebie żyć nie mogą. Niemcy mają takie powiedzenie: „Pack schlägt sich, Pack verträgt sich”, co oznacza, hołota bije się, hołota dogaduje się. Tak też będzie i tym razem, gdy nad Ukrainą zapadnie cisza grobowa, to wtedy zacznie się tradycyjny podział łupu między tymi dwoma hegemonami.
A ten historyk z wykształcenia, Donald Tusk, to typowy przykład człowieka z kompleksów niższości. Mógł zostać nauczycielem historii w podstawówce i w przerwach haratać w gałę, albo czyścić fasady domów na świeżym powietrzu, ale on koniecznie chciał być któś i znalazł sponsorów, którzy akurat w mieście Danzig szukali człowieka z kompleksów. Padło na Donka, a później wyszeptali mu do ucha: „ ... słuchaj, jak umiesz liczyć, to licz na nas!” I faktycznie, od tamtego czasu Tusk ciągle liczy, a jego słynne, wypowiedziane w Sejmie - „... panowie, policzmy głosy!”, wykatapultowało go aż do Brukseli. Tam dał się poznać jako swój chłop.
Zaskarbił sobie zaufanie władz i wykonuje coraz to ważniejsze rozkazy na polu działania. Z tego pola to on już odwrotu nie ma, bo to pole jest zaminowane. Mają na niego papiery za lot do Smoleńska, za kasację ważnych umów i projektów, czyli za działania na szkodę państwa polskiego. Jest tylko kwestią czasu kiedy Tusk padnie, a pociągnie wtedy za sobą wielu znanych i nieznanych kolaborantów ze swojej od lat rozbudowywanej w Polsce watahy.